Wisząca dziewczyna. Jussi Adler-Olsen

Читать онлайн книгу.

Wisząca dziewczyna - Jussi Adler-Olsen


Скачать книгу
w policji kryminalnej, więc nie sądzę, by rozumiał konieczność takiej metodyczności i logiki. Choć z drugiej strony przecież gdzieś, do cholery, musiał zanotować, skąd miał te fotki. Może w którejś teczce?

      – Patrz, Carl. Mamy tu jeszcze jedną stertę kserówek. – Assad wyciągnął je z drewnianej skrzynki, którą Habersaat przywiercił do ściany, i podał Carlowi, szczerząc się. – Może to ostanie materiały, nad którymi pracował.

      – Bardzo śmieszne – Carl rzucił na stół kopie zdjęć nagiej kobiety w dość krępujących pozach. Papier był zupełnie pożółkły. Widać było, że Habersaat już od wielu lat nie czerpał przyjemności z takich rzeczy.

      – Otworzyłam jego komputer – oznajmiła Rose, gdy wyszli z piwnicy. – Hasło oczywiście brzmiało „Alberte”, nic trudnego – uśmiechnęła się blado. – Ma w nim streszczenia wszystkich materiałów, które znajdują się też w teczkach. Różnica polega na tym, że do plastikowych koszulek powkładał gdzieniegdzie jakieś wycinki czy coś w tym stylu, co ma związek z tematem. Zajrzałam do nich, ale prawdę mówiąc, nic szczególnego tam nie ma. Wygląda mi to wręcz tak, jakby Habersaat zarzucił system teczkowy na rzecz tworzenia stosów. Choć oczywiście mogę się mylić.

      Mylić się! Naprawdę tak powiedziała?

      – Są tam jakieś dane na temat zdjęcia tego volkswagena? – Carl położył przed nią najmniejsze powiększenie.

      – Może – odparła. – Jest dość niewyraźne. To ksero, prawda?

      Assad potwierdził.

      – Oczywiście. Nie widzę, by miał skaner. Pewnie tylko tę małą drukarkę. – Wskazała na drukarkę atramentową pod stertą papierów. – Ale spokojnie, panie Mørck, jak przeczeszę ten komputer, na pewno znajdę coś na temat pochodzenia tej foty. W końcu to stare cudo ma raptem sześćdziesiąt megabajtów, więc jest to zadanie do ogarnięcia.

      Okej, wreszcie jakaś ironia.

      Obróciła się do ekranu, wzdychając, już pochłonięta zadaniem. To była stara, dobra Rose.

      – Carl, chodź tutaj! – krzyknął Assad.

      Stał, wpatrując się w powiększenie z dziwnym wyrazem twarzy.

      – Co tam?

      – Przejedź po tym ręką – zbliżył rękę Mørcka do miejsca pośrodku kserokopii.

      – I?

      – Przyciśnij mocniej, to poczujesz.

      Rzeczywiście poczuł wyraźnie.

      – Tak, do spodu coś jest przyklejone. – Assad kiwał głową do swoich myśli. – Oczywiście, że Habersaat liczył na to, że weźmiemy powiększenie ze sobą, Carl, oczywiście, że tak. Także znaleźliśmy igłę w kupie słomy, tak jak powinniśmy.

      – Igłę w stogu siana. – Mørck oderwał taśmę od rogów kserokopii.

      – Bongo! – zawołał Assad; miał rację. Na jej odwrocie znajdowała się strona z albumu z czterema zdjęciami.

      – Może jest tam napisane, skąd pochodzą. – Assad wydobył kartkę spod ksera.

      Oczywiście nie było.

      Carl wziął arkusz ze zdjęciami i obrócił. Wszystkie cztery fotki na stronie stanowiły ewidentnie część większej serii, której motywem przewodnim były stare samochody. Prawdopodobnie zrobiono je na jakiegoś rodzaju zlocie.

      Carl poczuł, jak tętno mu przyspiesza. Zdarzało się to czasami, gdy śledztwo nagle wchodziło w nowe stadium. Uśmiechnął się do siebie. Właśnie dla takich chwil się żyje.

