1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę. Andrew Nagorski
Читать онлайн книгу.walczyły „bez najmniejszego powodzenia” na froncie wschodnim trzy lata. „Sprzymierzeni wręcz śmiali się z tego bezsensownego przedsięwzięcia”, zanotował. „Gdyż ostatecznie rosyjski olbrzym z jego przytłaczającą liczbą ludzi musiał zwyciężyć, podczas gdy Niemcy w nieunikniony sposób musiałyby paść z upływu krwi”42.
By osiągnąć swój cel – zdawał się rozumieć Hitler – Niemcy muszą zyskać wsparcie kontynentu. W Mein Kampf doszedł do jednego wniosku: „Dla takiej polityki w Europie istnieje tylko jeden sojusznik: Anglia”. Choć w gronie potencjalnych sprzymierzeńców wymienił także Włochy i chwalił Benita Mussoliniego jako „wielkiego człowieka na południe od Alp”, zakładał, że Niemcy będą potrzebowały przynajmniej milczącego wsparcia jednego z większych mocarstw… a Francja, którą uważał za „nieprzejednanego śmiertelnego wroga narodu niemieckiego”, nie wchodziła w grę. „Anglia nie chce widzieć w Niemczech światowego mocarstwa, Francja jednak nie chce w ogóle widzieć Niemiec”, pisał43.
Innymi słowy, Francja nadal dążyła do całkowitego zniszczenia Niemiec. Anglia natomiast mogła tolerować Niemcy jako mocarstwo kontynentalne, pozostawiając sobie niekwestionowaną pozycję mocarstwa globalnego. W istocie więc proponował swoją wersję wielkiej umowy z przywódcami brytyjskimi; idea ta miała się pojawiać nieustannie.
Od najwcześniejszych dni jednak Hitler był całkowicie pochłonięty wcielaniem swej wizji w życie, niezależnie od tego, czy zdołałby przekonać Anglię do zabezpieczenia tyłów Niemiec podczas ataku na wschód lub też do pozostania z boku podczas uderzenia w przeciwnym kierunku, na Francję. W listopadzie 1936 r. w swym górskim schronieniu w Obersalzbergu Hitler powiedział Albertowi Speerowi: „Istnieją dla mnie dwie możliwości: albo przeforsować swe plany, albo zawieść. Jeśli je przeforsuję, będę jedną z największych postaci w historii – jeśli zawiodę, zostanę potępiony, znienawidzony, przeklęty”44.
Przynajmniej w tym ostatnim miał całkowitą słuszność.
Poza scenicznymi umiejętnościami mówcy Hitler przejawiał szereg talentów i zwyczajów, które trzymały otaczających go ludzi w nieustannym podziwie, często zaś zaskakiwały. Jak wspominał Percy Ernst Schramm, który od 1943 r. do końca wojny prowadził dziennik działań bojowych sztabu Hitlera, dyktator miał świadomość, że większości ludzi trudno znieść jego przenikliwe spojrzenie. „Wiedząc to, Hitler patrzył ludziom prosto w oczy, nie mrugając”, wspominał. Ale Hitler potrafił też żartować, czerpiąc ze swej „fenomenalnej pamięci”. W jednej chwili potrafił wszakże przekształcić się z człowieka łaskawego, szczególnie wobec kobiet i dzieci, w „dzikiego – pozbawionego hamulców moralnych, bezlitosnego, zimnego jak lód”45.
Hans Karl von Hasselbach, jeden z lekarzy Hitlera, stwierdził po wojnie, że miał on „niezwykle wysoką ocenę własnych zdolności” i że uważał się za eksperta od każdego niemal zagadnienia czy kraju. Przed wojną jednak nie wykazywał żadnych chęci do podróżowania poza Niemcy czy Austrię celem poszerzenia swojej wiedzy o obcych ludziach i kulturach. Był przekonany, że może dowiedzieć się wszystkiego, czego potrzebuje, bez wypuszczania się poza znajome otoczenie46.
Hitler rzeczywiście potrafił szybko się uczyć i robić wrażenie swoją wiedzą. Generał Alfred Jodl, który współpracował z nim ściśle, podziwiał jego „ogromną wiedzę techniczną i taktyczną”, która pozwalała mu kierować opracowywaniem nowych broni. Stale demonstrował znajomość szczegółów, jakich nikt by się po nim nie spodziewał. Zdaniem Schramma jednak był to jeden z czynników, które zadecydowały o jego ostatecznej klęsce. „Nawet w kwestiach technicznych Hitler był swoim największym wrogiem, gdyż żywił coraz mocniejsze przekonanie, że wie więcej niż ktokolwiek inny”, wyjaśnił47.
