Zapisane w pamięci. Ewa Pirce
Читать онлайн книгу.te słowa, w moim sercu zakiełkował nowy rodzaj cierpienia. Zawładnęło mną wrażenie, jakby się ze mną żegnał. Nie chciałam tego, choć wiedziałam, że tak byłoby najlepiej dla nas obojga.
– Spójrz, aniele – polecił łagodnie, wskazując na coś przede mną.
Uniosłam wzrok i zobaczyłam, że cały ogród migocze. Osłupiała, oderwałam głowę od jego ramienia i zapatrzyłam się w małe świecące punkciki, rozsiane pomiędzy drzewami, które nieśpiesznie się poruszały. Powoli wstałam. Zanurzając stopy w zimnej, mokrej trawie, podążyłam przed siebie, wiedziona czarodziejskim blaskiem, który mnie całkowicie oczarował. Stałam pośrodku ogrodu, otoczona bujną roślinnością, a wokół mnie jaśniały świetliki w radosnym nocnym tańcu. Srebrzyste kłęby cekinów zdobiły korony drzew. Czułam się tak lekko i bajecznie, jakbym przeniosła się do świata pełnego magii, pozbawionego zła i cierpienia. Stąpałam po zielonym dywanie, z zachwytem chłonąc rozpościerający się wokół mnie widok. Nie wiem, ile minęło czasu, zanim Alex za mną stanął, nie dotykając mnie jednak.
– Mogę? – zapytał, a ciepło jego głosu owiało moją szyję.
Przełknęłam nerwowo ślinę, przytakując niepewnie głową.
Poczułam obejmujące mnie ramię. Wypuściłam wstrzymywane nieświadomie powietrze i starałam się nie skupiać na jego spoczywającej na mojej talii dłoni. Pozwoliłam mu na tę bliskość, chcąc uszczknąć dla siebie trochę spokoju i ciepła. Pozwoliłam sobie na chwilę zatracenia z tym już nie tak obcym mężczyzną. Zatopiłam się w nim, poddałam jego woli.
– Cudowanie tu – szepnęłam, obawiając się odezwać głośniej, żeby nie zburzyć magicznej chwili.
– Wiem – odszepnął. Oparł brodę o moje ramię, wtulając się tym samym we mnie. Wzdrygnęłam się, ale nie odsunęłam. Zaufałam mu i miałam nadzieję, że mnie nie zawiedzie. – Właśnie to chciałem ci pokazać. – Jego gorący oddech muskał moją chłodną skórę, znacząc ją gęsią skórką. – Kiedy po raz pierwszy je zobaczyłem, sądziłem, że to małe aniołki, które przyleciały, żeby zabrać moją duszę i uwolnić mnie od życia.
To wyznanie wprawiło mnie w osłupienie. Mimowolnie okręciłam się i spojrzałam na niego, gdy pierścień udręki zacisnął się na moim sercu. Wyraz jego twarzy był nieprzenikniony, tylko oczy zdradzały, jakie emocje miotają jego wnętrzem.
– Nie rób tego, Evo.
Zdumiała mnie szorstkość jego głosu, tak inna od łagodnego dotyku.
– Czego?
– Nie użalaj się nade mną, nie zasługuję na to, wierz mi.
– Nie robię tego – zapewniłam.
Przyglądał się badawczo mojej twarzy, jakby sprawdzał, czy go nie okłamuję. Kiedy najwyraźniej znalazł to, czego szukał, wziął mnie za rękę i pociągnął w kierunku ławki, na której siedzieliśmy kilka minut temu.
– Zimno ci? – zapytał, gdy się już wygodnie usadowiliśmy.
– Jest w porządku – odparłam, mimo że w rzeczywistości wieczorny chłód głęboko przenikał moje ciało.
Zorientował się, że kłamię. Przykrył nas kocem. Zarzucił mi rękę na ramiona, zachowując jednak odpowiedni dystans.
– Jaka jest twoja historia? – zapytał po chwili milczenia, które bardzo mi odpowiadało.
Mogłam się tego spodziewać, szło zbyt dobrze. Wiedziałam, że ten stan nie mógł trwać zbyt długo. Miałam świadomość, że nie obędzie się bez pytań na temat tego, co jest zakorzenione głęboko wewnątrz mnie. Liczyłam jednak, że nastąpi to później niż wcześniej. Przełknęłam nerwowo ślinę, szukając przekonującej wymówki.
