Nóż. Jo Nesbo

Читать онлайн книгу.

Nóż - Jo Nesbo


Скачать книгу
że jako psycholog nie mam do ciebie odpowiedniego dystansu. Ale oczywiście paranoja wiąże się z nadużywaniem alkoholu.

      – Ja go ostatecznie zapuszkowałem, Ståle. To była moja pierwsza sprawa. Został skazany na dwadzieścia lat za napaści na tle seksualnym i zabójstwo.

      – Wykonywałeś tylko swoją pracę. Nie było powodu, żeby Finne wziął to osobiście do siebie.

      – Przyznał się do napaści, ale uważał, że nie jest winny zabójstwa, i twierdził, że spreparowaliśmy dowody. Odwiedziłem go w zeszłym roku w więzieniu, żeby sprawdzić, czy nie pomógłby nam przy sprawie wampirysty. Na sam koniec, tuż przed moim wyjściem, powiedział mi, kiedy dokładnie wyjdzie na wolność, i spytał, czy moja rodzina mieszka w bezpiecznym miejscu.

      – Rakel o tym wiedziała?

      – Tak. Na początku nowego roku znalazłem w lesie w pobliżu domu, od strony kuchni, odcisk buta, więc zamontowałem kamerę leśną, fotopułapkę.

      – To mógł być każdy, Harry. Ktoś, kto zabłądził.

      – Na terenie prywatnej posiadłości? Forsując bramę i pięćdziesiąt metrów stromego oblodzonego podjazdu?

      – Chwileczkę. Czy ty się nie wyprowadziłeś w święta?

      – Poniekąd.

      – I wchodziłeś później na teren posiadłości, do tego lasu? Rakel o tym wiedziała?

      – Nie, ale możesz być spokojny, nie zmieniłem się w stalkera. Rakel i bez tego się bała, więc chciałem po prostu sprawdzić, czy wszystko jest okej. No i nie było.

      – Więc nie wiedziała też o tej kamerze leśnej?

      Harry wzruszył ramionami.

      – Jesteś całkiem pewien, że ta kamera była przeznaczona do obserwacji Finnego?

      – Sugerujesz, że chciałem wiedzieć, czy moją byłą ukochaną odwiedzają kochankowie?

      – A chciałeś?

      – Nie – odparł Harry zdecydowanie. – Jeśli Rakel nie chce mnie, to może sobie mieć innych.

      – Wierzysz w to?

      Harry westchnął.

      – Okej – powiedział Aune. – Czyli mignął ci przed oczami obraz, na którym ktoś przypominający Finnego siedzi zamknięty?

      – Nie, to ty tak powiedziałeś. To nie był Finne.

      – Nie?

      – Nie. To… to byłem ja.

      Ståle Aune przeczesał palcami rzadkie włosy.

      – A teraz chcesz diagnozę?

      – Dalej, Ståle. Lęk?

      – Wydaje mi się, że twój mózg szuka powodów, dla których Rakel miałaby cię potrzebować. Na przykład do ochrony przed zewnętrznymi wrogami. Ale ty nie jesteś nigdzie zamknięty, Harry. Jesteś odcięty. Zaakceptuj to i żyj dalej.

      – Oprócz tej rady możesz mi przepisać jakieś leki?

      – Sen. Trening. I może spróbowałbyś pospotykać się z kimś, kto chociaż na chwilę zdoła cię uwolnić od myśli o Rakel.

      Harry wsunął papierosa w kącik ust i podniósł zaciśniętą pięść z uniesionym kciukiem.

      – Sen. Upijam się do nieprzytomności co wieczór. Check. – Teraz w górę podskoczył palec wskazujący – Trening. Boksuję się z ludźmi w barach, których byłem właścicielem. Check. – Szary palec z tytanu. – Spotykanie się z kimś. Posuwam kobiety, brzydkie i ładne, a potem z niektórymi odbywam sensowne rozmowy. Check.

      Aune spojrzał na niego, potem ciężko westchnął, podniósł się i zapiął tweedową marynarkę.

      – No to wszystko powinno być w porządku.

