Star Carrier. Tom 7. Mroczny umysł. Ian Douglas
Читать онлайн книгу.gdybyśmy mieli tu bardziej przyjazne powitanie – stwierdził Mallory. – Nie ufam im.
– Ja też nie, Dean. Ale zobaczmy, co mają do powiedzenia.
Grupa bojowa – a przynajmniej te dziesięć okrętów, które im pozostały, plus jednostka Glothrów – ruszyła za dużo liczniejszymi miejscowymi.
Admirał Gray spoglądał na najbliższy z okrętów Sh’daar – monstrum o długości pięciu kilometrów. Jego kadłub przelatywał kilka kilometrów obok jak ogromny czarny klif, rozświetlony niczym ziemskie miasto.
Gray czuł się bardzo, bardzo mały.
Rozdział czwarty
29 października 2425
Nowy Biały Dom
Waszyngton
Stany Zjednoczone Ameryki Północnej
Godzina 8.40 EST
– Jakie są plany na dziś? – spytał prezydent Koenig.
Marcus Whitney, szef sztabu Koeniga, położył na biurku przed prezydentem zabezpieczony tablet z danymi.
– Miał pan spotkanie o dziewiątej z paneuropejskim ambasadorem, o jedenastej z Radą Odzyskania Peryferii z Północnej Wirginii…
– Miałem?
– Tak, sir. Zmodyfikowałem pański plan dnia. Konstantin chce się z panem spotkać.
– Konstantin? Spotkać ze mną? – Zwykle było odwrotnie. – W jakiej sprawie?
– Nie przekazał tej informacji, panie prezydencie.
Potężna AI rzadko wtrącała się w ludzkie sprawy. Mimo wszystko jej wpływ na ziemską kulturę, technologię i politykę był ogromny. Dzięki Konstantinowi udało się zakończyć konflikt między USNA a Konfederacją przy użyciu broni memetycznej, która zmieniła nastawienie ludności cywilnej do wojny. Ciągle monitorował wiadomości i inne transmisje z Ziemi. Dzięki jego sugestiom wielokrotnie udało się uniknąć głodu, zapobiec zarazie, powstrzymać wojnę. Wspomagał prezydentów zarówno w kwestiach wojskowych, jak i politycznych. Nie tylko w kontaktach z innymi ludzkimi państwami, ale i z kosmitami.
Odkąd Koenig objął urząd prezydenta, Konstantin był nieoficjalnym i ściśle tajnym specjalnym doradcą. Najdziwniejsze było, że to właśnie sztuczna inteligencja – a nie któraś ludzka agencja – wpadła na ten pomysł.
Koenig nie wiedział, jakie są jej prawdziwe motywacje.
– Chyba trzeba dowiedzieć się, o co mu chodzi. Dopilnuj, aby mi nie przeszkadzano, Marcus.
– Tak, sir.
Gdy asystent opuścił biuro, Koenig rozsiadł się wygodnie w fotelu, który dopasował kształt do jego ciała. Położył lewą dłoń na gładkiej, szklistej powierzchni na poręczy. Wtedy tablet na jego biurku rozbłysnął…
…i Koenig otworzył oczy w małej, słabo oświetlonej chatce w Kałudze. Starszy mężczyzna z siwymi włosami, kozią bródką, drucianymi binoklami i sennym wyrazem twarzy spojrzał na niego znad staroświeckiej książki.
– Dzień dobry, Konstantin – odezwał się Koenig. – Chciałeś ze mną rozmawiać?
Jak zawsze, Koenig miał poczucie, że postać, którą widzi przed sobą, przygląda mu się uważnie, z nadludzką intensywnością kłócącą się z sennym wyrazem ludzkiej twarzy. Wszystko oczywiście było iluzją, stworzoną przez AI i przesłaną do mózgu Koeniga przez oprogramowanie VR jego implantów mózgowych. Dowodem tego były otaczające ich anachronizmy – prawdziwy Konstantin Ciołkowski nigdy nie miał na ścianach domu monitorów HD. Rosyjski pionier teorii kosmonautyki nie mówił też po angielsku.
