Księżniczka. Crew. Tom 2. Tijan
Читать онлайн книгу.musnął moje spodnie, rozpiął guzik, zamek. Całował mnie po gardle, a potem odsunął się z jękiem. Usiadł, podparł się na łokciu, nachylił głowę, jakbyśmy tylko rozmawiali.
Ale ta ręka…
Już znalazła się w moich majtkach, pocierała mnie, a ja czułam, jak Cross odnajduje wejście.
Złapałam go za szyję, wbiłam w nią paznokcie w chwili, gdy on wsunął we mnie palce.
Wstrzymałam oddech, ale Cross znowu mnie pocałował i uciszył. Wkładał we mnie palce, wyciągał, robił to szybko, ale głęboko, sięgał wszędzie. Wsuwał. Wysuwał.
Zalała mnie przyjemność, odczułam ją aż w palcach rąk i stóp oraz na karku. Jęknęłam.
Cross się uśmiechnął, wciąż mnie całując.
– Ciii.
Przygryzłam wargę, pokiwałam głową. Kochałam Zellmana i Jordana jak braci, ale nie chciałam, żeby byli tego świadkami. Zamknęłam oczy, wiedząc, że Cross dalej będzie się zachowywał tak, jakbyśmy rozmawiali, a jednocześnie wciąż będzie poruszać we mnie palcami.
Napięcie narastało.
Rozprzestrzeniało się.
Byłam już blisko.
Coraz mocniej wbijał we mnie palce, kciukiem dociskał moją łechtaczkę. Zaczęłam się rozpadać.
Z mojego gardła dobył się jęk, ale przygryzłam wargę. Otworzyłam oczy – musiałam zobaczyć Crossa. Patrzył na mnie w skupieniu, uważnie. Jego oczy błyszczały wstrzymywaną żądzą. Nagle pochylił głowę, jakby nie mógł się już dłużej powstrzymywać, i pocałował mnie mocno. Rozchyliłam wargi, pozwoliłam mu wsunąć język do środka, rozkazywać mi, gdy doprowadzał mnie na szczyt. Zanim zdążyłam się przygotować, zalały mnie intensywne doznania i zadrżałam. Orgazm coś we mnie wyzwolił.
Opadłam zmęczona na podłogę skrzyni, ale język Crossa dalej muskał mój, łagodził skutki orgazmu, aż w końcu zamieniłam się w papkę.
Jęknęłam i ujęłam jego policzek. Pokiwałam głową, by dać mu znać, że wszystko w porządku, a on znowu mnie przytulił, oparł podbródek o moje ramię i leżeliśmy tak, dopóki samochód się nie zatrzymał. Czułam, jaki był nabrzmiały w kroku, i wiedziałam, że też potrzebował sobie ulżyć. Zajmę się nim, gdy znajdziemy się w domu.
Spojrzał mi w oczy, uśmiechnął się i nachylił.
– Nigdy cię nie zostawię. Wiedz o tym.
Emocje złapały mnie za gardło, ale tylko ścisnęłam dłoń Crossa i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
Po prostu chciałam już być w domu.
7
Kiedy wróciłam do domu, znalazłam karteczkę przyklejoną do drzwi – nie do drzwi wejściowych, tylko do mojej sypialni. Światła były pogaszone, drzwi do sypialni Channinga otwarte, a w środku nie było nikogo, ale się nie zdziwiłam. Zdjęłam karteczkę i przeczytałam ją na głos:
– „Nawet się, kurwa, nie waż wychodzić z domu. Coś się stało i chcę, żebyś była bezpieczna”.
Cross zajrzał mi ponad ramieniem i zaśmiał się cicho.
– To słodkie. Grozi nam, jakbyśmy byli normalnymi nastolatkami.
Minął mnie, wszedł do mojego pokoju i zostawił torbę na podłodze. Potem, wychodząc z sypialni, zatrzymał się i musnął palcem moją rękę.
– Jestem głodny. A ty?
– Nie.
