GAZ DO DECHY. Joe Hill

Читать онлайн книгу.

GAZ DO DECHY - Joe Hill


Скачать книгу
STACJA WOLVERTON

      11  NAD SREBRZYSTĄ WODĄ JEZIORA CHAMPLAIN

      12  FAUN

      13  SPÓŹNIALSCY

      14  JESTEŚ DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZA

      15  KCIUKI

      16  DIABEŁ NA SCHODACH

      17  TWEETY Z CYRKU UMARŁYCH

      18  CHRYZANTEMAMY

      19  W WYSOKIEJ TRAWIE

      20  JESTEŚCIE WOLNI

      21  NOTKI O OPOWIADANIACH I PODZIĘKOWANIA

      22  PRZYPISY

      Dla marzyciela Ryana Kinga. Kocham Cię.

      WSTĘP

      KIM JEST TWÓJ TATA?

      Przełożyła Izabela Matuszewska

      

      CO WIECZÓR MIELIŚMY NOWEGO POTWORA.

      Uwielbiałem tę książkę, Bring on the Bad Guys, wielki, gruby zbiór komiksowych historii, i jak możecie się domyślić z tytułu, nie opowiadała ona właściwie o bohaterach. Przeciwnie, była to antologia historii o najgorszych z najgorszych – bestialskich psychopatach o imionach takich jak Abomination i równie odstręczających twarzach.

      Tata musiał mi czytać tę książkę każdego wieczoru. Nie miał wyboru. Był to pakt na miarę Szeherezady. Gdyby nie czytał, nie wyleżałbym w łóżku. Wyśliznąłbym się spod kołdry z nadrukiem Imperium kontratakuje i włóczył się po domu w majtkach ze Spider-manem, z obślinionym kciukiem w buzi i ukochanym wyświechtanym kocykiem przerzuconym przez ramię. Kiedy coś mnie naszło, potrafiłem włóczyć się tak całą noc. Tata musiał czytać, dopóki oczy nie zamieniły mi się w szparki, a i wtedy musiał mnie zapewnić, że idzie tylko zapalić papierosa i zaraz wróci.

      (Moja mama uważa, że cierpiałem na tę dziecięcą bezsenność z powodu traumy. Kiedy miałem pięć lat, dostałem w twarz łopatą do odgarniania śniegu i trafiłem do szpitala. W dobie lamp lava, włochatych dywanów i palenia papierosów w samolotach rodzicom nie wolno było zostać z dzieckiem na noc w szpitalu. Rodzinna wieść niesie, że zbudziwszy się sam w środku nocy, postanowiłem uciec. Pielęgniarki złapały mnie wędrującego z gołym tyłkiem po korytarzu, włożyły do łóżeczka i przypięły siatkę, żebym nie mógł ponownie wyjść. Wrzeszczałem, dopóki nie ochrypłem. Jest to tak cudownie przerażająca i gotycka historia, że należy ją uznać za prawdziwą. Mam tylko nadzieję, że łóżeczko było czarne i zardzewiałe, a jedna z pielęgniarek wyszeptała To wszystko dla ciebie, Damien!

      Uwielbiałem podludzi z Bring on the Bad Guys: opętane, wrzeszczące istoty stawiające absurdalne żądania, wpadające w szał, kiedy nie dostaną tego, czego chciały, jedzące rękami i gryzące swoich wrogów. Oczywiście, że je uwielbiałem. Miałem sześć lat. Tyle rzeczy nas łączyło.

      Tata czytał mi te historie, wodząc palcem od obrazka do obrazka, żeby moje zmęczone oczy mogły śledzić akcję. Gdyby ktoś mnie zapytał, jaki głos miał Kapitan Ameryka, odpowiedziałbym: głos mojego taty. Podobnie przerażające Dormammu. Podobnie Sue Richards, Niewidzialna Kobieta – ta ostatnia miała głos mojego taty udającego dziewczynę.

      Wszyscy byli moim tatą. Co do jednego.

      WIĘKSZOŚĆ SYNÓW NALEŻY DO jednej z dwóch kategorii.

      Jeden chłopiec patrzy na swego tatę i myśli: Nienawidzę tego sukinsyna i przysięgam na Boga, że nigdy nie będę taki jak on.

