Niebezpieczny facet – opowiadanie erotyczne. Alexandra Södergran

Читать онлайн книгу.

Niebezpieczny facet – opowiadanie erotyczne - Alexandra Södergran


Скачать книгу
ne

Alexandra SödergranNiebezpieczny facet – opowiadanie erotyczneLustNiebezpieczny facet – opowiadanie erotyczneprzełożyłaAgata Makowieckatytuł oryginałuEn farlig killeCopyright © 2016, 2019 Alexandra Södergran i LUSTWszystkie prawa zastrzeżoneISBN: 97887262087641. Wydanie w formie e-booka, 2019Format: EPUB 2.0Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą LUST oraz autora

      Na przejściu dla pieszych Maria zaryzykowała. Przeszła na drugą stronę ulicy w ostatniej chwili, w momencie, gdy zielone światło zmieniło się na żółte. Była tak pochłonięta fantazją seksualną – widziała siebie w towarzystwie trzech starszych facetów – że zupełnie straciła kontakt z otoczeniem. Gdy do jej uszu dobiegł hałas poruszającego się z dużą prędkością motoru oraz uporczywe trąbienie, odruchowo odwróciła głowę i dostrzegła Jenny, biegnącą w jej stronę z wybałuszonymi oczami i głupkowatym uśmiechem na ustach. Oczywiście, jak zwykle musiała pobiec za nią.

      – Maria! – krzyknęła matka.Maria westchnęła, gdy spojrzała w jej oczy, błyszczące ze wściekłości. Obok szybko przemykały samochody. Maria zatrzymała się z rezygnacją, patrzyła, jak jej młodsza siostra się wlecze, wypatrując czegoś na niebie. Gdy światło zmieniło się na zielone, matka przeszła na drugą stronę ulicy. Jej wielkie ciało kołysało się do przodu, torebkę trzymała mocno przyciśniętą do piersi.

      – Maria! Zaczekaj. Gdzie ci się zawsze tak spieszy? Dlaczego nie możesz iść równo z nami? – Urwała nagle, aby złapać oddech, ale wyglądało jakby chciała jeszcze coś dodać.

      – Bo idziecie za wolno – odparła Maria.

      – Nie możesz myśleć tylko o sobie. Zdajesz sobie sprawę jak niewiele brakowało, aby Jenny została przejechana? To było naprawdę śmiertelnie niebezpieczne. Twoja siostra mogła zginąć. Mogła zginąć!

      Maria przewróciła oczami.

      – Wystarczy tego, weź się w garść, moja panno! Będziesz robiła to, co ci mówię! Teraz pójdziesz razem z nami i zaczekasz przy przejściu dla pieszych! Nie zamierzam patrzeć na to, jak ktoś przejeżdża moje dziecko. Nie rozumiesz, jak się przeraziłam?

      – Ale to przecież nie moja wina, że wybiegła prosto na ulicę?

      – Owszem! Jesteś odpowiedzialna za swoją młodszą siostrę. Przecież zachowuje się dokładnie tak jak ty, bo cię podziwia, nie rozumiesz tego?

      – Ona ma już piętnaście lat. Nie potrafi samodzielnie myśleć, czy jak?

      Jenny najwyraźniej nie przysłuchiwała się tej wymianie zdań, podskakując beztrosko na chodniku. Omijała granice między płytkami chodnikowymi, od czasu do czasu mrużąc oczy i wypatrując czegoś na niebie. Matka posłała jej szybkie, ukradkowe spojrzenie i ponownie ostro zwróciła się do Marii. Chwyciła ją mocno za ramię i wysyczała przez zaciśnięte zęby. – Twoja siostra jest dość specyficzna, a ja muszę mieć pewność, że potrafisz być za nią odpowiedzialna. Mogę ci zaufać, Mario?

      Maria skinęła głową z nadąsaną miną.

      – Nie. Chcę, żebyś to wyraźnie potwierdziła. Mogę na tobie polegać? Będziesz odpowiedzialna za swoją siostrę? Wymóg jest taki, że nie będziesz myślała tylko o sobie. Mogę ci zaufać?

      – Taaak.

      Gdy w końcu ponownie ruszyły, Maria znowu wolno wysunęła się do przodu, ale Jenny i tym razem podążyła jej śladem, trzymając się z boku, ale to się jakoś dało znieść. Maria nie chciała się znajdować bliżej matki niż w promieniu pięciu metrów.

