Dzień Zakochanych. Кэрол Мортимер
Читать онлайн книгу.Penny Jordan
Carole Mortimer
Dzień zakochanych
Tłumaczyła:
Małgorzata Hesko-Kołodzińska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Jak zawsze, kiedy Harriet musiała przejść obok biura szefa, jej mięśnie drętwiały i usilnie powstrzymywała się od rzucania spojrzeń na boki.
Nie powinna była zgodzić się na pracę dla Matthew Cole'a, to pewne. Gdyby nie Ben, jej najlepszy przyjaciel, nie zrobiłaby tego. Na tym polega zasadniczy problem z najlepszymi przyjaciółmi: czasami – w jej wypadku zbyt częst – uważają, że wiedzą, co jest dla kogo najlepsze. Jej przyjaciel najwyraźniej podzielał to przekonanie i wykorzystał wszystkie możliwe sztuczki, aby skłonić ją do podjęcia pracy u Matthew Cole'a.
Od podstawówki przyjaźniła się z Benem, a ich wzajemna życzliwość okrzepła w czasach uniwersyteckich.
Teraz, cztery lata po dyplomie, ich przyjaźń kwitła, i dlatego za radą Bena Harriet podjęła starania o pracę w biurze architektoniczno-projektowym, które w opinii przyjaciela było dla niej wymarzone.
Trzeba przyznać, że wszystko na to wskazywało. Problem polegał na tym, że w biurze istniała sieć współzależności, za którą odpowiadał bezkompromisowy właściciel, Matthew Cole. Człowiek ten kierował firmą wedle własnego uznania.
Czemu nie posłuchała intuicji? Gorzko tego żałowała. Pod wpływem intensywnego słońca, wpadającego przez okno, zmrużyła zielone oczy. Jej kasztanowe, sięgające do ramion włosy, lśniły w mocnym świetle. Gęste rzęsy nadawały jej oczom wyraz zmysłowości, dodatkowo podkreślanej przez ciepłe, pełne wargi.
Gdy minęła gabinet Matthew Cole'a, odetchnęła z ulgą. Bez zaglądania do środka wiedziała, że szefa tam nie ma. Najwyraźniej w jej umyśle wykształcił się system wczesnego ostrzegania, który informował ją o bliskości Matta.
Gdyby miała więcej rozumu, już podczas pierwszej rozmowy z nim zwróciłaby uwagę na swoje skrępowanie. Tymczasem Ben spytał ją jowialnie, czy była, jak to ujął: „powalona seksownością Matta, podobnie jak każda kobieta”. Oczywiście Harriet zaprzeczyła i dodała, że wcale nie dostrzega atrakcyjności Matta, nie wspominając już o „byciu powaloną”.
Niezwykle rozbawiła go jej reakcja.
Harriet jednak pozostała całkowicie odporna na uroki Matta. Tak przynajmniej sobie wmawiała, lekceważąc oczywistą prawdę.
Weszła do biura typu studio, które dzieliła z Benem i innymi członkami zespołu.
– Jak tam weekend? – spytał Ben, kiedy usiadła.
– Wspaniale – odparła. – Wszyscy cię pozdrawiają, a twoja mama przesyła ci kilka słoików powideł śliwkowych.
– Mam już całą półkę powideł – jęknął Ben. – Po dwudziestu sześciu latach mogłaby zapamiętać, że ich nie lubię!
– Może stara się ciebie nawrócić. A właśnie, chce wiedzieć, kiedy poznają Cindi! – Harriet wybuchnęła śmiechem, lecz spoważniała na widok zasępionej twarzy przyjaciela. – Co się stało? – spytała zatroskana. Pokręcił głową. – Daj spokój, Ben. Opowiadaj!
Nie zapomniała, jak bardzo ją wspierał i pocieszał po zakończeniu jej pierwszego poważnego związku na początku studiów.
– Chodzi o Cindi – przyznał z bólem. – W trakcie weekendu trochę się pokłóciliśmy, nie po raz pierwszy. Harry, po prostu jej nie rozumiem. – Obrócił się na krześle, by spojrzeć na przyjaciółkę. – W jednej chwili nalega, byśmy razem zamieszkali i zaczęli budować wspólną przyszłość, a w następnej oświadcza, że wychodzi z przyjaciółmi i nie chce mnie znać. A wszystko dlatego...
– Dlaczego? – naciskała, lecz Ben pokręcił głową. Westchnęła.
