Marzenie Zuzanny. Agnieszka Biegaj

Читать онлайн книгу.

Marzenie Zuzanny - Agnieszka Biegaj


Скачать книгу
zdążyłam odpowiedzieć, bo zapowiedzieli, że samolot z Bergamo zaraz wyląduje, ruszyliśmy więc w stronę terminalu.

      Paweł dość szybko do nas dotarł, podszedł, przytulił mnie i pocałował.

      Stefan, który był o krok za mną zakaszlał znacząco.

      – Ach, Paweł, tak się cieszę, że wróciłeś! – zaszczebiotałam. – A to jest mój kolega z firmy, Stefan. Stefan, to jest Paweł.

      Z pewną podejrzliwością i niechętnie podali sobie rękę.

      Stefan odezwał się pierwszy:

      – Zawieziemy cię do domu. Zuza stwierdziła, że po tak długim pobycie za granicą nie będziesz potrafił nawet zamówić taxi.

      – Och, myślałem już, że podwiezie mnie taka jedna stewardesa, ale zepsuliście mi piękne plany – odpowiedział Paweł lekko i wszyscy się roześmialiśmy.

      Atmosfera się trochę rozluźniła. Paweł chwycił rączkę walizki, ja chwyciłam za rękę każdego z nich i ruszyliśmy w stronę parkingu.

      Stefan wrzucił walizkę Pawła do bagażnika, nalegając, żebym usiadła z tyłu, a Paweł z przodu, obok niego. W trakcie tej niezbyt długiej podróży zdążyli się jakoś dogadać i nawet polubić.

***

      – Stary, no musisz mi to powiedzieć – trochę bełkotliwie prosił Stefan. – Spałeś z Zuzą, czy nie?

      Wiedziałam, że to się tak skończy, kiedy po odwiezieniu Pawła do domu Stefan zaproponował, żeby się któregoś dnia umówili na piwo. Sami. Ja zostałam w domu, więc byłam pewna, że będą rozmawiać o mnie, pewnie się upiją, a potem poderwą jakieś dziewczyny i zapomną o mnie.

      – To osobista sprawa! – żachnął się Paweł. – Dżentelmeni o tym nie mówią.

      – Kurna, Paweł, siedzimy tu już godzinę. Powiedz to wreszcie i będzie z głowy. Ja też ci powiem. A jak nie powiesz, to jesteś pedał i już!

      – Dobra, ale nie mów nikomu. Prawie spałem…

      – Nie można prawie spać – burknął Stefan. – Gadaj od początku i ze szczegółami.

      – Ona się wycofała – wyznał Paweł niechętnie.

      – No to, stary, ja byłem lepszy – pochwalił sie Stefan. – Ona sama na mnie leciała. Ale była pijana – wyznał, żeby poprawić Pawłowi humor – więc ja się wycofałem.

      – To z ciebie naprawdę dżentelmen!

      – Taaak – westchnął Stefan. – Zaczęła wzdychać do tego swojego George’a.

      – George! – otrząsnął się Paweł. – Nie wiedziałem nawet, jak on się nazywa, tylko, że się rozstali, bo były jakieś przeszkody. To jakiś Amerykanin, czy to też taka moda jak z Susan?

      – Ja też nie wiedziałbym, jak się nazywa, gdyby nie powiedziała tego po pijanemu. Też nie wiem, kto to jest i o co w ogóle chodzi. Może to wcale nie jest żaden Amerykanin, tylko Polak, cholerny Grzegorz. Wiesz, przy jej manii amerykanizowania imion….

      – Słuchaj! – olśniło Pawła. – Wiem, kogo możemy zapytać! Żanetę, jej przyjaciółkę, albo tego Maćka, wiesz, męża Żanety! Umówimy się z nim na piwko i wszystko z niego wyciągniemy.

      – Zapomnij o nim! – wzdrygnął się Stefan ze złością. – To drań! Poderwał moją byłą, Paulinę.

      – Czy Zuza o tym wie? – zaniepokoił sie Paweł. – To straszne! Żaneta to jej ukochana przyjaciółka i w dodatku jest w ciąży.

      – No ba! Pewnie, że wie. Sama to wytropiła!

