Kroniki Nicci. Terry Goodkind

Читать онлайн книгу.

Kroniki Nicci - Terry  Goodkind


Скачать книгу
armia potrzebuje wodza – powiedziała Ruva. – Rozkazuj im. Rób to, co, jak wiesz, powinieneś.

      – Może i masz rację. – Zaciskał pięści, splatał palce, poruszał ramionami, próbując rozgrzać zesztywniałą skórę. – Jestem łowcą i nie tracę z oczu zwierzyny, którą zamierzam ubić. Zanim zacznę się martwić, jak zabezpieczę mięso na zimę i przechowam je w magazynach, najpierw muszę zabić zwierzynę.

      – Ildakar – powiedziały jednocześnie kobiety.

      Utros zamknął oczy, odcinając się od nich, opanowując dekoncentrację. Ava i Ruva pewnie myślały, że układa jakieś militarne plany w swoim logicznym umyśle: w wyobraźni ustawia na pozycjach żołnierzy, wysyła w różnych kierunkach liczne oddziały, żeby zajęły okoliczne ziemie. Jego wojska mogłyby blokować Ildakar i napierać na mury, co podsycałoby grozę w mieście, choćby wzmocnione czarami bramy oparły się atakowi.

      Lecz Utros nie mógł przestać myśleć o Majel. Jego nieruchoma twarz maskowała odrazę do śmierci, jaką jej zadano; tyle krwi i bólu. Powinien być przy niej. Powinien ją ocalić. Nie mógł zrozumieć, jak ich miłość wyszła na jaw. Jaki błąd popełnili? Byli tacy ostrożni! W czym się pomylili?

      Chociaż pragnął co dnia spisywać swoje myśli, wysyłał Majel listy jedynie sporadycznie, na jego prośbę miała je spalić zaraz po przeczytaniu. Gdyby nawet je zachowała, to kto by szperał w prywatnych rzeczach imperatorowej? I żaden kurier nie złamałby pieczęci, żeby je przeczytać.

      A jeżeli Żelazny Kieł się zainteresował, dlaczego wojskowy kurier przywozi jego żonie sekretne zapieczętowane pisma od jego generała? Czy Kurgan przechwycił i przeczytał któryś z listów? Kurier miał rozkaz doręczyć je wyłącznie adresatce, lecz czy odmówiłby imperatorowi? Nie.

      Utros aż za dobrze znał swojego władcę. Kurgan zasiadał na tronie Orogangu, lecz był kapryśny i lekkomyślny. Słowa Nicci i Nathana o tym, jak historia oceniła Żelaznego Kła, były prawdziwe. Kurgan stał się wielki i potężny tylko dzięki zwycięstwom i mądremu przywództwu swojego najlepszego wodza. To Utros podbił Stary Świat, a Żelazny Kieł miał nim władać, pomimo braku zdolności do zarządzania tak rozległym królestwem.

      Może Kurgan sam to zrozumiał. Może poczuł, że to wszystko go przerasta, i zaczął zazdrościć swojemu uzdolnionemu generałowi. Uświadomił sobie w głębi duszy, że zwycięstwa to zasługa Utrosa, że armia i poddani też to wiedzą. Kiedy władca odkrył, że jest równie beznadziejnym kochankiem jak wodzem, nie potrafił tego znieść. To było kolejne zwycięstwo, jakie odniósł nad nim Utros. Żelazny Kieł zemściłby się na kimś słabszym od niego, na kimś, kogo Utros kochał. Majel.

      O tak, mógł uwierzyć, że Kurgan obdarł żywcem ze skóry własną żonę, a potem nakarmił jej wciąż jeszcze czującym ciałem mięsożerne żuki.

      Utros zadrżał, starając się znieść straszliwy obraz namalowany jego lękiem. Czy Majel wykrzykiwała jego imię, obstając przy miłości do niego nawet wtedy, kiedy jej ciało było rozdzierane na strzępy? A może błagała męża o wybaczenie, przyznając się do zdrady i przysięgając, że będzie mu wierna? To by jej nie pomogło.

      Utros wiedział, jak w jej duszy ścierały się honor i pożądanie. Sam z trudem mógł wytrzymać nieustającą walkę pomiędzy swoimi powinnościami. Przysiągł, że będzie służył imperatorowi, i to było dla niego najważniejsze; a przecież oddał serce Majel. Jak mógł pogodzić jedno z drugim? Lojalność czy miłość? Dopóki Kurgan nie wiedział o ich uczuciu, generał potrafił rozdzielić obowiązki wobec Żelaznego Kła i miłość do Majel.

