Zapiski z królestwa. Przemysław Rudzki
Читать онлайн книгу.z Placu Broni), napisał sztukę Liliom. To poruszająca opowieść o tym, jak chłopak obsługujący karuzelę w wesołym miasteczku zakochuje się w dziewczynie o imieniu Julie. Ich romans jest bardzo burzliwy. Ona zachodzi w ciążę, on jest oczywiście szczęśliwy, ale nie ma pieniędzy na wychowanie potomka. Postanawia więc wziąć udział w napadzie rabunkowym. Jego partnerowi udaje się uciec, ale on – nie chcąc zostać schwytanym – popełnia samobójstwo. Trafia do czyśćca i szesnaście lat później dostaje szansę, by wrócić na ziemię na jeden dzień i spotkać się z córką Louise. Zawodzi jednak w tej próbie, której stawką jest pójście do nieba, co sprawia, że jego przeznaczeniem staje się piekło. A wszystko przez to, że kiedy daruje córce skradzioną z niebios gwiazdę, ta – nie wiedząc, kim on jest – odmawia przyjęcia prezentu. Za to Liliom uderza ją w twarz – stąd nieunikniona kara. Córka powie potem matce, że to wcale nie bolało, lecz było jak pocałunek kogoś bliskiego.
Historia nie wzbudziła wielkiego zachwytu wśród Węgrów. Ale ponad dekadę później dostała szansę na nowe życie. Już w latach 20. ubiegłego stulecia Amerykanie wiedzieli, jak na Broadwayu zrobić show z czegoś, co ma dobrą fabułę. Benjamin Glazer podjął się tłumaczenia na język angielski i tak oto powstała nowa wersja przedstawienia.
Trwały prace nad udoskonaleniem fabuły. Musical Carousel (Karuzela) to był prawdziwy strzał w dziesiątkę. W latach 90. ubiegłego stulecia magazyn „Time” wybrał go najlepszym przedstawieniem muzycznym XX wieku. Utwór You Will Never Walk Alone pojawia się tam w drugim akcie dwukrotnie, w tym w scenie finałowej. Karuzelę stworzyli muzyk Richard Rodgers oraz Oscar Hammerstein II, który napisał słowa. Prace nad adaptacją ciągnęły się dość długo, zanim w połowie lat 40. odbyła się wreszcie premiera. Zamiast Lilioma był Billy, a za Budapeszt robiło Maine.
Rodgers i Hammerstein musieli się początkowo nieco przepychać z Molnárem. Oni chcieli zmian w treści, on – niekoniecznie. Oni byli opromienieni sukcesem Oklahomy!, on dopiero po obejrzeniu tego musicalu uwierzył, że z Liliomem zrobią to samo. Jest mnóstwo opowieści o współpracy amerykańsko-węgierskiej. Jedna z nich mówi, że Molnár obserwował prace duetu nad adaptacją i kiedy Rodgers z Hammersteinem zobaczyli, jak stoi w kącie podczas prób, mieli opuścić teatr tylnym wyjściem w przekonaniu, iż Węgier wścieknie się, widząc na własne oczy, co zrobili z jego dziełem. On natomiast był zachwycony – szczególnie zakończeniem. A w nim ukochana kobieta i córka dołączają do chóru śpiewającego You Will Never Walk Alone. Billy idzie do nieba.
To wręcz niewiarygodne, że utwór z amerykańskiego musicalu dotarł do Merseyside, gdzie jego losy splotły się z klubem piłkarskim i tak mocno wryły w jego historię. YNWA niosło zawodników The Reds jak na skrzydłach przez wiele lat, w tym podczas pamiętnego finału w Stambule, gdzie Liverpool odrabiał trzybramkową stratę z Milanem, by zostać najlepszą drużyną Europy.
W 1963 roku Bill Shankly dostał od Gerry’ego Marsdena, wokalisty liverpoolskiej grupy Gerry and the Pacemakers, singiel. Gerry i jego kumple przerobili znany w Ameryce kawałek musicalowy You Will Never Walk Alone na swoją modłę. Sporo broadwayowskich produkcji trafiało wówczas na prężnie działającą scenę muzyczną nad rzeką Mersey. Shankly’emu bardzo spodobał się utwór.
Piosenka utrzymywała się przez cztery kolejne tygodnie na szczycie listy brytyjskich singli. Jak zatem trafiła do serc fanów Liverpoolu? W dużej mierze za sprawą prasy. W sezonie ogórkowym, pomiędzy rozgrywkami, dziennikarze nie mieli o czym pisać. Grający wtedy w LFC Tommy Smith przyznał później, że podróżowali oni z zespołem, kiedy trwał okres przygotowawczy i to właśnie oni pisali teksty o tym, że klub z Anfield przyjął piosenkę jako swój hymn.
