Małżeńska próba. Miranda Lee

Читать онлайн книгу.

Małżeńska próba - Miranda Lee


Скачать книгу
też myśli o karierze politycznej. Nie ma żony ani stałej partnerki. Uchodzi za kobieciarza. Jego kolega z pracy określił go mianem złotoustego uwodziciela.

      Scott wolał sobie nie wyobrażać, co wyczyniał tymi swoimi złotymi ustami, ale zżerała go zazdrość. Nie znosił, gdy ktoś robił z niego durnia. A Sarah próbowała. Gwałtownie wyraziła oburzenie, żeby odwrócić uwagę od własnych występków. Wyglądało na to, że uległa temu przystojnemu łajdakowi.

      Przemknęło mu przez głowę, że gdyby tak często nie wyjeżdżał w interesach, do niczego takiego by nie doszło.

      No nie! Jeszcze szukał dla niej usprawiedliwień!

      – Co jeszcze? – pytał dalej.

      – Tylko tyle, że nie poszła do niego po wyprowadzce z waszego mieszkania. Ma dom na północnym wybrzeżu, ale nie dostrzeżono w pobliżu ani jej, ani jej auta.

      Ostatnia wiadomość bynajmniej nie pocieszyła Scotta.

      – Przypuszczalnie zamieszkała u Cory’ego, swojego najlepszego przyjaciela – wymamrotał. – Poznała go na uniwersytecie.

      Nie dodał nic więcej, ponieważ nie znał dokładnie okoliczności nawiązania przyjaźni Sarah z młodym architektem. Nagle uświadomił sobie, że niewiele wie o własnej żonie.

      Podczas krótkiego narzeczeństwa wyjawiła tylko, że jej matka zmarła, a ojciec i starszy brat zerwali z nią kontakt. Rodzice się rozwiedli, gdy miała kilkanaście lat. Brat został przy ojcu, mimo że drań zdradzał żonę. Scott nigdy nie wypytywał Sarah o przeszłość ani też o przyjaźń z Corym, ponieważ nie widział powodu do niepokoju. Polubił tego chłopaka, z wzajemnością.

      Lecz teraz z pewnością stracił sympatię Cory’ego. Nie wątpił, że Sarah opowiedziała mu, co zrobił w piątkową noc. Zawsze mu wszystko mówiła. Czasami gawędzili i żartowali godzinami przez telefon jak dwoje nastolatków. W tym momencie chciałby być muchą na jego ścianie. Ale prawdopodobnie nic by nie usłyszał. W poniedziałek obydwoje z pewnością poszli do pracy.

      Nagle zapragnął kontynuować śledztwo na własną rękę. Sporo się dowiedział, ale wciąż za mało. Czy Sarah kocha Leightona? A czy kiedykolwiek kochała jego? Przysiągłby, że tak. Ale też dałby głowę, że nigdy by go nie oszukała. A jednak to zrobiła.

      Podziękował Harveyowi, odczekał, aż wyjdzie, i wykręcił numer kancelarii Sarah. Kiedy usłyszał, że jest na zwolnieniu lekarskim, nie wiedział, co myśleć. Sarah nigdy nie brała wolnego, pod żadnym pozorem. Uwielbiała swoją pracę, zwłaszcza odkąd zatrudniono ją na stałe w sekcji pro bono jako adwokata z urzędu. Reprezentowała ludzi, którzy nie mogli sobie pozwolić na opłacenie adwokata w sprawie o nieuzasadnione zwolnienie z pracy i kilku o dyskryminację z powodu płci. Większość z nich wygrywała. Z pewnością nie wzięła wolnego dnia bez powodu.

      Pewnie nadal była zgnębiona. Ale czy jego zachowaniem, czy własnym? Może tylko raz go zdradziła i zaraz tego pożałowała? Może w piątek wieczorem usiłowała wynagrodzić mu krzywdę?

      Nagle przemknęło mu przez głowę, że uciekła z Leightonem do innego stanu albo nawet za ocean.

      – Czy pan Leighton jest dziś w pracy? – zapytał recepcjonistkę.

      – Tak. Połączyć pana z nim?

      Scott odetchnął z ulgą.

      – Nie, dziękuję. Na razie nie trzeba – odpowiedział.

      Nie zamierzał zostawić Leightona w spokoju. Najpierw jednak musiał porozmawiać z Sarah, a dopiero później z łotrem, który uwiódł mu żonę. Nie wątpił, że to on zrobił pierwszy krok. Nie posądzał bowiem Sarah o niestałość.