– Tak, panie prezydencie. Czas, żebyśmy sobie pogadali. Mam informacje, które mogą pana zainteresować.
– Chyba nie od swojego klona na „Ameryce”?
– Nie. Jeśli nasze obliczenia są poprawne, „Ameryka” dopiero dotarła do Chmury N’gai… o ile w ogóle czas w obu obszarach płynie tak samo. Mamy jednak kontakt z Agletsch. Udostępniły nam pewne informacje. Gratis.
– Dały je nam? – Koenig był pod wrażeniem. – To oznacza, że albo są bezwartościowe… albo bezcenne.
– Owszem.
Agletsch wymieniały informacje z całej Galaktyki na inne informacje, a także na rzadkie pierwiastki, takie jak izotopy neptunu i kalifornu. Nigdy nie dzieliły się wiedzą za darmo.
Chyba że wiązało się to z korzyścią dla nich.
– Co to za informacje?
Koenig odczekał chwilę, którą zajęło przesłanie jego słów na drugą stronę Księżyca i odpowiedzi Konstantina z powrotem. Każda rozmowa miała przez to dwuipółsekundowe pauzy.
– Sugerują, abyśmy sprawdzili Gwiazdę Tabby.
– Nie słyszałem o niej – odparł Koenig. – Przynajmniej nie pod tą nazwą.
– Oto dane.
Koenig otrzymał informacje do implantów mózgowych i przez nie do świadomości.
W jego głowie otworzyło się okno z przewijającym się tekstem.
Obiekt: KIC 8462852
Alternatywne nazwy: Gwiazda WTF, Gwiazda Boyajian, Gwiazda Tabby
Typ: gwiazda ciągu głównego
Typ widmowy: F3 V/IV
Współrzędne: α: 20h06m15,457s δ: + 44°27'24,61"
Gwiazdozbiór: Łabędź
Masa: 1,43 M◉
Promień: 1,58 R◉
Okres obrotu: 0,8797 dni
Temperatura: 6750 K
Jasność: 5 L◉
Wielkość obserwowana: 11,7
Wielkość absolutna: 3,08
Odległość: 1480 lat świetlnych
Wiek: ~4 miliardy lat
Inne informacje: W latach 2009–2015 w danych zaobserwowanych przez teleskop kosmiczny Keplera wykryto nietypowe wahania jasności, które trudno było wyjaśnić jako naturalny fenomen. Pojawiła się wtedy po raz pierwszy hipoteza, że spadki jasności gwiazdy są wynikiem tego, że okrążają ją wytworzone przez istoty rozumne megastruktury.
KIC 8462852 otrzymała wtedy nieoficjalną nazwę „Gwiazda Tabby”, od imienia Tabethy S. Boyajian, przewodzącej grupie naukowców, która po raz pierwszy zwróciła uwagę na ten obiekt. Nazwaną ją także „Gwiazdą WTF”, od tytułu artykułu Boyajian „Where’s the Flux?”. Wówczas „WTF” było też slangowym skrótem na wyrażenie „what the fuck?”, które oznaczało zaskoczenie lub niedowierzanie. Anomalie Gwiazdy Tabby wyjaśniono ostatecznie jako połączenie dysku akrecyjnego i nietypowej geometrii gwiezdnej spowodowanej przez jej wysoką prędkość rotacji i wynikające z tego zaciemnienie grawitacyjne…
Było tam o wiele więcej informacji, które Koenig przejrzał tylko pobieżnie. Większość z nich była mu nieznana. Na początku dwudziestego pierwszego wieku teleskop Keplera monitorował światło przychodzące z ponad stu pięćdziesięciu tysięcy gwiazd w małym obszarze gwiazdozbioru Łabędzia. Planety orbitujące wokół niektórych gwiazd czasami powodowały nieznaczne