Przyjemność. Alexander Lowen
Читать онлайн книгу.dochodzi pod wpływem intensywnego oddychania. Nie wydaje mi się, by ta interpretacja była do końca trafna. Symptomy te nie pojawiają się przecież u ciężko oddychających biegaczy. Według mnie są one sygnałem, że ciało zostało przeładowane tlenem, którego nie jest w stanie wykorzystać. Z tego samego powodu mogą wystąpić zawroty głowy zakłócające normalne poczucie równowagi. Zarówno zawroty głowy, jak i parestezja znikają, gdy oddech powraca do normy.
W miarę jak rośnie tolerancja pacjenta na wysoki poziom pobudzenia i stężenie tlenu, parestezja i zawroty głowy słabną, a następnie zanikają. Mrowienie to przejaw powierzchownego pobudzenia, które w miarę kontynuacji pracy nad oddechem przechodzi w głębsze, bardziej konkretne odczucia. Często pojawiają się i manifestują takie emocje jak smutek i tęsknota. Pacjent może się rozpłakać. To z kolei może otworzyć drogę dla gniewu. Otępienie i paraliż sygnalizują lęk i opór przed silniejszym pobudzeniem. Również te reakcje zanikają, gdy wzrasta u pacjenta tolerancja na emocje.
Podstawowe bioenergetyczne ćwiczenie oddechu wykonujemy wygięci w tył i wsparci na zrolowanym kocu leżącym na stołku o wysokości około 60 cm. Pokazuje to rysunek 1.
Jeśli wykonujemy ćwiczenie w domu, stołek należy ustawić przy łóżku tak, aby głowa i wyciągnięte do tyłu ramiona zwisały nad nim lub go dotykały. Ponieważ taka pozycja jest stresująca, usta należy otworzyć, by oddech przepływał łatwo i swobodnie. Większość ludzi w tej pozycji ma skłonność do wstrzymywania oddechu, podobnie jak w sytuacjach silnego stresu. Trzeba nad tym odruchem świadomie zapanować. Nogi układamy równolegle, stopy płasko opieramy o podłogę w odległości około 30 cm od siebie, miednica powinna wisieć w powietrzu. Jeśli w tej pozycji odczuwamy ból w dolnej części pleców, wskazuje to na napięcie w tym rejonie. Gdy się rozluźnimy, oddech stanie się głębszy i pełniejszy (bardziej brzuszny i o większej amplitudzie). Zrolowany koc powinien być umieszczony pomiędzy łopatkami, ale możemy jego położenie zmieniać, by angażować inne partie mięśni.
Nie należy trwać w tej pozycji, jeśli jest zbyt niewygodna lub brakuje nam powietrza. Początkującemu radzę przyzwyczajać się do niej stopniowo i, poza szczególnymi sytuacjami, nie pozostawać w niej dłużej niż przez dwie minuty. Celem ćwiczenia jest kształtowanie oddechu, a nie sprawdzanie własnej wytrzymałości.
Skuteczność tego ćwiczenia potwierdza fakt, że u wielu ludzi wywołuje ono płacz albo uczucie lęku. Pamiętam przypadek pacjentki, która przy pierwszej próbie ze stołkiem doznała ataku paniki. Wykonała kilka głębokich oddechów, po czym nagle zerwała się na równe nogi, ciężko dysząc. W chwilę później uderzyła w szloch i jej panika rozpłynęła się. Głębokie oddychanie, do którego nie była przygotowana, otworzyło ją na uczucie smutku, które wytrysnęło w jej gardle. Pacjentka nieświadomie zacisnęła gardło, próbując stłumić to uczucie, przez co nie mogła oddychać. Tylko raz widziałem, jak ktoś reagował w podobny sposób na to ćwiczenie, ale świadczy to o ogromnym potencjale tego ćwiczenia.
Sam wykonuję je regularnie, by poprawić sobie oddech i rozładować napięcie pomiędzy ramionami. Trzymam stołek w sypialni i kładę się na nim prawie codziennie przed śniadaniem. Pomaga mi to pokonywać skłonność do kulenia ramion i garbienia się, występującą u większości ludzi. Ćwiczenie wykorzystuje naturalną tendencję do odginania się w tył na oparciu krzesła, co wiele osób czyni spontanicznie po dłuższym siedzeniu w pozycji pochylonej do przodu. Wszystkie zwierzęta przeciągają się, wstając, a to ćwiczenie jest najbardziej skuteczną formą przeciągania. Po jakiejś minucie leżenia na stołku i głębokiego oddychania przyjmuję odwrotną pozycję w następnym ćwiczeniu.
