Bajki i przypowieści. Ignacy Krasicki
Читать онлайн книгу.się rozśmiał, rzekł potem człeku[19] wilk ponury:
«Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry».
Człowiek i zdrowie
W jedną drogą szli razem i człowiek, i zdrowie.
Na początku biegł człowiek; towarzysz mu powie:
«Nie spiesz się, bo ustaniesz». Biegł jeszcze tym bardziej.
Widząc zdrowie, że jego towarzystwem gardzi,
Szło za nim, ale z wolna. Przyszli na pół drogi:
Aż człowiek, że z początku nadwerężył nogi,
Zelżył[20] kroku na środku. Za jego rozkazem
Przybliżyło się zdrowie i odtąd szli razem.
Coraz człowiek ustawał, mając w pogotowiu
Zbliżył się: «Iść nie mogę, prowadź mnie» — rzekł zdrowiu.
«Było mnie zrazu słuchać» — natenczas mu rzekło;
Chciał człowiek odpowiedzieć... lecz zdrowie uciekło.
Człowiek i zwierściadła
W zwierściadło[21], co powiększa, wspojźrzał[22] człowiek mały:
Ucieszył się niezmiernie, że tak okazały.
Mniemał już być olbrzymem[23]; gdy się więc nasrożył,
Ktoś zwierściadło, co zmniejsza, przed niego położył.
Stłukł obydwie[24] i odtąd zwierściadłom nie wierzył.
Poznał prawdę na koniec, gdy się piędzią zmierzył[25]
Daremna praca
Nie chcąc się Jędrzej uczyć, zmazał abecadło;
Widząc się szpetnym[26], potłukł w kawałki zwierściadło[27];
Słysząc się złym[28], chciał stłumić wieść przemysły[29] swymi:
Nie mógł się zrobić głuchym, a drugich niemymi.
Dąb i dynia
Kiedy czas przyzwoity[30] do dojźrzenia nastał,
Pytała dynia dęba[31], jak też długo wzrastał?
«Sto lat». «Jam w sto dni zeszła taką, jak mnie widzisz» —
Rzekła dynia. Dąb na to: «Próżno ze mnie szydzisz;
Pięknaś, prawda, na pozór, na pozór też słyniesz:
Jakeś prędko urosła, tak też prędko zginiesz».
Dąb i małe drzewka
Od wieków trwał na puszczy dąb jeden wyniosły;
W cieniu jego gałęzi małe drzewka rosły.
A że w swojej postaci był nader wspaniały,
Że go doróść nie mogły, wszystkie się gniewały.
Przyszedł czas i na dęba[32] pełnić srogie losy[33];
Słysząc, że mu fatalne[34] zadawano ciosy,
Cieszyły się niewdzięczne. Wtem upadł dąb stary,
Połamał małe drzewka swoimi konary.
Derwisz i uczeń
Pewien derwisz[35] uczony rano i w południe
Co dzień pił świętą wodę z Mahometa studnie[36].
Postrzegł to uczeń, a chcąc większym być doktorem,
Czerpał z tej studni rano, w południe, wieczorem.
Cóż się stało? Gdy mniemał, że już mędrcem został —
I nic się nie nauczył, i puchliny[37] dostał.
Dewotka
Dewotce służebnica w czymsiś przewiniła
Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła.
Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny,
Mówiąc właśnie te słowa: «...i odpuść nam winy,
Jako my odpuszczamy», biła bez litości.
Uchowaj, Panie Boże, takiej pobożności!
Diament i kryształ
Darmo tym być, do czego kto się nie urodził.
Kryształ brylantowany[38]wielu oczy zwodził;
Gdy się więc nad rubiny i szmaragi[39] drożył[40],
Ktoś prawdziwy dyjament z nim obok położył.
Zgasł kryształ; a co niegdyś jaśniał u obrączki,
Ledwo go potem złotnik chciał zażyć do sprzączki[41].
Dobroczynność
Chwaliła owca wilka, że był dobroczynny;
Lis to słysząc spytał ją: «W czymże tak uczynny?»
«I bardzo — rzecze owca — niewiele on pragnie.
Moderat[42]! Mógł mnie zajeść[43], zjadł mi tylko jagnię».
Doktor
Doktor widząc, iż mu się lekarstwo udało,
Chciał go często powtarzać; cóż się z chorym stało?
Za drugim, trzecim razem bardzo go osłabił,
Za czwartym jeszcze bardziej, a za piątym zabił.
Doktor i zdrowie
Rzecz ciekawą, lecz trudną do wierzenia powiem:
Jednego razu doktor potkał się[44] ze zdrowiem;
On do miasta, a zdrowie z miasta wychodziło.
Przeląkł się, gdy go postrzegł, lecz że blisko było,
Spytał go: «Dlaczegóż to tak spieszno uchodzisz?
Gdzie idziesz?» Zdrowie
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44