O krasnoludkach i sierotce Marysi. Maria Konopnicka

Читать онлайн книгу.

O krasnoludkach i sierotce Marysi - Maria Konopnicka


Скачать книгу
jeszcze wprost do gęby kładą. Czego naocznym bywszy73 świadkiem, a wydziwować się74 takiemu rycerskiemu animuszowi75 nie mogąc zgoła76, ku wiecznej pamiątce potomnych rzecz tę zapisuję. Dan w polu na ugorze, o przedwieczorowej porze”.

      Po czym następował podpis i zakręt zamaszystszy jeszcze niżeli poprzedni.

      Tymczasem rozszedł się w polu tak smakowity zapach pieczonych kartofli, iż mąż uczony poczuł nagle jakowąś czczość77 w sobie i głośne burczenie żołądka.

      A widząc, że one78 kartacze pękające najmniejszej szkody pastuszkom nie czynią, że się owszem dzieci po brzuszynach aż głaszczą od owego wybornego jadła, wyszedł zza kamyka ostrożnie i z wolna się do ogniska przybliżył. Zaraz też Zośka Kowalczanka, ukruszywszy nieco ziemniaka, podała mu go na gałązce chrustu, zachęcając, aby brał i jadł.

      Nie bez trwogi Koszałek-Opałek wziął oną kruszynę w usta, ale wnet posmakowawszy, wyciągnął rękę po więcej. Kruszyły tedy dziewczątka co najpiękniej dopieczone ziemniaki i po oskubince79 mu dając, tak się z nim oswoiły, że Kasia Balcerówna ostatni kęsek sama mu w usta włożyła, na co wszystkie, a najgłośniej Kasia, zapiszczały z okrutnej uciechy.

      III

      Podjadłszy tedy80 sobie, Koszałek-Opałek znów u ognia siadł, a gdy chłopcy świeżego chrustu narzucili, a iskierki po suchych gałązkach wesoło zaczęły skakać, tak pastuszkom o Krasnoludkach powiadał.

      – Drzewiej81 nie nazywali my się Krasnoludki, ale – Bożęta. Nie mieszkali my też pod ziemią, pod skałkami, albo pod korzeniami drzew starych, jako mieszkamy teraz, ale po wsiach, w chatach, razem z ludźmi. Dawno to było, przedawno! Jeszcze nad tym tu krajem panował wtedy Lech82, który ufundował miasto Gniezno na tym miejscu, gdzie gniazda białych ptaków znalazł. Bo mówił sobie: – Jak tu ptaki w bezpieczności83 mieszkają, to musi ziemia cicha być i dobra.

      Jakoż była.

      O tych ptakach mówią ludzie, że to były orły, ale w naszych starych księgach stoi, jako to były bociany, po równinach łąkowych brodzące, które tam sobie gniazda w obfitości słały. Jak było, tak było, dość że się cała ta kraina Lechią od owego Lecha poczęła zwać, a lud, który w niej mieszkał, też miano Lechitów przyjął. Chociaż sąsiedzi zwali go i Polanami także, iż był naród polnych oraczów i za pługiem84 chadzał. Co wszystko w naszych księgach starych pod pieczęcią stoi.

      – A to boru wtedy nie było? – zapytał nagle cienkim głosem Józik. – Ani rzeki, ani nic?

      – Jakże! – odrzekł Koszałek-Opałek— Był bór, i to nie taki jak dziś, ale puszcza okrutna i bez końca prawie. A w puszczy mieszkał zwierz srogi i wielki, i tak ryczący, że drzewa, co słabsze, pękały. Ale że my Krasnoludki, to tylko o niedźwiedziach wiemy. Powiadał mi raz pradziad mego prapradziadka, że jak go taki niedźwiedź wygarnął razem z pszczołami i miodem z lipowego dziupla85, to go do pół zimy u siebie pokojowcem86 trzymał i bajki sobie dzień i noc prawić87 kazał, a sam łapę tylko cmokał i w barłogu88 drzemał. Dopieroż jak srogi mróz ścisnął, a niedźwiedź tęgo chrapnął, puścił się pradziad mego prapradziadka biegiem z onej puszczy i po siedmiu latach wędrowania do swoich powrócił.