Drugie ćwiczenie polega na zgięciu się do przodu, tak by dotknąć podłogi końcami palców. Stopy powinny być rozsunięte na około 30 cm i palcami zwrócone nieco ku sobie, kolana lekko ugięte. Nie należy obciążać rąk – cały ciężar ciała powinien spoczywać na stopach. Głowa zwisa możliwie swobodnie ku dołowi. Środek ciężkości ciała powinien przypadać na środkową część stóp. Pozycję tę ukazuje rysunek 2.
W terapii bioenergetycznej stosujemy tę pozycję po to, by pacjent poczuł kontakt ze swoimi nogami i stopami. Jednocześnie stymuluje ona oddychanie brzuszne, gdyż rozluźnia przednią stronę ciała, zwłaszcza mięśnie brzucha, napinane w pierwszym ćwiczeniu. Również w tym wypadku usta powinny być otwarte, by oddech przepływał swobodnie i bez wysiłku. Każde ćwiczenie traci wartość, jeśli ćwiczący wstrzymuje przy nim oddech.
Jeśli ćwiczenie jest wykonywane prawidłowo, nogi powinny zacząć drżeć i trwa to tak długo, jak długo kontynuujemy głębokie oddychanie, czasem nawet z rosnącą intensywnością. To drżenie jest normalnym zjawiskiem. Każde w pełni żywe ciało drży w pozycji stresu.
W normalnej sytuacji oddychanie jest mimowolną, rytmiczną czynnością przebiegającą pod kontrolą wegetatywnego systemu nerwowego. Poddaje się jednak również kontroli świadomości, możemy więc rozmyślnie powiększać lub zmniejszać częstość i głębokość oddechu. Świadome oddychanie nie ma jednak wpływu na zwykły, nieświadomy schemat respiracji, który wiąże się ściśle z emocjonalną wrażliwością danej osoby. Z drugiej strony mimowolne wibracje ciała wpływają bezpośrednio na rytm oddychania. Drżenie nóg lub innych części ciała stymuluje ruchy oddechowe. Kiedy ciało wibruje, oddech spontanicznie się pogłębia. Dzieje się tak dlatego, że wibracja jest przejawem reaktywności emocjonalnej.
Oddychanie wiąże się również bezpośrednio z wydawaniem głosu, który jest kolejną wibracyjną aktywnością ciała. Zahamowania dotyczące płaczu lub krzyku przekładają się na napięcia utrudniające oddychanie. Dziecko, któremu wpojono, że „dzieci powinno być widać, lecz nie słychać”, nie oddycha swobodnie. Naturalna skłonność do mówienia, płaczu lub krzyku jest tłumiona kurczeniem się mięśni szyi. Napięcia te wpływają na jakość głosu, który jest za wysoki lub za niski, zbyt bezbarwny lub zbyt świszczący. Żeby oddychanie odzyskało pełną głębokość, głosowi trzeba przywrócić pełny zakres, a napięcia w szyi muszą zostać rozładowane.
Rozluźnianie się napięć mięśniowych
Każdy chroniczny skurcz mięśni oznacza ograniczenie wolności poruszania się i ekspresji jednostki. Ogranicza zatem również jej zdolność do doznawania przyjemności. Celem terapii bioenergetycznej jest przywrócenie naturalnej mobilności ciała. Określenie „mobilność” odnosi się tu do poruszeń spontanicznych i nieświadomych, na które nakładają się większe i świadomie wykonywane ruchy. Mobilność danej osoby odbija się w wyrazie twarzy, w rodzaju gestów i w zakresie reaktywności emocjonalnej. Mobilność ciała stanowi podstawę wszelkich zachowań spontanicznych, które są kluczowym składnikiem przyjemności, a także kreatywności. Spontaniczność to manifestacja naszego wewnętrznego dziecka, a jej utrata świadczy o tym, że odcięliśmy się od tego dziecka i utraciliśmy kontakt z własnym dzieciństwem.
Terapia bioenergetyczna zaczyna się od oddychania, gdyż dostarcza ono energii do ruchu. Co więcej, ograniczenie oddechu nakłada również ograniczenia na mobilność ciała. Fale respiracyjne towarzyszące oddechowi to podstawowe cykliczne ruchy organizmu. Przebiegając przez ciało, aktywizują cały system mięśniowy. Ich swobodny przepływ jest gwarancją spontaniczności doświadczania i wyrażania uczuć. Znaczy to, że dopóki ktoś oddycha głęboko i w pełni, nie ma u niego żadnych przeszkód w przepływie emocji. Oddychanie indukuje ruch, który stanowi medium służące do wyrażania uczuć.
U każdego człowieka pogłębienie oddechu skutkuje wibracjami ciała. Zaczynają się w nogach i jeśli są wystarczająco silne, rozprzestrzeniają się na całe ciało. W praktyce mogą nawet nabrać takiej siły, że mamy wrażenie, jakby nasze ciało