Cindi, dziewczyna Bena, niedawno również podjęła pracę w tej samej firmie, lecz pracowały nad różnymi projektami i Harriet dopiero wróciła z urlopu, więc nie miały okazji się poznać. Wiedziała, że Cindi i Ben się spotykają i są w sobie zakochani.
– Ludzie w związkach często się kłócą – pocieszyła go. – Może spróbuj porozmawiać z nią o problemie?
– To nie jest zwykła kłótnia. Ona się zachowuje całkowicie irracjonalnie i świetnie o tym wie. Co do rozmowy o problemie... – Jego zwykle pogodna twarz spochmurniała. – Nie zamierzam wysłuchiwać ultimatów na temat mojego stylu życia!
– I co takiego zrobiła? Kazała ci wyrzucić twój stary sprzęt sportowy? – Gdy nie zareagował, popatrzyła na niego z troską i dodała cicho: – Dobrze, zatem chodzi o coś poważnego, a ja nie powinnam stroić sobie żartów. Rzecz w tym, że czasami bywasz uparty, więc jeśli masz zrezygnować z czegoś, co uważasz za wyjątkowe...
– To nie takie proste, Harry. Gdyby ona naprawdę mnie kochała, nie stawiałaby tak niedorzecznych warunków, bo wiedziałaby...
– Co by wiedziała? – spytała zaintrygowana.
Przez chwilę sądziła, że Ben nie odpowie, lecz nagle wybuchnął z wściekłością, jakby nie potrafił nad sobą zapanować:
– Wiedziałaby, że jesteś mi bliska jak siostra, uważam cię za najlepszą przyjaciółkę i doskonale wiem, że czujesz do mnie to samo! Ale ona uważa, że się we mnie podkochujesz.
Harriet przez kilka sekund milczała oszołomiona. Gdy wreszcie pojęła sens słów Bena, natychmiast zaprotestowała:
– To niemożliwe, aby tak myślała! Na pewno źle ją zrozumiałeś.
– Chciałbym ją źle zrozumieć! – wykrzyknął.
– W takim razie sama z nią porozmawiam – zaproponowała.
– Nie. Nie! To nic nie da. Nie uwierzy ci. I właśnie to mnie najbardziej boli. Dałem jej uroczyste słowo honoru, że jestem z nią całkowicie szczery, lecz najwyraźniej moje słowo nie jest dla niej wiarygodne. Ona chce... postąpić tak, jak jej zasugerowali przyjaciele. Zażądała, bym dowiódł, że między nami nic się nie dzieje. W tym celu mamy całkowicie przestać się kontaktować. Mam cię usunąć ze swojego życia. Oznajmiła, że jeśli ją kocham, tak właśnie postąpię, i dodała, że jeżeli nie przyjmę jej warunków, to znaczy, że jesteś dla mnie kimś ważniejszym od niej. Przekonywałem ją... Podkreślałem, że takie zachowanie jest głupie, a jeśli mnie kocha, powinna uwierzyć mi na słowo, że źle interpretuje to, co widzi. Ostatecznie, znam cię o niebo lepiej niż ona. Nie podkochujesz się we mnie, prawda?
Harriet parsknęła śmiechem.
– Nie, bynajmniej! – zapewniła go szczerze.
Czuła się urażona opinią Cindi, która ewidentnie uważała ją za osobę gotową niszczyć cudze związki. Machinalnie się pochyliła i wzięła za rękę przyjaciela, by go uścisnąć i wesprzeć na duchu.
Mijając przestronne pomieszczenie, w którym pracował zespół jego architektów, Matt Cole stanął jak wryty i wbił wzrok w intymną scenę. Oto Harriet, pochylona nad Benem, trzymała go za rękę.
Matt miał trzydzieści sześć lat, kierował własną nowoczesną, zyskowną firmą i powinien dysponować niezwykle przenikliwym umysłem. Dlaczego więc od razu nie zorientował się, co się dzieje z jego uczuciami? Gdy po raz pierwszy ujrzał Harriet, powinien był natychmiast podjąć szybkie działania zapobiegawcze.
Odpowiedź nasuwała się sama. W swojej arogancji uwierzył wówczas, że ma dostatecznie dużo siły i władzy nad własnymi emocjami, by je kontrolować. Gwałtownie zareagował na Harriet, emocjonalnie i fizycznie, niemniej zignorował wszystkie te objawy. Wmówił sobie, że co prawda jest atrakcyjna, lecz nie ma to znaczenia, bo z zasady nigdy nie mieszał życia prywatnego z zawodowym. Wcześniej nie miał żadnych kłopotów z przestrzeganiem tej reguły, więc nie przyjął do wiadomości, że tym razem może być inaczej.
Nie