Noah jest bardziej. Simon James Green

Читать онлайн книгу.

Noah jest bardziej - Simon James Green


Скачать книгу
zrobić.

      – To odliczaj – powiedział Noah, przestępując z nogi na nogę i szykując się do działania.

      – Co to znaczy: odliczaj? – Josh zmarszczył czoło.

      – No wiesz… trzy, dwa, jeden!

      – Nie ćwiczymy choreografii! – Josh spojrzał na pełnego wyczekiwania Noaha i westchnął. Zerknął dokoła i powiedział: – No dobra. Trzy, dwa, jeden!

      Noah opadł do przysiadu, po czym wyrzucił nogi do tyłu do deski.

      – Co teraz? – pisnął.

      – Z powrotem do przysiadu!

      Noah wrócił do przysiadu.

      – W górę i skok! – warknął Josh jak jakiś PODŁY WOJSKOWY. – Stopy wyżej! Wyciągnij ramiona!

      Wątła klatka piersiowa Noaha zacisnęła się, gdy opadł z powrotem do przysiadu. Serce waliło mu mocno, a w uszach dzwoniło. Wyciągnął nogi do tyłu do… deski… nabrał powietrza… teraz przysiad… i… W GÓRĘ… powietrze… potrzebuje powietrza…

      – ZNÓW PRZYSIAD! DAJESZ, NOAH! DAJESZ!

      Dajesz, też coś! Przecież tylko… robi przysiad… mata się rusza… wiruje… wzrok mu zmętniał, ale okej… dalej… do… nabiera powietrza… potrzebuje tlenu… serce… DUDNI JAK OSZALAŁE… deska… do… d-e-s…

      PLASK! Walnął twarzą w matę, drżąc jak ryba w agonii. Miał tylko nadzieję, że osoba odpowiedzialna za defibrylator zaraz go przyniesie. Czy to dźwięk sygnału karetki, czy tylko jemu dzwoni w uszach?

      Noah poczuł delikatny ucisk w żołądku, powoli otworzył oczy, widząc, jak trąca go jeden z butów Josha.

      – Wstawaj! Wstawaj, Noah! Dalej! Z powrotem na nogi, pokonaj ból, musisz SKOŃCZYĆ SILNY!

      Skończyć silny? Co za totalne brednie? Przecież prawie zszedł! Naprawdę!

      – Dobra! – powiedział, gramoląc się na nogi i czując, jak oburzenie napełnia go energią. – Koniec! Nie! Mam to gdzieś!

      Noah zerwał z siebie opaskę i cisnął ją do najbliższego kosza, a potem ruszył do wyjścia.

      Josh chwycił plecak z podłogi i popędził za nim.

      – Ziom! Kolego!

      – Jestem wyczerpany, Josh! – powiedział Noah, wycierając pot z czoła. – Przesiliłeś mnie i teraz uszkodziłem sobie trochę… nos. Na macie. Bardzo niebezpieczne. Pewnie mogę iść z tym do sądu.

      – Ziom, nawet nie zrobiłeś całego powtórzenia!

      – Owszem, Josh. Nie zrobiłem, bo było zbyt trudne! Zmusiłeś mnie do wykonania zaawansowanego ćwiczenia dla najbardziej doświadczonych sportowców, a ja zrobiłem sobie krzywdę i wyszedłem na idiotę. Idę. Nie próbuj mnie zatrzymać. Nienawidzę tej siłowni. Jest głupia i pełno tu debili, którym BRAKUJE PIĄTEJ KLEPKI!

      Wielki facet z malutką głową wypuścił hantle z dłoni i popatrzył prosto na Noaha.

      Ten przełknął ślinę.

      – Nie powinienem był tu w ogóle przychodzić. Żegnaj, Josh. Już nigdy się nie zobaczymy.

      Noah odwrócił się i poszedł w stronę recepcji.

      – Czekaj! – zawołał Josh, podążając za nim. – Nigdy nie myślałem, że Noah Grimes tak łatwo się poddaje! – powiedział to akurat wtedy, gdy Noah dotarł do głównego wyjścia.

