Noah jest bardziej. Simon James Green

Читать онлайн книгу.

Noah jest bardziej - Simon James Green


Скачать книгу
– spytał, chociaż wiedział, że nawet jak na standardy Josha to słaba wymówka.

      Ale sytuacja była trudna.

      – Śmieszne, ziom. – Josh się uśmiechnął. – To siłownia. Myślę, że o tym wiesz.

      – Siłownia? – odparł Noah. – Ojej, ale mi głupio. Pomyliłem miejsca. Myślałem, że idę do fizjoterapeuty. Wiesz, wypadł mi dysk od dźwigania podręczników i… – Zamknij się, wstań i wyjdź! – Nieważne, już idę i…

      – Zawsze chodzisz do fizjoterapeuty w stroju na WF? – Josh uniósł brwi i skrzyżował napakowane ramiona na rozrośniętej piersi.

      – Słuchaj! – syknął Noah. – Przykro mi, nie, nie mam butów Adidasa ani spodenek Nike, ani koszulki Le Coq Sportif, ani bidonu Pumy, ani ręcznika Reeboka, ani…

      – Ziom, poćwiczmy po prostu. Sprzęt nie ma znaczenia, a cała reszta… było, minęło, nie?

      Noah łypnął na niego. Ta „cała reszta” to zapewne odniesienie Josha do drobiazgu, czyli kilku nieroztropnych tygodni spędzonych na BZYKANIU MAMY NOAHA. Odrażający akt samolubstwa, podłości i zdrady, teraz sprowadzony do jakiegoś tam powiedzenia, choć była to najgorsza rzecz, jaka mogła mu się przydarzyć.

      – Josh, nadal usiłuję się podnieść po tych zeszłorocznych wydarzeniach – powiedział Noah. – Zebranie życia do kupy zajęło mi miesiące.

      Josh położył ciężką dłoń na jego ramieniu.

      – Przykro mi, Noah, okej? Ziom? Naprawdę mi przykro. Nie chciałem ci sprawić przykrości. Jesteś w porządku.

      – No – odparł, czując brzemię tej umięśnionej łapy i nawet ciesząc się z bycia uznanym za „w porządku” przez dziewiętnastolatka, który wyglądał świetnie w spodenkach treningowych. – Dziękuję.

      – Zwaliłem sprawę, przyznaję – ciągnął Josh, przesuwając rękę po zaczesanych do tyłu włosach. – Ale musisz mi uwierzyć, zmieniłem się. Przez ostatnie miesiące naprawdę dorosłem. Teraz mam Jess i dziecko w drodze. Serio przewartościowałem swoje życie. To, co chcę osiągnąć. Na razie odpuszczam sobie uniwerek i pracuję tutaj. Zarobię trochę i za rok mogę się rozejrzeć za szkołą. Super by było, gdybym zdobył paru klientów więcej – powiedział, patrząc z nadzieją na Noaha.

      – Słuchaj, ja naprawdę nie…

      – Ziom, przypakujemy cię chwila moment.

      – Co? Serio? Myślisz, że… Na pewno?

      – Pewka. Trochę kardio, ćwiczeń na ręce, nogi…

      – Nie chcę wyglądać jak kulturysta – wyjaśnił Noah. – To byłoby śmieszne. Ale… może jak piłkarz.

      – Jasne, jasne, wyrobić sobie ładne ciało. W sam raz na lato. Chłopaki będą się do ciebie pchać drzwiami i oknami!

      – Chłopaki… – sarknął Noah. – Do mnie. A ty możesz… Mówisz, że to jest do zrobienia?

      – Ziom, to moja praca. Jeśli się uprzesz, to się da. Dla chcącego – Josh stuknął palcami w bok głowy Noaha – nic trudnego. Rozumiesz?

      Noah zagryzł wargę.

      – Mam opaskę Kangola. Założyć?

      – Dajesz.

