Fjällbacka. Camilla Lackberg
Читать онлайн книгу.czerwone plamy, patrzyła na Patrika zimno. Zdążył pomyśleć, że nie chciałby jej się narazić.
Lilian rozpoznała go i wyraźnie starała się opanować. Patrzyła na niego pytająco.
– Policja? – powiedziała i odsunęła się, wpuszczając ich do środka.
Patrik już miał przedstawić kolegę, kiedy Ernst powiedział: – Znamy się. – Skinął głową, Lilian odpowiedziała skinieniem.
A, prawda, pomyślał Patrik. Zważywszy na liczbę zgłoszeń na policję i od Lilian, i od jej sąsiadów, znała ją pewnie większość funkcjonariuszy. Ta sprawa jest jednak znacznie ważniejsza od sąsiedzkich awantur.
– Można na chwilę? – spytał Patrik.
Lilian kiwnęła głową i poszła przodem do kuchni. Przy stole siedział Niclas. On również miał na policzkach świadczące o wzburzeniu rumieńce. Patrik rozejrzał się za Charlotte i Eriką. Niclas wyjaśnił: – Erika pomaga Charlotte wziąć prysznic.
– Jak się czuje Charlotte? – spytał Patrik.
Lilian postawiła przed nimi filiżanki z kawą.
– Wcześniej nic do niej nie docierało. Erika dokonała cudu. Charlotte bierze prysznic i zmienia ubranie, pierwszy raz, od kiedy… – zawahał się – to się stało.
Patrik bił się z myślami. Rozmawiać z Niclasem i Lilian, kiedy Erika zajmuje się Charlotte, czy poczekać? Może odzyskała siły na tyle, że zdoła go wysłuchać? Zdecydował się na to drugie. Skoro wstała i ma oparcie w rodzinie, jakoś to będzie. W końcu Niclas jest lekarzem.
– Czego chcecie? – zapytał zbity z tropu Niclas, patrząc to na Ernsta, to na Patrika.
– Poczekajmy na Charlotte.
Lilian i Niclas wymienili spojrzenia, ale zadowolili się tą odpowiedzią. Milczeli pięć minut. W takich okolicznościach rozmawianie o wszystkim i o niczym byłoby nie na miejscu.
Patrik rozejrzał się. Przytulna kuchnia, ale najwyraźniej należąca do osoby niezwykle pedantycznej. Wszystko lśniło i było ustawione pod sznurek. Całkiem inaczej niż u nich. U nich zlew jest zawsze pełen brudnych naczyń, a z kubła wysypują się opakowania po daniach do odgrzania w mikrofalówce. Usłyszał, że drzwi się otwierają, i zobaczył Charlotte i Erikę ze śpiącą Mają na ręku. Erika początkowo była zaskoczona, potem się zaniepokoiła. Wolną ręką poprowadziła przyjaciółkę do krzesła. Patrik nie wiedział, jak Charlotte wyglądała wcześniej, ale stwierdził, że musiała nabrać nieco kolorów. Patrzyła przytomnie i nie była pod wpływem środków uspokajających.
– O co chodzi? – spytała. Po kilku dniach to płaczu, to milczenia ochrypła. Spojrzała pytająco na Niclasa, a on wzruszył ramionami. Też nie wiedział.
– Czekamy na ciebie, żeby… – Patrik szukał słów, by wyrazić to możliwie jak najlepiej. Ernst na szczęście milczał, zdając się na Patrika. – Mamy nowe informacje w sprawie śmierci Sary. Wygląda na to, że to nie był wypadek.
– Co to znaczy wygląda? Był wypadek czy go nie było? – spytał wyraźnie poruszony Niclas.
– Nie było. Sara została zamordowana.
– Jak to zamordowana? Przecież się utopiła – stropiła się Charlotte.
Erika chwyciła jej dłoń. Drugą ręką trzymała śpiącą Maję, nieświadomą, co się dzieje.
– Została utopiona, ale nie w morzu. Sekcja wykazała, że nie miała w płucach morskiej wody, jak można się było spodziewać, ale słodką, zapewne z wanny.
Przy stole zapanowała cisza, jak po wybuchu. Patrik popatrzył niespokojnie na Charlotte. Erika otworzyła szeroko oczy. Szukała jego wzroku.