      – Tu jest ten facet – powiedział opanowanym głosem, wskazując na wąski pasek na jednej z fotografii o szerokości jakichś dziesięciu, piętnastu milimetrów. – Tam, na samym końcu placu, widzisz go? Spogląda na samochód z tą imponującą maską. Ładny, stary wóz.

      – Oj, Carl. Nigdy nie uda się zrobić tego fragmentu wyraźniej, niż zrobił to Habersaat. Nawet jakbyśmy próbowali przez sto lat.

      Miał rację, Habersaat zrobił, co w jego mocy.

      – Pod zdjęciem jest napisane „CI B14G27”, a na brzegu strony „BMV/BR”. Spójrz na napis nad tym czarnym autem na zdjęciu obok: „TH A20”. A pod dwoma pod spodem „WIKN 27” i „WIKN 28”. Nie sądzisz, że to się odnosi do tych samochodów, Carl? Wiesz coś o starych autach, oprócz tego gruchota, którym nas wozisz?

      Mørck potrząsnął głową.

      – Jedyną znaną mi marką samochodów zaczynającą się od CI jest citroen. Pozostałych, THA i WIKN, nie znam.

      – Sprawdzimy to – zapowiedział Assad.

      Rose nawet nie zdążyła zaprotestować, gdy kudłacz wpadł z impetem do środka i odepchnął ją wraz z fotelem biurowym od ekranu.

      – Dowiemy się za sekundę – oświadczył Carl, podczas gdy Assad wpisał w wyszukiwarkę „citroen B14G27”.

      Zero rezultatów. Co teraz?

      – Nie grzeszycie mądrością, co? – rzuciła Rose z poirytowaniem, rzuciwszy okiem na stronę ze zdjęciami. – To są stare auta, prawda? Nawet bardzo stare. Powiedziałabym wręcz, że z lat dwudziestych, a dokładniej, jak tu czytam, z 1920, 1927 i 1928 roku.

      Carl zmarszczył brwi. Że też na to nie wpadł, co za żenada.

      – Okej, Assad, wpisz „Citroen B14G 1927”.

      Rose miała rację. W sekundę na ekranie komputera pojawiło się mnóstwo wypolerowanych na glanc wytworów przemysłu samochodowego i taśm produkcyjnych z lat międzywojennych. Przepiękne auta we wszystkich kolorach.

      – Fantastycznie. Jakie znamy marki na TH i WIKN lub WI KN? Sprawdź no, Assad.

      – Pozwólcie. – Rose uderzyła fotelem na kółkach w biodro Assada.

      Po trwającym minutę stukaniu w klawisze wyczarowała zdjęcia thulina A 1920 i dwóch willys-knightów z 1927 i 1928 roku.

      Assad wyglądał, jakby właśnie miał rozpakować prezent.

      – Carl, już zaraz, już zaraz się dowiemy – powtarzał, gdy Rose wpisywała w okno wyszukiwarki wszystkie marki samochodów naraz.

      – Juhu! –zawołał Assad, uśmiechając się szeroko.

      Nędzne trzy wyniki tego skomplikowanego wyszukiwania, a pierwszy z góry zdecydowanie był właściwy:

      Bornholm Rundt 1997 (seria zdjęć)

      http://www.bornholmsmotorveteraner.dk3

      Tym samym wątpliwości dotyczące znaczenia „BMV/BR” zostały rozwiane. Znaczyło to po prostu „Bornholms Motor Veteraner/Bornholm Rundt”.

      Assad z ekscytacji skakał w miejscu. Osobliwy widok, zważywszy na jego wiek i nieco sterane ciało.

      – Spokojnie, Assad. Musimy jeszcze się dowiedzieć, gdzie zrobiono to zdjęcie, kto pożyczył Habersaatowi kartkę z albumu, kim jest człowiek z fotki, o ile ktoś to w ogóle wie, czy jest winny, gdzie przebywa, no i jak Habersaat…

      Podskakiwanie ustało.

      – Daj spokój, Carl – powiedziała Rose. – Sprawdzę, czy działa drukarka Habersaata, a jeśli tak, wydrukuję wszystko, co znajdę na temat tego klubu, okej? Od tego zaczniemy.

      Carl wyjął swoją komórkę i po raz kolejny stwierdził, że bateria jest


Скачать книгу