Poszedł do kuchni. Słyszałam, jak otwiera lodówkę i przeszukuje jej zawartość. Gdy on krążył po kuchni, ja ponownie przeczytałam liścik. Channing wiedział o bogaczach z Akademii. Ktoś z jego ekipy ich przyłapał, więc albo Channing był na posterunku policji i starał się za wszelką cenę utrzymać pokój między miastami, albo był w pracy. Chrzanić to. W sumie mógł być wszędzie, więc po prostu wyciągnęłam telefon.
Gdy odebrał, w tle usłyszałam jakieś hałasy.
– Powiedz mi, że oboje jesteście w domu.
– Owszem.
Nagle usłyszałam krzyki. Nie potrafiłam jednak rozpoznać poszczególnych słów.
Spięłam się.
– Gdzie jesteś?
– Co? – krzyknął.
Już zaczęłam powtarzać, ale znowu mnie przekrzyczał:
– Tak, wiem. Rozmawiam z siostrą. Chwila. – Potem zwrócił się do mnie: – Poczekaj. – Wtedy rozległ się dźwięk zatrzaskiwanych drzwi i głosy ucichły. – Jestem w magazynie.
Teoretycznie magazyn należał do niego – mieścił się na obrzeżach Roussou – ale głównie przesiadywali tam członkowie jego ekipy.
– Co tam robisz?
– Jacyś idioci próbowali dzisiaj spalić twoją szkołę, a ja wiem, co się dzieje potem – odparł. – Sam kiedyś brałem udział w czymś takim i nie chcę, żeby polała się krew, ludzie próbowali kogoś zgwałcić, samochody eksplodowały, a podobno właśnie to wydarzyło się dzisiaj na ognisku podczas obchodów Weekendu Okręgowego. – Zamilkł, westchnął ciężko. – Czy to wasza sprawka?
Cross wyszedł z kuchni, oparł się o ścianę i założył ręce na piersi. Nawet nie musiałam przełączać tej rozmowy na głośnomówiący. Wiedziałam, że Cross doskonale wszystko słyszy.
Nie odpowiedziałam.
– Bren!
Spojrzałam Crossowi w oczy, ale on się nie odezwał. Wiedziałam, że czujemy tę samą rezygnację. To był po prostu kolejny dzień z naszego życia.
– Co mam ci powiedzieć?
Channing zaklął, potem znowu zamilkł i z jego ust padła kolejna soczysta wiązanka.
– To są chyba jakieś jaja.
Westchnęłam.
– Co chciałbyś usłyszeć? Że nagle staliśmy się innymi ludźmi? Wiesz, jacy jesteśmy. Żyjemy dla takich chwil…
– To może nie powinniście żyć w tym celu!
Zamurowało mnie. Jeszcze pół roku temu zareagowałabym na te słowa zupełnie inaczej. Teraz tylko przymknęłam na chwilę oczy.
– Dobra. Skoro tak chcesz się bawić… Jeśli ty możesz wychodzić, to ja też.
– Do ciężkiej cholery, Bren. Po prostu… czy to twoja ekipa tak urządziła te auta? To chcesz mi powiedzieć? – Jego głos się załamał, ale teraz brzmiał spokojniej.
– Tak.
Brat znowu zaklął pod nosem.
– Okej. Jeden z dzieciaków, które próbowały spalić szkołę, twierdzi, że Alex Ryerson go do tego namówił. Tyle że… – warknął, zanim zdążyłabym przetrawić, co właśnie powiedział, i dodał łagodniejszym tonem: – Nie wiem, czy to prawda. Jeśli ten chłopak kłamie, robi to z rozmysłem. A jeśli nie kłamie…
Teraz to ja mu przerwałam i tak mocno zacisnęłam dłoń na telefonie, że niemal go zgniotłam.
– Jeśli nie kłamie, to ludzie rozerwą Alexa na strzępy. – I ja też wezmę w tym udział.
Cross zmrużył oczy w szparki – zawsze tak robił, gdy wspominano o Alexie.
– Powiedz mi o tym Ryersonie. Alexie – nakazał cicho i spokojnie Channing. – Od tygodnia chodzi do szkoły, tak?
Channing