Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały. Joanna Faber
Читать онлайн книгу.rzeczywiście mówimy do dzieci w ten sposób – korygujemy je, napominamy, przepytujemy i prawimy im kazania, gdy tylko wyrażą negatywne uczucie? Uczestnicy zajęć bez problemu podrzucili stosowne przykłady. Oto najbardziej rozpowszechnione.
Zaprzeczanie uczuciom
„To nieprawda, że nienawidzisz szkoły. Będziesz się tam dobrze bawić. Przecież lubisz budować z klocków”.
Czy jakiekolwiek dziecko odpowiedziało na to: „O tak, masz rację. Dziękuję, że mi przypomniałaś, że przecież kocham szkołę!”?
Filozofowanie
„Posłuchaj, dzieciaku, życie nie jest sprawiedliwe! Przestań wciąż powtarzać, że ‘on dostaje więcej, a ona ma coś lepszego’”.
Jakie jest prawdopodobieństwo, że twoje dziecko odpowie na to: „Ojej, było mi smutno, ale jak mi wyjaśniłeś, że życie nie jest sprawiedliwe, to czuję się dużo lepiej. Dzięki, tato!”?
Pytania
„Dlaczego rzuciłeś piaskiem, skoro cię prosiłam, żebyś tego nie robił?”.
Które dziecko odpowie: „Hm, dlaczego to zrobiłem? Chyba bez powodu. Dziękuję, że mi na to zwróciłaś uwagę. To się więcej nie powtórzy”.
Porównywanie
„Zobacz! Olivia siedzi spokojnie i czeka na swoją kolej!”.
Czyje dziecko odpowiedziałoby: „O rety, postaram się być taka jak Olivia!”? Bardziej prawdopodobne, że zdzieliłoby Olivię w głowę.
Kazania
„Dlaczego zawsze chcesz zabawkę, kiedy twój brat zaczyna się nią bawić? Minutę temu nawet na nią nie spojrzałeś. Chcesz mu ją zabrać i tyle. To nie jest miłe. Poza tym to zabawka dla maluchów, a ty już jesteś dużą dziewczynką. Powinnaś mieć więcej cierpliwości do młodszego braciszka”.
Czy znacie dziecko, które odpowie: „Mów dalej, kochana matko. Tak wiele się uczę z tej przemowy. Pozwól, że zanotuję sobie to na moim iPadzie, żebym później mogła przestudiować te przemyślenia”?
– No dobra, dobra – powiecie zapewne. – Łatwo okazać empatię dorosłej koleżance. Dorośli są cywilizowani! A małe dzieci nie. Nie myślą aż tak logicznie. To nie przez przyjaciół zawalam nocki. No, może czasami. Przyjaciół nie muszę zmuszać, żeby poszli do szkoły, umyli zęby albo przestali bić rodzeństwo. Udawanie, że moje dziecko jest dorosłe, niczego nie zmieni. Gdyby dorosła przyjaciółka zachowywała się tak jak moje dziecko, szybko przestałaby być moją przyjaciółką.
W porządku, rozumiem. Nie możemy traktować dzieci tak, jak traktujemy dorosłych. Ale jeśli oczekujemy z ich strony chęci do współpracy, a nie wrogości, to musimy znaleźć sposób, aby użyć tej samej zasady akceptowania uczuć w stresującej sytuacji.
Zajrzyjmy do naszego zestawu narzędzi i zobaczmy, jak możemy zmodyfikować na użytek młodszych odbiorców to, czym dysponujemy.
Kiedy następnym razem twoje dziecko wypowie się negatywnie albo prowokacyjnie, postępuj według poniższych punktów:
1. Zaciśnij zęby i powstrzymaj chęć natychmiastowego sprzeciwu!
2. Pomyśl o emocjach, jakie odczuwa dziecko.
3. Nazwij te emocje i wypowiedz zdanie, którym je określisz.
Przy odrobinie szczęścia zobaczysz, że złe emocje radykalnie osłabną.
Dopóki się ich nie uwolni, nie ma miejsca na dobre uczucia. Jeśli podejmiesz próbę stłamszenia złych uczuć, będą się kisić i przybiorą na sile.
