Noah jest bardziej. Simon James Green

Читать онлайн книгу.

Noah jest bardziej - Simon James Green


Скачать книгу
ion>

      Tytuł oryginału: NOAH COULD NEVER

      Przekład: AGATA BYRA

      Redaktor prowadzący: ANNA KUBALSKA

      Redakcja: KATARZYNA MALINOWSKA

      Korekta: MONIKA PRUSKA, JOANNA MALINOWSKA

      DTP: Studio 3 Kolory

      First published in the UK by Scholastic Ltd, 2018

      Cover illustration © Scholastic, 2018

      Cover illustration reproduced by permission of Scholastic Ltd

      Cover image © Johner Images, Getty Images

      Text Copyright © Simon James Green, 2018

      © Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o., Warszawa 2019

      Wydanie I

      All rights reserved.

      ISBN 978-83-8154-444-3

      Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o.

      Al. Jerozolimskie 94, 00-807 Warszawa

      Tel. +48 22 379 85 50, Faks: +48 22 379 85 51

      e-mail: [email protected]

      www.zielonasowa.pl

      Konwersja: eLitera s.c.

      Rozdział pierwszy

      – Och, och, och, och…

      – Dajesz, dajesz… Właśnie tak

      – Och, och, och, och… Och, och, och…

      – Mocniej! Mocniej!

      – Ach, ach, ach, ach

      – TAK!

      – ACH! ACH! ACH! ACH!

      – O TAK! O TAK!

      – ACH! OCH! ARGHHHHHHH!

      – TAAAK!

      – AAA!

      – O JA CIĘ!

      Noah siedział sparaliżowany w recepcji klubu fitness ActiveFit, patrząc z przerażeniem w stronę tej sodomy i gomory na siłowni. Jedyne dźwięki, które łączył z jakąkolwiek aktywnością fizyczną, to te układające się w zdania: „Nie, nie zrobię tego”, „Nie będę tego kopać” i „Nie mogę, zrobiłem sobie coś w ramię”. Ale te dźwięki to co innego. Tak, wyrażały ból. Tyle że połączony z przyjemnością. Prawie jakby… jakby osoba, która krzyczała, chciała przeżywać te straszliwe męki. Jakby się jej to podobało.

      Noah pokręcił się na siedzeniu, przysiadł na dłoniach i odwrócił wzrok od dwóch przechodzących obok recepcji kobiet w legginsach, sportowych topach i adidasach. Miały zarumienione policzki, śmiały się głośno i sprawiały wrażenie wysportowanych, zdrowych i szczęśliwych.

      Noah i całe jego życie byli przeciwieństwem wszystkiego i wszystkich tutaj.

      Powinien iść do domu. Nie może iść do domu.

      Musi to przetrwać.

      Bo inaczej nie odzobaczy tego, co widział.

      Noah żałował, że odwiedzając stronę internetową o gejach, kliknął na tamtejszą listę „25 topowych prezentów świątecznych dla twojego faceta”. Następnie wpadł w tunel czasoprzestrzenny wybitnych sześciopaków, perfekcyjnych klat i naprawdę niepokojących informacji o „męskiej kosmetyce”, która zdawała się usilnie sugerować usunięcie wszystkich włosów łonowych.

      Czy tak zachowują się geje? Czy to jest rzeczywistość, którą musi przyjąć? A co ważniejsze: Czy Harry właśnie takiego go chce?

      Noah aż za dobrze wiedział, że Harry pod każdym względem był idealny. Jego wzrost i waga miały wzorcowe proporcje, które na pewno można było zaznaczyć w polach „normalne” na wykresach dojrzewania. Wiedział, że Harry nie trenuje ukradkiem, ale jednak jego mięśnie pięknie się zarysowywały. Podczas pełnych napięcia dziesięciu minut, gdy Noah pomagał Harry’emu uwolnić się z przyciasnej koszulki, na własne oczy zobaczył coś w rodzaju zaczątku sześciopaka, tuż nad gumką bokserek. Odruchowo sięgnął w tę stronę, żeby sprawdzić, czy kształty są prawdziwe, ale opamiętał się i odskoczył, jakby dotknął rozgrzanego pieca.

      I bardzo dobrze! Gdyby dotknął tam Harry’ego, uruchomiłoby to lawinę wydarzeń, która mogłaby skutkować tym, że Noah też musiałby zdjąć ubranie i POZOSTAĆ NAGIM.