      Noah zatrzymał się, ale nie odwrócił. Nie poddaje się łatwo. Jest twardzielem tak wytrwałym i pełnym determinacji jak Jessica Fletcher1 przy sprawie morderstwa. Ale Noah uznał, że pani Fletcher nigdy nie musiała robić krokodylka i że i tak dobrze skończyła. Starsi dżentelmeni ciągle zabiegali o jej względy.

      – Chodź, ziomuś – zachęcił Josh łagodnie, kierując się w stronę małego stolika. – Chodź, usiądź chociaż na minutę.

      Noah rozważał to przez chwilę, po czym odwrócił się i usiadł przy stole. Josh sięgnął do swojego plecaka i wyciągnął z niego duży bidon z czymś, co przypominało napój mleczny.

      – Słuchaj, a może potrzebujesz odrobiny wsparcia – powiedział Josh, podsuwając mu bidon.

      Noah szeroko otworzył oczy.

      – To jakieś narkotyki?! – odparł. – Nie biorę sterydów!

      – Shake proteinowy – wyjaśnił Josh. – To tylko fajna, konkretna dawka białka.

      – Żeby mięśnie lepiej rosły?

      – Właśnie. No a co z twoją dietą? Na przykład co masz dziś na kolację?

      Noah zacisnął wargi.

      – Hmm, cóż, to zależy, może smażona pierś z kaczki, do tego placek ziemniaczany i sos śliwkowy z porto. – Nadzieja umiera ostatnia.

      – Nie. Grillowana pierś z kurczaka i serek wiejski.

      – To brzmi trochę… nudno.

      – Jedzenie to twoje paliwo. Nie chodzi o to, żeby ci smakowało. Spróbuj tego shake’a.

      Noah wskazał dzióbek bidonu.

      – Piłeś…

      – Nie. – Josh się uśmiechnął. – Jest czyste.

      Noah skinął głową, łyknął napoju i się skrzywił.

      – Obrzydliwe – mruknął.

      – Pij dalej.

      – A ile muszę?

      – Całą flaszkę. Trzy razy dziennie. Pomoże ci trochę urosnąć. Pasuje ci to?

      – Nie wiem. Czy to… Ile to kosztuje?

      Josh nachylił się i ściszył głos.

      – Właśnie zostałem jednym z handlowców tego shake’a i koszę niezły hajs. Świetny hajs. W tydzień opylam pięćdziesiąt pojemników tego maleństwa i będzie tylko lepiej. Jedno opakowanie mogę ci dać za darmo, Noah. Normalna cena: trzydzieści funciaków.

      – Serio?

      – Serio. – Josh wzruszył ramionami. – Hajs się zgadza dzięki temu małemu etacikowi. Ale tak naprawdę to żal serce ściska, bo jest tylu chętnych, że nie nadążam z obsługą wszystkich chętnych. Jeśli masz kogoś, kto chce sobie trochę dorobić, to daj mi znać, dobra?

      – Ehe. – Noah skinął głową. – Więc, eee, o co tu tak naprawdę chodzi?

      Josh przysunął się nieco bliżej.

      – Okej, to proste. Sprawa jest taka: rekrutuję dwóch handlowców, którzy biorą towar ode mnie.

      – I ci handlowcy chodzą od domu do domu i sprzedają?

      – No, mogą. Ale mogą sobie też znaleźć swoich dwóch handlowców. Powiedzmy, na przykład, że to ty, Noah, zostajesz moim handlowcem.

      – Okej, tylko na przykład – odparł Noah.

      – Więc rekrutujesz swoich dwóch handlowców, którzy biorą towar od ciebie, a ty bierzesz ode mnie. I tak to idzie dalej. Twoi handlowcy znajdują sobie swoich i ten łańcuch rozgałęzia się jak… no, jak piramida.

      Noah skinął głową. Nie miał pewności, czy Josh z premedytacją próbował go wrobić (całkiem możliwe), czy był po prostu głupi (też możliwe), ale chodziło z całą pewnością o piramidę finansową. W tym wypadku były tylko dwa zakończenia: (1) interes w końcu


Скачать книгу

<p>1</p>

Bohaterka serialu Napisała: Morderstwo, autorka kryminałów, która sama rozwiązuje zagadki kryminalne.