Raz w roku w Skiroławkach. Tom 2. Zbigniew Nienacki

Читать онлайн книгу.

Raz w roku w Skiroławkach. Tom 2 - Zbigniew Nienacki


Скачать книгу
gasi pragnienie, ale ze starca czyni młodzieńca, ze staruchy piękną kobietę, radość wprowadza do serca i sił ogromnych dodaje. Nikomu na ziemi nie udało się wyprodukować takiego trunku, żeby nie upijał, ale upajał, żeby po nim głowa nie bolała i język nie plątał się, ale ciągła radość w duszy ludzkiej pozostawała, ciekawość mężczyzn budziła się ku kobietom, a u kobiet ciekawość do mężczyzn. Po co knajpy, po co restauracje i gospody ludowe, gdzie na stolach drzemią pijacy, słyszy się klątwy i złorzeczenia, a nierzadko do bójek dochodzi, skoro w raju utraconym strumykiem płynie ambrozja; owa ambrozja bije ze źródeł specjalnych i każdy bez pieniędzy może sobie wypić jej tyle, ile tylko zapragnie.

      I tak kazał dalej proboszcz Mizerera:

      — Wspomniałem tu o ciekawości, jaką w raju utraconym będzie miał mężczyzna ku niewieście, a niewiasta ku mężczyźnie. Inna to będzie, rzecz jasna, ciekawość niż ta, która na Ziemi bywa, to jest pozbawiona grzesznej lubieżności. Ale ku temu samemu celowi ma ona służyć, to jest ku zbliżeniu mężczyzny do kobiety, a kobiety do mężczyzny. Bo mylicie się sądząc, że wasze członki rodne nie będą wam już potrzebne w raju utraconym, że nie będziecie ich tam używać. Przeciwnie, właśnie tam zacznie się z nich czynić właściwy użytek, ile razy zechcecie, do woli, do syta, ale bez grzechu lubieżności. Powiada bowiem święty Augustyn, że nie ma żadnych powodów, aby przypuszczać, że ludzie w raju rozmnażaliby się w inny sposób niż teraz na Ziemi, to jest przy pomocy rodnych członków. Ale istnieje pewna bardzo istotna różnica między tymi, którzy żyją na Ziemi, a tymi, którzy byliby w raju, albo znajdą się kiedyś w raju. Obecnie dla zbliżenia mężczyzny do kobiety nie wystarczy tylko dobra wola mężczyzny, ale potrzebna jest i grzeszna lubieżność, która członek męski czyni właściwym i zdolnym do działania. W raju zaś utraconym to nie było potrzebne: wystarczała sama tylko dobra wola. Pisze święty Augustyn w księdze czternastej, rozdziale dwudziestym czwartym: „Zasiewałby więc potomstwo mężczyzna, a przyjmowałaby posiew niewiasta, posługując się, kiedy by i o ile by zachodziła potrzeba, rodnymi członkami, pobudzonymi przez wolę, a nie podnieconymi przez lubieżność. Bo przecie wedle uznania poruszamy nie tylko takimi członkami, które mają sztywne kości i przedzielone są stawami, jak na przykład ręce, nogi, palce, lecz również takimi, które oddano we władanie gibkich nerwów”. Nie ma więc żadnych powodów ku temu — stwierdza dalej święty Augustyn — aby mniemać, że członek męski nie mógłby być posłuszny woli mężczyzny tak samo jak usta albo język.

      I mówił dalej Mizerera:

      — Pięknie, a nawet cudownie pod tym względem miało być w raju. Ale Ewa, która posłuchała Szatana, spowodowała, że raj ten utraciliśmy i odzyskamy go dopiero przez wiarę i dobre uczynki. Dlatego obecnie niejeden z was, szczególnie starszy wiekiem mężczyzna, bezradnie leży obok swej niewiasty, która chciałaby przyjąć jego posiew. Na próżno wysila swoją wolę, na próżno chce zaspokoić jej żądanie, przez co grzech cudzołóstwa się do jego domu zakrada. W takiej chwili niechże ów mężczyzna pomyśli o raju utraconym, niechaj przez wiarę i dobre uczynki postara się tam dostać, gdzie do posiewu jego nasienia wystarczy mu dobra wola. Niechajże i owa niewiasta, wobec której mąż nie może spełnić swej powinności, pomyśli także o raju utraconym, stara się do niego dostać przez wiarę i dobre uczynki, gdyż tam będzie otrzymywać posiew męski, jak mówi święty Augustyn, kiedy by i o ile by zachodziła tego potrzeba. Zdarza się też, że i młody mężczyzna miewa w tych sprawach pewne kłopoty, na próżno wysila swoją wolę, aby sprostać męskiemu zadaniu. Nie powinien wówczas bluźnić przeciw Bogu, mścić się na niewiastach za ich potrzeby przez czyny okrutne, ale niechaj i on także pomyśli o raju utraconym, do którego wejść może przez wiarę i dobre uczynki. Tam bowiem będzie czynił te sprawy ku własnemu i niewiasty zadowoleniu, tylko przy pomocy dobrej woli, to znaczy „kiedy by i o ile by zachodziła ku temu potrzeba”. Wołam więc do was wielkim głosem: W waszych codziennych kłopotach zwracajcie się myślą ku Panu, myślcie o raju utraconym, o tym, aby został on przed wami na powrót otwarty, albowiem czeka tam na was sama radość i samo szczęście! Amen.

