Problem trzech ciał. Cixin Liu
Читать онлайн книгу.oby występujące w książce
Ye Zhetai – fizyk, profesor Uniwersytetu Tsinghua
Shao Lin – fizyczka, żona Ye Zhetaia
Ye Wenjie – astrofizyczka, córka Ye Zhetaia
Ye Wenxue – siostra Ye Wenjie, czerwonogwardzistka
Lei Zhicheng – komisarz polityczny bazy
Yang Weining – główny inżynier bazy, były student Ye Zhetaia
Yang Dong – fizyczka zajmująca się teorią strun, córka Ye Wenjie i Yang Weininga
Ding Yi – fizyk teoretyk, chłopak Yang Dong
Wang Miao – specjalista z zakresu nanomateriałów
Shi Qiang – policyjny detektyw o przydomku Da Shi
Chang Weisi – generał brygady Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej
Wei Cheng – geniusz matematyczny i odludek
Shen Yufei – fizyczka japońska, żona Wei Chenga
Pan Han – biolog, przyjaciel Shen Yufei i Wei Chenga
Sha Ruishan – astronom, student Ye Wenjie
Mike Evans – syn potentata naftowego
Część I
Milcząca wiosna
1
Lata szaleństwa
Czerwony Związek od dwóch dni atakował kwaterę główną Brygady 28 Kwietnia. Jego czerwone flagi łopotały nieustannie wokół budynku niczym płomienie łaknące drewna.
Dowódca Czerwonego Związku czuł strach, ale nie przed zaciekle broniącymi się czerwonogwardzistami z Brygady 28 Kwietnia. W porównaniu z weteranami Czerwonego Związku, utworzonego w 1966 roku, na początku wielkiej proletariackiej rewolucji kulturalnej, ponad dwustu członków brygady było żółtodziobami. Ci pierwsi zahartowali się w starciach na terenie całego kraju i wielkich wiecach na placu Tiananmen, zwoływanych przez przewodniczącego Mao.
Bał się około tuzina żelaznych pieców w budynku, wypełnionych materiałami wybuchowymi i połączonych ze sobą elektrycznymi detonatorami. Nie widział ich, ale czuł ich obecność, jak metalowy opiłek przyciąganie znajdującego się w jego pobliżu magnesu. Gdyby któryś z obrońców wcisnął przełącznik, zarówno rewolucjoniści, jak i kontrrewolucjoniści zginęliby w rozbłysku gigantycznej ognistej kuli.
A młodzi czerwonogwardziści z Brygady 28 Kwietnia zdolni byli do takiego aktu szaleństwa. W odróżnieniu od doświadczonych mężczyzn i kobiet z pierwszego pokolenia Czerwonej Gwardii nowi buntownicy byli watahą wściekłych wilków.
Na dachu budynku ukazała się piękna szczupła dziewczyna, wymachująca wielkim czerwonym sztandarem Brygady 28 Kwietnia. Jej pojawienie się powitała kanonada strzałów. Broń atakujących była przedziwną mieszaniną starych amerykańskich karabinów, czeskich pistoletów maszynowych, japońskich karabinów wzór 38 i nowszych rodzajów broni, takich jak przydziałowe karabiny i pistolety maszynowe żołnierzy Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, zrabowane z jej magazynów po publikacji „sierpniowego artykułu wstępnego”1, a nawet paru chińskich mieczy dadao i włóczni. Razem wzięte tworzyły skondensowaną wersję współczesnej historii.
Członkowie Brygady 28 Kwietnia już wcześniej dawali podobne pokazy. Stawali na dachu budynku, machali sztandarem, wykrzykiwali hasła przez megafony i zrzucali na atakujących ulotki. Za każdym razem śmiałkowi udawało się uciec przed gradem kul i zyskać uznanie towarzyszy za męstwo.
Dziewczyna najwyraźniej myślała, że jej też dopisze szczęście. Wywijała chorągwią, jakby była przekonana, że jej gorejąca młodość spali w płomieniu rewolucji wroga na popiół, jakby wyobrażała sobie, że jutro z krążącego w jej żyłach zapału wyłoni się idealny świat… Upajała się tym wspaniałym, szkarłatnym marzeniem, aż jej klatkę piersiową przeszył pocisk.
Jej piętnastoletnie ciało było tak delikatne, że kula prawie nie zwolniła, przechodząc przez nie, i poleciała dalej ze świstem. Czerwonogwardzistka osunęła się razem ze sztandarem, ale była tak lekka, że spadła z dachu wolniej niż płat czerwonej tkaniny, jak mały ptaszek, który nie chce sfrunąć na dół z nieba.
Z gardeł wojowników Czerwonego Związku wydobył się okrzyk radości. Kilku z nich podbiegło do podnóża budynku, podniosło sztandar Brygady 28 Kwietnia i chwyciło drobne, martwe ciało. Unieśli trofeum w górę i cisnęli je na górną krawędź metalowej bramy w płocie ogradzającym kwaterę główną wroga.
