Kornel Morawiecki. Autobiografia. Artur Adamski
Читать онлайн книгу.Wiadomo mi, że w małżeństwie moich przodków (takich rzeczywistych „przodków w prostej linii”), w początku XIX wieku na dziewięcioro dzieci przeżyło tylko troje (pierwsze i dwoje ostatnich), pozostałe umierały w dzieciństwie. Aż strach wyobrazić sobie tak okrutny los. Przychodzą na świat kolejne dzieci i wszystkie po kolei umierają. Ciekawą rzeczą jest to, że mój prapradziad, który miał na imię Józef, był trzecim Józefem, który przeżył. Widać moi praprapradziadowie bardzo uparli się mieć syna Józefa. Z drzewa genealogicznego wynika, że pomimo takich tragedii jest jednak trochę Morawieckich, którzy dożyli naszych czasów. Tak było np. z Andrzejem Morawieckim, nieżyjącym już profesorem Uniwersytetu Wrocławskiego, w latach osiemdziesiątych jednym z liderów „Solidarności” na tej uczelni i najwybitniejszym biochemikiem w powojennej Polsce. Kiedy się poznaliśmy, oczywiście zwróciliśmy uwagę, że się tak samo nazywamy i w rozmowie ustaliliśmy, iż nasze rodzinne związki nie są odległe.
Jeszcze w XIX wieku moi przodkowie Morawieccy nosili nazwisko w nieco innym brzmieniu – Morawiccy. Według mojego brata prawdopodobnie pieczętowali się herbem Jelita. Mówił mi, że w Polsce były dwie rodziny Morawickich: jedni właśnie herbu Jelita, którzy pochodzili z Morawicy pod Kielcami oraz drudzy, herbu Topór, pochodzący z Morawicy pod Krakowem. Herby są jednak tym wątkiem rodzinnej przeszłości, który interesował mnie najmniej. Dopiero niedawno mój brat zaczął szukać informacji na ten temat. W rodzinnych wspomnieniach żywa była pamięć o postaciach wyróżniających się jakimiś patriotycznymi czynami, udziałem w walce o niepodległość. Przynależność do tej czy innej grupy społecznej miała dużo mniejsze znaczenie. A skoro w czasach Piłsudskiego pojawili się w rodzinie także socjaliści, tym bardziej taka sprawa jak herby, mogła popaść w zapomnienie. Oczywiście ci socjaliści, o których mówię, byli niepodległościowcami. Zmiany społeczne były dla nich ważne, ale głównym celem była wolność Polski.
Prapradziadkowie Kornela Morawieckiego – Michał i Julianna Tytko z dziećmi. Po prawej siedzi prababcia Paulina Morawiecka z domu Tytko, 1913 rok
Pradziadkowie Kornela Morawieckiego – Ignacy Morawiecki (1852–1918) i Paulina Morawiecka z domu Tytko (1866–1918)
Czyli nazwisko brzmi tak, jakby było utworzone od nazwy miejscowości…
Bardzo możliwe. Przodkowie pochodzą z ziemi świętokrzyskiej, co najmniej przed stuleciem należeli już do szlachty bardzo zubożałej. Według mojej babci nazwisko wzięło swój początek z podkieleckiej Morawicy. Jeden z pradziadków ze strony ojca był koniuszym u Wielowiejskich, dziadek – sekretarzem gminy. Rodzice matki, Szumańscy, należeli do ziemiaństwa, niegdyś lepiej sytuowanego, bardziej nobliwego niż Morawiccy i chyba pieczętującego się herbem Jastrzębiec, z którym zresztą związanych było wyjątkowo dużo polskich rodzin. Pewne natomiast jest, że Szumańscy pochodzą z Zagórowa w województwie wielkopolskim. Dziadek mojej mamy, Karol Szumański, walczył w powstaniu styczniowym w 1863 roku, był ordynansem gen. Mariana Langiewicza. W późniejszych latach miał ptaka, kosa, którego nauczył gwizdać Mazurka Dąbrowskiego. Gdy w Tarczynie, gdzie mieszkał, ulicą przechodzili rosyjscy żandarmi, pradziad mówił „kosiu” i kos zaczynał gwizdać tę patriotyczną melodię. Rosjanie się złościli, ale cóż mogli zrobić ptakowi. Brat stryjeczny dziadka, Józef Szumański, był wtedy w Warszawie drukarzem powstańczych gazet i biuletynów. Został zamordowany przez Rosjan, a jego pogrzeb był wielką demonstracją patriotyczną mieszkańców Warszawy. Mój ojciec, jego bracia i wielu innych krewnych rodzili się w Nawarzycach, z których przenieśli się do Rakowa leżącego nieopodal Jędrzejowa.