– Gerry, mój synu, dałem ci klub piłkarski, a ty nam dałeś pieśń – miał powiedzieć Shankly. Drużyna sama chętnie śpiewała utwór, robili to również kibice. DJ, który puszczał muzykę na Anfield, miał w zwyczaju grać szeroko pojętą komerchę i zazwyczaj kawałek będący najwyżej na aktualnej liście przebojów był prezentowany tuż przed pierwszym gwizdkiem.
YNWA po jakimś czasie wypadło z list, ale kibice nie zapomnieli słów. Nadal śpiewali o tym, że „nigdy nie będziesz kroczył sam”. Komentator Kenneth Wolstenholme uznał, że to jest ich hymn klubowy, gdy tysiące gardeł rozśpiewały się po wygranej z Leeds w finale Pucharu Anglii w 1965 roku. Liverpool i YNWA zostały parą już na zawsze.
Niektórzy kibice Celticu Glasgow twierdzą, że to oni jako pierwsi przyjęli YNWA za swój hymn, natomiast angielskie źródła podają wyraźnie, że do Szkocji utwór trafił po tym, jak The Bhoys zmierzyli się z Liverpoolem na Anfield w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów w 1966 roku. Dziś You Will Never Walk Alone rozbrzmiewa na wielu stadionach, między innymi Twente w Holandii, Borussii Dortmund, Mainz, japońskiego FC Tokio czy hiszpańskiego CD Lugo. Śpiewane jest także w hokejowych halach. Przed laty na Anfield utworu wysłuchał prezydent Hiszpańskiego Komitetu Olimpijskiego, Alejandro Blanco. Był tak poruszony, że zapragnął, by hymn jego kraju, który nie zawiera żadnych słów, także miał swój tekst.
Irving Berling, znany przed laty twórca musicali broadwayowskich, powiedział, że You Will Never Walk Alone porusza go w taki sam sposób jak Psalm 23. Nie tylko jego wzruszyła ta historia. To jeden z najbardziej popularnych utworów na świecie. Wykonywali go między innymi Johnny Cash, Elvis Presley czy Roy Orbison. Barbra Streisand podczas rozdania nagród Emmy w 2001 roku zaśpiewała nagle tę piosenkę, by oddać hołd ofiarom ataku na World Trade Center z 11 września tamtego roku.
W 1990 roku, podczas koncertu, jaki odbywał się na londyńskim gigancie Wembley, a miał na celu upominanie się o prawa czarnoskórych mieszkańców RPA, widownia zaczęła nagle śpiewać YNWA.
Nelson Mandela zwrócił się do znanej z walki z apartheidem Adelaide Tambo:
– Co to jest?
– Piosenka piłkarska – odparła.
Jak widać, to jednak coś znacznie więcej. Niesamowite jest również to, że YNWA śpiewają kibice Mainz i Borussii Dortmund, a więc dwóch klubów, w których Jürgen Klopp pracował przed przyjściem do Liverpoolu. Jak widać, Niemiec nie chce zmieniać ścieżki dźwiękowej swojego zawodowego życia. Drużyna pod jego wodzą ma duże szanse, by sięgnąć wreszcie po tytuł mistrza Anglii. Nie zrobiła tego od blisko trzech dekad. Teraz jest na dobrej drodze, by wydostać się z czyśćca, jak Billy z Karuzeli. Choć wygrana Liga Mistrzów też brzmi jak raj.
9
Nawigator
Jak grający trener sprzedał samego siebie do innego klubu
Służył w siłach RAF. Został najmłodszym grającym menedżerem piłkarskim na Wyspach Brytyjskich. Sprzedał samego siebie z Carlisle do Sunderlandu. Wkurzył szefów Manchesteru City, gdy grał dla tego klubu, jednocześnie pisząc felietony dla „Manchester Evening News”. Ivor Broadis do kwietnia 2019 roku był najstarszym żyjącym reprezentantem Anglii. Odszedł w wieku 96 lat, ale na łożu śmierci z pewnością nie mógł powiedzieć o swoim życiu, że było nudne.
Na odwrocie koperty widniało imię i nazwisko. Csaba Fekete. Adres nadawcy: 076 Budapest, 25 Thököly út 14. Ręce staruszka pokryte siatką niebieskich żyłek, drżąc lekko, sięgnęły po niewielki nożyk. Trzęsły się nie z obawy, lecz z racji wieku. Miał 82 lata.
Dziwił się, że ciągle przychodzą. Przywodziło mu to na myśl początek powieści Stiega Larssona Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, w której pewien człowiek odbiera co rok podobną przesyłkę – roślinę w ramce. Lubił to uczucie, że w jego listach też jest coś tajemniczego. Jakby był jednym z bohaterów skandynawskiego kryminału.
Wiedział dobrze, co czeka na niego w środku. Intencje nadawcy zdradzał węgierski znaczek pocztowy i wspomniany adres. Nie mogło być mowy o niespodziance. Uwolnił wreszcie zawartość z koperty i uśmiechnął