      Ogarnęło ją uczucie głębokiej, przytłaczającej tęsknoty, którą nosiła w sobie od zawsze. Czuła jej obecność gdzieś z tyłu głowy od wielu, wielu lat – było to uczucie, które stanowiło połączenie tęsknoty i niedosytu. Pragnęła, aby zaczęło się prawdziwe życie i myślała, że aby to się zdarzyło, musi uciec od własnej rodziny. Kochała je – Jenny i matkę – ale nie potrafiła z nimi wytrzymać. Zawsze wszystko robiły wspólnie. Nigdy nie miała chwili tylko dla siebie, z wyjątkiem nocy, przed komputerem.

      Jej siostra jak zwykle przebywała w swoim własnym świecie i niczego nie pojmowała. Matka była gorsza. Musiała wszystko wiedzieć i kontrolować. Poza tym zdawała się przekonana o tym, że dokładnie wiedziała, co Maria czuła, uważała, a nawet myślała. Jednak nie miała o tym bladego pojęcia.

      – Mario, czy kiedykolwiek już się pieprzyłaś? – zapytała Jenny.

      – Hmm, tak i co z tego? – odparła (choć to nie była prawda).

      – Jakie to uczucie?

      – Mmm, najpierw trochę bolało, ale potem było pięknie.

      – Robiłaś to wiele razy?

      – Nie, tylko raz.

      – Z chłopakiem, w którym byłaś zakochana?

      „Jakby to koniecznie musiał być chłopak” – zastanawiała się rozkojarzona, ale wtedy przypomniała sobie epizod, który wykorzystała do swojego kłamstwa. Leżała w ciemności na szerokim łóżku, otoczona czyimiś wierzchnimi nakryciami. Zza ściany dochodziły pulsujące muzyczne basy i pokrzykujące głosy, kojarzące się z tłumionym pohukiwaniem. Wszystko wokół buczało. Zamknęła oczy. Adam dobierał się do niej niezdarnie, próbowała zachęcić go dłonią, ale nie chciał zesztywnieć. W końcu zapadła w sen, on również. Po jakimś czasie otworzyły się drzwi i jakaś dziewczyna nakryła ich leżących z opuszczonymi spodniami. Było o czym plotkować na imprezie.

      – Niee, nie byłam w nim zakochana – odparła.

      – A nie powinno się być?

      Maria zmarszczyła czoło. – Co masz nam myśli z tym ”powinno”?

      – No, przecież… słyszałam, że trzeba być w sobie zakochanym… gdy się z kimś pieprzy.

      – To zależy od ciebie. Ważne, żeby nikt cię do tego nie zmuszał.

      – Mama mówi, że mam na to jeszcze dużo czasu i że to powinien być ktoś, kogo będę kochać.

      – Nie musisz zawsze robić wszystkiego, co uważa matka.

      Te słowa wypadły z niej same i wywołały uśmiech, ale szybko obejrzała się przez ramię. Matka znajdowała się niemal dziesięć metrów za nimi. Maria poczuła na sobie intensywne spojrzenie Jenny, które wprawiło ją w dobry nastrój i napawało dumą.

      – Na zajęciach gimnastyki w zeszłym tygodniu pokazałam chłopakom swoje piersi. – Jenny nagle przerwała ciszę. – Ale nie każdemu pozwoliłam ich dotknąć – tylko Christianowi i Frederikowi. Christian jest zjawiskowy.

      Maria ponownie zmarszczyła czoło. – Po co to zrobiłaś?

      – Uważałam, że to zabawne. Fajnie było popatrzeć jak się napalili.

      – Jenny!

      – Co?

      – Nie możesz robić wszystkiego, co ci przyjdzie do głowy. To nie był dobry pomysł.

      – Dlaczego nie?

      – No bo nie. Bo ja tak mówię… ok?

      – Tylko nie wspominaj o niczym mamie – poprosiła Jenny i spuściła wzrok.

      – Nie powiem.

      – Powinnaś zobaczyć wyraz ich twarzy… – dodała Jenny i obdarzyła Marię dużym, szerokim uśmiechem.

      Zapach chloru dotarł do nich jednocześnie ze śmiechem, krzykami i pluskaniem dochodzącymi z basenu. Maria przytrzymała drzwi, czekając na matkę. Potem bez słowa skierowała się w stronę basenu do ćwiczeń. Pływanie było dla niej czymś najpiękniejszym na świecie. Pozwalało oczyścić myśli i być samej ze sobą. Kiedy wybierała się na pływalnię i miała mnóstwo problemów, po przepłynięciu kilku kilometrów pozbywała się ich wszystkich. To było cudowne. Fantastyczne poczucie zmęczenia okazywało się niezawodne samo w sobie.

      Jednak dzisiaj nie miała specjalnej ochoty na pływanie. Po przepłynięciu


Скачать книгу