***

      Po wyjściu Aunego Harry dalej siedział, wyglądając przez okno. Potem wstał i przeszedł przez pokoje. W sypialni małżonków panował porządek, było czysto, łóżko zaścielone. Zajrzał do szafy. Garderoba żony zajmowała cztery segmenty i było tam sporo wolnego miejsca, natomiast ubrania mężczyzny ściśnięto w jednym. Troskliwy mąż. Na tapecie w pokoju córki widać było prostokątne obszary intensywniejszego koloru. Harry domyślał się, że wcześniej wisiały tam typowe dla nastolatki plakaty, które zdjęła, gdy osiągnęła wiek dziewiętnastu lat. Zostało tylko nieduże zdjęcie chłopaka z elektryczną gitarą Rickenbacker.

      Harry przejrzał niewielki zbiór płyt na półce z lustrem.

      Propagandhi, Into It. Over It, My Heart To Joy, Panic! at the Disco. Historie w stylu emo.

      Dlatego poczuł zaskoczenie, kiedy puścił winylową płytę leżącą na gramofonie i usłyszał tęskne, miękkie tony czegoś, co brzmiało jak wcześni Byrdsi. Ale mimo kojarzącej się z Rogerem McGuinnem dwunastostrunowej gitary szybko zrozumiał, że produkcja jest świeższej daty. Nie miało znaczenia, ilu wzmacniaczy lampowych i starych mikrofonów Neumann używali – retroprodukcja nigdy nikogo nie oszukała. Poza tym wokalista śpiewał z wyraźnym norweskim akcentem i brzmiał tak, jakby słuchał więcej Thoma Yorke’a i Radiohead anno 1995 aniżeli Gene’a Clarka i Davida Crosby’ego anno 1965. Harry rzucił okiem na okładkę płyty leżącą obok gramofonu spodem do góry i stwierdził, że nazwiska rzeczywiście brzmią z norweska. Jego spojrzenie powędrowało dalej i zatrzymało się na parze adidasów stojącej przy szafie. Był to ten sam model co jego własne. Ten, którego drugą parę próbował kupić dwa lata temu, ale okazało się, że już je wycofano z produkcji. Z protokołów przesłuchań przypomniał sobie, że i córka, i ojciec podali, iż dziewczyna opuściła mieszkanie o godzinie dwudziestej piętnaście i wróciła czterdzieści minut później po przebieżce przez park rzeźb na wzgórzu Ekeberg na sam szczyt, a z powrotem koło tamtejszej restauracji. Jej strój treningowy leżał na łóżku. Wyobraził sobie, jak policja wpuszcza nieszczęsną dziewczynę i pod nadzorem pozwala jej się przebrać, a także spakować torbę z rzeczami. Harry przykucnął, podniósł adidasy. Wierzch był miękki, podeszwy czyste i gładkie – te buty nie zdążyły jeszcze się zużyć. Dziewiętnaście lat. Nieużywane życie. Jego własne buty pękły. Oczywiście mógł sobie kupić nowe, inny model. Ale nie chciał. Znalazł taki, który chciał nosić do końca życia. Do końca życia. Może dałoby się je jakoś naprawić?

      Wrócił do salonu. Zebrał popiół z podłogi. Sprawdził telefon. Żadnych wiadomości. Wsunął rękę do kieszeni. Dwie stówy.

      4

      – Ostatnie zamówienia, bo zamykamy.

      Harry wpatrywał się w drinka. Udało mu się go wydłużyć. Zwykle wlewał w siebie drinki, ponieważ lubił nie ich smak, ale działanie. Poza tym „lubił” nie było właściwym słowem. Potrzebował. Nie, „potrzebował” też nie. Musiał. Bez nich nie mógł żyć. Były sztucznym oddychaniem, kiedy połówka serca przestała bić.

      Te adidasy musi się jakoś dać naprawić.

      Znów wyjął telefon. Na liście kontaktów miał jedynie siedem osób, a ponieważ imię każdej z nich zaczynało się na inną literę, imiona i nazwiska zastąpił pojedynczymi literami. Wcisnął R i spojrzał na jej zdjęcie profilowe. Łagodne piwne spojrzenie, proszące o odpowiedź. Ciepła smagła skóra, prosząca, by jej dotknąć. Czerwone wargi, proszące o pocałunek. Czy będąc z kobietami, które rozbierał i z którymi sypiał w ostatnich miesiącach, bodaj przez jedną sekundę nie myślał o Rakel, nie wyobrażał sobie, że to ona? Czy rozumiały, a może nawet sam im o tym mówił, że śpiąc z nimi, zdradza je


Скачать книгу