Randka z milionerem. Кэтти Уильямс

Читать онлайн книгу.

Randka z milionerem - Кэтти Уильямс


Скачать книгу
‒ Susan patrzyła na niego, jakby wyrosła mu dodatkowa para rąk.

      ‒ Nie mam czasu na takie gierki, jednak skoro mnie wytropiłaś, pozwól, że postawię sprawę jasno. Nieważne, do jakiej szczytnej sprawy chciałaś mnie przekonać, po prostu przyjmij do wiadomości, że działalnością charytatywną nie ja się zajmuję, tylko zarząd mojej firmy. I przyjmij dobrą radę na przyszłość. Jeżeli już planujesz wyciągnąć od kogoś pieniądze, stosuj bardziej wyrafinowane metody. A teraz masz dwa wyjścia. Albo cię stąd wyrzucą, albo zachowasz resztki godności i wyjdziesz sama.

      ‒ Myślisz, że chcę wyłudzić od ciebie pieniądze? Nawet nie wiem, kim jesteś.

      ‒ Jakoś trudno mi w to uwierzyć.

      ‒ Wysłuchaj mnie, proszę.

      Zaraz, przecież mam rezerwację, uświadomiła sobie. Kiedy tylko przystojniak w kanarkowej marynarce wyjdzie, usiądę przy moim stoliku i zamówię najdroższe danie. Restauracja zarobi na mnie więcej niż na panu Burzim, który zadowolił się jednym kieliszkiem wina i najwyraźniej nie zamierzał nic jeść. Obsługa nie znosi takich gości, bo tylko zajmują miejsce.

      ‒ Nie chcę od ciebie żadnych pieniędzy ‒ powtórzyła niecierpliwie. ‒ Swoją drogą, bardzo ci współczuję, skoro z góry posądzasz każdego o nieczyste zamiary. Proszę tylko, byś pozwolił mi posiedzieć chwilkę przy twoim stoliku, zanim obsługa wskaże mi moje miejsce. Mam tu rezerwację i zamierzam zjeść smaczną kolację. ‒ Zaczerpnęła powietrza, zbierając resztki odwagi. Owszem miała rezerwację, ale nikt jej nie udzielił prawa do przysiadania się do innych gości bez ich zgody. ‒ Widzisz tego mężczyznę przy barze? ‒ skrzywiła się, jakby zjadła coś nieświeżego, ale pan Burzi pozostał niewzruszony.

      Sergio Burzi był coraz bardziej zdziwiony. Czy ta kobieta właśnie powiedziała, że mu współczuje?

      ‒ Przy barze jest mnóstwo mężczyzn – odparł.

      Ciekawe, o co jej naprawdę chodzi? ‒ zastanawiał się. Jeżeli nie poprosi o datek, to pewnie chce mnie poderwać. Ze względu na majątek był łakomym kąskiem i wiele kobiet, żeby go poznać, wymyślało niestworzone historie. Był tym znużony i znudzony. Ale zaraz, właściwie dlaczego nie może przez chwilę posiedzieć z tą nieznajomą? Chwila to tylko chwila i już. Da jej trzy minuty, a potem poprosi, żeby sobie poszła.

      Urządziła niezłe przedstawienie i jest atrakcyjna. Piękne brązowe oczy, burza jasnych loków, pełne usta.

      Z ostatnią dziewczyną rozstał się dwa miesiące temu, może czas poszukać nowej?

      ‒ A o którego konkretnie ci chodzi? – spytał, poprawiając się na krześle.

      Susan od razu się odprężyła. A zatem postanowił jej wysłuchać. Uf, co za odmiana.

      Tak czy inaczej, dzisiejsza przygoda wiele ją nauczyła: nigdy więcej randek w ciemno!

      ‒ Żółta marynarka, spodnie w kolorze musztardy, przylizane włosy w kolorze brudnego piasku. Widzisz go?

      ‒ Tak, rzuca się w oczy. ‒ Zaczynał się świetnie bawić. Kierownik sali zerkał na nich, w każdej chwili gotów wkroczyć do akcji, ale Sergio skinął mu głową na znak, że nie potrzebuje pomocy. – A teraz powiedz, o co tu chodzi.

      ‒ Umówiłam się z nim na randkę w ciemno, ale wolałabym uniknąć spotkania. Poznałam go na portalu randkowym, który podobno powstał dla młodych ludzi marzących o poważnym związku. Oczywista bzdura. Głupio mi wystawiać do wiatru nieszczęsnego Phila, ale nie zniosę kolejnej upiornej randki, podczas której minuty wloką się jak na zwolnionym filmie.