Dziadkowie Michał (1888–1957) i Helena (1888–1972) Morawieccy
Dziadkowie Michał (1888–1957) i Helena (1888–1972) Morawieccy
Później jednak rodzina związała się z Warszawą.
Nie posiadali majątku dającego możliwość utrzymania, szukali więc pracy w mieście. Ojciec matki, Władysław Szumański, w Warszawie został tramwajarzem. Rodzina wspominała go jako człowieka dumnego z tego, że był szlachcicem i socjalistą. Należał do PPS-u Józefa Piłsudskiego. Ojciec (tak jak i dziadek nazywał się Michał) też trafił do Warszawy, poszukując pracy. Ściągnął go tam kuzyn, wujek Jurek Imbor. Przez jakiś czas pracowali na kolei.
Pradziadkowie Kornela Morawieckiego ze strony matki – Karol Szumański (1845–1924) i Anna Ołga Szumańska z domu Leykam (1851–1925)
Nekrolog Józefa Szumańskiego, stryjecznego brata pradziadka, niepodległościowego konspiratora zamordowanego przez Rosjan w 1863 roku
Rodzice poznali się i pobrali już w Warszawie?
Mama urodziła się nieopodal Warszawy. Była osobą jak na owe czasy nieźle wykształconą. Miała pełną maturę, co wówczas znaczyło niewspółmiernie więcej niż dzisiaj. Ojciec, absolwent gimnazjum im. Romualda Traugutta w Częstochowie, miał tylko małą maturę. To też wtedy nie było mało, ale ta różnica cenzusu między rodzicami pozwalała czasem mojej mamie żartować, że jest „mądrzejsza od ojca”. Mama znała języki, ojciec jednak zasadniczo jej nie ustępował, zawsze czytał sporo książek. Pobrali się w Warszawie, natomiast wesele odbyło się w Rakowie w styczniu 1939 roku. Zamieszkali w Warszawie.
Prababcia ze strony matki Marianna Kałużna z domu Centaus
Dziadkowie ze strony matki – Władysław Klaudiusz Szumański (1877–1955) i Józefa Zofia Szumańska z Kałużnych (1881–1925)
Rodzice Kornela Morawieckiego – Michał Andrzej Morawiecki (1914–1977) i Jadwiga Morawiecka z Szumańskich (1912–1975). Fotografie z lat 1936–1937
Gdzie dokładnie?
Mieli mieszkanie w nowoczesnej, jak na owe czasy, kamienicy na Pradze. To była ulica Mińska 26, mieszkanie 14. Pamiętam adres, bo spędziłem tam dzieciństwo, rodzice nie wyprowadzili się stamtąd aż do połowy lat sześćdziesiątych. Lokal składał się tylko z jednego, choć liczącego około 22 metrów pokoju, dość dużej kuchni i toalety, co w czasach przedwojennych nie stanowiło standardu. Mieszkanie ogrzewane było piecem i kuchnią węglową. Opał na trzecie piętro trzeba było nosić z piwnicy. Po wojnie jedną z sąsiadek była pani Bokszczanin, wdowa po pułkowniku, legendarnym oficerze Armii Krajowej, a później członku kierownictwa organizacji Wolność i Niezawisłość, zamordowanym przez władze komunistyczne. Część miasta, w której mieszkaliśmy, przed włączeniem do Warszawy nazywała się Kamionek. To tutaj, bardzo blisko naszego domu, w 1864 roku przyszedł na świat Roman Dmowski. Świetnie pamiętam z dzieciństwa jego ulicę. Kamionkowska była dużo biedniejsza od Mińskiej. Nasza była skanalizowana, a wzdłuż Kamionkowskiej rynsztokami płynęły ścieki. W okolicy skutkowało to wszystkimi przykrymi konsekwencjami. Stały tam też kilkupiętrowe drewniane domy. Obok była fabryka Wedla, która potem przeniosła się niedaleko, na ul. Zamoyskiego.
Michał Andrzej Morawiecki w Parku Skaryszewskim w Warszawie, 1938 rok
Rodzice dobrze wspominali dwudziestolecie międzywojenne?
Nie za dobrze.