Chłopak, który o mnie walczył. Kirsty Moseley

Читать онлайн книгу.

Chłopak, który o mnie walczył - Kirsty  Moseley


Скачать книгу
się i zmierzając na zaplecze po arkusze spisowe.

      Po drodze do piwnicy zauważyłam na tablicy ogłoszeń przypięty grafik na przyszły tydzień. Przystanęłam, żeby sprawdzić swoje dyżury i dni wolne, i spochmurniałam, widząc swoje imię przy sobocie. Wyraźnie powiedziałam Toby'emu, że nie mogę pracować tego dnia. I nagle, jak na zawołanie, Toby wyłonił się zza kotary. Sięgnął do pudła z chipsami i wyjął paczkę serowo-cebulowych.

      – Toby, dlaczego jestem zapisana w grafiku na sobotę? Nie mogę wtedy pracować, mam pewne plany – oświadczyłam, wskazując swoje imię w rubryce.

      Zmarszczył się i podszedł do mnie od tyłu, spoglądając przez moje ramię.

      – Zmień je.

      – Nie mogę. – Odwróciłam się twarzą do niego, opierając ręce o biodra. – Ty zmień swoje i weź zamiast mnie kogoś innego.

      Toby uniósł brwi i wykrzywił usta w figlarnym uśmiechu, a w jego oczach pojawił się szelmowski błysk.

      – Okej, znajdę kogoś na zastępstwo, pod warunkiem że będziesz się dziś ze mną kochać.

      Zaczerpnęłam głęboko powietrza, jeszcze mocniej marszcząc czoło.

      – To molestowanie seksualne!

      – Donieś na mnie. – Wyszczerzył zęby w uśmiechu, wzruszył ramionami i odwrócił się na pięcie.

      – Może tak zrobię! – zawołałam, odprowadzając go uśmiechem, i przeniosłam wzrok na grafik. Wyciągnęłam długopis, wykreśliłam swoje imię i wpisałam w to miejsce Toby'ego, po czym ruszyłam do piwnicy, by spisać remanent.

      Tuż przed jedenastą, kiedy zabrzmiał dzwonek na ostatnie zamówienia, dokończyłam naprędce spis, notując, ile zostało nam paczek solonych orzeszków, i wróciłam na górę.

      Pub praktycznie opustoszał; zostało raptem sześć osób. Toby zebrał już większość szklanek i ustawił na kontuarze do mycia.

      – Panie i panowie, dopijamy i zamykamy! Nie macie domów, czy co? – rzucił żartem, zakładając krzesła na stoły, tak aby rano można było odkurzyć podłogę.

      Kilku stałych klientów jęknęło z niezadowoleniem, prosząc, by pozwolił im jeszcze zostać, ale wszyscy widzieli podkrążone oczy Toby'ego, więc nie naciskali.

      Gdy ostatnia para opuściła lokal, Toby zamknął ciężkie drzwi na klucz i odwrócił się do mnie.

      – Remanent zrobiony?

      – Uhm, wszystko gotowe – przytaknęłam.

      Ziewnął, wyciągając ręce nad głowę, i wrócił za bar.

      – Dzięki.

      Otworzyłam zmywarkę do naczyń i wstawiłam do środka dwie szklanki. Gdy sięgałam po kolejne, poczułam na biodrach czyjeś ręce. Przestraszona podskoczyłam, a wówczas Toby przywarł swoim ciepłym ciałem do moich pleców.

      – Jesteśmy dogadani w sprawie soboty, czy wolisz pracować? – wyszeptał, owiewając mój policzek i szyję gorącym oddechem. Ścisnął mnie mocniej za biodra, jeszcze bardziej na mnie napierając i ocierając się kroczem o skrawek mojej nagiej skóry wyzierający spod topu.

      Wciągnęłam gwałtownie powietrze w płuca, a moje ciało pokryło się gęsią skórką.

      – Twoje zachowanie jest w najwyższym stopniu niestosowne – odparłam, czując, jak napinają mi się wszystkie mięśnie.

      – Uhm – mruknął z ustami przy mojej szyi. – Daruj już sobie sprzątanie, zajmę się tym rano.

      Zrezygnowana, odwróciłam się do niego. Jego jasnozielone oczy płonęły pożądaniem, gdy przesuwał wzrokiem po mojej twarzy.

      – Chyba jednak potrzebuję tego wolnego dnia – wymamrotałam, wpatrując się w jego usta i język, którym przejechał wolno po dolnej wardze.