      A jeżeli się mylił? Pojął, że praktycznie wcale jej nie zna.

      Pokręcił głową i wybrał jej numer. Przypuszczał, że nie odbierze, tak jak przez cały weekend. Lecz numer był zajęty. Z kim rozmawiała? Z Corym czy z kochankiem? I gdzie przebywała? Prawdopodobnie nadal u kolegi. Nie mogąc usiedzieć na miejscu, ściągnął marynarkę z wieszaka i podszedł do biurka Cleo.

      – Odwołaj, proszę, wszystkie popołudniowe spotkania i wyjdź dzisiaj wcześniej. Zasługujesz na odpoczynek.

      Cleo podniosła na niego wzrok i westchnęła:

      – Nie popełnisz żadnego głupstwa, prawda?

      – Dzisiaj nie. Największe popełniłem rok temu.

      Nie musiał dodawać, że ma na myśli ożenek z praktycznie nieznajomą dziewczyną. Sarah do dziś stanowiła dla niego nierozwiązaną zagadkę.

      Najbardziej zaszokowało go, że kiedy ją poznał, była dziewicą.

      Odkąd przestał patrzeć na nią przez różowe okulary, powróciła dawna nieufność wobec płci przeciwnej. Idąc na podziemny parking, zaczął się zastanawiać, dlaczego pozostała nietknięta przez całe studia i podczas dwuletniej podróży z plecakiem po świecie. Może chroniła swoje dziewictwo, żeby złapać na ten atut bogatego męża? Konkretnie jego.

      Odkąd zbił fortunę, poznał parę materialistek, ale wszystkie miały za sobą doświadczenia erotyczne. Z początku zaakceptował wyjaśnienie Sarah, że patrząc na poczynania niewiernego ojca, straciła zaufanie do mężczyzn. Dodała, że zanim poznała Scotta, nie pragnęła się z nikim kochać, czym mu bardzo pochlebiła. Ponieważ słowom towarzyszyło szczere spojrzenie wielkich, błękitnych oczu, bez trudu go przekonała.

      Najwyraźniej miłość go zaślepiła. Lecz teraz przejrzał na oczy. Wsiadł do mercedesa i włączył silnik. Potrzebował odpowiedzi. Niejednej.

      ROZDZIAŁ DRUGI

      – Na pewno nie chcesz, żebym cię tam zawiózł? – zapytał Cory. – Możesz potrzebować pomocy przy wynoszeniu rzeczy. Wziąłbym wolne. Mam nienormowany czas pracy.

      – Dziękuję. Nie trzeba. Wolę zrobić to sama.

      – Jesteś pewna, że nie zastaniesz Brutusa?

      Sarah zmarszczyła brwi, słysząc nowe przezwisko, wymyślone przez Cory’ego dla Scotta. Doskonale je dobrał. W piątkową noc wziął ją gwałtownie jak brutal, a ona pozwoliła mu na wszystko i jeszcze błagała, żeby nie przestawał. Wciąż palił ją wstyd. Kiedy następnego ranka odkryła, że jego zachowanie wynikało z zazdrości i chęci zemsty, a nie z dzikiej namiętności, zawrzała gniewem.

      – Chyba tylko wybuch bomby atomowej powstrzymałby go w poniedziałek przed pójściem do ukochanego biura – odrzekła.

      – Z twojego opisu wynika, że w sobotę rano właśnie coś takiego nastąpiło. Przyszłaś do mnie wściekła. A potem omal nie utopiłaś mnie we łzach.

      – Nie próbuj mnie rozśmieszyć, Cory. Ten człowiek złamał mi serce. To, co zrobił, było niewybaczalne.

      – Postąpił tak jak większość mężczyzn w podobnych sytuacjach. Gdy odkryłem, że Felix mnie zdradził, też wpadłem w furię.

      – Ale ty go nie kochasz, a ja nie zdradziłam Scotta.

      – Ale z twoich słów wynikało, że te zdjęcia wyglądały przekonująco. Najlepiej zadzwoń do niego i wyjaśnij, dlaczego poszłaś do hotelu z tym kolegą z firmy.

      – I co dalej? Myślisz, że Scott przeprosi i zapomnimy o wszystkim?

      – No tak. Ludzie spod znaku skorpiona nigdy nie zapominają ani nie wybaczają. A swoją drogą, czy nie zastanawia cię, kto wysłał te zdjęcia?

      – Myślałam o tym całe rano, ale nikt nie przychodzi mi do głowy.

      – Bez wątpienia ktoś cię nie znosi. Albo, co bardziej prawdopodobne,


Скачать книгу