      Ciekawe, jak by zareagowała, gdybym zapytał tego faceta przy barze, czy rzeczywiście umówił się z dziewczyną z portalu randkowego? – zastanawiał się w duchu. Czy dałaby radę błyskawicznie wymyślić inną historyjkę?

      ‒ Na pewno jest zły, na jego miejscu też bym się wściekła, ale na myśl o kolejnej rozmowie o niczym robi mi się słabo – wyjaśniała gorączkowo.

      ‒ Nie wygląda na załamanego. Prowadzi ożywioną pogawędkę z kobietą w średnim wieku.

      ‒ Co takiego?

      ‒ Elegancko ubrana blondynka. O, właśnie razem wychodzą. ‒ Bo to pewnie z nią się umówił, dodał w myślach.

      ‒ Nie do wiary! I to ma być poważny związek? Podryw na jedną noc. Szukanie partnera przez internet to głupota. Te wszystkie zdjęcia zakochanych par na plaży i w innych romantycznych miejscach to czysty marketing, lep na naiwnych. Spójrz tylko na faceta, z którym się umówiłam. Nawet się nie wysilał, żeby na mnie kilka minut poczekać.

      ‒ Przecież i tak nie chciałaś się z nim spotkać.

      ‒ Nie o to chodzi. Powinien poczekać, a nie podrywać pierwszą kobietę, która się nawinęła.

      Susie nie była aż tak naiwna, by wierzyć, że spotka miłość swojego życia dzięki portalowi randkowemu. Niestety zbliżała się uroczystość, na której bardzo chciała pojawić się z partnerem. Nie zamierzała po raz kolejny wysłuchiwać pełnych fałszywej troski komentarzy na temat swojego życia osobistego.

      Właściwie nie powinna się tym przejmować, ale dobiegała trzydziestki, czas nie stał w miejscu i chętnie zaczęłaby się spotykać z kimś sympatycznym.

      ‒ Dzięki tobie wyrobiłem sobie zdanie na temat portali randkowych. Wiesz co? Zdejmij płaszcz, napij się wina, rozluźnij się.

      ‒ Nie musisz ze mnie żartować… Przepraszam, zapomniałam, jak się nazywasz.

      ‒ Sergio. A ty?

      ‒ Susie. ‒ Podała mu rękę. ‒ Nie będę ci dłużej przeszkadzać. Wygląda na to, że jesteś zajęty. – Wymownie spojrzała na laptopa.

      Przez chwilę rozważał, jak zareagować. Praca nie zając, nie ucieknie, uznał wreszcie.

      ‒ A co według ciebie robiłem? – Jak ona przed chwilą, też zerknął na laptopa, ale tak naprawdę nie odrywał oczu od Susie.

      ‒ Na pewno pracowałeś. Swoją drogą, to godne podziwu, że umiesz się skupić w takim hałaśliwym miejscu. ‒ Zaczęła wstawać.

      ‒ Siadaj.

      Sergio właśnie podjął decyzję. Może to rzeczywiście jedna z tych kobiet, które polują na bogatych facetów, ale po pierwsze umiał się bronić, a po drugie czuł się coraz lepiej w jej towarzystwie.

      ‒ Zawsze w ten sposób rozkazujesz ludziom? ‒ spytała zdumiona.

      ‒ Taki mam styl bycia – przyznał z uśmiechem. ‒ Arogancja to tylko jedna z moich licznych wad.

      ‒ Naprawdę masz ich aż tak dużo?

      ‒ Za dużo, by je wyliczać. Usiądź, proszę, przecież przyszłaś tu, żeby coś zjeść i wypić. Chętnie dotrzymam ci towarzystwa w zastępstwie dżentelmena w żółtej marynarce.

      Postanowił udawać, że uwierzył w jej historyjkę. Docenił inwencję, jaką się wykazała. Dawno nie spotkał równie zabawnej kobiety.

      Susie patrzyła na niego oczarowana. Nie tylko nie kazał jej odejść, ale jeszcze zapraszał na kolację? No i jest wyjątkowo atrakcyjny, nie musiałby na portalu randkowym kłamać na temat wieku czy wzrostu ani poprawiać swojego zdjęcia.

      Rozejrzała się wokół, ale wszystkie stoliki były zajęte, jej zapewne też. W takiej restauracji obsługa nie trzyma zbyt długo miejsc dla spóźnialskich. Wszyscy oczekujący w długiej kolejce liczyli właśnie na taki łut szczęścia.

      ‒ Gdzie masz stolik? ‒ spytał Sergio.

      ‒ Już przy nim kogoś posadzili – odparła z westchnieniem.

      ‒


Скачать книгу