Hitler uważał się też za eksperta w ocenianiu innych. Jak stwierdził von Hasselbach, „w sposób szkodliwy nie doceniał wielu swoich przeciwników”. Miało się to uwidocznić w jego kalkulacjach wojskowych, politycznych i gospodarczych od czasu planowania wojny po ostatnie dni w berlińskim schronie. Szczególnie tyczyło się to jego działań wobec przywódców innych mocarstw, którzy wkrótce mieli sprzymierzyć się przeciwko niemu.
W Mein Kampf Hitler nieświadomie wskazał kolejną swoją wadę, która uwidoczniła się podczas przygotowań do wojny – lekceważenie gospodarczych podstaw skutecznych działań militarnych. „Gospodarka ma znaczenie ledwie drugo- czy trzeciorzędne; główną rolę odgrywają polityka, etyka, moralność i krew”48, pisał.
Dowódca Luftwaffe Hermann Göring, który już wówczas uznawany był za drugiego człowieka w kraju, dał wyraz podobnym nastrojom podczas spotkania z oficerami latem 1938 r. „Siły zbrojne nie powinny się martwić o los gospodarki”, powiedział im, jako że to on jest „jedynym odpowiedzialnym” za takie kwestie. „Upadek części gospodarki jest bez znaczenia. Sposoby się znajdą”49.
Tak przed wybuchem wojny, jak i w jej pierwszej fazie inni członkowie świty Hitlera oraz wojskowi próbowali ostrzec niemieckiego przywódcę o niebezpieczeństwach obranego przezeń kursu. Obawiali się oni, że jego lekceważenie względów gospodarczych oraz niedocenianie siły i woli politycznej prawdopodobnych wrogów Niemiec mogą mieć fatalne skutki. Nawet Göring niekiedy wyrażał podobne obawy. Hitler jednak konsekwentnie nie przyjmował do wiadomości żadnych ostrzeżeń.
Podczas narastania kryzysu czechosłowackiego w 1938 r. generał Ludwig Beck, szef Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych, znalazł się w gronie osób najdobitniej formułujących ostrzeżenia. Szczególnie niepokoił go fakt, że Hitler gotów był zaryzykować wojnę z mocarstwami zachodnimi w czasie, gdy jego zdaniem Niemcy nie miały uzbrojenia ani zasobów niezbędnych do odniesienia zwycięstwa. Beck domagał się od Hitlera zapewnień, że wywierany przezeń nacisk na Czechosłowację nie doprowadzi do wojny, i usiłował przekonać innych oficerów do wspólnego przeciwstawienia się wodzowi. Obie próby zakończyły się niepowodzeniem i w sierpniu Beck podał się do dymisji.
Nieliczna grupa spiskowców usiłowała później pozyskać następcę Becka, Franza Haldera, i rozważała dokonanie zamachu stanu. Według Jacoba Beama, młodego pracownika ambasady amerykańskiej w Berlinie, który spotkał się z jednym ze spiskowców, „Plan zakładał zamordowanie Hitlera, jeśli jego działania zaczną zmierzać ku wojnie”50. Starsi współpracownicy Beama wątpili w prawdziwość jego informacji, choć były one zbieżne z tym, co po zakończeniu II wojny światowej twierdził Halder i kilku innych wyższych oficerów. Gdy jednak Wielka Brytania i Francja przystały na aneksję Kraju Sudeckiego i zawarły we wrześniu układ monachijski, wszelkie plany obalenia dyktatora porzucono. Trudno było dyskutować z tak ogromnym sukcesem.
Feldmarszałek Erich von Manstein napisał po wojnie: „Dokładnie obserwowaliśmy ciąg następujących po sobie coraz groźniejszych wydarzeń, za każdym razem ocierających się o ostrze noża. Z narastającym zdumieniem śledziliśmy niewiarygodne wprost szczęście, jakie towarzyszyło Hitlerowi realizującemu swoje jawne i niejawne cele polityczne, bez konieczności sięgania po oręż”51.
Po pełnym ustępstw układzie w Monachium i wygłoszeniu przez Chamberlaina niesławnych słów o „pokoju dla naszych czasów” nawet Hitler zdawał się oszołomiony swoim zwycięstwem. William Shirer, korespondent CBS w Berlinie, dostrzegł wcześniej u Hitlera nerwowy tik, gdy wygłaszał on żądania przekazania Kraju Sudeckiego. Po powrocie do niemieckiej stolicy Shirer zanotował: „Jakże inny był Hitler o drugiej dzisiejszego ranka. (…) Zauważyłem jego butny krok. Tik zniknął!”52.
O ile jednak Hitler dowiódł swym wątpiącym generałom, że ich obawy co do francuskiej i brytyjskiej interwencji były wówczas bezpodstawne, to kwestia zdolności Niemiec do udźwignięcia ciężaru kolejnego konfliktu pozostawała otwarta.
Dwóch urzędników odniosło się do tego problemu bezpośrednio. Pierwszym był minister finansów Rzeszy Schwerin von Krosigk. W czasie brzemiennego