      W ciągu dwóch miesięcy, od kiedy Harry stał się „bejbem” Noaha (jak określiłaby to kultura popularna), Noahowi udało się uniknąć tej złowieszczej opcji. Jasne, mieli już za sobą urozmaicone pocałunki, które okazały się bardzo miłe, i nieco pocierania oraz głaskania przez ubranie, przez co pewnego razu Harry wydał z siebie dźwięk całkiem zbieżny z tym, co słyszał właśnie na siłowni, i raz sprawił, że Noah powiedział: „Ha, ha, ha… Och… Wow, to łaskocze, nieee! Stop! Nie, serio, STOP. Tyle wystarczy. Dziękuję bardzo. Och. Ojoj”. No więc było to, ale nic poza tym.

      Noah radośnie unikał dalszych obmacywań z powodu… czasu świąt. To pora na rodzinę, dzieci i świeczki, a nie ten-teges, bo co by na to powiedział mały Jezusek.

      I próbne egzaminy! Rygor powtórek Noaha zawstydziłby rosyjskich gimnastyków. Poza tym zaplanował to dawno – dawno! – przed zejściem się z Harrym. Miał też bardzo ważną mowę do przygotowania, a to zabiera, no, wieki. Więc oczywiście nie miał czasu na tenteges – tylko na wypad do kina albo może na spacer po parku, żeby nakarmić kaczki i przysiąść chwilę na ławce.

      Ale komu on mydlił oczy? Na samą myśl o tym włosy na karku stawały mu dęba, a żołądek wywracał koziołki. Przyjaciele na zawsze, pewnie. Trzymanie się za ręce, całowanie… To było super! Ale inne rzeczy? To TAKIE DZIWNE. A jeśli coś z tym pójdzie nie tak, to wszystko się skończy. „Zostańmy po prostu przyjaciółmi”, mówi się, a potem nikt się do siebie nie odzywa i przechodzi się do innych znajomych. Noah tak naprawdę nie miał innych przyjaciół. W najlepszym wypadku mógł zadzwonić do swojej byłej, Sophie, która mieszkała w bajecznym Milton Keynes, ale ona nie da mu psioczyć na Haza… A także nigdy nie zgodzi się, by mówił o niej „była”. Może i wykonali eksperyment z pocałunkiem i prawie posikał się na jej oczach, ale te dwie akcje raczej nie budowały związku.

      Nieważne! Nie potrafił sobie wyobrazić narzekania na Haza. Noah pragnął Harry’ego. Kochał go. Ale co będzie, jeśli już spróbują coś zrobić i okaże się to tak cholernie słabe, że Harry zrozumie, że nie chce być z Noahem? Noah pewnie poradziłby sobie z utratą chłopaka. Na filmach ludzie w takich sytuacjach obżerali się lodami i zwijali w kłębek pod kołdrą – nie ma sprawy, nawet wyglądało to całkiem zachęcająco. Ale stracić przyjaciela?

      Harry, niech go Bóg błogosławi, szanował potrzebę Noaha do nauki zgodnie z planem i się nie wtrącał. Ale teraz, pod koniec stycznia, próbne egzaminy należały do przeszłości, wiosna za pasem i… wszystko podniesie się z zimowego snu. Noah nie może tego odwlekać w nieskończoność.

      Dlatego postanowił wziąć sprawy w swoje ręce! Noah Grimes zapisze się do miejscowej siłowni, zacznie ćwiczyć i stanie się chłopakiem, który jest tak pewny siebie, że zrzuci bokserki i powie: „Bierz mnie, tygrysie! GRRR!” (ćwiczył warczenie, wychodziło mu naprawdę dobrze i bardzo seksownie, więc na dobrą sprawę miał to w połowie opanowane).

      Był zdeterminowany, żeby rzucić się na główkę w „nowego siebie”. Dlatego Noah zapisał się na darmowy pierwszy trening z trenerem personalnym, tudzież „TP”, jak to się mówi w branży. TP! Dla niego! Zupełnie jak gwiazda Hollywood, ćwiczy z TP jak jakiś…

      – Noah! Ziom! Jakim cudem?!

      Serce mu zamarło.

      Niemożliwe.

      Cholera.

      Zmrużył


Скачать книгу