Zapiski z królestwa. Przemysław Rudzki

Читать онлайн книгу.

Zapiski z królestwa - Przemysław Rudzki


Скачать книгу
mignęło żółte, a następnie zaświeciła przyjazna zieleń, sędziego olśniło. Zrozumiał już, jakie symbole wprowadzą zunifikowany kod boiskowy dla arbitrów, jasny dla zawodników nawet mimo bariery językowej. Czuł, że wymyślił coś epokowego. Nie wiedział jeszcze tylko, jak to wdrożyć.

      Żółty jako symbol czegoś, co jeszcze jest dozwolone. Czerwony jako symbol, który mówi stop. Te dwa kolory miały stać się uniwersalnym językiem. Jednocześnie w prosty sposób informacja dotrzeć mogła do kibiców na trybunach czy przed telewizorami.

      Hilda Aston zniknęła na kilka chwil w innym pokoju, by pojawić się z powrotem z dwiema kartkami. Z kolorowego papieru wycięła dwa mniejsze kartoniki, w kolorach czerwonym i żółtym, rozmiarem pasujące do kieszeni. Cztery lata później, podczas mistrzostw świata w Meksyku, sędziowie oficjalnie karali piłkarzy „żółtkiem” i „czerwienią”. Pomoc żony okazała się bezcenna.

      Kiedy zmarł w 2001 roku, wspominki o nim pojawiły się w prasie na całym świecie. O urodzonym w Colchester arbitrze – z czego, obok faktu, iż mieszkała tam przed laty Margaret Thatcher, dumne jest całe miasto – pisał nawet „New York Times”.

      Dziennikarz nowojorskiej gazety przypomniał szerokiej publice o słynnym meczu, w którym Astonowi w roli sędziego musiała pomagać policja. Chodzi o spotkanie w Chile, podczas mistrzostw świata w 1962 roku, gdy gospodarze grali z Włochami w Santiago. Aston zastąpił w nim wyznaczonego wcześniej arbitra. Włoscy dziennikarze w swoich tekstach w sposób pogardliwy i obraźliwy wyrażali się o chilijskich kobietach, głównie o ich urodzie i moralności, co rozzłościło miejscowych kibiców. Chile wygrało ostatecznie 2:0, ale policyjni oficerowie musieli wejść na murawę, by pomóc angielskiemu sędziemu w zapanowaniu nad porządkiem. „Bitwę o Santiago”, jako określono tamten mecz, Aston podsumował krótko: „Nie prowadziłem spotkania piłkarskiego, brałem udział w manewrach wojennych”.

      Żałował, że zgodził się na zastępstwo za bułgarskiego sędziego, bo był to żenujący popis brutalności na boisku i przemocy na trybunach. Aston napomniał pierwszego zawodnika już w dwunastej sekundzie, w 12 sekundzie, o czym wspominał potem w „Sunday Tribune”.

      Piłkarze obu reprezentacji polowali na kości rywali. Wślizgi, kopnięcia na wysokości kolan, a nawet uderzenia przeciwnika pięścią w plecy czy złamany od ciosu nos – takie rzeczy działy się na murawie co chwilę.

      „Sędziowanie to myślenie” – to zawsze była dewiza nadrzędna Kena Astona. Zresztą właśnie takim tytułem opatrzył serię nagrań, którą stworzył po latach dla początkujących arbitrów. Sam zaczynał jako liniowy, cztery lata po zakończeniu II wojny światowej. Chciał służyć w RAF, ale został odrzucony z powodu kontuzji kostki. Musiał więc podczas działań wojennych skupić się na obowiązkach w Królewskiej Artylerii.

      Zmienił szaty sędziów, gdy po wojnie zajął się na poważnie sportem. Inspiracją była czarna marynarka wojskowa z mnóstwem kieszeni, jaką zobaczył na wystawie sklepowej. Aston kupił kilka sztuk, do tego czarne spodenki, biała koszula i gotowe! Wcześniej sędziowie zakładali tweedowe marynarki, pod nie zaś białe koszule.

      Podczas sędziowanego przez Kena Astona meczu MŚ w 1962 roku między Włochami a Chile, musiała interweniować policja.

