Czego słuchasz? Diabelska Propaganda. Grzegorz Kasjaniuk
Читать онлайн книгу.z jego basistą, Ellefsonem, gdyż jest do tej rozmowy przygotowany teologicznie, a on (Mustaine) nie. Wspomniany wywiad jednak był dla Mustaine’a denerwujący, gdyż na początku zastrzegł, że nie chce pytań o politykę, a te na początku zostały mu zadane. Odczytuję zatem wypowiedź muzyka jako specjalną w kwestii zamydlenia tematu – taki trudny charakter gitarzysty. Reasumując, nie jestem w błędzie wskazując, że lider Megadeth jest katolikiem. Chyba, że weźmiemy pod uwagę stan formalny, a nie odczucia. Pisząc biografię, Mustaine na pewno kierował się odczuciami, tak jak i w tych pozostałych wypowiedziach, które jednak nie wiem, czy są autoryzowane. Autobiografia za to jest autoryzowana. Natomiast pewne jest, że został ochrzczony jako dziecko w kościele luterańskim, jednak za luteranina się nie uznaje.
5. DEEP PURPLE – GROZA W STYLU PEEP SHOW
Erotyzm z tancbudy hołdem dla czarno-białych filmów grozy? Deep Purple ośmieszają siebie, wciskając się z fantazjami starszych panów pomiędzy nastolatków. Czy tak ma wyglądać studyjne reunion legendy rocka?
Frankenstein, Mumia, Dracula i para nastolatków, która ze względu na seksapil dziewczyny ma straszne kłopoty z potworami. To oś teledysku Deep Purple „Vincet Price”, który, opakowany dobrą produkcją i realizacją, wypełniony jest tandetą.
Udany powrót
„Now What?!” Deep Purple to pierwszy od ośmiu lat studyjny album zespołu, który od chwili premiery (26 kwietnia 2013 roku) do dziś zbiera same dobre recenzje. W Polsce album zadebiutował na 5. miejscu listy Olis (oficjalna lista sprzedaży detalicznej polskiego Związku Producentów Audio-Video) i uzyskał status Złotej Płyty, natomiast w Niemczech, Austrii, Czechach i Norwegii od razu wskoczył na miejsce 1. Na czołowych miejscach list sprzedaży album pojawił się również w Rosji, Szwajcarii, Szwecji czy Finlandii.
Zespół ma oddane i wierne grono fanów już od kilkudziesięciu lat. Wystarczyłoby mu szanować każdego fana i trwać na scenie, żeby podtrzymywać dobrą passę oraz status legendy. Dlaczego Deep Purple postanowili wpisać się w trend obrażania uczuć religijnych? Wydawało się, że po ostatecznym odejściu w 1993 roku z zespołu Ritchiego Blackmore’a, który interesował się okultyzmem i czarną magią, grupa pozbyła się tych skojarzeń. Tak się jednak nie stało. Muzycy postanowili zakpić z chrześcijaństwa. Po obejrzeniu teledysku „Vincent Price” pozostaje niesmak.
Utwór zarówno tytułem, jak i tekstem nawiązuje do ról amerykańskiego aktora znanego głównie z występów w filmach grozy, Vincenta Leonarda Price’a Juniora. Teledysk z pozoru wydaje się być tylko hołdem dla czarno-białych filmów tego gatunku. W rzeczywistości jednak epatuje erotyzmem w stylu peep show, siląc się na seksualne prowokacje charakterystyczne dla subkultury gotów. Stanowi połączenie negatywnego odniesienia do religii katolickiej oraz perwersji (nazwanej przez promotorów płyty fantazją erotyczną). Czy to celowe działanie? Naiwność nie jest cechą dojrzałości i doświadczenia, a muzycy Deep Purple to stare wygi, więc zapewne wiedzą, co robią i po co to robią.
Bluźnierczy żart?
Zakonnica to symbol oddania się Bogu, modlitwie i bliźniemu w potrzebie. To powołanie połączone z poświęceniem. Wiele świętych Kościoła było zakonnicami, jak: św. Rita, św. Teresa czy św. Katarzyna Labouré. Tymczasem bohaterka teledysku Deep Purple, ubrana w bieliznę oraz kaptur i welon zakonnicy, z zawieszonym u boku różańcem, wygina się przy rurze w erotycznym tańcu. To nic innego jak drwina z religii. Niepohamowana chęć dokopania jej i zszargania świętości. Teledysk nawiązuje bardziej do filmów erotycznych niż do kina grozy z lat 50. Choć w oprawie dobrej muzyki i obecności uznanego zespołu fabuła teledysku świadczy o perfidii – bo chyba nie o ignorancji – jego twórców, dowodzi braku szacunku dla katolików i ich wiary.