      Drugi chce być dokładnie taki jak jego tata – tak samo życzliwy, tak samo wolny – i czuć się tak samo dobrze we własnej skórze. Taki chłopiec nie boi się, że będzie podobny do ojca, zarówno w słowach, jak i w czynach. Boi się jedynie, że mu nie dorówna.

      Myślę, że pierwszy z nich to chłopiec, który zgubił się w cieniu swojego ojca. Pozornie może się to wydawać sprzeczne z intuicją. W końcu to gość, który patrzył na swego tatę i postanowił od niego uciec jak najszybciej i jak najdalej. Jak bardzo trzeba się oddalić od swego rodzica, aby się uwolnić?

      A jednak na każdym najważniejszym zakręcie życia nasz koleś odkrywa, że ojciec stoi tuż za jego plecami: na pierwszej randce, na ślubie, na rozmowie kwalifikacyjnej. Każdy wybór musi być zważony i odniesiony do przykładu Taty, aby nasz chłopak wiedział, jak postąpić odwrotnie… W ten sposób złe relacje syna z ojcem ciągną się w nieskończoność, nawet jeśli nie rozmawiają ze sobą od lat. Chłopak nieustannie ucieka, lecz nic dzięki temu nie osiąga.

      Drugi dzieciak słyszy słowa Johna Donne’a – Cieniami ojców ledwie jesteśmy, rzucanymi w południe – kiwa głową i myśli: To prawda, psiakrew! Miał fart, piekielny, niesprawiedliwy, głupi fart. Może być wolny i niezależny, ponieważ taki był jego ojciec. Ojciec, który w ogóle nie rzuca cienia. Przeciwnie, staje się źródłem światła, dzięki któremu syn widzi przed sobą teren trochę wyraźniej i znajduje własną drogę.

      Staram się nie zapominać, jakim jestem szczęściarzem.

      W DZISIEJSZYCH CZASACH JEŚLI PODOBA nam się jakiś film, możemy go obejrzeć ponownie i uważamy to za coś normalnego. Znajdziemy go na Netflixie, kupimy na iTunes albo szarpniemy się na DVD ze wszystkimi dodatkami.

      Jednak przed rokiem 1980, jeśli obejrzało się film w kinie, to prawdopodobnie nie widziało się go drugi raz, dopóki nie pojawił się w telewizji. Najczęściej odtwarzało się sceny w pamięci – w nader zdradliwym i nieuchwytnym formacie, choć niepozbawionym zalet. Spora część filmów wygląda znacznie lepiej w zatartych wspomnieniach.

      Kiedy miałem dziesięć lat, tata przyniósł do domu pierwszy czytnik Laserdisc – prekursora nowoczesnych odtwarzaczy DVD. Kupił też trzy filmy: Szczęki, Pojedynek na szosie oraz Bliskie spotkania trzeciego stopnia, nagrane na olbrzymich, mieniących się dyskach przypominających nieco śmiercionośne frisbee, którymi Jeff Bridges rzucał w Tronie. Każdy opalizujący krążek zawierał dwadzieścia minut nagrania wideo na obu stronach. Kiedy skończył się dwudziestominutowy fragment, tata musiał wstawać i zmieniać stronę.

      Przez całe lato oglądaliśmy w kółko te trzy filmy. Po jakimś czasie dyski się pomieszały i przez dwadzieścia minut Richard Dreyfuss wspinał się wśród kurzu na górę Devils Tower, aby dosięgnąć świateł kosmitów na niebie, a przez kolejne dwadzieścia minut Robert Shaw walczył z rekinem, który w końcu przegryzał go na pół. W końcu trzy odrębne opowieści zamieniły się w jeden filmowy patchwork o na wpół oszalałych ludziach uciekających przed drapieżnikami i wyglądającymi w niebo po ratunek.

      Kiedy tego lata szedłem pływać w jeziorze i zanurzywszy się w wodzie, otwierałem oczy, byłem pewien, że zobaczę wielką białą plamę rzucającą się na mnie z ciemności. Niejeden raz słyszałem pod wodą własny krzyk, a kiedy wchodziłem do swojego pokoju, podświadomie czekałem, aż moje zabawki ożyją i w nadprzyrodzony sposób zamienią się w groteskowe żywe istoty


Скачать книгу