      Śmiały się dzieci, słuchając tej przygody, a Koszałek-Opałek tak dalej prawił:

      – Ho! ho!.. To były czasy!.. Nad polami, nad wodami szumiały wtedy lipowe gaje, a w nich mieszkał jeden stary, stary bożek, imieniem Światowid89, który na trzy strony świata patrzał i nad całą tą krainą miał opiekę.

      Ale co domostw, dobytku i obejścia, to pilnowały Bożęta, które też i Skrzatami dla ich małości90 zwano.

      „Każda chata ma swego skrzata” – mawiał lud w te stare czasy, a nam też dobrze było i wesoło, bo my przy wszelakiej robocie pomagali gospodarzom naszym. To koniom owies sypali, a przedmuchiwali z plewy91, żeby samo gołe ziarno się złociło; to sieczkę rznęli92, to trzęśli słomę93, to kury zaganiali na grzędę, żeby nie gubiły jaj w pokrzywach, to masło w maślnicy ubijali, to wyciskali sery, to dzieci kołysali, to motali przędzę94, to na ogień dmuchali, żeby kasza prędzej gotowa była. Jaka tylko była robota w chacie i w obejściu95, precz my się każdej chwytali ochotnie. Co prawda, nie szło to darmo! Jak nie gospodarz, to gospodyni pamiętała o nas. Zawsze w świetlicy na brzeżku ławy były kruszyny chleba i twarogu, zawsze w kubku trochę miodu albo chociaż mleka. Było z czego żyć. A wychodziła gospodyni na ogród pleć, albo z sierpem w pole, to się tylko od tego proga obejrzała, z bodni96 garstewkę97 prosa wzięła i sypiąc po izbie mówiła:

      Bożęta! Bożęta! Niech który pamięta

      O dzieciach, o chacie… A tu proso macie!

      I szła spokojnie do roboty. A my smyrk spod zapiecka, smyrk spod ławy, smyrk spod malowanej skrzyni! Nuż w izbie gospodarzyć, dzieciom prawić, chłopcom koniki strugać, dziewuszkom łątki98 wić, warkoczyki splatać.

      Nuż ułomy w okienkach99 przecierać, słonko przez nie do chaty puszczać, tę złotą jasność po kątach roznosić, to aż wszystko pachniało dokoła!

      Pracy, co prawda, było dość, ale tej wdzięczności ludzkiej jeszcze więcej. Nie było zmowin100, ani postrzyżyn101, żeby nas na nie gospodarze nie prosili:

      Bożęta, Bożęta!

      Prosim na te święta!

      Na żubrze pieczenie,

      Na rogi jelenie,

      Na kura, co skacze,

      Na białe kołacze102!

      Jużci że my się między gości nie pchali, bo nasz naród, choć mały, zawsze bywał polityczny103. Ale jak my zaczęli jeden z drugim i dziesiątym na gęślikach104 grać, alboli pod oknem, alboli pod progiem, to się ludzie odsłuchać nie mogli naszej kapeli, takie z niej wesele szło, taka radość, takie śpiewanie w sercu.

      Hej! hej! Gdzie to te czasy! Gdzie!?

      IV

      Zatrzymał się Koszałek-Opałek i z wolna fajeczkę pykał, a dzieci, choć nic nie mówił, słuchały, wpatrzone w niego. Po małej chwili rzekł:

      – Długo tak było, nie wiem, bo o tym nie stoi w naszych księgachСкачать книгу


<p>73</p>

bywszy – daw. imiesłów przysł. od: być. [przypis edytorski]

<p>74</p>

wydziwować się – nadziwić się. [przypis edytorski]

<p>75</p>

animusz – odwaga, ożywienie. [przypis edytorski]

<p>76</p>

zgoła – zupełnie, całkiem, wcale. [przypis edytorski]

<p>77</p>

czczość – głód, pustkę. [przypis edytorski]

