Łowcy nazistów. Andrew Nagorski

Читать онлайн книгу.

Łowcy nazistów - Andrew Nagorski


Скачать книгу
do niewoli, zostali dopadnięci przez uwolnionych więźniów i pobici na śmierć. Widziałem jednego z więźniów skaczących po twarzy esesmana. Niewiele z niej zostało”45.

      Flora powiedział rozjuszonemu więźniowi, że ma „wiele nienawiści w sercu”. Więzień zrozumiał i przytaknął. „Nie winię cię” – powiedział Flora.

      Inny z wyzwolicieli, porucznik George A. Jackson, natknął się na grupę około 200 więźniów, ustawionych w krąg wokół niemieckiego żołnierza, który próbował uciekać. Niemiec miał na sobie pełne oporządzenie i miał karabin, jednak niewiele mógł wskórać przeciwko dwóm setkom więźniów. „Panowała kompletna cisza – wspominał Jackson. – Wyglądało to tak, jakby odbywał się tam jakiś rytuał, i właściwie tak było”46.

      Wreszcie jeden z więźniów, który zdaniem Jacksona nie mógł ważyć więcej niż 35 kilogramów, chwycił Niemca za połę płaszcza. Inny wyrwał mu karabin i zaczął uderzać go w głowę. „W tym momencie zrozumiałem, że gdybym interweniował, co powinno być moim obowiązkiem, sprawy przybrałyby przykry obrót” – wspominał Jackson. Zamiast mieszać się, odszedł stamtąd na kwadrans. „Gdy wróciłem, Niemiec miał zmiażdżoną głowę” – wspominał. Tłum więźniów zniknął. Jedynym śladem rozegranego tu wcześniej dramatu było leżące ciało.

      Co do porucznika Cowlinga, udział w wyzwoleniu Dachau nasunął mu myśl, że do tej pory zwykł brać do niewoli poddających się Niemców. Odtąd miało być inaczej. „Nigdy nie wezmę już do niewoli Niemca, uzbrojonego czy nie” – zarzekał się w liście do rodziców napisanym dwa dni po tym doświadczeniu. „Jak mogą oczekiwać, że po tym, co zrobili, będą mogli po prostu powiedzieć: «mam dość» i włos im z głowy nie spadnie? Nie są godni żyć”47.

      Tuwia Friedman, nastoletni Żyd przebywający w obozie pracy w położonym w centralnej Polsce Radomiu, świadom zbliżania się Armii Czerwonej planował nie tylko ucieczkę, lecz także zemstę za utratę większości rodziny w Holokauście. „Coraz częściej łapałem się na rozmyślaniach o zemście, o dniu, w którym Żydzi odpłacą nazistom oko za oko” – wspominał48.

      Gdy wojska niemieckie szykowały się do ewakuacji, Friedman i dwóch innych więźniów uciekli kanałem wiodącym poza fabrykę. Prąc naprzód przez szlam, wyszli na zewnątrz poza drutami obozowymi i dotarli do lasu. Obmyli się w potoku i rozdzielili. Friedman wspominał później swą wszechogarniającą radość: „Baliśmy się, ale byliśmy wolni”.

      W okolicy działały różne polskie oddziały partyzanckie, walczące nie tylko z Niemcami, lecz także pomiędzy sobą. Na szali leżała przyszłość Polski po zakończeniu niemieckiej okupacji. Największą i najskuteczniejszą organizacją ruchu oporu okupowanej Europy była Armia Krajowa – zdecydowanie antykomunistyczna i wierna polskiemu rządowi na uchodźstwie w Londynie. Znacznie mniej liczna, zorganizowana przez komunistów Gwardia Ludowa, stanowiła pierwszy element planowanego przez Sowietów przejęcia władzy w kraju49.

      Friedman, który przybrał pseudonim Tadek Jasiński, by ukryć swoje żydowskie pochodzenie nie tylko przed Niemcami, lecz także przed nastawionymi antysemicko miejscowymi, chętnie przystąpił do oddziału komunistycznej milicji zorganizowanego przez niejakiego porucznika Adamskiego. Ich zadaniem, wspominał Friedman, było „położenie kresu anarchistycznym działaniom” Armii Krajowej oraz „wytropienie i aresztowanie Niemców, Polaków i Ukraińców, którzy w czasie wojny prowadzili działalność «szkodliwą wobec najlepszych interesów Polski i narodu polskiego»”.

      „Do tego zadania przystąpiłem z ogromnym entuzjazmem – wspominał Friedman. – Razem z kilkoma oddanymi mi pod komendę milicjantami, z bronią przy boku, aresztowałem znanych zbrodniarzy wojennych jednego po drugim”.

