Wprowadzenie do metodologii badań pedagogicznych. Mieczysław Łobocki
Читать онлайн книгу.i językowo wywodu, związanego z podejmowaniem badań pedagogicznych.
Poprawność logiczna osoby zajmującej się badaniami pedagogicznymi (i nie tylko), domaga się przede wszystkim uzasadnienia głoszonych przez nią twierdzeń, czyli unikania podawania ich bez dowodu. Postulat taki możliwy jest do spełnienia m.in. dzięki:
– powoływaniu się na literaturę przedmiotu, a zwłaszcza wyniki przeprowadzonych dotychczas badań na dany temat i różne przesłanki poznawczo-teoretyczne z nimi związane;
– odwoływaniu się do argumentów przemawiających zarówno „za”, jak i „przeciw” głoszonemu stanowisku;
– dzieleniu się własnymi wątpliwościami, jakie nasuwają się w związku z omawianym problemem, czyli jego krytycznemu omawianiu;
– powściągliwemu wypowiadaniu myśli, co do których nie ma się pewności, że są słuszne, tj. przy użyciu np. takich zwrotów, jak „wydaje się”, „być może”, „moim zdaniem”;
– szukaniu uzasadnień wedle własnych lub zasłyszanych przemyśleń.
Chodzi tu zwłaszcza o poprawność rozumowania, umiejętność posługiwania się posiadanym zasobem wiedzy, a także o samodzielne i twórcze myślenie. Rozumiana w ten sposób poprawność logiczna zakłada w szczególności konieczność uzasadnienia tematu i koncepcji badań oraz przyjętych założeń teoretycznych i sformułowanych wniosków końcowych. Cel taki osiąga się nie tyle w wyniku sprawozdawczego charakteru wywodów autora, ile dzięki analitycznemu i syntetycznemu sposobowi przedstawianych zagadnień. To znaczy, autor podejmuje się próby ich odpowiedniego uporządkowania i krytycznego omówienia, co pociąga za sobą potrzebę starannej selekcji podawanej wiedzy, a nade wszystko jej dokładnego ustrukturalizowania. W ten sposób łatwiej jest zaakcentować ważniejsze od mniej ważnych aspektów przedstawianych problemów.
Najważniejszą jednak rzeczą w trosce o logiczną spójność wywodów autora jest wyrażanie przez niego myśli i odczuć w taki sposób, by przekonać swych słuchaczy lub czytelników o wiarygodności i prawdziwości tego, co ma im do powiedzenia. Jest to możliwe szczególnie poprzez wystrzeganie się sformułowań zbyt ogólnych, wieloznacznie rozumianych, niejasnych czy wręcz zagmatwanych, pozbawionych głębszej treści lub sprzecznych w sobie i bez pokrycia. Postuluje się zwłaszcza wypowiadanie swych myśli dostosowane do wymogów logiki, czyli z dokładnym przestrzeganiem ścisłości naukowej.
Wprawdzie w pedagogice na obecnym etapie jej rozwoju trudniej na pewno sprostać ścisłości naukowej, niż jest to możliwe np. w naukach matematyczno-przyrodniczych, to jednak nie sposób jej nie doceniać. Przeciwnie należy być na nią szczególnie uczulonym. Dotyczy to m.in. klasyfikacji określonych faktów, zjawisk czy procesów. Zwłaszcza w pedagogice bowiem zapomina się o poprawnej logicznie klasyfikacji, tj. klasyfikacji względnie wyczerpującej, czyli obejmującej możliwie wszystkie ogniwa zaliczane do danej klasy zjawisk, i rozłącznej, to jest postulującej, by żadne z wymienionych ogniw nie nachodziło na siebie, a więc by ogniwa te wzajemnie się wykluczały.
Szczególna dbałość o poprawność logiczną postępowania naukowego, w tym także w podejmowaniu badań pedagogicznych, obowiązuje w definiowaniu używanych przez badacza pojęć, odnoszących się do interesujących go faktów, zjawisk czy procesów. Bez dokładnego ich zdefiniowania nie sposób zrozumieć wywodów autora. Należy przeto żałować, iż nie zawsze definiuje się pojęcia zgodnie z obowiązującymi regułami. Nakazują one, by w podawanej definicji człon definiujący (definiens), tj. ta część definicji, za pomocą której określa się znaczenie członu (pojęcia) definiowanego (definiendum), rzeczywiście umożliwiał lepsze rozumienie tego pojęcia. To znaczy, by człon definiujący był bardziej zrozumiały niż pojęcie definiowane.