      Rozdział drugi

      Drżący Noah wybałuszał oczy, podczas gdy Josh prowadził go przez główne pomieszczenie siłowni z przyrządami, stojakami i uchwytami. Gigantyczny kawał chłopa, zbudowany wyłącznie z mięśni, poza nieprawdopodobnie malutkimi dłońmi, stopami i głową wielkości łebka od szpilki, grzmiał i ryczał, unosząc nad sobą ogromne ciężary i rzucając je z donośnym hukiem na podłogę.

      – GRRRRAAAWWWGGHHHH! – huknął olbrzym.

      Noah wywrócił oczami. Dlaczego ludzie muszą się tak wydzierać przy podnoszeniu ciężarów? Jasne, to nie byle co, ale wiele innych rzeczy też nie. Noah nie ryczał za każdym razem, gdy obliczył kąty równoległoboku.

      Dotarli do jakichś mat w odległym zakątku i Josh klepnął Noaha w plecy.

      – Dobra, kolego, najpierw trzeba cię rozgrzać i zobaczyć, z czym mamy do czynienia. Porobimy parę krokodylków.

      Noah zmarszczył brwi.

      – Czy my jesteśmy w zoo?

      – Patrz – powiedział Josh, robiąc przysiad. – Zaczynasz w pozycji stojącej, następnie robisz przysiad, wyrzucasz nogi do tyłu jak do deski, trzymając wyciągnięte ramiona, wracasz do pozycji przysiadu i na koniec wstajesz z wyskoku. Łapiesz?

      Noah popatrzył na niego z pustką w oczach.

      – Noah?

      – Co było najpierw?

      – Pozycja stojąca. Tak jak stoisz teraz.

      – Potem…

      – Przysiad – kontynuował Josh, demonstrując ćwiczenie i ukazując przy okazji swoje imponujące mięśnie ud. – I deska.

      – Deska – powtórzył Noah, osłuchując się z nowym słowem. – Deska.

      – To jest deska – dodał Josh, z łatwością pokazując tę pozycję. – Widzisz?

      – Deska.

      – Deska. Właśnie.

      – I potem wyskok jak w pajacyku? – spytał Noah.

      – Nie – odparł cierpliwie Josh. – Z powrotem przysiad, wtedy wyskok do pozycji stojącej, a zakończenie tylko z wyskokiem. Bez pajacyka. I powtarzasz to wszystko.

      – Zaraz. O co chodzi?

      – To jedno powtórzenie. Zrobisz z dziesięć takich skurczybyków albo więcej, jeśli dasz radę.

      – Na pewno jedno wystarczy, tak? – spytał Noah. – Skąd mam mieć siłę na więcej?

      – Ziom, jesteś młody, jesteś… Jesteś młody, nie? Na pewno będziesz mieć siłę. W wieku szesnastu lat osiąga się szczytową formę fizyczną!

      Noah przełknął ślinę, podczas gdy w żołądku wezbrała mu panika. Cholera. I to już jest to, co może osiągnąć? Po szesnastu latach już tylko spirala w dół reumatyzmu, wózka inwalidzkiego i grobu? Jasna cholera.

      Josh znowu klepnął go w plecy.

      – Szesnastka to ten wiek, ziom! Szczyt możliwości fizycznych i seksualnych!

      Noah otworzył szeroko oczy. No, wspaniale. Czyli był w wieku, gdy powinien mieć najlepszy seks, a potem będzie tylko gorszy i gorszy. Zegar biologiczny mu tykał, a on nawet nie zaczął i wkrótce będzie za późno. Obudzi się w wysuszonym, skarlałym ciele, z obwisłą skórą, a jedyny seks będzie rozczarowujący i nudny, o ile kiedykolwiek uda mu się skombinować coś w tym temacie.

      – Dalej – zachęcił go Josh. – Będę ci liczył powtórki. Możesz robić, ile ci się podoba.

      Noah zagryzł wargi.

      – Josh, chcę się upewnić, zostałeś przeszkolony z pierwszej pomocy?

      Trener pokiwał głową.

      – Tak, podstawowy poziom.

      – Czyli co, naklejanie plastra?

      – Mój menedżer zaliczył pełen kurs i jest właśnie w pracy, więc spoko.

      Noah skinął głową.

      – Okej. A czy w budynku znajduje się defibrylator?

      – Nie


Скачать книгу