Fjällbacka. Camilla Lackberg
Читать онлайн книгу.i kieruje się w stronę Fjällbacki. Właściwie wiedziała, dlaczego jej nie zabierają. W gospodzie Abeli na Florö, gdzie zawsze kończyli wyprawę, towarzystwo żony nie byłoby dobrze widziane. Wrócą przed zmierzchem. Zawsze przypływali na czas, żeby zdążyć do latarni.
Trzasnęły drzwi szafy. Emelie aż podskoczyła. Drzwi wejściowe były zamknięte, więc to nie mógł być wiatr. Nie wierzyła, że mogą chcieć ją nastraszyć, ale to nie pomagało. Znieruchomiała i zaczęła nasłuchiwać. Rozejrzała się. Nikogo nie było. Wsłuchała się uważniej i wtedy usłyszała stłumiony odgłos, jakby z pewnej odległości, miarowy, cichy oddech. Nie umiała określić, skąd dochodzi. Miała wrażenie, że to dom oddycha. Próbowała dosłyszeć, czego od niej chcą, ale oddech ucichł. Znów zrobiło się cicho.
Zabrała się do zmywania i z ciężkim sercem wróciła myślą do Karla i Juliana. Przecież jest dobrą żoną, a jednak wszystko robi nie tak. Poczuła się samotna, sama jak palec. Chociaż właściwie już nie była sama. Coraz częściej czuła ich obecność. Słyszała i czuła różne rzeczy, jak przed chwilą. Już się ich nie bała. Nie chcą jej zrobić nic złego.
Pochyliła się nad kadzią, łzy kapały do brudnej wody. Nagle poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Nie obejrzała się za siebie. Wiedziała, że i tak nikogo nie zobaczy.
Paula wyciągnęła się na łóżku, musnęła włosy Johanny i zostawiła tam rękę. Znów odżył niepokój. Od kilku miesięcy jakby się od siebie oddalały. Nie dotykały się już tak spontanicznie, chociaż naprawdę się kochały.
Właściwie nie była to kwestia ostatnich miesięcy. Zaczęło się zaraz po narodzinach synka. Chciały mieć dziecko i musiały o nie zawalczyć. Wierzyły, że zwiąże je jeszcze bardziej. Tak się stało, ale tylko do pewnego stopnia. Paula uważała, że ona sama nie zmieniła się tak bardzo. Natomiast Johanna całkowicie weszła w rolę matki. Traktowała ją nawet z pewną wyższością, jakby Paula się nie liczyła albo jakby ona, Johanna, liczyła się bardziej, ponieważ urodziła Lea, była biologiczną matką ich synka. Leo nie miał genów Pauli, tylko jej miłość, i to od pierwszej chwili. Kochała go już wtedy, gdy był w brzuchu Johanny. Kiedy przyszedł na świat, gdy wzięła go na ręce, ta miłość stała się tysiąc razy silniejsza. Czuła, że jest jego mamą tak samo jak Johanna. Niestety Johanna nie podzielała tego przekonania, choć nie chciała się do tego przyznać.
Słyszała, jak matka krząta się po kuchni i jak rozmawia z wnukiem. Pomyślała, że dobrze się złożyło, że jest rannym ptaszkiem i z przyjemnością wstaje razem z nim. Dzięki temu ona i Johanna mogą pospać dłużej. A gdy w związku ze śledztwem nie mogła pracować na pół etatu, matka od razu zaofiarowała pomoc. O dziwo, nawet Bertil był gotów wcześnie wstawać, żeby pomóc. Ale ostatnio Johanna ciągle miała jakieś zastrzeżenia do Rity. Jakby tylko ona wiedziała, jak należy się zajmować małym.
Paula z westchnieniem spuściła nogi z łóżka. Johanna się poruszyła, ale nie obudziła. Paula się nachyliła i czułym gestem odsunęła jej z twarzy kosmyk włosów. Do tej pory była pewna, że ich związek jest trwały i stabilny. Teraz tej pewności zabrakło i sama myśl o tym ją przestraszyła. Gdyby się rozstały, straciłaby synka. Johanna na pewno nie zostałaby w Tanumshede, a nie wyobrażała sobie, żeby się miała stąd wyprowadzić. Dobrze jej się tu mieszkało, lubiła swoją pracę i kolegów. Nie podobało jej się tylko to, co się działo między nią a Johanną.
Bardzo była ciekawa, co przyniesie wyprawa do Göteborga. Była ciekawa, kim był Mats Sverin, chciała się o nim dowiedzieć czegoś więcej. Instynkt podpowiadał jej, że odpowiedzi na pytanie, kto go zastrzelił, należy szukać w przeszłości, o której nigdy nie mówił.
– Dzień dobry – powitała ją matka, gdy weszła do kuchni.
Leo siedział na swoim krzesełku. Wyciągnął do niej rączki. Wzięła go na ręce i przytuliła.
– Dzień dobry. – Usiadła przy stole, z małym na kolanach.
– Śniadanie?
– Z przyjemnością. Jestem strasznie głodna.
– Zaraz temu zaradzimy.
Postawiła przed nią talerz z jajkiem sadzonym.
– Mamo, rozpuszczasz nas. – Paula objęła ją w talii i przytuliła głowę do pulchnego ciała.
– Kochanie, wiesz, że robię to z przyjemnością. – Matka odwzajemniła uścisk i przy okazji pocałowała Lea w głowę.
Przyczłapał Ernst. Przysiadł na podłodze, tuż przy Pauli. Zanim zdążyły się zorientować, Leo rzucił mu jajko. Pies połknął je w mgnieniu oka. Leo zaklaskał w rączki. Bił sobie brawo – nakarmił ukochanego pieska.
– Oj, malutki – westchnęła matka. – Nie zdziwię się, jeśli ten pies zejdzie przedwcześnie z powodu otyłości.
Odwróciła się do kuchenki i wbiła na patelnię kolejne jajko.
– Co u was? – spytała cicho. Nie patrzyła na Paulę.
– Co masz na myśli? – odpowiedziała Paula, choć wiedziała, o co chodzi.
– Co z tobą i Johanną? Wszystko w porządku?
– Oczywiście, tylko mamy trochę za dużo pracy. – Na wszelki wypadek, gdyby matka się odwróciła, patrzyła na Lea. Nie chciała, żeby oczy ją zdradziły.
– Czy… – Matka nie zdążyła dokończyć.
– Dają tu jakieś śniadanie? – Mellberg wtelepał się do kuchni w samych gatkach. Z zadowoleniem podrapał się po brzuchu i usiadł przy stole.
– Właśnie mówiłam mamie, że nas rozpieszcza. – Paula z ulgą zmieniła temat.
– Co prawda, to prawda – potwierdził Mellberg, patrząc pożądliwie na smażące się jajko.
Rita spojrzała pytającym wzrokiem na Paulę, a ona kiwnęła głową.
– Wolę kanapkę.
Ernst obserwował, jak Rita kładzie jajko na talerzu. Usiadł obok pana. Raz się udało, może uda się i drugi?
– Muszę uciekać – powiedziała Paula, kończąc kanapkę. – Jadę z Patrikiem do Göteborga.
Mellberg kiwnął głową.
– Powodzenia. Dawaj małego, niech go trochę potrzymam. – Wyciągnął ręce po Lea. Mały chętnie poszedł do dziadka.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.