Przypadkowe szczęście. Abbi Glines
Читать онлайн книгу.wiem, jak zatankować auto.
Eleganckie brwi chłopaka wystrzeliły w górę. Przez moment przyglądał mi się. Wiedziałam, że zastanawia się, czy mówię prawdę. Gdyby tylko wiedział… nie miałam pojęcia o tylu rzeczach. Braden próbowała nauczyć mnie tego i owego o świecie, ale teraz wyszła za mąż i nadszedł czas, żebym zaczęła sama odkrywać, jak co działa. Nie mogłam dłużej opierać się na niej jak na kulach.
– Ile masz lat? – spytał. Zauważyłam, że uważnie taksuje mnie wzrokiem. Nie wyglądałam na nastolatkę. Już w wieku szesnastu lat miałam w pełni rozwinięte ciało. Widziałam, że próbuje mnie rozgryźć. Młody wiek był najwyraźniej jedynym wytłumaczeniem dla faktu, że nie umiem sama zatankować, jakie przychodziło mu do głowy.
– Mam dziewiętnaście lat, ale jeżdżę od niedawna i po raz pierwszy muszę uzupełnić paliwo. – Westchnęłam i roześmiałam się. To brzmiało idiotycznie, nawet dla mnie. – Wiem, że to mało prawdopodobne, ale serio, potrzebuję pomocy. Jeśli podpowiesz mi, co mam robić, dam sobie radę.
Popatrzyłam na jego wypasiony samochód. Cały błyszczący, czarny i wielki. Pasował do jego wysokiego muskularnego ciała, oliwkowej karnacji i ciemnych włosów. Był jednym z tych seksownych, pięknych, niebezpiecznych kolesi. Zgadłam to po jego uśmiechu.
Obszedł moje auto i zauważyłam, że był znacznie wyższy, niż mi się z początku wydawało. Ale z drugiej strony, sama miałam tylko sto sześćdziesiąt siedem centymetrów wzrostu. Dopasowane dżinsy i wysokie buty z ciemnobrązowej skóry sprawiały, że jego nogi wyglądały niesamowicie. Zdałam sobie sprawę – odrobinę za późno – że gapię się na niego jak sroka w gnat. Podniosłam szybko wzrok i spojrzałam prosto w jego rozbawione oczy. Miał naprawdę ładny uśmiech z białymi, idealnie równymi zębami. Policzki wyglądały, jakby od kilku dni nie widziały żyletki. Ten niechlujny wygląd kontrastował z drogim samochodem.
– Najpierw musisz otworzyć te drzwiczki. – Stuknął w klapkę kostkami palców. Sposób, w jaki jego usta uwodzicielsko wypowiadały kolejne słowa, zafascynował mnie do tego stopnia, że przestraszyłam się, iż przestanę rozumieć jego instrukcje. Właśnie miałam zadać pytanie, kiedy obszedł mnie dookoła i otworzył drzwi od strony kierowcy. Schylił się, pozwalając swobodnie podziwiać dżinsy opinające się na smakowicie jędrnych pośladkach. To był naprawdę piękny widok.
Magiczne drzwiczki, których działania nie mogłam zrozumieć, nagle się otworzyły, całkowicie mnie zaskakując. Pisnęłam i odwróciłam się.
– Och! – wykrzyknęłam podekscytowana. – Jak to zrobiłeś?
Jego wielkie ciepłe ciało znalazło się za moimi plecami. Czułam aromat trawy i jeszcze inną, silną woń… może skóry? Ten zapach mnie oczarował. Ponieważ nie byłam osobą, która nie korzysta z okazji (zbyt wiele ich przeleciało mi w życiu przed nosem), zrobiłam mały kroczek do tyłu i moje plecy dotknęły jego klatki piersiowej.
Nie odsunął się, chociaż naruszyłam jego osobistą przestrzeń. Zamiast tego pochylił się i odezwał wprost do mojego ucha. Miał niski głos, który przyjemnie wibrował.
– Wcisnąłem specjalny przycisk. Jest w samochodzie, tuż pod tablicą rozdzielczą.
– Och. – Tylko taką odpowiedź zdołałam wymyślić.
Roześmiał się cicho, a jego klatka piersiowa zadrżała.
– Chcesz, żebym ci teraz pokazał, jak nalewa się benzyny do samochodu?