– Nie chcę teraz o tym rozmawiać. – Zdecydowałam się na największy banał świata, ponieważ nic innego nie przyszło mi do głowy.
– Rozumiem. – Pomasował moje ramię, na którym trzymał dłoń, żeby rozluźnić moje napięte mięśnie. – I wiem, że nie jest łatwo dzielić się z kimś swoimi problemami.
– Aleksie – przerwałam – pozwól mi, proszę, cieszyć się tym widokiem i twoim towarzystwem. Chcę zapisać w pamięci każdy szczegół, który sprawia mi radość.
– Wybacz. Masz rację, nie budźmy czegoś, co powinno spać.
Odpuścił, ale wyglądał na zranionego.
Po tej szorstkiej wymianie zdań atmosfera diametralnie się zmieniła. Napięcie, które pojawiło się między nami, można było kroić nożem. Spojrzałam na niego ukradkiem, miał mocno zaciśniętą szczękę, co świadczyło o irytacji. Delikatny zarost pokrywał przystojną twarz, a zbyt długie, lekko kręcone włosy opadały mu na oczy. Musiał wyczuć, że na niego patrzę, ponieważ przechylił głowę, przyłapując mnie na tym.
– Przepraszam – zreflektowałam się, targana wyrzutami sumienia, że tak obcesowo się z nim obeszłam.
– Rozumiem, nic już nie mów. Po prostu o tym zapomnijmy, dobrze? – Wyciągnął dłoń, by delikatnie pogładzić mój policzek.
Cofnęłam się na ten gest, przez co zmrużył podejrzliwie oczy. Zachowywałam się jak płochliwa kotka, która przez doznane krzywdy straciła zaufanie do ludzi. Nie było mi łatwo, lecz jeśli chciałam zacząć żyć w miarę normalnie, musiałam przywyknąć do tak naturalnych gestów. Wzięłam głęboki oddech i zbliżyłam do niego twarz, dając mu przyzwolenie, by mnie dotknął.
Jego dłoń była ciepła, a dotyk sprawił, że poczułam przebiegające mi wzdłuż kręgosłupa dreszcze. Nie pamiętałam już, aby męski dotyk sprawiał mi przyjemność. Nie podejrzewałam również, że kiedykolwiek będę czuła troskę i… podniecenie. Przytłoczyło mnie to. Odsunęłam się od niego, posyłając mu zawstydzony uśmiech.
Spojrzałam w niebo usiane gwiazdami, z księżycem w pełni, który wisiał nad nami, rzucając srebrne światło na uśpiony ogród. Alex musiał zrozumieć, że nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja. Nie próbował już nawiązać kontaktu cielesnego ani nie poruszał niepożądanych tematów. Dzięki temu reszta wieczoru była idealna. Nie mówiliśmy wiele – nie było potrzeby. Czas mijał, a ja wcale nie miałam ochoty kończyć naszego spotkania. Wcześniej myślałam, że będę chciała wrócić czym prędzej do domu, dlatego zaskoczył mnie taki obrót wydarzeń. Gdzieś z tyłu mojej głowy odezwał się alarm, który przypomniał mi, że muszę być ostrożniejsza. Przecież znałam tego mężczyznę zaledwie chwilę, a na początku John zachowywał się tak samo jak Aleks teraz. Nie mogłam drugi raz iść za głosem serca i kierować się uczuciami. Za dużo przeszłam, a wraz z upływem czasu pozbyłam się lekkomyślności.
– Alex, czy możesz mnie odwieźć do domu? Powinnam już wracać. Jess będzie się niepokoiła – zagadnęłam, choć były to ostatnie słowa, jakie pragnęłam wypowiedzieć.
Cieszyłam się, że dookoła panują ciemności, bo popatrzył na mnie tak wnikliwie, że aż się zarumieniłam. Odsunął koc i wstał z ławki, a mnie od razu zabrakło jego bliskości.
– Jeśli to jest właśnie to, czego chcesz, Evo.
Chwycił mnie za dłonie i pociągnął do góry. Wpadłam na niego, a on oplótł mnie ramionami w pasie. Tym razem nie dopuściłam do głosu rozsądku, tylko odwzajemniłam ten gest.
– Jak to jest, aniołku…? – zaczął. – Spotkałem cię zaledwie kilkanaście godzin temu, a czuję, jakbym znał cię od zawsze… – Wydawał się szczerze zainteresowany tą kwestią.
– Też czuję się przy tobie dobrze, Aleksie – przyznałam szczerze.
Odsunął się nieznacznie, by móc spojrzeć