Nocą drony są szczególnie głośne. Wolfgang Bauer

Читать онлайн книгу.

Nocą drony są szczególnie głośne - Wolfgang Bauer


Скачать книгу
się, potem pogaduszki stały się poważniejsze. Rozmawiali tak, jak nigdy wcześniej żadne z nich nie rozmawiało z nikim. Dzielili się problemami. Halima skarżyła się, jak bardzo cierpi z powodu macochy, która traktuje ją jak dziecko, choć jest niewiele starsza. Rafi opowiadał o wuju, który troszczył się o niego od śmierci ojca. Dobrze chciał, ale nie traktował go poważnie, nazywał maminsynkiem. Chłopak martwił się, że jest w cieniu starszych braci. Że jest do nich porównywany. Wuj oczekiwał, że będzie postępował tak jak oni.

      Spotykali się co kilka tygodni na godzinę, dwie, najczęściej w parku w Heracie. Towarzyszył im kuzyn Rafiego, żeby nie zwracali uwagi. W tym parku któregoś dnia Halima położyła Rafiemu rękę na ramieniu. Była ciepła i lekka jak piórko. Do dziś wspomina tamten dotyk. Jedyny w czasie ich ponaddwuletniej znajomości. Nigdy się nie pocałowali. Nigdy nie doszło między nimi do czegoś poważniejszego, to potwierdził nawet sąd.

      Po aresztowaniu policjanci zawieźli Halimę do szpitala, gdzie zmuszono ją do poddania się badaniu ginekologicznemu. Lekarz dwoma palcami rozsunął jej wargi sromowe, sprawdził, czy błona dziewicza jest nienaruszona, naciskał na ścianki waginy, żeby sprawdzić elastyczność mięśni. To relacja pracownicy sądu. Podobne badania traktowane są na świecie jako naruszenie godności. W afgańskim systemie prawnym to wciąż codzienność. Halima i Rafi mieli szczęście, że lekarz poświadczył jej dziewictwo. W przypadku innej diagnozy sąd prawdopodobnie podwyższyłby karę do pięciu lat więzienia.

      W historii Halimy i Rafiego tyle samo jest szczęścia, co nieszczęścia. Największym szczęściem jest Jamila Khisrawi, adwokatka Halimy. Ma dwadzieścia siedem lat, należy do nowego pokolenia pewnych siebie prawniczek.

      – Trzy lata temu sędziowie jeszcze na mnie krzyczeli, wyrzucali z sali obrad. – Śmieje się w charakterystyczny sposób, bezgłośnie. – Mówili: jako kobieta jesteś zbyt emocjonalna jak na ten zawód.

      Ale Khisrawi i trzy jej koleżanki w końcu wypracowały sobie uznanie sądów. Zatrudnia je Medica Mondiale, niemiecka organizacja wspierająca prawa kobiet.

      Biuro prawniczki znajduje się w centrum Heratu, ale jest anonimowe, na drzwiach nie ma tabliczki.

      – Bez przerwy dostajemy groźby, śmierci też – wyjaśnia.

      Adwokatki nigdy same nie wychodzą na ulicę, zawsze są w stałym kontakcie telefonicznym. Siedemdziesiąt procent ich klientek trafia przed sąd z powodu moral crimes, przestępstw przeciwko obyczajności. A to prowadzi ich obrończynie w głąb ciemnego serca Afganistanu.

      Khisrawi ma coraz więcej spraw, liczba procesów przed sądami rodzinnymi podwoiła się w ciągu ostatniego roku. Reprezentuje dziewczęta, które zostały wydane za mąż jako dzieci, a po paru latach zakochały się w rówieśnikach i z nimi uciekły. Sądy skazują je na dwa, trzy lata więzienia za zdradę małżeńską. Broni kobiet, które zostały uprowadzone, były miesiącami gwałcone, a później zostały skazane na wieloletnie więzienie, znów za zdradę. Rzadko się zdarza, że przed sądem staje oprawca, skarży się, prawie zawsze jest to kobieta, która uciekła od męża. Mężczyźni unikają aresztowania, bo wiedzą, jak przekupić policjantów, w przeciwieństwie do zamkniętych w domach kobiet.

      Jamila Khisrawi studiowała prawo wbrew woli rodziny, została adwokatką, nie zważając na liczne głosy sprzeciwu.

      – Czasem już nie wiem, co robić – mówi. Pewna kobieta dzwoniła do niej przez wiele dni. Mąż zamykał ją w pokoju. Groził śmiercią. – Ostatnim razem powiedziała nagle, że słyszy jego kroki. Odłożyła słuchawkę. Od tamtej pory się nie odezwała. – Khisrawi nie mogła jej pomóc. Dom, w którym była przetrzymywana, stoi poza Heratem, na terenie kontrolowanym przez talibów. Nie może tam pojechać. – Myślę, że ją zabił.

      Jest singielką.

