Pomóż dziecku mniej myśleć. Christel Petitcollin
Читать онлайн книгу.jego układ sensoryczny – może to być coś dokładnie odwrotnego do tego, co właśnie napisałam. Liane Holliday, cierpiąca na zespół Aspergera, w swojej książce Vivre avec le syndrome d’Asperger (Żyć z zespołem Aspergera) opowiada, że nie znosi pastelowych barw i zaokrąglonych narożników. Potrzebuje wyrazistych kolorów i prostych kątów.
Prócz zadbania o chwile spokoju i ciszy, których potrzebuje twoje dziecko, zaplanuj wypady na łono natury. Obserwowanie fauny i flory. W warunkach naturalnych hiperestezja nie stanowi problemu. Wręcz przeciwnie, sokole oko, gumowe ucho i psi węch działają tak, jak powinny, i zapewniają rozkoszne doznania. Ale także w tym przypadku sprawdź, co koi zmysły twojego dziecka. Syn Michela, ten, który nie lubił zakładać zapiaszczonego kombinezonu piankowego, miał także owadofobię. Jestem jednak niemal pewna, że te niezwykle ciekawe świata i głodne wiedzy dzieci mogą szybko przekuć taką fobię w pasję, jeśli tylko poznają kilka określeń używanych przez entomologów i dostaną atlas owadów.
SYNESTEZJA
Hiperestezji prawie zawsze towarzyszy synestezja. Zmaga się z nią 4% (a według niektórych badań nawet 20%) populacji. Chodzi mianowicie o krzyżowanie się zmysłów. Synestetyk wykorzystuje co najmniej dwa zmysły do odebrania jednego tylko bodźca. Na przykład Melissa McCracken maluje muzykę tak, jak ją widzi. Tłumaczy to w taki oto sposób: „Muzyka, którą słyszę, przekłada się na strumień faktur i kolorów”. Zachęcam do podziwiania jej prac15. Są kolorowe, jasne i niemal dźwięczne. Sławny kompozytor Jean-Michel Jarre mówi o „rzeźbieniu” dźwięków swojej muzyki. Także Mozart porównywał swoje symfonie do rzeźb, które mógł objąć jednym spojrzeniem.
Jeszcze inni przedstawiają synestezję jako zaburzenie percepcji doznań, ale na szczęście w dzisiejszych czasach nauka traktuje polimodalną integrację sensoryczną jako normalne funkcjonowanie percepcji. Uf! Zresztą w momencie narodzin każde dziecko doświadcza przenikania się zmysłów, ich niepohamowanego łączenia się, które z czasem schodzi na dalszy plan, nawet jeśli nigdy do końca nie ustaje. Jestem przekonana, że wszyscy na zawsze pozostajemy synestetami; świadczą o tym emocje, które przeżywamy w chwili obcowania ze sztuką. Kto nigdy nie miał gęsiej skórki podczas słuchania muzyki?
Kiedy uczyłam się języka rosyjskiego, osobiście mogłam doświadczyć swojej synestezji; uświadomienie jej sobie na poziomie kojarzącej kolory z grafemami było niezbędne do opanowania cyrylicy. Jeśli wszystkie dzieci rodzą się synestetami, być może pilnie trzeba by to uwzględnić w ich strategiach uczenia się. Poświęć czas, aby wysłuchać swojego dziecka. Może powie ci, że poniedziałek jest zielony, ale wtorek już żółty. Że „B” to gruby jegomość. Że cyfra „1” jest gładka i lśniąca, ale już „5” – kudłata. Nie, ono sobie tego nie wymyśla, a jedynie dzieli się z tobą swoją synestezją.
Hiperestezja to bardziej dar niż upośledzenie. Niemożność zniesienia ataków współczesnego świata na układ sensoryczny należałoby uznać raczej za oznakę zdrowia psychicznego. Wielu maluchom sensoryczny azyl dają ich ulubione kocyki. U starszych funkcję tę dyskretnie przejmują apaszki, chusteczki czy też nieduże maskotki.
NADWRAŻLIWOŚĆ
Kiedy człowiek ma tak wyrafinowany układ sensoryczny, siłą rzeczy jest nadwrażliwy. Nadwydajne dzieci należą do dużej rodziny nadwrażliwców (około 20% populacji). Takie osoby są bardzo wyczulone na wszelkie sygnały i drobne niuanse w swoim środowisku. Wyczuwają atmosferę i zmiany nastroju wokół siebie. Łatwo wytrącić je z równowagi jednym spojrzeniem, jednym gestem, jedną intonacją, ale równie mocno ekscytują się uśmiechem czy przyjacielskim gestem. Żyją na emocjonalnej huśtawce, a relacje z innymi ludźmi przeżywają bardzo intensywnie. Równie dojmująco odczuwają stres i dostrajają się do humoru innych ludzi. Wszystko wydaje się je dotykać, szokować, ranić. Mogą przyczepić się do najdrobniejszego szczegółu albo niestarannie wymówionego słowa.