      Dobre i mądre były słowa proboszcza Mizerery, jak deszcz wiosenny spadły na złaknioną rosy ziemię. Niejeden mężczyzna i niejedna niewiasta znaleźli w jego słowach pociechę w swych nocnych kłopotach i pokrzepiali się myślą, że w raju odzyskanym życie ich zupełnie się odmieni. Ciekawiło ludzi, czy na kazanie Mizerery przyszedł i ów straszny zbrodniarz, czy odczuwał skruchę, a także, czy obudził w sobie nadzieje. Ogólnie wątpiono jednak o tym, ponieważ już rozeszła się między ludźmi wieść, że był to człowiek obcy, najpewniej z zagranicy.

      Jedna była bezsporna i dowodna korzyść z kazania Mizerery. Rada kościelna postanowiła zdjąć obrazy raju i piekła ze ścian kościoła i zebrać dodatkową sumę na zakup innych obrazów świętych, a także zamówić u jakiegoś malarza obraz przedstawiający świętego Augustyna, który ludziom z parafii Trumiejki przywrócił chęć, aby znaleźć się w raju utraconym.

      Gdzie należało szukać owego malarza, który podjąłby się wykonania tak ważnej pracy? I ile też taki malarz w dalekim mieście zażyczyłby sobie za obraz dla kościoła w skromnej i ubogiej parafii Trumiejki?

      Zwrócono się w tej sprawie do Bogumiła Porwasza w Skiroławkach, który ukończył Akademię Sztuk Pięknych i — o czym było wiadomo — sprzedawał swoje obrazy nawet w Paryżu u barona nazwiskiem Abendteuer. Porwasz długo zwlekał z odpowiedzią na propozycję rady kościelnej. Aż wreszcie, zobaczywszy w dłoni Kondka, przedstawiciela rady kościelnej, kwotę dziesięciu tysięcy złotych w formie zaliczki za obraz — pieniądze i propozycje przyjął ku ogólnemu zadowoleniu. Co tu bowiem ukrywać — nie ma to jak człowiek tutejszy, a nie jakiś obcy, który może nawet i niewiele wie o świętym Augustynie i jego zasługach dla parafii Trumiejki.

      A jednak, gdy tylko zaliczka za obraz przeszła z ręki Kondka do dłoni Porwasza, w domu Kondka zeszło się kilku pobożnych gospodarzy z okolicznych wiosek i zaczęło deliberować, czy Kondek dobrze uczynił, ponieważ malarz Porwasz mówi o sobie, że jest ateistą.

      — Gdyby był innej wiary, mógłby święty obraz malować, bo ludzie innej wiary bywają porządnymi ludźmi — twierdził gruby Lejca z przysiółka Liksajny. — Mógłby też taki obraz malować, gdyby był niewierzący. Wielu jest bowiem u nas ludzi niewierzących, choćby pisarz Lubiński albo leśniczy Turlej, ale to porządni ludzie. Doktor Niegłowicz zaś, choć w różnych kościołach się modli i raz w Boga wierzy, a raz w niego nie wierzy, też jest jednak porządnym człowiekiem. Nie powinno jednak tak być, żeby święty obraz malował ateista.

      — Ateista lub niewierzący to jedno i to samo. Dwa słowa, ale jedno znaczenie mają — upierał się Kondek.

      — Nie może to być prawdą — przeczył Lejca. — Bo gdyby było prawdą, mówiłby o sobie pan Porwasz, że jest niewierzącym, a on rozgłasza, że jest ateistą. Niewierzący — to taki człowiek, który w Boga nie wierzy, ale może w niego uwierzyć. Ateistę zaś nic do Boga nie przekona i tym się jeden różni od drugiego.

      Długo trwał między nimi spór, aż wreszcie udali się po poradę do proboszcza Mizerery.

      — Kiepska sprawa wyszła z tym świętym obrazem, proboszczu — oświadczył Kondek. — Daliśmy obraz do roboty panu Porwaszowi, który jest ateistą. Co teraz będzie? Czy ateista może być porządnym człowiekiem i obraz wykonać jak należy?

      Zamyślił się proboszcz Mizerera i tak istotę rzeczy wyłuszczył:

      — Dobry obraz zależy od talentu malarza. Pan Bóg zaś rozdziela talenty tak między wierzących jak i ateistów. Ateista też może być porządnym człowiekiem, a dlaczego, tego nikt nie wie, tylko sam Pan Bóg. Wam zaś nie wolno dociekać wyroków boskich. Jeśli zaś Porwasz przyjął obraz święty do malowania, to nie jest on aż tak wielkim ateistą, za jakiego się uważa. Co nam przyjdzie z tego, że obraz święty namaluje jakiś człowiek, który trzy razy


Скачать книгу