Stoliczku, nakryj się!. Grimm Jacob

Читать онлайн книгу.

Stoliczku, nakryj się! - Grimm Jacob


Скачать книгу
n>

      Przed laty żył sobie krawiec, który miał trzech synów, a tylko jedną jedyną kozę. Ale że wszyscy żywili się jej mlekiem, więc dbali, aby koza miała dość paszy, i synowie co dzień po kolei paśli ją na łące.

      Pewnego dnia najstarszy z braci zaprowadził kozę na cmentarz, gdzie pełno było bujnej trawy. Wieczorem, gdy czas już było wracać do domu, zapytał chłopiec kozy:

      – Najadłaś się, kózko?

      Kózka zaś odparła:

      Ach, mój drogi, ach, mój miły,

      tak najadłam się!

      Nie zjem więcej ni ździebełka,

      me, me, me!

      – Chodź więc do domu! – zawołał chłopiec, ujął ją za postronek i zaprowadził do obory.

      – Czy dobrze się dziś koza napasła? – zapytał krawiec.

      – O! – odparł syn – ani ździebełka już zjeść nie może.

      Ale ojciec chciał sam się przekonać, czy to prawda, poszedł więc do obory, pogłaskał stworzenie i zapytał:

      – Najadłaś się, kózko?

      Kózka zaś odparła:

      Me, me, me,

      Nie najadłam się!

      Po rowach skakałam,

      I trawki szukałam,

      Lecz nie było ni ździebełka, meee…

      – A cóż to znowu! – zawołał krawiec oburzony, pobiegł do izby i przywołał syna: – Kłamco! Powiedziałeś, że koza już syta, a ona nic nie jadła! – Po czym w srogim gniewie chwycił ze ściany drewniany łokieć1, wygarbował chłopcu skórę i wygnał go za wrota.

      Nazajutrz przyszła kolej na średniego brata. Ten wyszukał jeszcze piękniejszy kawałek łąki za ogrodem i poprowadził tam kozę. Wieczorem, gdy czas już było wracać do domu, zapytał chłopiec kozy:

      – Najadłaś się, kózko?

      Kózka zaś odparła:

      Ach, mój drogi, ach, mój miły,

      tak najadłam się!

      Nie zjem więcej ni ździebełka,

      me, me, me!

      – Chodź więc do domu! – zawołał chłopiec, ujął ją za postronek i zaprowadził do obory.

      – Czy dobrze się dziś koza napasła? – zapytał krawiec.

      – O! – odparł syn – ani ździebełka już zjeść nie może.

      Ale ojciec chciał sam się przekonać, czy to prawda, poszedł więc do obory i zapytał:

      – Najadłaś się, kózko?

      Kózka zaś odparła:

      Me, me, me,

      Nie najadłam się!

      Po rowach skakałam,

      I trawki szukałam,

      Lecz nie było ni ździebełka, meee…

      – A to łotr dopiero! – wykrzyknął krawiec w gniewie i zbił syna łokciem, po czym wygnał go z domu.

      Trzeciego dnia przyszła kolej na najmłodszego z braci. By dogodzić ojcu, poprowadził kozę pod kępę krzaków pokrytych gęstym listowiem, aby tam się pasła. Wieczorem, gdy czas już było wracać do domu, zapytał chłopiec kozy:

      – Najadłaś się, kózko?

      Kózka zaś odparła:

      Ach, mój drogi, ach, mój miły,

      tak najadłam się!

      Nie zjem więcej ni ździebełka,

      me, me, me!

      – Chodź więc do domu! – zawołał chłopiec, ujął ją za postronek i zaprowadził do obory.

      – Czy dobrze się dziś koza napasła? – zapytał krawiec.

      – O! – odparł syn – ani ździebełka już zjeść nie może.

      Ale ojciec chciał sam się przekonać, czy to prawda, poszedł więc do obory i zapytał:

      – Najadłaś się, kózko?

      Kózka zaś odparła:

      Me, me, me,

      Nie najadłam się!

      Po rowach skakałam,

      I trawki szukałam,

      Lecz nie było ni ździebełka, meee…

      – O, kłamco nikczemny! – zawołał krawiec oburzony – nie pozwolę się dłużej oszukiwać.

      W gniewie wygarbował łokciem skórę także najmłodszemu synowi, po czym wygnał go za wrota.

      Gdy już został sam z kozą, poprowadził ją nazajutrz pod zielony żywopłot i rzekł:

      – Teraz najesz się wreszcie do syta!

      Wieczorem zapytał krawiec:

      – Najadłaś się, kózko?

      A koza na to:

      Ach, mój drogi, ach, mój miły,

      tak najadłam się!

      Nie zjem więcej ni ździebełka,

      me, me, me!

      – Więc chodź do domu! – zawołał krawiec, ujął ją za postronek i zaprowadził do obory. Przed odejściem zapytał raz jeszcze:

      – Więc już jesteś syta?

      A koza na to:

      Me, me, me,

      Nie najadłam się!

      Po rowach skakałam,

      I trawki szukałam,

      Lecz nie było ni ździebełka, meee…

      Kiedy to krawiec usłyszał, zrozumiał, że niesłusznie wygnał swoich synów.

      – Poczekaj, ty niewdzięczne stworzenie! – zawołał – wygnać cię to za mało, muszę cię naznaczyć, żebyś nie mogła już przebywać wśród uczciwych krawców!

      Pobiegł szybko do izby, przyniósł brzytwę, namydlił kozie głowę i ogolił ją gładko, jak dłoń. A że łokieć wydawał mu się zbyt zaszczytnym narzędziem kary, przyniósł bicz i tak nim schłostał kozę, że uciekła co sił i nigdy już nie wróciła.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

      1

      łokieć (tu daw.) – tu: przyrząd krawiecki, miarka. [przypis edytorski]

/9j/4AAQSkZJRgABAQEASABIAAD/2wBDAAMCAgMCAgMDAwMEAwMEBQgFBQQEBQoHBwYIDAoMDAsKCwsNDhIQDQ4RDgsLEBYQERMUFRUVDA8XGBYUGBIUFRT/2wBDAQMEBAUEBQkFBQkUDQsNFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBT/wgARCAeoBXgDAREAAhEBAxEB/8QAHAABAQEBAAMBAQAAAAAAAAAAAQIAAwUHCAYE/8QAGgEBAQEBAQEBAAAAAAAAAAAAAAECBAMFBv/aAAwDAQACEAMQAAAB/n/T/QmS7ZhidSiSpYTpWCVAo52JUuoiiUykNmXJNUUsmRlQqliTWSnablCqITpNFkpl0AiSamGiECbOk0JJqYxSwlrxZ6LFlyhdRFElrCUYkTWUsxSzZUsXNtSmjAlLgAoaiMJgMlLI1KVKEpS4xjFGohqESllNKWdWu
Скачать книгу

<p>1</p>

łokieć (tu daw.) – tu: przyrząd krawiecki, miarka. [przypis edytorski]