Obietnica. Ewa Pirce
Читать онлайн книгу.na niego, a ten przesunął w moim kierunku szklankę. Uniosłem pytająco brew.
– Od rudzielca w dżinsach – uprzedził moje pytanie.
Przez chwilę się wahałem, ale ostatecznie pochwyciłem szklankę i przytrzymałem ją chwilę w dłoni, pozwalając bursztynowemu płynowi nieco się ogrzać. Upiłem odrobinę, rozkoszując się uczuciem palenia w gardle.
Nagle wstałem, czym zaskoczyłem sam siebie. Zabrałem marynarkę i wprawiłem nogi w ruch. Brnąłem przed siebie, przebijając się przez tłum spoconych ciał. Kilka razy próbowano mnie zatrzymać, wciągnąć w gorący taniec zmysłów, jednak moje myśli skupiały się tylko na tym, by odnaleźć dziewczynę.
Dostrzegłem ją wśród licznej grupy kobiet i mężczyzn. Musiała poczuć na sobie mój wzrok, ponieważ jej oczy powędrowały w moją stronę i natychmiast rozszerzyły się w zdziwieniu. Uniosłem ku niej szklankę i wziąłem porządny łyk alkoholu.
– O mój Boże! Przyszedłeś po mnie? Powiedz, że tak! – pisnęła siedząca naprzeciw rudej brunetka.
Uśmiechnąłem się połowicznie i podszedłem do nich.
– Dziękuję za drinka – odezwałem się do rudej, stawiając pustą już szklankę na stoliku. – Mógłbym się jakoś odwdzięczyć?
– Tak, spadając stąd, dziadku. – Obejmujący ją ramieniem brunet zarechotał. Dziewczyna wydawała się zawstydzona.
Zmroziłem go spojrzeniem i ignorując jego słowa, wyciągnąłem dłoń do rudej. Ta po chwili wahania uścisnęła ją, a kiedy najmniej się tego spodziewała, przyciągnąłem dziewczynę do siebie, chwyciłem jej twarz w dłonie i pocałowałem tak żarliwie, z taką żądzą, jakiej już od dawna nie doświadczyłem. Czułem, jak jej ciało mięknie pod wpływem pocałunku, co jeszcze bardziej mnie nakręcało. Początkowe zdziwienie oraz brak reakcji z jej strony sprawiły, że mocniej naparłem na jej wargi. W końcu oddała mi pocałunek z równą pasją.
Kiedy oderwałem od niej usta i spojrzałem w wielkie brązowe oczy, poczułem gdzieś głęboko wewnątrz ukłucie. Odsunąłem się natychmiast, przerażony czymś, co wydało mi się kompletnie obce. Zerknąłem przelotnie na chłopaka, któremu ze złości i poniżenia, jakie mu zafundowałem, zaczęła na czole wściekle pulsować żyła, a białka oczu rozbłysnęły w półmroku klubu.
– Ucz się od starszych, dzieciaku, i zmień pieluchę, którą, jak sądzę, właśnie zmoczyłeś – zadrwiłem, posyłając mu szelmowski uśmiech. – Twoja dziewczyna smakuje obłędnie – dodałem, oblizując nabrzmiałe od pocałunku usta. – Drogie panie, życzę miłego wieczoru. – Ukłoniłem się przesadnie nisko, po czym ruszyłem w kierunku wyjścia.
PUNKT
4
Already Gone – Sleeping At Last
Ze snu wyrwał mnie ostry dźwięk budzika. Kiedy powoli się podniosłem, żeby go wyłączyć, usłyszałem cichy jęk. Co jest, do kurwy?! Odwróciłem się i moje zdziwione spojrzenie spoczęło na leżącej obok nagiej brunetce.
– Nie, no proszę, tylko nie to. – Złapałem się za pulsującą i wyjątkowo ociężałą głowę. Zamknąłem oczy, by choć trochę uśmierzyć ból. Wróciłem myślami do wczorajszego wieczoru, żeby przypomnieć sobie, jak się potoczył.
Po wyjściu z klubu postanowiłem odwiedzić kolejny, a potem jeszcze jeden bar. Pamiętam nierealnie długie nogi jakiejś dziewczyny, która tak długo kusiła mnie kocimi ruchami, aż uległem. Zaciągnąłem ją do swojego samochodu, gdzie zafundowała mi niezłe obciąganie, a potem ją zerżnąłem. Ale dlaczego teraz leżała obok mnie, do cholery? Przecież to miał być jedynie szybki numerek. Co ta dziewczyna robiła w moim pieprzonym łóżku?! Zaraz… Moment… Poprawka. Przekręciłem się na plecy i – skonfundowany – rozejrzałem się po pomieszczeniu. Dlaczego leżeliśmy w pieprzonym pokoju gościnnym?! Dobrze chociaż, że nie byłem na tyle pijany, aby zabrać ją do sypialni. Lecz jakim cudem znalazł się tutaj mój budzik?!