      – Niełatwo znaleźć w Heracie mężczyznę, który weźmie za żonę kobietę uprawiającą mój zawód – twierdzi.

      Przez całą jesień adwokatki Halimy rozpaczliwie szukają sposobu, by uchronić ją przed najgorszym. By ocalić jej życie. Ojciec wielokrotnie ogłaszał publicznie, że zabije dziewczynę, gdy tylko zostanie zwolniona z więzienia. „Zbrukała rodzinę – powtarzał. – Odebrała mi honor”. Wierzy, że tylko śmierć córki może przywrócić rodzinie dobrą reputację.

      Afgańskie społeczeństwo działa jak stary zegar, konstruowany przez wiele stuleci, o delikatnej mechanice. Społeczne zasady w tym kraju to system wielu mniejszych i większych kółek, które zazębiają się finezyjnie, w precyzyjnej kolejności, ale przestały działać. Zwłaszcza w miastach. Mechanizm się zacina, odkąd wielu młodych odrzuciło zasady, elementy blokują się wzajemnie i idą w rozsypkę. Społeczeństwo trzeszczy w posadach, stęka i ciąży mu to bardziej niż walki talibów z siłami rządowymi.

      Podczas gdy w więzieniu Saliha, psycholożka z Medica Mondiale, masuje ramiona dziewczyny, powtarza z nią ćwiczenia oddechowe, rozluźnia, płacze z nią, robi wszystko, żeby tylko wytrwała i nie popełniła samobójstwa, adwokatka chwyta się jedynego możliwego rozwiązania: małżeństwo, ślub z Rafim. Niezamężna, Halima zakończyłaby życie w domu dla samotnych kobiet albo jako prostytutka. Prawie cała rodzina się od niej odwróciła z obawy przed ojcem, siostrom mężowie zabronili z nią rozmawiać.

      Po wielu rozmowach telefonicznych Khisrawi udało się wreszcie przekonać ojca do spotkania. Umawiają się trzy razy, trzy razy mężczyzna nie przychodzi. Stawia się dopiero za czwartym. Adwokatka spotyka się z nim w bezpiecznym miejscu, nie w biurze, żeby potem nie mógł się na nią zasadzić. Zaprasza go do „centrum mediacji”, tak obrończynie praw kobiet nazywają obwieszoną wyblakłymi plakatami uświadamiającymi salę konferencyjną w jednym z budynków rządowych.

      – Nie mogę zaakceptować tego związku – oświadcza ojciec Halimy. – Odebrał mi honor. Stałem się pośmiewiskiem całej rodziny.

      – To nieprawda – oponuje Khisrawi. – Halima i Rafi nie uprawiali seksu, właśnie przez wzgląd na twój honor.

      Mężczyzna niechętnie kręci głową, zaciska powieki, najwyraźniej wszystkimi siłami powstrzymuje się, by nie wstać i nie wyjść.

      W tej rozmowie życie dziewczyny zależy od każdej sylaby. Raz Khisrawi ma wrażenie, że ojciec chce ją ochronić. Wykazuje zrozumienie. A za chwilę dochodzi do przekonania, że jej klientka jest już martwa.

      – Powinna mi była powiedzieć.

      – Bała się.

      – Ten chłopak jest sunnitą, my, Hazarowie, jesteśmy szyitami. Zmuszą moją córkę, żeby przyjęła ich obrzędy.

      – Znam szczęśliwe małżeństwa między szyitami i sunnitami w mojej własnej rodzinie – walczy niezmordowanie Khisrawi. – Jeśli twoja córka się przez ciebie zabije, zostaniesz oskarżony o morderstwo.

      Całe Jabreel na niego patrzy, tłumaczy ojciec. Naciski z zewnątrz są niewyobrażalne. Nieposłuszeństwo Halimy sprawiło, że całą rodzinę traktują jak wyrzutków. Budowany przez kilka pokoleń szacunek, pozycja społeczna znikły wraz z próbą ucieczki córki. Po dwóch kolejnych spotkaniach adwokatkom udaje się pod koniec jesieni uzyskać zgodę ojca na ślub.

      – Musimy to jakoś zakończyć – mówi mężczyzna podczas ostatniego zebrania.

      – Nie wierz mu – przestrzega Halima, gdy Khisrawi spotyka się z nią w celi. – Często zmienia zdanie. Nie dotrzymuje słowa.

      Małżeństwo Halimy i Rafiego połączyłoby dwóch zapiekłych wrogów. W Heracie Hazarowie, do których należy rodzina dziewczyny, lud pochodzenia mongolskiego, znajdują się w krytycznym położeniu. Zasiedziali tu Tadżykowie, czyli także rodzina Rafiego, podejrzliwie patrzą na pozbawionych środków do życia imigrantów. Hazarowie według nich nie są prawdziwymi muzułmanami, tylko niewiernymi, którzy sprowadzili do Heratu prostytucję i grzech. To najbardziej upokorzony lud Afganistanu, ich niegdyś niezależne


Скачать книгу