Patrik wiedział, że są w szoku, i aby przywołać ich do rzeczywistości, zaczął ostrożnie pytać. W tym momencie wydało mu się to najwłaściwsze. A przynajmniej miał nadzieję, że jest. Zresztą na tym polegała jego praca. Właśnie ze względu na Sarę i jej rodzinę należało rozpocząć przesłuchanie.
– Będziemy musieli szczegółowo sprawdzić, co i kiedy Sara robiła tamtego dnia przed południem. Kto z państwa widział ją ostatni?
– Ja – odparła Lilian. – Ja widziałam. Charlotte odpoczywała w suterenie, Niclas pojechał do pracy, a ja przez pewien czas zajmowałam się dziećmi. Zaraz po dziewiątej Sara oznajmiła, że idzie do Fridy. Ubrała się i wyszła. Jeszcze mi pomachała, jak szła – powiedziała Lilian bezbarwnym głosem.
– Może pani uściślić, ile było po dziewiątej? Dwadzieścia minut? Pięć? Zaraz po dziewiątej? Musimy sprawdzić minutę po minucie – powiedział Patrik.
Lilian zastanowiła się.
– Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że dziesięć.
– Dobrze, spytamy jeszcze sąsiadów. Jeśli ktoś ją widział, może uda się to potwierdzić. – Zanotował coś i mówił dalej: – Później już nikt jej nie widział?
Potrząsnęli głowami.
Ernst zapytał szorstko:
– A państwo co wtedy robili?
Patrik skrzywił się w duchu, przeklinając kolegę za niedyplomatyczne prowadzenie przesłuchania.
– Ernst uważa, że to rutynowe pytanie należy zadać również rodzicom. Jak powiedziałem, to rutynowe pytanie. Chodzi o to, żeby można było was jak najprędzej wyłączyć ze śledztwa.
Próba złagodzenia tonu kolegi chyba się powiodła. Zarówno Niclas, jak i Charlotte przyjęli jego wyjaśnienia za dobrą monetę. Odpowiadali, nie okazując zdenerwowania.
– Byłem w przychodni – odrzekł Niclas. – Zacząłem pracę koło ósmej.
– A ty, Charlotte? – spytał Patrik.
– Jak powiedziała mama, położyłam się w suterenie. Miałam migrenę – odpowiedziała, dziwiąc się, że zaledwie parę dni temu uważała to za poważny problem.
– Stig też był w domu, na górze. Od kilku tygodni obłożnie choruje – wyjaśniła Lilian. Była wyraźnie oburzona, że Patrik i Ernst pozwalają sobie sprawdzać jej rodzinę.
– Właśnie, przy okazji trzeba będzie porozmawiać ze Stigiem. Ale to może zaczekać – powiedział Patrik, przyznając przed samym sobą, że zupełnie zapomniał o mężu Lilian.
Milczeli dłuższą chwilę. W głębi domu rozległ się płacz dziecka. Lilian wstała, żeby pójść po Albina, który podobnie jak Maja przespał całe zamieszanie. Gdy go przyniosła do kuchni, był jeszcze zaspany i jak zwykle miał poważną minę. Lilian usiadła, pozwalając wnukowi bawić się swoim złotym łańcuszkiem.
Ernst nabrał powietrza, żeby zadać kolejne pytanie, ale powstrzymało go ostrzegawcze spojrzenie Patrika. Patrik delikatnie pytał dalej:
– Czy wiadomo państwu o kimś, kto mógłby chcieć zrobić Sarze krzywdę?
Charlotte spojrzała z powątpiewaniem i ochrypłym głosem odparła: – A kto mógłby chcieć? Przecież miała dopiero siedem lat! – Głos jej się załamał, ale opanowała się.
– Nie przychodzi wam do głowy żaden motyw? Nie ma nikogo, kto mógłby chcieć wam zaszkodzić?
Sprowokowało to Lilian. Na jej policzkach znów pojawiły się rumieńce gniewu.
– Czy ktoś chce nam zaszkodzić? A pewnie. Jest taki ktoś, nasz sąsiad Kaj. Nienawidzi całej naszej rodziny. Od lat robi wszystko, żeby zamienić nasze życie w piekło!
– Mamo,