– Hej, ty… – Chwyciwszy ją za ramię, poruszyłem wiotkim ciałem.
– Dzień dobry, skarbie – wymruczała zachrypniętym od snu głosem, obracając się w moją stronę. Jeszcze dobrze nie otworzyła oczu, a już flirtowała. – Masz ochotę na poranną gimnastykę?
Jęknęła, sięgając dłonią do mojego krocza.
– Wypad. – Odtrąciłem jej rękę i opadłem na poduszki.
– Co jest? – Na jej twarzy odmalowało się niedowierzanie. – Czy zrobiłam coś nie tak? – Podciągnęła się do pozycji siedzącej, co sprawiło, że jej wielkie, ale naturalne piersi ujrzały światło dzienne.
I tak oto poznałem powód mojego wczorajszego zainteresowania nią.
– Nie mam ani czasu, ani ochoty na przekomarzanie się z tobą, więc rusz swój zgrabny tyłek i ulotnij się najszybciej, jak potrafisz. Tym sprawisz mi największą radość. – Zasłoniłem oczy przedramieniem, żeby nie musieć dłużej na nią patrzeć.
– A może mógłbyś być trochę milszy, co? Powinieneś okazać mi choćby odrobinę szacunku i pozwolić zostać przynajmniej do śniadania.
Albo była dobrą aktorką, albo w jej głosie rzeczywiście słychać było, że poczuła się dotknięta.
Nie przejąłem się tym jednak, tylko prychnąłem na tyle głośno, by nie umknęło to jej uwadze. Jeżeli laska nie szanuje sama siebie, nie może liczyć na szacunek ze strony faceta, zwłaszcza obcego, który kilka godzin temu spuścił się w jej ustach.
– Wczorajsza noc była dość wyczerpująca. Może byś ją pamiętał, gdyby nie ogromna ilość alkoholu, jaką w siebie wlałeś – ciągnęła dalej nieznajoma, jakby nie dotarły do niej moje wcześniejsze słowa. – Prawdziwy facet miałby na tyle godności, żeby nakarmić dziewczynę, którą przeleciał w każdy możliwy sposób. Przez większość nocy…
– W takim razie nie jestem prawdziwym facetem i nie mam godności – przerwałem jej. – Koniec dyskusji, zabieraj tyłek i spieprzaj albo za chwilę ktoś ci w tym pomoże – zagroziłem, wyskakując z łóżka. Nie kłopotałem się zakładaniem bokserek, tylko ruszyłem do łazienki w stroju Adama.
Odkręciłem wodę pod prysznicem i podszedłem do szafki, żeby poszukać czegoś, co zmniejszyłoby ten cholerny ból głowy. W końcu dokopałem się do opakowania advilu i od razu zaaplikowałem sobie dwie tabletki. Wszedłem pod strumień zimnej wody, próbując w ten sposób pozbyć się resztek snu i ochłodzić zmaltretowane zbyt dużą ilością alkoholu ciało. Lubiłem od czasu do czasu napić się czegoś mocniejszego, ale wczorajszego wieczoru zdecydowanie przesadziłem. Stałem pod wodą przez kilka minut, trzęsąc się z zimna, ale to była moja kara za niezatrzymanie się w odpowiednim momencie, za przekroczenie granicy, której starałem się nigdy nie przekraczać. Nie lubiłem tracić kontroli. Nie mogłem pozwalać sobie na jej brak w jakimkolwiek aspekcie życia. Najgorsze były luki w pamięci. Na szczęście miałem w domu zamontowany monitoring. Byłem spokojniejszy, wiedząc, że będę mógł przejrzeć zapis, aby sprawdzić, czy nie posunąłem się za daleko albo czy nie zrobiła tego ta dziwka, którą ze sobą przyprowadziłem.
Zakręciłem kurek i wyszedłem spod prysznica, owijając biodra ręcznikiem. Poszedłem na dół z zamiarem zaczerpnięcia świeżego powietrza. Przeważnie, gdy dopadał mnie kac, biegałam lub ćwiczyłem na siłowni, ale dziś nie miałem na to wystarczająco chęci. Zdecydowałem, że nadrobię, kiedy poczuję się lepiej. Najpierw poszedłem do kuchni, gdzie z lodówki wyjąłem składniki potrzebne do przygotowania mojego codziennego koktajlu. Wiedziałem, że dzięki niemu nabiorę więcej wigoru, a także oczyszczę organizm z toksyn alkoholowych, które wciąż krążyły w moim