Wysoko wrażliwe dzieci dużo płaczą, złoszczą się, obrażają, izolują albo wręcz przeciwnie, wydają się przesadnie podekscytowane i euforyczne w chwilach radości bądź też nadmiernie poruszone drobiazgami. Czy przeżywają swoją codzienność zbyt intensywnie, czy może to pozostali ekstremalnie banalizują ziemską epopeję? Co jest bardziej adekwatne: zachowanie obojętności na wspaniały zachód słońca czy poruszenie tym widokiem?
Na Zachodzie wysoka wrażliwość ma złą prasę. Jeśli wyrazisz to, co naprawdę czujesz, szybko zyskasz łatkę histeryka albo najprawdziwszej drama queen. Oczekuje się od ciebie, że „nie dasz niczego po sobie poznać”, że zachowasz ogładę i spokój. W naszej szerokości geograficznej wysoka wrażliwość jest uważana również za brak męskości. Nadwrażliwi mali chłopcy cierpią katusze na placach zabaw. Tymczasem odrzucenie wrażliwości jest wyłącznie kwestią kulturową i przyszło do nas z USA. W innych krajach, takich jak Tajlandia czy Indie, nie wytyka się wysokiej wrażliwości, nawet mężczyznom.
DRAŻLIWOŚĆ
Wysoko wrażliwym często przypisuje się również „chorobliwe wyczulenie na krytykę”. Nazywa się ich przewrażliwionymi albo oskarża wprost o paranoję. Zdaje się, że nikt nie ma pojęcia, co takie osoby przeżywają, kiedy znajdują się pod nieustannym ostrzałem krytyki nie za to, co robią, ale za to, kim są. Co gorsza, zarzuca im się, że grają. Ludzie, którzy twierdzą, że wysoko wrażliwi „przesadzają”, sugerują, że robią to umyślnie, że do perfekcji opanowali umiejętność koloryzowania. To tylko potęguje poczucie upokorzenia nadwydajnych. Nikt nie potrafiłby znosić takiego nieustannego oczerniania ze spokojem i opanowaniem. Osoby wysoko wrażliwe zmagają się z ciągłymi oskarżeniami. A przecież odrzucenie jest zabójcze dla istot ludzkich, zwłaszcza tych najmłodszych. Bez przerwy krytykowane nadwydajne dziecko czuje się zagrożone. „Co się ze mną stanie, jeśli nikt nie będzie chciał się mną opiekować, bo coś jest ze mną nie tak, jak być powinno?”
Ponieważ czyni mu się wyrzuty z powodu wszystkich jego spontanicznych reakcji, insynuując, że to opanowana do perfekcji gra, dziecko zaczyna wstydzić się tego, kim jest. Dostosowuje się więc, stara się przypodobać, zgadnąć, czego się od niego oczekuje, i prewencyjnie zaczyna krytykować samo siebie, dodając krytykę wewnętrzną do tej zewnętrznej. Podwójna dawka w stereo! I w ten oto sposób dziecko rzeczywiście staje się chorobliwie wyczulone na krytykę, a równocześnie słyszy, że nie musi brać wszystkiego do siebie. Prawda, że można zwariować? Ale kto rozumie, co przeżywa takie dziecko?
PARANOJA
Nadwrażliwe dziecko ma prawo wpaść w paranoję. Kiedy jest się krytykowanym bez względu na to, co człowiek zrobi i jak bardzo się stara, faktycznie można odnieść wrażenie, że cały świat chce go w nią wpędzić. To dobry powód, aby poczuć się osobiście dotkniętym. Co więcej, ponieważ dziecko nie zostało poinformowane, że funkcjonuje inaczej, wyobraża sobie, że pozostali dysponują takimi samymi narzędziami jak ono, tylko robią z nich lepszy użytek. Nadwrażliwy młody człowiek zwraca baczną uwagę na szczegóły, które umykają innym. Ignoruje to jednak. Rejestruje natomiast każde wypowiedziane przy nim słowo, każde zdarzenie i wszystko bierze do siebie. Właśnie dlatego, kiedy pozostali nie zwracają uwagi na to samo co ono, dziecko sądzi, że działają umyślnie. Bo niby jak mogliby nie widzieć, nie rozumieć, nie pamiętać tego wszystkiego, co jemu automatycznie zapada w pamięć?
Poza tym mamy jeszcze wszystkie te sprzeczne informacje docierające od różnych ludzi z jego otoczenia. Dziecko wyłapuje niespójności, nieszczerość, brak logiki. Ponadto wyczuwa, że pewne rzeczy mu umykają: te przeklęte umowy społeczne. Powinno móc samo zrozumieć, domyślić się, wiedzieć to, czego nie mówi się wprost, a co wiedzą inni… ale w jaki sposób? Wbrew temu, co twierdzą niektórzy, i mimo sporadycznych napadów złości, nadwydajne dzieci są na wskroś dobre.
15
www.melissasmccracken.com