Oto przykłady:
Dziecko mówi: „Nienawidzę Jimmy’ego. Nigdy więcej nie będę się z nim bawić”.
Zamiast reagować słowami: „Oczywiście, że będziesz. Jimmy jest twoim najlepszym przyjacielem! I nie używamy słowa »nienawidzić«”,
spróbuj powiedzieć: „O rety, wygląda na to, że w tej chwili jesteś naprawdę zły na Jimmy’ego!” albo: „Jimmy musiał zrobić coś, co cię naprawdę wkurzyło!”.
Dziecko mówi: „Dlaczego zawsze jemy naleśniki? Nie cierpię naleśników”.
Zamiast reagować słowami: „Przecież uwielbiasz naleśniki! To twoja ulubiona potrawa”,
spróbuj powiedzieć: „Zdaje się, że jesteś rozczarowany, że mamy naleśniki na śniadanie. Masz apetyt na coś innego”.
Dziecko mówi: „Te puzzle są za trudne!”.
Zamiast reagować słowami: „Wcale nie. Są łatwe. Poczekaj, pomogę ci. Zobacz, tu jest kawałek do narożnika”,
spróbuj powiedzieć: „O tak, układanie puzzli bywa denerwujące! Składanie tych drobnych kawałeczków może człowieka doprowadzić do szału”.
Nie sugeruję, żeby zagrzewać Juniora, kiedy ten wali w nos swojego przyjaciela Jimmy’ego, ani że masz natychmiast usmażyć omlet serowo-grzybowy przedszkolakowi, który narzeka, że znowu są naleśniki. Zaakceptuj tylko uczucia. Często zwykłe ich potwierdzenie pomaga zapobiec potencjalnemu wybuchowi. A w sytuacjach, w których to nie wystarczy, użyjesz innych narzędzi – będzie o nich mowa w rozdziale drugim. (Co? Niecierpliwisz się? Chcesz, żeby cała książka została upchnięta do pierwszego rozdziału? Słyszę, słyszę! Takie przeciąganie jest wkurzające. Gdybym potrafiła pomieścić wszystko w jednym akapicie, to bym tak zrobiła).
Z akceptowaniem uczuć jest tak jak z innymi wielkimi zadaniami: łatwiej powiedzieć, niż wykonać. Opowiem o kilku sytuacjach (z wielu), kiedy podążanie tą pozornie łatwą ścieżką przysporzyło mi trudności. Z tych historii płynie jednak najpiękniejsza nauka – można się mylić bez końca i nic takiego się nie stanie. To da się naprawić! Możesz zboczyć ze ścieżki, utknąć na bagnach, wydostać się z nich, podrapać się po nogach pokąsanych przez komary i pójść dalej wytyczoną drogą. Ślady ukąszeń znikną, bagienne błoto obeschnie, a twoja podróż znów przez jakiś czas będzie całkiem przyjemna.
Kiedy rozmowa zaczynała zamieniać się w sprzeczkę, moja matka zwykle wykonywała gest ścierania tablicy i mówiła: „Wymazać i zacząć od nowa!”. To była stara szkoła. Należy do pokolenia, które znało tablice i kredy. Czy dzisiejsze dzieci o tym słyszały? Niektórzy rodzice w moich grupach mawiali: „Przewinąć taśmę”, po czym wychodzili z pokoju i wracali, wypowiadając słowa akceptacji. Ale nawet to brzmi staroświecko w czasach, w których kaset już się nie używa. Jak można by w nowoczesny sposób wyrazić prośbę o drugą szansę? Wołając: „Control, alt, delete!” albo „Reset!” i wykonując palcem ruch naśladujący wciśnięcie klawisza?
Nie jest istotne, jak to nazwiemy, najważniejsze, żeby bez końca dawać sobie drugą szansę. Poniżej przedstawiam kilka przykładów z czasów, gdy byłam mamą przedszkolaków. W zaprezentowanych sytuacjach udało mi się zmienić kurs na środku rzeki i uratować moją rodzicielską tratwę przed wywróceniem na wzburzonych wodach.
W wieku trzech lat Sam