      Jeśli popatrzy się na rozwój sędziowania w piłce nożnej, nie sposób pominąć wkładu Anglika w niemal każdy jego obszar w tamtych latach. W 1947 roku, a więc na długo przed wynalezieniem żółtych i czerwonych kartek, Aston takie same kolory nadał chorągiewkom asystentów głównego arbitra. Zanim to nastąpiło, liniowi biegali z flagami w kolorach strojów gospodarzy. Było to samo w sobie absurdalnym pomysłem, bo przecież taki sędzia „zlewał się” z miejscową drużyną. Jeszcze gorzej takie rozwiązanie sprawdzało się w kiepskich warunkach atmosferycznych. Takiej sytuacji doświadczył właśnie Ken Aston, prowadząc mecz w mglisty dzień w Londynie. Właśnie tamta historia skłoniła go do pójścia do sklepu ze sprzętem wojskowym i kupienia dwóch peleryn przeciwdeszczowych, w kolorach żółtym i czerwonym. Zrobił z nich dobrze widoczne chorągiewki, które służyły mu w kolejnych meczach.

      Na piłkarskie spotkania patrzył z bardzo pragmatycznego punktu widzenia. Uważał, że jeśli sędziowie mają dobrze sprawować swoją funkcję, muszą dostać jak największe wsparcie. Nie było wtedy technologii, ale istniały proste rozwiązania ułatwiające wszystkim życie, Aston często na nie wpadał. Tak było choćby w przypadku tablic sygnalizujących zmianę. Dziś to dla nas zupełnie oczywiste, że sędzia techniczny pokazuje na wyświetlaczu numery zawodników – schodzącego z boiska i tego, który wchodzi z ławki rezerwowych. To również dzieło Kena Astona. Dzięki takiemu manewrowi nie było już problemów – wcześniej często zdarzało się tak, że zawodnicy nie wiedzieli, który z nich ma opuścić boisko. W 1974 roku Aston wprowadził tablice i sprawa została załatwiona.

      Kilka lat wcześniej, podczas mundialu w Anglii, wymyślił sędziego rezerwowego. Ktoś musiał być przecież gotowy do poprowadzenia meczu na wypadek kontuzji głównego arbitra. Tak narodzili się dzisiejsi sędziowie techniczni (ang. fourth official). To również Aston doprowadził do klarownych regulacji w kwestii… ciśnienia powietrza w futbolówce. Zostało to wpisane do reguł gry. Nie może więc dziwić, że tak inteligentny i postępowy facet był szefem wszystkich sędziów na kolejnych mundialach: w 1966, 1970 i 1974 roku.

      W „Newcastle Journal” z 29 marca 1972 roku znalazłem artykuł zatytułowany Nie strzelaj do sędziego, on tylko wykonuje swoją pracę. To tekst z wypowiedziami Astona, w którym stara się on przybliżyć czytelnikom presję, z jaką zmagają się sędziowie. Porusza ważny aspekt – już w latach 70. psychologowie zwracali uwagę na specyfikę tłumu. Ponad połowa kilkudziesięciotysięcznej widowni na meczach angielskiej ekstraklasy jawiła się jako dzicz chcąca dać upust negatywnym emocjom skumulowanym w tygodniu. Przez lata zbyt wiele w tej kwestii się nie zmieniło. „Tak jak piłkarze, sędziowie też miewają słabsze dni” – tłumaczył Aston. – „Za każdym razem oczekuje się od nich występów na pograniczu perfekcji”.

      Wymyślone przez niego kartki pokazały, jak wiele do perfekcji brakuje samym zawodnikom, ich zachowaniu, ich klasie.

      Piłkarzem, który jako pierwszy obejrzał czerwoną kartkę w Anglii, był David Wagstaffe, skrzydłowy Blackburn Rovers. W 1976 roku został odesłany przez sędziego do szatni w meczu Division Two przeciwko Leyton Orient. Jeszcze tego samego popołudnia „czerwo” zobaczył George Best, który zwyzywał sędziego. Cóż, słynny „Bestie” nawet tutaj musiał być jednym z tych pierwszych. Irlandczyk z Belfastu był wtedy zawodnikiem Fulham, a stek przekleństw wydobył się z jego ust w meczu z Southampton. Lawina czerwonych kartek ruszyła na dobre.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4QpNRXhpZgAATU0A
Скачать книгу