Tron prawdy. Duet. Tom 2. Pepper Winters

Читать онлайн книгу.

Tron prawdy. Duet. Tom 2 - Pepper Winters


Скачать книгу
w tym czasie mógł zrobić z nią wszystko. Spóźnię się.

      Mercedes warknął, gdy jeszcze mocniej wcisnąłem pedał gazu.

      Trzymaj się, Elle.

      Tym razem jej nie zawiodę.

      Rozdział 5

      Elle

      Słońce.

      Nowy dzień.

      Brak snu.

      Brak odpoczynku.

      Tylko panika.

      Greg się poruszył, cały czas obejmując mnie w pasie; jego skóra dotykała mojej, jego ciało znajdowało się obrzydliwie blisko.

      Wreszcie nadszedł świt i z każdą bolesną minutą obserwowałam, jak niebo zmienia się z czarnego w różowe, potem z różowego w złote, jak światło zalewa domek i odbija się od jeziora za oknami.

      Z całych sił zmuszałam się do zachowania spokoju i nieulegania panice, która mnie ogarniała.

      Ile jeszcze takich poranków minie, zanim się uwolnię?

      Greg przewrócił się na drugi bok i łącząca nas smycz szarpnęła mój nadgarstek. Od liny moja skóra była czerwona i podrażniona.

      Mruknęłam wściekle, gdy zmusił mnie, żebym przewróciła się na drugi bok, i przycisnął mnie do swojego ciała.

      – Dzień dobry, piękna.

      Ugryzłam się w język i nie odpowiedziałam.

      Gdybym się odezwała, wyplułabym z siebie same przekleństwa i rozkazy – a to z pewnością by mi nie pomogło.

      Musiałam mieć nadzieję, że jeśli pozostanę cicha i posłuszna, pozwoli mi zadzwonić do taty, żeby ten się nie martwił.

      Jedyną dobrą rzeczą w tym, że Greg mnie porwał, było to, że nie miałam czasu rozmyślać nad oszustwem Penna. Mój mózg był w stanie pomieścić jedynie nienawiść do Grega.

      Na Penna czas przyjdzie później.

      – Elle, nie obchodzi mnie, że się do mnie nie odzywasz. Wolę ciche i spokojne kobiety. – Odwinął linę z nadgarstka, wstał i się przeciągnął. Poranna erekcja wypychała jego bokserki.

      Widząc, że na niego patrzę, uśmiechnął się złośliwie.

      – To wszystko będzie twoje, kiedy tylko weźmiesz prysznic. – Pochylił się nade mną i przycisnął dłonie do poduszki po obu stronach mojej głowy. – Nie mogę cię przelecieć, dopóki nie będziesz czysta. Kto wie, czy ten sukinsyn nie dotykał cię wczoraj wieczorem.

      Walczyłam sama ze sobą, by mu nie odpowiedzieć.

      Penn mnie dotykał.

      Przeleciał mnie w limuzynie, zanim poznałam prawdę. Uwierzyłam, że żywi do mnie jakieś uczucia, bo ja coś do niego poczułam. Cieszyłam się, ponieważ myślałam, że będzie szczery i uczciwy, a nieufność i kłamstwa ulotnią się niczym mgła znikająca nad jeziorem.

      Błagałam o jasność.

      O więcej, niż mi dano.

      A potem mój naszyjnik zrujnował wszystkie fantazje.

      Greg złapał mnie za rękę i wyciągnął z ciepłego łóżka na chłodne poranne powietrze. W domku nie było ogrzewania, co oznaczało gęsią skórkę na moim ciele.

      – Przez cały ten czas mogliśmy chodzić u swego boku, zamiast pracować na różnych piętrach Belle Elle. – Przejechał palcem po moim pępku. – Czyż nie jest teraz przyjemnie? – Pochylił się i ustami dotknął moich ust.

      Odsunęłam się – nie dlatego, że nie lubiłam niczyjego porannego nieświeżego oddechu, lecz z tego powodu, że nie miał żadnego prawa, by mnie pocałować.