Hmm, to był dobry pomysł, ale stanie w tej pozycji również bardzo mi się podobało. Zdołałam skinąć głową, wdzięczna, że jego ciało się nie poruszyło. Może ten kontakt fizyczny podobał mu się tak samo jak mnie. Powinnam się ruszyć. Tacy faceci jak on nie traktują dobrze kobiet. Tylko dlaczego muszą pachnieć i wyglądać tak wspaniale?
– Będziesz musiała mnie przepuścić, skarbie. – Poczułam, jak ciepły oddech owiewa włosy nad moim wrażliwym uchem. Starając się powstrzymać drżenie, zdołałam skinąć głową i pospiesznie się odsunęłam, przyciskając plecy do samochodu, żeby mógł przejść obok.
Nasze klatki piersiowe dotknęły się lekko, kiedy przeciskał się koło mnie. Nie spuszczał ze mnie badawczego spojrzenia. Oczy w ciepłym czekoladowym kolorze ze złotymi refleksami nie wydawały się już takie rozbawione.
Głośno przełknęłam ślinę i spuściłam wzrok. Kiedy znalazłam się już w bezpiecznej odległości od jego ciała, stwierdziłam, że czas popatrzeć, jak tankuje mi benzynę. Musiałam się skoncentrować. To miała być lekcja, której bardzo potrzebowałam.
– Najpierw musisz zapłacić. Masz kartę czy wolisz gotówką? – Znów mówił normalnie. Koniec z seksownymi szeptami do ucha.
Pieniądze. Zapomniałam o pieniądzach. Skinęłam głową, sięgnęłam do samochodu, żeby znaleźć torebkę i wyciągnęłam portfel. Złapałam kartę kredytową i wyprostowałam się, żeby mu ją podać. Tym razem to on patrzył na moją pupę. Myśl o tym, że przygląda się moim pośladkom, sprawiła, że się uśmiechnęłam. Ciutkę za szeroko.
– Proszę. – Podałam mu kartę, kiedy on podnosił wzrok. Wziął ją i puścił do mnie oczko. Wiedział, że przyłapałam go na przyglądaniu mi się i był zadowolony. Wytrawny gracz. Każda mądra dziewczyna uciekłaby od takiego. Ale ja nie byłam mądra. Oddałam dziewictwo identycznemu chłopakowi. To się wydarzyło w mieszkaniu jego najlepszego kumpla. Nie miałam pojęcia, że ten „najlepszy kumpel” był tak naprawdę dziewczyną, w dodatku na zabój w nim zakochaną. Ta historia nie miała szczęśliwego zakończenia.
Przyglądał się badawczo mojej karcie kredytowej.
– Della. Podoba mi się to imię. Pasuje do ciebie. Jest seksowne i tajemnicze.
W tym momencie zdałam sobie sprawę, że ja nie znam jego imienia.
– Dziękuję, ale teraz masz nade mną przewagę. Nie wiem, jak się nazywasz.
Uśmiechnął się.
– Woods.
Woods. Niezwykłe imię. Nigdy wcześniej się z takim nie spotkałam.
– Ładne imię. Jakby dla ciebie stworzone – odparłam.
Wyglądał, jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale nagle spoważniał i podniósł kartę.
– Lekcja numer jeden: jak płacić za benzynę.
Przyglądałam się i słuchałam uważnie, kiedy wyjaśniał po kolei, jak działa dystrybutor. Ciężko było się skupić, gdy tak się rządził. Zrobiło mi się smutno, kiedy odłożył pistolet nalewowy i oddarł wąski pasek mojego rachunku. Nie chciałam, żeby ta chwila się skończyła, ale miałam przed sobą dalszą podróż. Po tych wszystkich latach musiałam się skoncentrować na odnalezieniu siebie. Nie mogłam zatrzymać się w tym momencie tylko dlatego, że spodobał mi się jakiś koleś na stacji benzynowej. To byłoby głupie.
– Bardzo ci dziękuję. Następny raz będzie znacznie łatwiejszy. – Wzięłam kartę kredytową i rachunek, niezgrabnie próbując wepchnąć je do kieszeni spodenek.
– Polecam się. Przyjechałaś na wakacje? – spytał.
– Nie. Jestem tylko przejazdem. W podróży znikąd donikąd.
Woods zmarszczył brwi i przyglądał mi się z uwagą.
– Naprawdę? To interesujące. Wiesz, gdzie się w końcu zatrzymasz?
Nie