Nieprzestrzeganie powyższej reguły prowadzi nieuchronnie do popełniania błędu nazywanego: ignotum per ignotum (nieznane przez nieznane). Aby ustrzec się takiego błędu, zaleca się, by definiowane pojęcie pod żadnym pozorem nie występowało w członie definiującym. Brak stosowania się do tego wymogu powoduje, że mamy do czynienia z tautologią, czyli błędem o nazwie: circulus in definiendo (błędnym kołem w definiowaniu) lub idem per idem (to samo przez to samo). Zaleca się również, by definiens określał zawsze tylko to, czym jest, a nie to, czym on nie jest. Ponadto podkreśla się, aby definicje nie były wewnętrznie sprzeczne, lecz adekwatne, tj. by definiens pokrywał się zakresowo z definiendum. W razie nieprzestrzegania tego ostatniego wymogu tworzy się definicje zakresowo zbyt wąskie lub zbyt szerokie (H. Ogryzko-Wiewiórowski, 1986, s. 11 i n.). Ogółem w definiensie podaje się zawsze termin nadrzędny – genus proximum – i nazwę cechy lub cech, które z zakresu tego terminu wydzielają „podzakres odpowiadający definiowanemu pojęciu” – differentia specifica (S. Nowak, 1970, s. 75).
Podobnie jak poprawność logiczna, tak samo poprawność językowa jest nieodzownym warunkiem skutecznej działalności naukowo-badawczej. Stanowi ona nade wszystko wystarczająco komunikatywne przekazywanie informacji, a więc w sposób jasny, czyli pozbawiony domysłów i wyraźny, tj. jednoznacznie rozumiany. Poprawność językowa idzie zazwyczaj w parze z poprawnością logiczną i vice versa. Widać to szczególnie na przykładzie różnych przejawów braku poprawności językowej w wyrażaniu swych myśli. Są nimi m.in.:
– używanie pojęć, których znaczenia się nie rozumie lub rozumie opacznie, w tym często pojęć aktualnie nadużywanych, jak np. „podmiotowość”, „edukacja”, „system”;
– przekazywanie informacji niepowiązanych ze sobą treściowo, dodawanych niejako bez logicznej ciągłości i pozbawionych wewnętrznej spójności;
– formułowanie myśli w sposób zawiły i trudny w rozumieniu także dla specjalisty z zakresu omawianej problematyki;
– enigmatyczne, niedokładne i zbyt skrótowe omówienie problemów lub w sposób nadmiernie rozwlekły i nużący;
– posługiwanie się cytatami, które niczego nie wnoszą, a przeciwnie utrudniają rozumienie wywodów autora;
– popełnianie błędów gramatycznych i stylistycznych.
Z poprawnością językową i logiczną, zwłaszcza tekstów z pedagogiki, łączy się ich przystępność (komunikatywność). Wynika to ze służebnej funkcji pedagogiki na rzecz szeroko rozumianej praktyki pedagogicznej. A więc – co za tym idzie – celem pedagogiki jest również przychodzenie z fachową pomocą rodzicom, wychowawcom, nauczycielom. Cel taki jest niemożliwy do zrealizowania bez w miarę przystępnego wyrażania swych myśli. Teksty mało komunikatywne świadczą o uprawianiu pedagogiki za pomocą tekstów, w których forma dominuje nad treścią. W przypadku takim za liczący się wskaźnik postępu naukowego pedagogiki uchodzą nie tyle realne osiągnięcia w usprawnianiu i unowocześnianiu procesu wychowania, nauczania i kształcenia oraz wyjaśnianie mechanizmów leżących u ich podstaw, co raczej zawiłość wywodów autora i jego zabieganie o oryginalną terminologię, obfitującą w słowa obcego pochodzenia. Nie trudno zauważyć, że powstające w ten sposób teksty naukowe są nie tyle tworzone dzięki prawdziwie twórczej inwencji autora, ile niejako „budowane” przez niego po to, by nadać im charakter „dzieła” mało komunikatywnego i trudnego w odbiorze. W ten sposób pragnie się podkreślić czy raczej upozorować ich „wysoki” poziom naukowy. W gruncie rzeczy jednak teksty takie robią wrażenie, że sam autor ma trudności w ich rozumieniu. Gdyby bowiem dokładnie wiedział, o czym pragnie napisać, pisałby prawdopodobnie w sposób bardziej komunikatywny, dostatecznie jasny i wyraźny.
Często niestety zapomina się, iż wywody mało komunikatywne i niezrozumiałe tracą swój głębszy sens. Są przejawem „sztuki dla sztuki”. W takiej bowiem postaci są zaledwie dostępne i rozumiane tylko przez osoby wtajemniczone. Razi w nich „styl najeżony dziwolągami językowymi i napuszonymi zwrotami”; wywody takie przybierają „charakter