Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza. Björnstjerne Björnson
Читать онлайн книгу.marzyli o owcach i prosiętach, których namnożyło się tyle, że nie wiedzieli, co z nimi począć. Dziwowali się bardzo, że nie pozwolono im ruszyć zaraz do Solbakken.
– Jak to? Macie iść dlatego, że ta mała was zaprosiła? Czy kto słyszał coś podobnego?
– Czekaj! Czekaj do niedzieli! – pocieszał Torbjörn siostrę. – Ja to już urządzę!
I nadeszła niedziela.
– Podobno straszny z ciebie pyszałek, kłamca i klniesz co drugie słowo! – powiedziała mu Synnöwe. – Nie będziesz mógł dostać pozwolenia na przyjście, zanim się od tego nie odzwyczaisz!
– Któż to powiedział? – spytał zdumiony.
– Mama!
Ingrid wyczekiwała jego powrotu z niecierpliwością. Gdy jej oraz matce opowiedział co zaszło, matka rzekła:
– A widzisz!
Ingrid nie ozwała się słowem, ale od tej chwili pilnowały go obie wraz z matką, by się nie przechwalał i nie klął. Pewnego dnia doszło między nim a siostrą do starcia z powodu kwestii czy wyrażenie „psiakość!” jest klątwą, czy nie! Ingrid dostała w skórę, a on przez cały dzień powtarzał:
– Psiakość… psiakość…
Usłyszał to wieczorem ojciec.
– Masz psiakość! – krzyknął i uderzył go tak, że padł na ziemię.
Torbjörn zawstydził się bardzo, gdyż stało się to w obecności siostry. Ale po chwili Ingrid zbliżyła się i pogłaskała go po twarzy.
Dopiero po kilku miesiącach udali się oboje do Solbakken. Potem przyszła do nich Synnöwe, a oni oddali jej wizytę i tak odwiedzali się ciągle wzajemnie, aż wyrośli.
Torbjörn i Synnöwe rywalizowali ze sobą w nauce. Uczęszczali do tej samej szkoły, a Torbjörn czynił takie postępy, że zajął się nim sam pastor. Ingrid nie mogła nadążyć i brat wraz z Synnöwe musieli jej pomagać. Nie rozłączały się obie, tak że zwano je turkaweczkami, bo zawsze były razem i miały takie same jasne włosy.
Od czasu do czasu gniewała się Synnöwe na Torbjörna z powodu jego skłonności do bijatyki. Ale Ingrid obejmowała rolę pośredniczki i godziła ich, tak że na nowo stawali się dobrymi przyjaciółmi. Za to gdy matka Synnöwe dowiedziała się o takiej bójce, ostro zabraniała mu przybywać do Solbakken przez cały tydzień, a w następnym z wielkim jeno trudem mógł uzyskać przebaczenie.
Sämundowi nie wolno było nawet wspominać o przekroczeniu syna.
– Obchodzi się on z chłopcem zbyt surowo! – biadała i nakazywała wszystkim milczenie.
Wyrośli wszyscy troje i byli piękni i dorodni, każde w swoim rodzaju. Synnöwe była śmigła, wysoka i gibka. Zachowała swe jasne włosy, śliczną buzię i niebieskie oczy. Uśmiechała się w rozmowie do każdego, a ludzie mówili, że uśmiech jej to prawdziwe błogosławieństwo boże. Ingrid była niższa i bardziej przysadzista, buzię miała miłą o miękkich rysach i jasne, faliste włosy. Torbjörn był średniego wzrostu, silny i piękny. Włosy miał ciemne i ciemnoszafirowe oczy, ostre rysy twarzy i silne członki. Ile razy wpadał w złość, twierdził, że umie tyle co nauczyciel i nie boi się żadnego człowieka w całej dolinie… z wyjątkiem ojca dodawał w myśli, ale nie mówił tego głośno.
Torbjörn chciał przystąpić wcześnie do pierwszej komunii, ale to spełzło na niczym.
– Dopóki jeszcze jesteś uczniakiem i smarkaczem – rzekł ojciec – prędzej sobie mogę z tobą dać radę!
Stało się tedy, że Torbjörn udał się do pastora razem z Synnöwe i Ingrid. Synnöwe także długo czekała na konfirmację, rozpoczęła bowiem szesnasty rok życia.
– Nigdy nie można być dość dobrze przygotowaną do należytego złożenia wyznania swej wiary! – powiedziała matka, a Guttorm Solbakken dał na to swe zatwierdzenie.
Toteż sprawa przeciągała się tak długo, aż zjawili się w Solbakken konkurenci. Jeden syn pewnego dostojnika, drugi – bogaty sąsiad.
– To za wcześnie! – twierdziła matka. – Wszakże nie jest jeszcze konfirmowana!
– No, to chodźmy do pastora! – oświadczył Guttorm.
Ale sama Synnöwe nie wiedziała nic o konkurach. Kobiety z plebanii bardzo ją lubiły i zapraszały często na pogadankę. Torbjörn i Ingrid nie byli tam dopuszczani i gdy pewnego razu któryś z wyrostków zauważył:
– Czemu się nie bierzesz do rzeczy! Inny ci ją porwie sprzed nosa! – niefortunny doradca miał za chwilę podbite oko. Weszło w zwyczaj, że prześladowano Torbjörna wzmiankami o Synnöwe, a to doprowadzało go zawsze do szalonej pasji.
Skutkiem tych przycinków doszło raz do wielkiej, z góry ułożonej bijatyki w lasku przylegającym do plebanii. Liczba tych, z którymi Torbjörn miał walczyć, wzrastała ciągle, tak że w końcu miał całą falangę przeciw sobie. Dziewczęta, które by mogły interweniować, wyruszyły do domu, dla Torbjörna sprawa przedstawiała się wcale niewesoło. Nie chciał się poddać, przeciwnicy nastawali coraz to ostrzej, bronił się przeto i wówczas padł niejeden cios świadczący potem długo o tym co zaszło. Rozniosła się też wieść, co dało powód do utarczki, i w całej dolinie zawrzało.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.