Ciemniejsza strona Greya. Э. Л. Джеймс
Читать онлайн книгу.pierś. Palcami mocniej chwytam jego włosy, gdy bierze do ust brodawkę i mocno pociąga.
Wydaję okrzyk, bo to doznanie rozlewa się po całym moim ciele, napinając mięśnie wokół krocza.
– Tak, mała, chcę cię słyszeć – mruczy z ustami przy mojej rozgrzanej skórze.
Ależ ja pragnę poczuć go w sobie. Natychmiast. Ustami i językiem bawi się brodawką, pociągając za nią, ssąc, sprawiając, że wiję się z podniecenia. Wyczuwam jego pożądanie w połączeniu z – czym? Z czcią. Tak, można by odnieść wrażenie, że on mnie czci.
Pieści mnie palcami, a brodawka pod umiejętnym dotykiem staje się jeszcze twardsza. Jego dłoń przesuwa się do mych dżinsów i sprawnie je rozpina. Następnie wślizguje się pod materiał majtek i ociera palcami o łono.
Z sykiem wypuszczam powietrze, gdy jego palec wsuwa się we mnie. Przyciskam krocze do jego dłoni, oszalała z pragnienia.
– Och, mała – dyszy, patrząc mi prosto w oczy. – Jesteś taka wilgotna – dodaje z zachwytem.
– Pragnę cię – mruczę.
Nasze usta ponownie się łączą i czuję jego głodną desperację.
To nowość – jeszcze nigdy tak nie było, z wyjątkiem może tego razu po powrocie z Georgii – i przypominają mi się jego słowa… „Muszę wiedzieć, że między nami wszystko w porządku. To jedyny sposób, jaki znam”.
Ta myśl mnie rozbraja. Świadomość, że mam na niego taki wpływ, że potrafię dać mu ukojenie… Christian siada i zsuwa ze mnie dżinsy, a sekundę później bieliznę.
Nie odrywając wzroku od mojej twarzy, wstaje, wyjmuje z kieszeni foliową paczuszkę i rzuca mi ją, po czym jednym płynnym ruchem pozbywa się dżinsów i bokserek.
Niecierpliwie rozrywam folię i kiedy on kładzie się znowu przy mnie, powoli nakładam mu prezerwatywę. Chwyta mnie za dłonie i przekręca się na plecy.
– Ty na górze – nakazuje, pociągając mnie na siebie. – Chcę cię widzieć.
Och.
Nakierowuje mnie, a ja z wahaniem opuszczam się na niego. Christian zamyka oczy i unosi biodra, wypełniając mnie, rozciągając, a gdy wypuszcza powietrze, jego usta mają kształt litery O.
Przytrzymuje moje dłonie i nie wiem, czy po to, aby mi pomóc w utrzymaniu równowagi, czy po prostu nie chce dopuścić, abym go dotknęła, choć mam przecież mapę.
– Ale mi dobrze – mruczy.
Ponownie się unoszę, oszołomiona poczuciem władzy, patrząc, jak Christian Grey powoli mi się poddaje. Puszcza moje dłonie i chwyta biodra, a ja kładę ręce na jego ramionach. Wchodzi we mnie ostro, a ja wydaję okrzyk.
– Właśnie tak, maleńka, poczuj mnie.
Odchylam głowę i tak właśnie robię: czuję go całą sobą.
Poruszam się – idealnie dopasowując się do jego rytmu – zagłuszając wszystkie myśli i rozsądek. Jestem jedynie doznaniem, zagubionym w tej bezbrzeżnej rozkoszy. W górę i w dół… jeszcze raz i jeszcze… o tak… Otwieram oczy i wpatruję się w niego. Oddech mam urywany. On także patrzy na mnie płonącym wzrokiem.
– Moja Ana – mówi bezgłośnie.
– Tak – dyszę. – Na zawsze.
Wydaje głośny jęk i ponownie zamyka oczy. Ten widok wystarcza, aby przypieczętować moje przeznaczenie, i dochodzę głośno, wyczerpująco, wirując i wirując, aż w końcu opadam na niego.
– Och, mała – jęczy i doznaje spełnienia, mocno mnie do siebie przyciskając.