      Niektórzy z aresztowanych przez Friedmana i jego kolegów z pewnością byli rzeczywistymi zbrodniarzami wojennymi. Znaleźli ukraińskiego majstra nazwiskiem Szroński, „który pobił więcej Żydów, niż był w stanie spamiętać”, i doprowadził go do innego Ukraińca, którego następnie powieszono. Jednakże definicja „najlepszych interesów Polski” bardzo często oznaczała aresztowanie każdego, komu nie podobała się perspektywa radzieckiej dominacji, w tym najdzielniejszych spośród polskich żołnierzy antyniemieckiego ruchu oporu.

      Wciąż trwały jeszcze walki z Niemcami, gdy Kreml nakazał aresztowanie szesnastu przywódców Polski Podziemnej i przewiezienie ich samolotem do osławionego moskiewskiego więzienia na Łubiance. Torturowani przez „wyzwolicieli”, w lipcu – krótko po zakończeniu wojny w Europie – stanęli przed sądem na pokazowym procesie. Ich nagrodą za sześć lat walki z nazistami było więzienie za „dywersję przeciwko radzieckiemu państwu”50.

      Takie rozróżnienia nie miały dla Friedmana większego znaczenia. Niejednokrotnie doświadczył polskiego antysemityzmu i przyłączył się do tych, którzy postrzegali Armię Czerwoną wyłącznie jako wyzwolicielkę.

      Jednak to nie ideologia przyszłych władców Polski przyciągała Friedmana. Jego prawdziwą motywacją było odpłacenie się Niemcom. Komuniści po prostu dali mu po temu możliwość.

      Wysłany do Gdańska Friedman wraz pięcioma kolegami z Radomia udał się do nadbałtyckiego miasta, gdzie przyglądali się uchodzącym na zachód Niemcom. „Niektórzy wyglądali żałośnie, nie mogli chodzić, bandaże na ich głowach poplamione były krwią – pisał Friedman. – Nie byliśmy zdolni do współczucia, do litości. Jeszcze niedawno byli w morderczym szale. Byli odpowiedzialni za konsekwencje”.

      Znaczna część miasta płonęła. Żołnierze radzieccy i polscy milicjanci wysadzali w powietrze grożące zawaleniem budynki. „Było tak, jakbyśmy byli w podpalonym przez Nerona Rzymie” – wspominał Friedman.

      Nowo przybyli radowali się z odwrócenia sytuacji. „Czuliśmy się, jakbyśmy byli przybyszami z innej planety, których pojawienie się spowodowało paniczną ucieczkę Ziemian”. Wpadali do mieszkań porzuconych w takim pośpiechu, że na podłogach leżały ubrania i rzeczy osobiste mieszkańców, w tym niemiecka waluta. W jednym z mieszkań zastali porcelanowe wazy – „zapewne drezdeńskie” – którymi grali w piłkę, zostawiając po sobie tylko skorupy.

      Następnie w bardziej zdyscyplinowany sposób zajęli się swą samozwańczą misją poszukiwania „nazistowskich oprawców i morderców, by wywrzeć zemstę i wymierzyć im sprawiedliwość”. Na rozkaz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego ochotnicy mieli pomagać w aresztowaniu wszystkich pozostałych w mieście niemieckich mężczyzn w wieku od 15 do 60 lat. Ich nowy przełożony powiedział: „Wyszukamy hitlerowskie ścierwa i oczyścimy z nich miasto”.

      We wspomnieniach Friedman opisuje reakcję swojej starszej siostry Belli na pierwsze wywózki Żydów z Radomia, szczególnie stwierdzenie, że „szli na rzeź niczym owce”. Słowa te miały się pojawiać przez długi czas we wszystkich sporach dotyczących Holokaustu. Jednakże opisując swoją satysfakcję z przerażenia, jakie wzbudzał w Gdańsku wśród przesłuchiwanych i aresztowanych Niemców, Friedman użył tej samej analogii: „Teraz losy się odwróciły. Mój piękny polski mundur pozwalał mi rozkazywać tym niegdyś dumnym członkom rasy panów jak stadu przerażonych owiec”.

      Przyznał, że był „całkiem bezlitosny” wobec przesłuchiwanych więźniów, wydobywając z nich zeznania biciem. „Moje serce przepełniała nienawiść. Nienawidziłem ich przegranych, tak jak nienawidziłem ich jako brutalnych zwycięzców”.

      Pisząc wiele lat po wojnie, stwierdził:


Скачать книгу

<p>45</p>

Ibidem, s. 77.

<p>46</p>

Cytat i reszta relacji Jacksona, zob. ibidem, s. 91–92.

<p>47</p>

Ibidem, s. 24.

<p>48</p>

Reszta relacji Friedmana oraz cytaty, zob. Tuvia Friedman, The Hunter, s. 50–102.

<p>49</p>

Norman Davies, Serce Europy. Krótka historia Polski, Znak, Kraków 2014.

<p>50</p>

F. Taylor, op. cit., s. 226.