      – Greg, wypuść mnie. – Były to pierwsze słowa, jakie wypowiedziałam od wielu godzin.

      Wyszczerzył się.

      – Masz na myśli, żebym to odwiązał? – Pociągnął za linę i moja ręka podskoczyła.

      – Przecież wiesz, o co mi chodzi. O wszystko. Uwolnij mnie i odwieź do domu. To trwa już stanowczo za długo.

      Pokręcił głową.

      – Nie odejdziesz, dopóki nie zrozumiesz, że twoje miejsce jest u mego boku.

      – Moje miejsce jest na fotelu prezeski Belle Elle. A twoje w więziennej celi.

      Zaśmiał się, jego zielone oczy zrobiły się jeszcze jaśniejsze.

      – Gdy poznasz mnie lepiej, zmienisz zdanie.

      Wątpiłam w to.

      Wyciągnął mnie z sypialni, zaprowadził do łazienki i odwiązał sznurek.

      – Wchodź pod prysznic.

      Oparłszy się o zlew, zaczęłam rozcierać obolałą skórę.

      – Nie mam zamiaru myć się przy tobie.

      – Oczywiście, że masz zamiar. – Złapał brzeg bokserek i je ściągnął. Jego penis wyskoczył na zewnątrz, był ciężki i miał czerwone nabrzmiałe żyłki po bokach. Nie był tak duży jak penis Penna, ale wyglądał wściekle.

      Zanim zdołałam się poruszyć, Greg złapał mnie za ramiona i odwrócił. Szybko odpiął mi biustonosz.

      Zasłoniłam piersi rękami. Ale średnio mi to wyszło.

      Oderwał ręce od mojego ciała, co sprawiło, że się zachwiałam. Zerwał ze mnie stanik i wyrzucił go na korytarz. Odwrócił mnie przodem do siebie.

      – A teraz reszta.

      – Idź do cholery. – Znowu zasłoniłam się rękami.

      Spojrzał na moje majtki i uśmiechnął się lubieżnie.

      – Ty je zdejmiesz czy ja mam to zrobić?

      Cofnęłam się.

      – Greg… nie.

      – Greg, nie – zaczął mnie złośliwie przedrzeźniać. – Wiesz, ile lat musiałem wysłuchiwać, jak wydajesz mi polecenia? Patrzeć, jak uśmiechasz się do mnie przy stole w restauracji, robiąc jednocześnie minę wrednej suki? Wypełniać twoje rozkazy, gdy tak naprawdę jedyne, na co miałem ochotę, to cię przelecieć? – Pochylił się nade mną. – Myślałaś, że udaje ci się ukrywać prawdziwe uczucia, ale za każdym razem, gdy na mnie patrzyłaś, widziałem pogardę w twoich oczach. Wiedziałem, że czułaś się lepsza ode mnie…

      Uderzyłam go w twarz.

      Nie przemyślałam tego. Po prostu to zrobiłam.

      Oboje zamarliśmy, tak samo zszokowani.

      Po chwili wysyczałam:

      – Jeśli karmisz się takimi bzdurami, to rzeczywiście jesteś kompletnie powalony. Greg, nigdy nie patrzyłam na ciebie z góry. Przez większość naszego dzieciństwa bardzo lubiłam się z tobą bawić, ale potem zrobiłeś się strasznie zazdrosnym, skorumpo…

      Zdusił moje słowa, łapiąc mnie mocno za szczękę.

      – Myślisz, że chodzi o zazdrość? – Zaśmiał się sfrustrowany. – Elle, nie jestem o ciebie zazdrosny. Nie zazdroszczę ci tego, co masz.

      Przejechał kciukiem po moich ustach.

      – Nie obchodzi mnie, że jesteś jedną z najbogatszych kobiet na świecie. Nie czuję się tym upokorzony. Upokarza mnie natomiast fakt, że jakiś pieprzony dupek myśli, że może kłamać na temat waszych zaręczyn tylko po to, by zyskać dostęp do tego, co masz.

      Walczyłam


Скачать книгу