Głowę mam opartą na jego klatce piersiowej na obszarze, do którego mój dotyk nie ma wstępu, policzek dotyka kręconych włosków. Oddech mam jeszcze urywany i walczę z pokusą, by go pocałować.
Leżę po prostu na nim, odzyskując świadomość. Christian gładzi moje włosy i plecy, czeka, aż uspokoi mu się oddech.
– Jesteś taka piękna.
Unoszę głowę i patrzę na niego sceptycznie. W odpowiedzi marszczy brwi i nagle szybko siada. Obejmuje mnie mocno, przytrzymując na miejscu. Zaciskam dłonie na jego bicepsach.
– Jesteś. Taka. Piękna – powtarza z emfazą.
– A ty bywasz zaskakująco słodki. – Całuję go.
Unosi mnie i wysuwa się z mojego wnętrza. Krzywię się. Nachyla się i całuje mnie delikatnie.
– Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo jesteś atrakcyjna, prawda?
Oblewam się rumieńcem. Czemu tak się tego uczepił?
– Ci wszyscy chłopcy, którzy się za tobą uganiają, nic ci to nie mówi?
– Chłopcy? Jacy chłopcy?
– Mam ci podać listę? – Christian marszczy brwi. – Fotograf za tobą szaleje, ten chłopak w sklepie, w którym pracowałaś, starszy brat twojej współlokatorki. Twój szef – dodaje gorzko.
– Och, Christianie, to wcale nie jest prawda.
– Uwierz mi. Pragną cię. Pragną tego, co należy do mnie. – Przyciąga mnie do siebie, a ja opieram ręce na jego ramionach i przyglądam mu się z rozbawieniem. – Do mnie – powtarza, a oczy płoną mu zaborczo.
– Tak, do ciebie – odpowiadam uspokajająco, uśmiechając się. Wygląda na udobruchanego, a ja fantastycznie się czuję nago na jego kolanach w sobotnie popołudnie. Kto by pomyślał? Jego idealne ciało znaczą ślady szminki. Zauważam, że pościel nieco się ubrudziła. Ciekawe, co sobie pomyśli pani Jones.
– Granica pozostaje nienaruszona – mruczę i odważnie przesuwam palcem wskazującym po linii na ramieniu. Christian sztywnieje i mruga powiekami. – Mam ochotę trochę pozwiedzać.
Patrzy na mnie sceptycznie.
– Apartament?
– Nie. Chodziło mi raczej o mapę skarbów, którą narysowaliśmy na tobie. – Palce aż mnie świerzbią, aby go dotykać.
Unosi zdziwiony brwi i mruga niepewnie. Pocieram nosem o jego nos.
– A z czym konkretnie będzie się to wiązać, panno Steele?
Przesuwam opuszkami palców po jego twarzy.
– Chcę po prostu dotykać cię wszędzie tam, gdzie mi wolno.
Christian chwyta zębami mój palec wskazujący i lekko przygryza.
– Aua – protestuję, a on uśmiecha się szeroko.
– Dobrze – puszcza mój palec, ale w głosie pobrzmiewa odrobina niepokoju. – Poczekaj. – Ponownie mnie unosi i zdejmuje prezerwatywę, po czym rzuca ją bezceremonialnie na podłogę przy łóżku.
– Nie znoszę ich. Mam ochotę wezwać doktor Greene, żeby zaaplikowała ci zastrzyk.
– I myślisz, że najlepsza ginekolog w Seattle przybiegnie na twoje wezwanie?
– Potrafię być bardzo przekonujący – mruczy, zakładając mi włosy za ucho. – Franco wykonał kawał dobrej roboty. Podoba mi się to cieniowanie.
Słucham?
– Przestań zmieniać temat.
Przemieszcza się tak, że siedzę na nim okrakiem, opierając się o jego zgięte w kolanach nogi. Christian opiera się na łokciach.
– No to dotykaj – mówi bez wesołości. Wygląda na zdenerwowanego, choć próbuje to ukryć.
Nie przerywając kontaktu wzrokowego, wyciągam rękę i przesuwam palcem poniżej linii pozostawionej przez szminkę