Pierwsza Spowiedniczka. Terry Goodkind
Читать онлайн книгу.Goodkind
Tytuł oryginału: The First Confessor
Copyright © 2012 by Terry Goodkind
All rights reserved
Copyright © for the Polish e-book edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznań 2012
Informacja o zabezpieczeniach
W celu ochrony autorskich praw majątkowych przed prawnie niedozwolonym utrwalaniem, zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdy egzemplarz książki został cyfrowo zabezpieczony. Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.
Redaktor: Agnieszka Horzowska
Opracowanie graficzne serii i projekt okładki: Jacek Pietrzyński
Fotografia na okładce: © iStockPhoto
Wydanie I e-book (opracowane na podstawie wydania książkowego: Pierwsza Spowiedniczka, wyd. I, Poznań 2013)
ISBN 978-83-7818-348-8
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.
ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań
tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08
fax 61 867 37 74
e-mail: [email protected]
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer
Jednemu z moich najlepszych przyjaciół, Robowi Andersonowi, którego bezcenne wsparcie i zachęty umożliwiły powstanie tej książki. Jest nie tylko jednym z najbystrzejszych ze znanych mi ludzi, ale i osobą niesłychanie prawą, o nieposzlakowanej uczciwości i zarazem pałającą ogromnym entuzjazmem. Jego rozliczne talenty dały mojemu tekstowi niesamowitą obrazowość, dzięki czemu powstał wspaniały świat tak dla wielbicieli moich książek, jak i dla tych, którzy sięgają po nie przygodnie. Ogromnie ceni moje teksty oraz ich czytelników, toteż nieustannie trudzi się „w tle”, a jego wspaniałe pomysły sprawiają, że ja i moje książki stajemy się ludziom bliżsi niż kiedykolwiek wcześniej. Wszyscy jesteśmy jego dłużnikami.
Ta książka jest dla ciebie, Rob.
ROZDZIAŁ 1
Słyszałam, że są wśród nas tacy, co potrafią więcej, niż tylko rozmawiać ze zmarłymi – wyznała starsza pani.
Magda Searus otrząsnęła się z zamyślenia i spojrzała chmurnie na stojącą tuż za nią kobietę. Przejętą, marszczącą szerokie, płaskie czoło.
– O czym ty mówisz, Tilly?
Wyblakłe, niebieskie oczy tamtej przepatrzyły ciemne kąty pokoju.
– Mówi się, że wśród obdarzonych szczególnymi mocami, którzy na najniższych poziomach Wieży wykonują swoją mroczną robotę, są tacy, co mogą rozmawiać z duszami za zasłoną życia, z duszami w świecie umarłych.
Magda przycisnęła drżące palce do czoła, tak samo zmarszczonego jak u jej rozmówczyni.
– Nie powinnaś wierzyć plotkom, Tilly.
Kobieta znowu powiodła wzrokiem po ciemnawym pokoju oświetlonym jedynie wąskimi smugami światła, przedostającymi się przez szpary w wypaczonych okiennicach. Widać w nich było niemal nieruchome drobinki kurzu wiszące nad ciężkim drewnianym stołem przysuniętym do kamiennej ściany.
Stół pokrywały stare, wyblakłe ciemne plamy, nacięcia i zadrapania, powstałe w ciągu setek lat, kiedy to pełnił rozmaite funkcje. Brzegi grubego blatu były zaokrąglone i wygładzone dotykiem niezliczonych dłoni, które z biegiem czasu nadały drewnu lśniącą, kasztanowatą barwę.
Magda, siedząc przy stole naprzeciwko zasłoniętych okiennicami okien, wpatrywała się w pamiątki leżące w małej, srebrnej szkatułce i rozmyślała o tym, co utraciła.
Straciła wszystko.
– To nie jakieś tam plotki – powiedziała cicho, współczująco Tilly. – Na najniższych poziomach Wieży pracuje przyjaciółka, której ufam. Sporo wie i sporo widzi. Mówi, że niektórzy z tych, co to się zajmują światem zmarłych, nie tylko rozmawiają z tymi, którzy odeszli, ale i robią coś więcej.