      Cofnął się i z szerokim uśmiechem wyciągnął ku mnie rękę. Odstawiłam ostatnią szklankę na bar i podałam mu swoją dłoń, pozwalając, by pociągnął mnie przez kotarę i poprowadził korytarzem oraz schodami do części mieszkalnej znajdującej się na piętrze. Po drodze zsunęłam najpierw jeden, potem drugi but, zostawiając je tam, gdzie upadły, a potem Toby zrobił to samo.

      Gdy weszliśmy na górę, przestał się kontrolować i dał się ponieść namiętności.

      Przyciągnął mnie do siebie i wpił się we mnie ustami. Jego ręce były wszędzie. Nieporadnie, zataczając się do tyłu, dotarliśmy do sypialni, praktycznie przez cały czas złączeni pocałunkiem. Pozbyłam się szybko bluzki, a jego palce sprawnie rozprawiły się z guzikiem u moich spodni. Tyłem kolan uderzyłam o brzeg łóżka i runęliśmy na materac, zamieniając się w plątaninę kończyn i rozgrzanych oddechów. Zachichotałam, bo wylądował na mnie, niemal mnie miażdżąc, lecz szybko się poprawił i nakrył mnie swoim ciałem.

      Odchylił się do tyłu, a ja ściągnęłam mu koszulkę przez głowę. Pożerając mnie głodnym wzrokiem, niespiesznie zsunął ze mnie dżinsy. Czułam, jak łaskocze mnie palcami po zewnętrznej stronie ud.

      – A tak w ogóle, to co takiego porabiasz w sobotę? – zapytał szeptem i pochylił się, delikatnie całując zagłębienie u nasady mojej szyi. Jego jednodniowy zarost rozkosznie drażnił moją skórę.

      Przesunęłam dłońmi po jego nagich plecach, wpijając się w jego barki, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz przyjemności.

      – Idę na targi ślubne z twoją matką – odparłam lekko chropawym głosem.

      Zaśmiał się, wywołując uśmiech również na mojej twarzy.

      – Poważnie? Dlaczego dajesz się jej zaciągać na takie imprezy? – zapytał, przewracając oczami.

      Wzruszyłam ramionami, wiercąc się pod jego ciałem.

      – Bardzo się ekscytuje ślubem. Powtarzam jej ciągle, że nie zamierzamy się spieszyć, ale… wiesz, jaka jest. Chyba po cichu liczy na to, że zobaczę jakąś wystrzałową suknię lub dekorację z balonów i zechcę w końcu wyznaczyć datę.

      Na chwilę przybrał poważną minę.

      – Wiesz, co wystarczy zrobić, żeby dała ci spokój?

      – Zerwać z tobą? – zasugerowałam, chichocząc, a Toby za karę wwiercił mi palec między żebra.

      – Albo po prostu wyznaczyć datę…

      Westchnęłam głęboko, powoli tracąc ochotę na figle.

      – Możemy o tym teraz nie rozmawiać? Myślałam, że mieliśmy zgorszyć łóżko… – Żeby dać mu to wyraźnie do zrozumienia, przejechałam delikatnie paznokciami po jego plecach, po czym chwyciłam go mocno za pośladki i przyciągnęłam do siebie.

      Mężczyźni są tacy prości w obsłudze. Wystarczy wspomnieć o seksie, zaproponować go, czy choćby poczynić drobną aluzję na ten temat, by jedli ci z ręki. Z moim narzeczonym było tak samo.

      Niestety, zanim się dobrze rozkręciłam, było już po wszystkim. Nie, żeby Toby był marnym kochankiem – był naprawdę cudowny, kiedy poświęcał na to więcej czasu. Jednak tej nocy czuł się zmęczony, a to oznaczało, że musiałam się obejść bez gry wstępnej i bez czułych słówek. Przeszedł od razu do sedna i po chwili opadł na mnie bezwładnie, ciężko dysząc. Oczywiście zrobiłam to, co robi większość kobiet podczas seksu: trochę poudawałam, by nie urazić jego ego, ale tylko troszeczkę – lubiłam się z nim kochać, tylko że tym razem zabrakło w pełni „szczęśliwego zakończenia”.

      Pocałował mnie w policzek i stoczył się ze mnie z uśmiechem wyrażającym zaspokojenie.

      – O tak, zdecydowanie warto było dać


Скачать книгу