      Stefan opowiedział Pawłowi o naszej akcji śledczej, bijatyce i obrzucaniu wyzwiskami. Paweł był zachwycony i wyraźnie żałował, że podczas swojej nieobecności w kraju stracił tyle atrakcji, ale też jeszcze bardziej zaniepokoił się zdradą Maćka.

      Spore ilości piwa wypite w pubie, jak również niezwykle szczere wyznania stały się dla Stefana i Pawła początkiem serdecznej przyjaźni.

***

      Kilka dni później zadzwoniła do mnie Żaneta.

      – Co to za Grzegorz, którego skrycie kochasz i nic mi nie mówisz?! – krzyknęła do słuchawki.

      – Grzegorz… – powtórzyłam oszołomiona. Zastanawiałam się przez chwilę.

      – Nawet nie znam żadnego – wyjąkałam w końcu. – A może znam. Jest strażnikiem u nas w firmie i ma pięćdziesiąt lat. To nie on!

      – Ten cały Paweł, który ciągle za tobą łazi, a ty go nie chcesz, nawet nie wiem czemu – Westchnęła. – To ciacho, jakich mało! Zapytał mnie, bo spotkaliśmy się przypadkiem w Galerii, no więc spytał, czy znam jakiegoś Grzegorza, którego kochałaś i który wyjechał, a ty nie potrafisz o nim zapomnieć – dokończyła, a ja nadal nie wiedziałam o co chodzi.

      Na szczęście Żaneta złapała drugi oddech i opowiadała dalej:

      – Spytałam go, skąd wytrzasnął tego Grzegorza. Czy ty coś mówiłaś. Na to on powiedział, że ty nie wymieniłaś imienia, ale Stefan mu mówił. Czy to ten Stefan z twojej pracy?

      Odruchowo kiwnęłam głową, chociaż Żaneta mnie nie widziała.

      – Ten Stefan chciał się z tobą przespać – kontynuowała – ale ty gadałaś o jakimś George’u, czyli Grzegorzu i zrezygnował. Spałaś z tym jakimś Stefanem i nic mi nie mówisz?! – Znowu podniosła głos.

      Westchnęłam ciężko. Po co Paweł opowiada to wszystko innym ludziom?!

      – Nie spałam ze Stefanem – powiedziałam stanowczo. – Nie spałam też z Pawłem – dodałam na wszelki wypadek. – Nie kocham się i nie kochałam się nigdy w żadnym Grzegorzu i nie wiem, co ci idioci sobie ubzdurali. Nie wiem, po co Paweł to wszystkim opowiada. Przykro mi, że wprowadził cię w błąd i nic przed tobą nie ukrywam – skończyłam przemówienie ewidentnym kłamstwem, mając nadzieję, że da sobie spokój z dalszymi pytaniami.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEASABIAAD/2wBDAAIBAQEBAQIBAQECAgICAgQDAgICAgUEBAMEBgUGBgYFBgYGBwkIBgcJBwYGCAsICQoKCgoKBggLDAsKDAkKCgr/2wBDAQICAgICAgUDAwUKBwYHCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgr/wgARCAhQBdwDASIAAhEBAxEB/8QAHQAAAgIDAQEBAAAAAAAAAAAAAAIBAwQFBgcICf/EABsBAQEBAQEBAQEAAAAAAAAAAAABAgMEBQYH/9oADAMBAAIQAxAAAAH7eFnvyJIWSCJZJ0YQHEFeIiSSAmIgaULGhRZEB4WBhIp4QpxILIQHEByuSwrCyapLCsLSoLSuYsK5iwrCwQHmsLCuR5rkcQHEB4UhxCxxJhogJZAYgVpQHFmJlC1xSniBWlGkYSR5WLbJraR2rmGIGmFFcURpVlmVBpWSZiSZUGImJlSGIBpUGFkkAYUGAiZUhiJgAoAJlRWFlZAAAAAAACQAACQAAAAAAtALQAAAAAAAAggAAAACZALAFWYBdDKT25MKDCg4gPCgwgjiCsLAwsU0KDQhTQsaPCqlkJEOIDwkFkIXLiFOVyOIFhWRYVythWFk1ktk1FWlZFk1BaVhZNUlhWFpVK2FZFhXNWFYWFYWTVOZYVNbYVzDzWFk1kWCBZNbIwgrtWZWwkjimq8pMM1bQ8pI
Скачать книгу