Zespół występuje w teledysku i puszcza oko do widza – „to tylko my, Deep Purple, nam przecież uchodzi takie żarty stroić”. Zespół rzeczywiście nie jest poważny, humorystycznie traktuje swoją rolę w klipie, ale też nie dystansuje się od treści. Ian Gillan ironicznie śpiewa:
Chcę słyszeć krzyk siedmiu dziewic na ofiarnym ołtarzu, Bóg, piekło i skrzypiące drzwi, zombie, aaaaah!
I tu mamy się uśmiechnąć – tak, to czarno-biały film z Draculą owładniętym pożądaniem do młodej dziewczyny, z której za chwilę wyssie krew. A przez moment zabawi siebie i nas kpiną z symboli, atrybutów wiary – jest przecież po drugiej, złej stronie. Fetyszowe ukazanie zakonnego habitu, symbolizującego czystość i skromność, a także różańca, to tanie chwyty nastawione na reakcję – obojętne czy pozytywną, czy negatywną. Czyżby zespół obawiał się, że płyta „nie chwyci”? Dlatego trąca strunę, która wydobywa nieautentyczny dźwięk?
Kto za tym stoi?
Może to marketingowy zabieg, mający promować Berlin Dungeon, który otworzył swoje podwoje w roku wydania płyty (2013)? Ta makabryczna, niezwykle naturalistyczna atrakcja do straszenia jest gospodarzem planu zdjęciowego, a może nawet sponsorem?
„Vincent Price” to pierwszy klip kapeli od czasów albumu „Purpendicular” (1996). Za reżyserię odpowiedzialny jest Joe Heitmann, który ma na koncie m.in. teledyski niemieckiego zespołu Rammstein. Utwór pochodzi z płyty „Now What?!”, która została nagrana w następującym składzie: Ian Gillan, Roger Glover, Ian Paice, Steve Morse i Don Airey. 11 piosenek zostało zarejestrowanych w Nashville z producentem Bobem Ezrinem (pracował m.in.: z Kiss, Pink Floyd i Peterem Gabrielem). Cała płyta, a szczególnie kompozycja „Above and Beyond”, są hołdem dla Jona Lorda, klawiszowca Deep Purple (do 2002 roku), który zmarł w lipcu 2012 roku. Ukłonem, jak się okazuje, mało wyszukanym.
Komentarze.Net:
@Chris: Dzisiaj oglądałem na DVD koncert Sarah Brightman w wiedeńskiej katedrze Stephansdom. Artystka miała gołe ramiona i pokaźny dekolt – i to na żywo w katedrze, nie w teledysku. Rozumując tokiem autora tekstu, wołało to o pomstę do nieba. Nic z tego, że koncert był przepiękny (artystycznie), muzyka idealnie pasowała do miejsca – nie, najważniejsze są tzw. uczucia religijne. Ciekawe dlaczego niektórzy widzą tylko to, co chcą zobaczyć, a nie słuchają muzyki, tekstu i nie oceniają całości pod względem artystycznym. Proponuję pozamykać 70% stacji muzycznych telewizyjnych – taka „nagość” jak w klipie Deep Purple jest w co drugim teledysku.
PS. Żebym nie był jednostronny, proponuję również pójść na niedzielną mszę do pierwszego lepszego kościoła i zobaczyć, jak się ubierają dziewczyny, kobiety i po takich wrażeniach pisać takie artykuły...
#
@Kris: @Chris, to, co piszesz, to demagogia. Sam byłem fanem AC/DC czy Deep Purple, a nawet Black Sabbath. Natomiast gdy pojawiają się nawiązania do satanizmu – obojętnie w jakiej konwencji – to ogarnia mnie obrzydzenie, a na pewno rozczarowanie. Tak jak podczas koncertu, na którym byłem, gdy Angus Young występował z rogami diabła, a na animowanym intro pojawił się symbol 666... Sam sobie zadawałem to pytanie, co Kasjaniuk – po cholerę kapela z samego topu, która bez problemu zapełnia każdy stadion, oddaje cześć Diabłu? Tak, uczucia religijne są dla osoby wierzącej najważniejsze. Czy wyobrażasz sobie inną sytuację? Jak można przyjmować Chrystusa w komunii, modlić się do Niego i fascynować się zespołami, które tegoż Chrystusa poniewierają? Gdybyś uważniej czytał Biblię, to byś przypomniał sobie słowa Chrystusa o wewnętrznie skłóconym królestwie. Piszesz, że wystarczy się przyjść „na niedzielną mszę do pierwszego lepszego kościoła i zobaczyć, jak się ubierają dziewczyny, kobiety i po takich wrażeniach pisać takie artykuły”. Gdzie widziałeś dziewczyny poprzebierane na Mszy za zakonnice poruszające się w rytmie erotycznego tańca?