Honor. Lene Wold
Читать онлайн книгу.pamiętające królestwa Ammonitów, Moabitów i Edomitów. Podobno Jezus został ochrzczony w wodzie Jordanu, a Mojżesz w swojej wędrówce stanął na górze Nebo pod Madabą. Znajdziemy tutaj również twierdze Rzymian i krzyżowców oraz nabatejską stolicę Petrę. Ruiny Petry są dziś zaliczane do siedmiu cudów świata i poświadczają wybitne osiągnięcia techniki uprawy, architektury, sztuki i języka pisanego, który tutaj się rozwinął.
Mimo że okolice rzeki Jordan są kolebką jednej z najstarszych kultur świata, państwo Jordania jest zupełnie młode. Powstało dopiero w 1946 roku, gdy kraj wyzwolił się spod dominacji Wielkiej Brytanii, która po rozpadzie Imperium Osmańskiego kontrolowała te tereny, nazywane wówczas Transjordanią.
Od uzyskania niepodległości Jordania była sceną szeregu wojen i konfliktów. Kraj brał bezpośredni udział w dwóch wojnach z Izraelem, w 1948 i 1967 roku, i poniósł dotkliwe konsekwencje trzech konfliktów w regionie Zatoki Perskiej (w latach 1980–1988, 1991 i 2003). Po wojnie z Izraelem w 1948 roku liczba ludności Jordanii wzrosła w ciągu roku – głównie wskutek napływu uchodźców – z czterystu tysięcy do miliona trzystu tysięcy, co stanowiło dla kraju znaczne gospodarcze i polityczne obciążenie. Innym powodem niepokojów była Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP), która w drugiej połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku miała w Jordanii i Libanie swoje bazy wypadowe. Jej działalność doprowadziła we wrześniu 1970 roku do krwawej wojny domowej między OWP a rządem, określanej jako Czarny Wrzesień. Chociaż po wojnie OWP została z Jordanii wyrzucona, to do 1974 roku zdołała przeprowadzić na jej obszarze kilka spektakularnych akcji terrorystycznych.
Od tamtej pory Jordania była kilkakrotnie na krawędzi zbrojnej rebelii, do czego przyczyniały się masy uchodźców z Palestyny, Libanu, Iraku i Syrii. Jordania przyjęła dotąd ponad pół miliona Syryjczyków. Poza tym zarejestrowano w niej ponad dwa miliony Palestyńczyków, co stanowi około sześćdziesięciu, siedemdziesięciu procent ludności. Tworzy to bardzo złożoną strukturę demograficzną. Komplikują ją dodatkowo wewnętrzne konflikty między osiadłymi Jordańczykami a beduinami, którzy od wieków prowadzą na pustyni koczowniczy lub półkoczowniczy tryb życia.
Mimo tej trudnej sytuacji dzisiejsza Jordania uchodzi za kraj stosunkowo stabilny. Na Bliskim Wschodzie to oaza pokoju. Oddzielona jedynie pustynią od wojny, która szaleje na północy, na granicy z Irakiem i Syrią.
– Niełatwo dzisiaj w Jordanii być beduinem – odzywa się szofer i ścisza radio, z którego dobiega ogłuszający jazgot. Opowiada, że należy do rodu Bani Hasan, największego klanu beduinów w Jordanii, liczącego około miliona ludzi.
– Czyli pan też jest beduinem? – pytam.
– Tak jak czterdzieści procent mieszkańców tego kraju – odpowiada i spogląda na mnie przebiegle we wstecznym lusterku. – Ale władze utrudniają nam życie. Król Abd Allah nie walczy za naszą sprawę. – Wyjaśnia dalej, że beduini muszą teraz płacić podatki i cło za każdym razem, kiedy przekraczają granicę kraju, co sprawia, że styl życia nomady staje się drogi. Poza tym ich towary mają niewielką wartość na otwartym rynku.
Tłumacz odwraca głowę w moją stronę, przerywa nam i pyta, czy mam telefon lub kamerę. Przyznaję się, że mam komórkę i magnetofon, jedno i drugie będzie mi potrzebne. On tylko macha niecierpliwie dłonią.
– Dawaj mi je – mówi.
– Wyluzuj – odzywa się znowu szofer. – Ona ma pisać o dżarimat szaraf, zabójstwach honorowych, nie o polityce.
– Nie bądź naiwny – odpowiada tłumacz. – Zabójstwa honorowe to jest polityka. W Jordanii wszystko jest polityką.
Patrzę na jego wyciągniętą rękę i uzmysławiam sobie, że trudno będzie nie oddać mu sprzętu. Tłumacz powtarza jeszcze raz, że mam mu dać swój telefon. Chce go wyłączyć, żeby władze nie były w stanie nas namierzyć.
Wygrzebuję komórkę z torebki i wręczam mu ją, na co on mi dziękuje i natychmiast wyjmuje baterię.
– O królu Abd Allahu nie mówi się publicznie złego słowa – poucza mnie; telefon i baterię wkłada do schowka pod deską rozdzielczą.
– Nie musimy rozmawiać o królu Abd Allahu – wtrącam.
Ahmed nie widzi w tym żadnego problemu.
– Ludzie są teraz tylko trochę ostrożniejsi, uważają na to, co mówią. Mamy problemy w kraju, ale żeby obalać reżim jak w Egipcie czy Syrii? W życiu! Bez sensownej alternatywy nie ma po co wychodzić na ulice.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.