– Więcej? – Magda nie mogła się oderwać od pamiątek w szkatułce. – O czym ty mówisz?
– Moja przyjaciółka powiada, że mają nawet sposoby, żeby przywołać ludzi ze świata zmarłych. Tak sobie myślę, że mogłabyś go odzyskać.
Magda oparła łokcie na stole i ucisnęła palcami skronie, starając się powstrzymać łzy. Patrzyła na zasuszony kwiat, który kiedyś jej dał, rzadko spotykany biały kwiat, zdobyty po całym dniu wspinaczki. Nazywał ją swoim młodym, dzikim kwiatem i twierdził, że pasują do niej wyłącznie rzadkie i piękne rzeczy.
Więc dlaczego ją w ten sposób porzucił?
– Odzyskać? Przywołać? Ze świata zmarłych? – Magda pokręciła głową i westchnęła. – Drogie duchy, co cię napadło, Tilly?
Kobieta postawiła drewniane wiadro, ścierka wpadła w mydliny. Nachyliła się jeszcze bardziej, jakby chciała się upewnić, że nikt inny tego nie usłyszy, chociaż poza nimi dwiema nikogo nie było w tym zagraconym, rzadko używanym składziku.
– Byłaś dla mnie dobra, pani – powiedziała Tilly, delikatnie dotykając pomarszczoną od wody dłonią ramienia Magdy. – Lepsza niż większość z nich, i to nawet wtedy, kiedy nie musiałaś. Ludzie w ogóle nie zwracają na mnie uwagi, kiedy robię swoje. I chociaż przepracowałam tu większość życia, to wielu nawet nie wie, jak się nazywam. Ty jedna o mnie pytałaś, uśmiechałaś się do mnie, czasem dawałaś mi coś do jedzenia, kiedy mizernie wyglądałam. Ty jedna z nich wszystkich.
Magda poklepała ciepłą dłoń pocieszająco dotykającą jej ramienia.
– Poczciwa z ciebie kobieta, Tilly. Większość ludzi nie dostrzega prawdy, którą mają przed oczami. Po prostu byłam wobec ciebie uprzejma.
Tilly kiwnęła głową.
– Większość równych tobie jest uprzejma wyłącznie dla kobiet szlachetnie urodzonych.
Magda uśmiechnęła się lekko.
– Wszyscy jesteśmy szlachetnie urodzeni, Tilly. Każde życie…
Musiała przerwać, bojąc się, że po kolejnym słowie przestanie nad sobą panować.
– Jest bezcenne – dokończyła za nią Tilly.
Magda zdołała się do niej uśmiechnąć.
– Bezcenne – powiedziała w końcu. – Nie jestem szlachetnie urodzona i pewnie dlatego inaczej na wszystko patrzę. – Odkaszlnęła. – Lecz kiedy życie się kończy, to… się kończy. Tak już jest. Wszyscy się rodzimy, żyjemy, umieramy. Nie ma powrotu zza zasłony.
Zastanowiła się nad swoimi słowami i uświadomiła sobie, że nie są tak do końca prawdziwe.
Po raz pierwszy przyszło jej na myśl, że może przyniósł śmierć ze sobą, że chociaż udało mu się wrócić z niebezpiecznej podróży do świata zmarłych, to nigdy tak naprawdę im nie uciekł. Może nie mógł.
Tilly przez chwilę nad czymś rozmyślała, bawiąc się troczkami fartucha.
– Nie chcę cię denerwować, pani – odezwała się wreszcie – ale powiem ci coś, czego bym się nie ośmieliła powiedzieć nikomu innemu, bo zawsze byłaś dla mnie miła i okazywałaś mi szacunek. Ale tylko jeśli zechcesz to usłyszeć. Jeśli nie chcesz, wystarczy jedno twoje słowo i nigdy do tego nie wrócę.
Magda westchnęła głęboko.
– Mów.
Tilly