Punkt widzenia. Małgorzata Rogala
Читать онлайн книгу.było. Jechaliśmy pociągiem w jednym przedziale.
– Ktoś był z wami?
– Był jeszcze jeden typ, ale po godzinie poszedł gdzieś i wrócił dopiero pod koniec jazdy. Pewnie siedział w Warsie, bo mu przeszkadzaliśmy.
– Co było dalej?
– Nic. – Robert wzruszył ramionami. – Chodziliśmy na plażę, byliśmy w Sopocie… Różne takie.
– Jak się zachowywała Jagoda?
– Normalnie. – Znów wzruszenie ramionami.
– Skoro normalnie, to dlaczego nie ma jej tutaj z wami?
Chłopak uciekł wzrokiem.
– Nie wiem.
– Gadaj, co wiesz. – Agata pochyliła się w jego stronę. – Gdyby wszystko było normalnie, nie rozmawialibyśmy teraz o tym. Proste, nie?
Robert wbił wzrok w podłogę i wpatrywał się w nią bez ruchu. Potem mruknął:
– Było małe spięcie.
– O co? Kto z kim?
– Jagoda pokłóciła się ze mną i z Moniką.
– Dokładniej.
– Wymyśliła, że zaczynam kręcić z Monią. Takie babskie czepialstwo. Siedziałem z Moniką na tarasie i gadaliśmy. Wesoło było, piwko i te sprawy. Nagle wparowała Jagoda i zaczęła się czepiać. Niby że drzemy japy i gospodarz nas wywali, a potem słyszałem, jak kłóciła się z Moniką. Zamknęły się w łazience.
– O co się kłóciły?
– Monię zostawił chłopak kilka tygodni temu. To dlatego ten wyjazd jest w większym gronie, bo gdybyśmy wzięli tylko ją, głupio by się czuła, więc zaproponowałem dwóm kumplom, żeby było nas więcej i nie same pary. Wie pani, żeby Monice było lżej. No i Jagoda zaczęła krzyczeć, że Monia podrywa jej chłopaka, czyli mnie, i że ma się odczepić.
– Miała powód do zdenerwowania? – zainteresowała się Agata.
– Nie. Normalnie się wygłupialiśmy. Chłopaki byli trochę sponiewierani po imprezie, więc siedzieliśmy po śniadaniu na tarasie, żeby nie przeszkadzać.
– Okej, co było dalej?
– Na drugi dzień Jagoda spakowała plecak i powiedziała, że wraca do Warszawy. Próbowaliśmy ją zatrzymać, ale upierała się, że chce pobyć sama, że chce coś tam przemyśleć. I wyszła. Później już jej nie widzieliśmy. Dopiero wczoraj dowiedzieliśmy się od policji, że Jagoda nie dojechała do Warszawy, że zniknęła. To prawda?
– Tak – odparła Górska wymijająco. – Kiedy Jagoda wyjechała i o której godzinie?
– W poniedziałek. W niedzielę była tamta zadyma i na drugi dzień po śniadaniu spakowała rzeczy.
– Jak wam się układało z Jagodą?
– Spoko – odpowiedział Robert. – Mieliśmy wspólne zainteresowania, mogliśmy gadać o książkach i filmach, dużo chodziliśmy do kina. Czasem jakaś impreza… Normalnie.
– Czy ostatnio Jagoda zachowywała się inaczej niż zwykle? Może coś ją gnębiło albo denerwowało?
– Nie. – Chłopak pokręcił głową.
– Zawarła nowe znajomości?
– Nic mi o tym nie wiadomo.
– Czegoś się bała? Ktoś jej groził?
– Nie słyszałem. Długo to jeszcze potrwa?
– Już kończymy. – Agata nie spuszczała z niego wzroku. – Jeżeli cokolwiek ci się przypomni, coś przyjdzie do głowy, masz nas zawiadomić, jasne? Nawet, jeśli uznasz to za nieistotne. – Wyjęła z kieszeni wizytówkę. – Tutaj są namiary.
– Spoko, rozumiem, nie jestem tępy.
– Możesz wracać do pokoju – powiedziała Górska. – Poproś Monikę Lisiecką.
Kiedy chłopak wyszedł, Agata spojrzała na Sławka.
– Co powiesz? – spytała półgłosem.
– Trochę kręcił, tylko pytanie, czy chciał ratować swoją skórę, czy chroni kogoś. Zobaczymy, co powie dziewczyna. – Odwrócił się w stronę wyjścia z tarasu. – Proszę. – Wskazał nastolatce miejsce naprzeciwko.
Dziewczyna usiadła i skuliła ramiona. Jej dłoń powędrowała w stronę długiego kolczyka, którym zaczęła się bawić.
– Od jak dawna jesteś przyjaciółką Jagody? – spytał Tomczyk.
Monika powiodła spłoszonym spojrzeniem po twarzach policjantów i zwilżyła językiem wargi.
– Od podstawówki. – Opuściła rękę i splotła palce obydwu dłoni. – Później jej rodzice kupili nowe mieszkanie i przeprowadzili się, ale utrzymałyśmy kontakt. To moja najlepsza przyjaciółka.
– Jako najlepsze przyjaciółki pewnie mówiłyście sobie wszystko. – Tomczyk bardziej stwierdził niż spytał.
– Tak. – W głosie dziewczyny można było usłyszeć wahanie.
– Nie jesteś pewna?
– Jestem, tak tylko się zastanawiałam. Mówiłyśmy sobie wszystko.
– A więc, gdyby Jagodę coś martwiło, miałaby jakiś problem, wiedziałabyś o tym?
– Tak. – Monika ścisnęła splecione palce tak mocno, że aż zbielały.
– Czy zauważyłaś ostatnio jakieś zmiany w zachowaniu Jagody?
– Nie. – Lisiecka pokręciła głową. – Było jak zwykle.
– Może poznała kogoś nowego?
– Nie.
– Czegoś się bała? Ktoś jej groził?
– Nie, na pewno nie. Powiedziałaby mi.
– A jak jej się układało z chłopakiem? – Tomczyk nie spuszczał wzroku z twarzy dziewczyny.
– Z Robertem? Normalnie – odparła.
– Kłócili się?
– Nie. – Znów wahanie w głosie.
– Tak, czy nie?
– Mówię, że nie. – Monika odgarnęła do tyłu długie włosy, zebrała je i związała frotką, którą do tej pory miała na nadgarstku. – Strasznie gorąco – powiedziała, jakby chciała się usprawiedliwić.
– Dobrze. – Tomczyk odchylił się na oparcie, przybierając swobodną pozę. – Opowiedz, co robiliście od momentu przyjazdu do Gdyni.
– Właściwie nic. Spacerowaliśmy bulwarem, raz nawet poszliśmy plażą do Sopotu. Opalaliśmy się, chodziliśmy na pizzę. Jak to na wyjeździe. Trochę imprezowaliśmy.
– Jak się zachowywała Jagoda?
– Normalnie. – Monika, podobnie jak Robert, wzruszyła ramionami.
– Skoro normalnie, to dlaczego nie ma jej tutaj z wami? – Sławek powtórzył pytanie, które Agata zadała Olędzkiemu.
– Nie wiem, naprawdę. Spakowała się i wyjechała.
– Chcesz powiedzieć, że twoja najlepsza przyjaciółka wyjechała po kilku dniach pobytu, a ty nie wiesz dlaczego? – Tomczyk uniósł brwi. – Nie spytałaś? Nie zadzwoniłaś? Nie próbowałaś jej zatrzymać? Mamy w to uwierzyć?
Dziewczyna