      Lecz jak teraz mógłby cokolwiek zrównoważyć, skoro jego ukochaną zamordowano, a ich miłość przestała być tajemnicą, skoro samo imperium upadło? Jaki miał teraz cel? Co z jego rozkazami, zadaniem pokonania Ildakaru?

      Mocno zacisnął powieki i poczuł, że oczy pieką go od łez. Trwał w głębokiej zadumie, aż uwolnił się od emocji, zamienił je w kamień, tak że rozpadły mu się w sercu na pył.

      Wreszcie otworzył oczy i stwierdził, że Ava i Ruva w napięciu czekają, nie odrywając wzroku od jego twarzy. Nawet nie słyszał ich oddechów.

      – Musimy pokonać Ildakar – powiedział. – Muszę wykonać rozkazy. – Pomyślał o tym, jak piętnaście wieków wcześniej rzucił wyzwanie legendarnemu miastu. – Czarodzieje byli tu niegdyś bardzo potężni, lecz skoro czar petryfikacji przestał działać, to ich magia jest słabsza niż przedtem. – Spojrzał na bliźniaczki przymrużonymi oczami. – A wasza jest nadal silna, mam nadzieję.

      Ava i Ruva skinęły głowami.

      – Tak jak przedtem mamy dar, a teraz nasza krew i ciało są wzmocnione siłą kamienia. To czyni nas potężniejszymi.

      – Znamy tajemnice, o których inni nie wiedzą – dodała Ruva.

      Wokół kwatery gęstniał mrok, a w środku blask węgli dalej pulsował przytłumionym oranżem.

      – Nicci i Nathan mogli przez nieuwagę zostawić tu coś, co będziemy mogły wykorzystać przeciwko nim – powiedziała Ava.

      Jej bliźniaczka się uśmiechnęła.

      – Tak, nie byli ostrożni. Nie zdają sobie sprawy, jaka moc drzemie w każdej ich drobinie. Ale my to wiemy.

      Zanim wysłannicy się zjawili, czarodziejki zajęły się sobą: zgoliły nożami brwi, ogoliły głowy, ręce i nogi, każdy skrawek skóry, usuwając najmniejszy włosek, i spaliły w koksownikach. Potem obcięły paznokcie i skrawki wrzuciły w ogień. Upewniły się, że wróg nie znajdzie najdrobniejszego strzępka ich ciał.

      Lecz Nicci z Nathanem byli nieostrożni.

      Ava i Ruva pedantycznie przeszukały każde miejsce, gdzie stali i stąpali czarodziej i czarodziejka. Pełzały, oglądając chodnik na podłodze, krawędź drzwi, każde miejsce, którego dotknęli goście. Utros nie pytał po co. Czegoś szukały.

      Ava przesunęła palcami po szorstkim drewnie framugi, mrużąc oczy w poblasku węgli. Aż z triumfalnym okrzykiem pokazała złocisty włos zaczepiony o zadzior w drewnie. Czarodziejki, zachwycone i podekscytowane, oglądały delikatną nitkę bez wątpienia należącą do Nicci.

      – Mamy to, co nam potrzebne. – Oczy Ruvy pałały.

      – Nicci może być potężną przeciwniczką z ogromnym darem – powiedziała Ava. – Lecz głupio postąpiła, zostawiając nam taką broń. My nigdy byśmy takiego błędu nie popełniły.

      Ruva zaniosła włos do koksownika, tak że zalśnił w czerwonawym blasku. Wyglądał delikatnie i ulotnie jak nitka pajęczyny. Potrząsnęła nim nad żarzącymi się węglami; jej siostra się pochyliła i obie wpatrywały się chciwie w pojedynczy włos.

      Utros wyczuwał narastającą pomiędzy nimi magię. Sam nie miał daru, ale już widział, jak bliźniaczki dla niego czarowały. Nie zawiodą go.

      Ava wysoko uniosła włos.

      – Potrzebujemy dnia lub dwóch na przygotowania, lecz z tym złotym włosem możemy rzucić potężne zaklęcie. I wziąć na cel Nicci.

      ROZDZIAŁ 16

      Nathan zrozumiał – kiedy tylko spojrzał generałowi Utrosowi w oczy – że pradawny wódz nigdy nie odstąpi od oblężenia. W oczach legendarnego generała zobaczył determinację i upór. Utros stracił wszystko, pozostało mu tylko oblężenie Ildakaru.

      Kiedy miasto zamknie bramy i znowu szczelnie się odgrodzi, członkowie dumy przez wiele dni będą omawiać sprawozdanie jego i Nicci. Nathan w głębi duszy wiedział, że miasto potrzebuje innych metod, żeby odeprzeć zagrożenie. W bezpośrednim starciu nie pokona się tak gigantycznej armii.

      – Musimy znaleźć inny sposób wyrwania się


Скачать книгу