<p>78</p>

one – te, owe. [przypis edytorski]

<p>79</p>

oskubinka – odrobinka, okruszynka. [przypis edytorski]

<p>80</p>

tedy – zatem, wtedy. [przypis edytorski]

<p>81</p>

drzewiej (starop.) – dawniej, niegdyś, wcześniej. [przypis edytorski]

<p>82</p>

panował wtedy Lech – nawiązanie do legendy o trzech braciach: O Lechu, Czechu i Rusie, którzy wyruszyli ze swoimi współplemieńcami w poszukiwaniu ziemi obfitej w pożywienie. W trakcie wędrówki bracia rozdzielili się. Najdłużej wędrował Lech, który w końcu dotarł do pięknej i bogatej krainy, dzisiejszej Wielkopolski, i postanowił się na niej osiedlić. Zauważył orle gniazdo na czubku drzewa i na jego pamiątkę nazwał nowo budowaną siedzibę, Gnieznem. [przypis edytorski]

<p>83</p>

bezpieczność – dziś: bezpieczeństwo. [przypis edytorski]

<p>84</p>

pług – narzędzie rolnicze przeznaczone do orki. [przypis edytorski]

<p>85</p>

z lipowego dziupla – dziś: z lipowej dziupli. [przypis edytorski]

<p>86</p>

pokojowiec – służący mieszkający w domu i pomagający w codziennych czynnościach. [przypis edytorski]

<p>87</p>

prawić – mówić, opowiadać. [przypis edytorski]

<p>88</p>

barłóg – legowisko niedźwiedzia lub dzika; potocznie o niechlujnym, nędznym posłaniu. [przypis edytorski]

<p>89</p>

Światowid a. Świętowit – bóstwo wojny i urodzaju plemion słowiańskich. Posągi przedstawiające Świętowita to słupy, zakończone rzeźbą przedstawiającą cztery twarze zwrócone w cztery strony świata. [przypis edytorski]

<p>90</p>

dla ich małości – z powodu ich niewielkich rozmiarów. [przypis edytorski]

<p>91</p>

plewy – odpadki powstające podczas młócenia roślin, zwłaszcza zbóż. [przypis edytorski]

<p>92</p>

rżnąć sieczkę – ciąć słomę na paszę dla zwierząt. [przypis edytorski]

<p>93</p>

trząść słomę – prawdopodobnie chodzi tu o robienie tzw. trzęsionki: słomy zmieszanej z sianem, używanej jako pokarm dla bydła. [przypis edytorski]

<p>94</p>

motać przędzę – zwijać, nawijać na coś przędzę, tj. nić służącą do wyrobu tkanin. [przypis edytorski]

<p>95</p>

obejście – słowo używane do określenia całego gospodarstwa: podwórza, domu, budynków gospodarczych takich jak stajnia, stodoła. [przypis edytorski]

<p>96</p>

bodnia – rodzaj beczki z wiekiem do przechowywania zboża lub kapusty. [przypis edytorski]

<p>97</p>

garstewka – dziś: garsteczka. [przypis edytorski]

<p>98</p>

łątka (daw.) – lalka, marionetka. [przypis edytorski]

<p>99</p>

ułomy w okienkach – prawdopodobnie chodzi o lufciki, małe okienka dające się osobno otwierać. [przypis edytorski]

<p>100</p>

zmówiny – rozmowa swata z panną i jej rodzicami o zaręczynach. [przypis edytorski]

<p>101</p>

postrzyżyny – stary słowiański zwyczaj, rodzaj inicjacji, w którym chłopcom wchodzącym w dorosłość rytualnie obcinano włosy. [przypis edytorski]

<p>102</p>

kołacz – nazwa pszennego ciasta, o kształcie kolistym. Dawniej obowiązkowego na ważnych uroczystościach, świętach. [przypis edytorski]

<p>103</p>

polityczny (daw.) – umiejący się zachować odpowiednio, szanujący względy wszystkich. [przypis edytorski]

<p>104</p>

gęśliki – zdr. od: gęśle: archaiczny instrument smyczkowy. [przypis edytorski]