Większość metalowych, ostro zakończonych prętów została wyrwana na początku walk między frakcjami i użyta jako włócznie, ale dwa pozostały. Gdy szpikulce te wbiły się w ciało dziewczyny, przez chwilę wydawało się, że ożyła.
Wojownicy cofnęli się i zaczęli do niej strzelać jak do tarczy. Dla dziewczyny grad kul nie różnił się od łagodnego deszczu, bo przecież nic już nie czuła. Od czasu do czasu jej cienkie jak gałązki ręce drgały, jakby strzepywała z siebie krople.
Potem pocisk oderwał jej pół głowy i w błękitne niebo wpatrywało się już tylko jedno śliczne oko. W jej spojrzeniu nie było bólu, a jedynie zastygłe poświęcenie i wiara w ideał.
A jednak w porównaniu z innymi miała szczęście – kiedy zginęła, przynajmniej szczerze wierzyła w słuszność sprawy.
Podobne walki wrzały w Pekinie niczym wiele pracujących równolegle procesorów centralnych, a ich wspólnym wynikiem była rewolucja kulturalna. Miasto zalała fala szaleństwa, która przeniknęła do jego wszystkich zakamarków.
Na jego skraju, na terenach sportowych Uniwersytetu Tsinghua, od dwóch godzin trwał „wiec walki klas”, w którym uczestniczyły tysiące osób. Była to forma publicznego upokarzania i łamania wrogów rewolucji poprzez lżenie i fizyczne znęcanie się nad nimi, dopóki nie przyznali się do zarzucanych im przestępstw.
Wśród rewolucjonistów powstawały coraz to nowe przeciwstawne frakcje, które zawzięcie ze sobą rywalizowały. Na uniwersytecie dochodziło do gwałtownych konfliktów między czerwonogwardzistami, Grupą Roboczą Rewolucji Kulturalnej, Robotniczym Zespołem Propagandy i Wojskowym Zespołem Propagandy. Każda z tych frakcji dzieliła się od czasu do czasu na nowe zbuntowane grupy, które miały odmienne poglądy i zamiary, co prowadziło do jeszcze bardziej bezlitosnych zmagań.
Ale podczas obecnego wiecu ofiarami byli reakcyjni akademicy burżuazyjni. Każda frakcja traktowała ich jako wrogów, narażeni więc byli na brutalne ataki ze wszystkich stron.
Wśród „potworów i demonów”2 reakcyjni nauczyciele akademiccy stanowili szczególną grupę – podczas pierwszych wieców walki klas byli często aroganccy i butni. W tym okresie zginęła ich największa liczba. Tylko w Pekinie w ciągu czterdziestu dni pobito na śmierć ponad 1700 ofiar wieców. Wielu innych wybrało łatwiejszy sposób uniknięcia tego szaleństwa – Lao She, Wu Han, Jian Bozan, Fu Lei, Zhao Jiuzhang, Yi Qun, Wen Jie, Hai Mo i inni poważani niegdyś intelektualiści odebrali sobie życie3.
Ci, którzy przetrwali ten początkowy okres, potem stopniowo wpadali w odrętwienie. Zamknięcie się w tej ochronnej skorupie pomogło im uniknąć całkowitego załamania. Podczas wieców walki klasowej często sprawiali wrażenie, jakby pogrążeni byli w półśnie, i budzili się, dopiero kiedy ktoś krzyknął im prosto w twarz, a wtedy recytowali jak automaty swoje przyznanie się do win, powtarzane wcześniej niezliczoną liczbę razy.
Niektórzy z nich weszli w trzecie stadium. Stale powtarzające się wiece wtłaczały w ich świadomość żywe jak rtęć obrazy polityczne, aż w końcu ich umysły, nawykłe niegdyś do racjonalnego, opartego na wiedzy myślenia, uginały się pod tym naporem i zaczynali oni naprawdę wierzyć, że są winni, i dostrzegać, jak bardzo zaszkodzili
1
Określenie to odnosi się do artykułu wstępnego, który ukazał się w „Czerwonym Sztandarze” (ważnym narzędziu propagandy podczas rewolucji kulturalnej) z sierpnia 1967 roku. Artykuł ten nawoływał do „usunięcia garstki [kontrrewolucjonistów] z armii”. Zachęcił on czerwonogwardzistów do ataków na arsenały wojskowe i rabunku broni oraz stał się zarzewiem lokalnych wojen miedzy różnymi frakcjami Czerwonej Gwardii [jeśli nie wskazano inaczej, przypisy są pióra autora amerykańskiego przekładu powieści, Kena Liu].
2
Pochodzącego z buddyzmu terminu „potwory i demony” używano podczas rewolucji kulturalnej na określenie wszystkich jej wrogów.
3
To tylko niektórzy z najsławniejszych ludzi sztuki i nauki, którzy popełnili samobójstwo podczas rewolucji kulturalnej. Lao She był pisarzem, Wu Han i Jian Bozan historykami, Fu Lei tłumaczem i krytykiem literackim, Zhao Jiuzhang meteorologiem i geofizykiem, Yi Qun pisarzem, Wen Jie poetą, Hai Mo scenarzystą i powieściopisarzem.