Ogniem i mieczem, tom pierwszy. Генрик Сенкевич

Читать онлайн книгу.

Ogniem i mieczem, tom pierwszy - Генрик Сенкевич


Скачать книгу
wedle długich dębowych stołów i rozprawiali głośno, a wszyscy o ucieczce Chmielnickiego, która była największym w mieście ewenementem. Skrzetuski więc z Zaćwilichowskim siedli sobie w kącie osobno i namiestnik począł wypytywać, co by to za feniks115 był ten Chmielnicki, o którym wszyscy mówili.

      – To wać116 nie wiesz? – odpowiedział stary żołnierz. – To jest pisarz wojska zaporoskiego, dziedzic Subotowa i – dodał ciszej – mój kum. Znamy się dawno. Bywaliśmy w różnych potrzebach, w których niemało dokazywał, szczególniej pod Cecorą117. Żołnierza takiej eksperiencji118 w wojskowych rzeczach nie masz może w całej Rzeczypospolitej. Tego się głośno nie mówi, ale to hetmańska głowa: człek wielkiej ręki i wielkiego rozumu; jego całe kozactwo słucha więcej niż koszowych i atamanów, człek nie pozbawiony dobrych stron, ale hardy, niespokojny i gdy nienawiść weźmie w nim górę – może być straszny.

      – Co mu się stało, że z Czehryna umknął?

      – Koty ze starostką Czaplińskim119 darli, ale to furda! Zwyczajnie szlachcic szlachcicowi z nieprzyjaźni sadła zalewał120. Nie jeden on i nie jednemu jemu. Mówią przy tym, że żonę starostce bałamucił: starostka mu kochanicę odebrał i z nią się ożenił, a on mu ją za to później bałamucił, a to jest podobna rzecz, bo zwyczajnie… kobieta lekka. Ale to są tylko pozory, pod którymi głębsze jakieś praktyki się ukrywają. Widzisz waść, rzecz jest taka: w Czerkasach121 mieszka stary Barabasz, pułkownik kozacki, nasz przyjaciel. Miał on przywileje i jakoweś pisma królewskie, o których mówiono, że Kozaków do oporu przeciw szlachcie zachęcały. Ale że to ludzki, dobry człek, trzymał je u siebie i nie publikował. Owóż Chmielnicki Barabasza na ucztę zaprosiwszy tu do Czehryna, do swego domu, spoił, potem posłał ludzi do jego futoru122, którzy pisma i przywileje u żony podebrali – i z nimi umknął. Strach, by z nich jaka rebelia, jako była Ostranicowa, nie korzystała, bo repeto123: że to człek straszny, a umknął nie wiadomo gdzie.

      Na to pan Skrzetuski:

      – A to lis! w pole mnie wywiódł. Toć ja jego tej nocy na stepie spotkałem i od arkana124 uwolniłem!

      Zaćwilichowski aż się za głowę porwał.

      – Na Boga, co wać125 powiadasz? Nie może to być!

      – Może być, kiedy było. Powiadał mi się pułkownikiem u księcia Dominika Zasławskiego126 i że do Kudaku127, do pana Grodzickiego, od hetmana wielkiego jest posłany, alem już temu nie wierzył, gdyż nie wodą jechał, jeno się stepem przekradał.

      – To człek chytry jak Ulisses128. I gdzieżeś go wać spotkał?

      – Nad Omelniczkiem, po prawej stronie Dnieprowej. Widno do Siczy129 jechał.

      – Kudak chciał minąć. Teraz intelligo130. Ludzi siła131 było przy nim?

      – Było ze czterdziestu. Ale za późno przyjechali. Gdyby nie moi, byliby go słudzy starostki zdławili.

      – Czekajże waszmość. To jest ważna rzecz. Słudzy starostki, mówisz?

      – Tak sam powiadał.

      – Skądże starostka mógł wiedzieć, gdzie jego szukać, kiedy tu w mieście wszyscy głowy tracą nie wiedząc, gdzie się podział?

      – Tego i ja wiedzieć nie mogę. Może też Chmielnicki zełgał i zwykłych łotrzyków na sług starostki kreował, by swoje krzywdy tym mocniej afirmować132.

      – Nie może to być. Ale to jest dziwna rzecz. Czy waszmość wie, że są listy hetmańskie przykazujące Chmielnickiego łapać i in fundo133 zadzierżyć?

      Namiestnik nie zdążył odpowiedzieć, bo w tej chwili wszedł do izby jakiś szlachcic z ogromnym hałasem. Drzwiami trzasnął raz i drugi, a spojrzawszy hardo po izbie zawołał:

      – Czołem waszmościom!

      Był to człek czterdziestoletni, niski, z twarzą zapalczywą, której to zapalczywości przydawały jeszcze bardziej oczy jakby śliwy na wierzchu głowy siedzące, bystre, ruchliwe – człek widocznie bardzo żywy, wichrowaty i do gniewu skory.

      – Czołem waszmościom! – powtórzył głośniej i ostrzej, gdy mu zrazu nie odpowiadano.

      – Czołem, czołem – ozwało się kilka głosów.

      Był to pan Czapliński, podstarości czehryński, sługa zaufany młodego pana chorążego Koniecpolskiego134.

      W Czehrynie nie lubiano go, bo był zawadiaka wielki, pieniacz, prześladowca, ale miał niemniej wielkie plecy135, przeto ten i ów z nim politykował.

      Zaćwilichowskiego136 jednego szanował, jak i wszyscy, dla jego powagi, cnoty i męstwa. Ujrzawszy go, wnet też zbliżył się ku niemu i skłoniwszy się dość dumnie Skrzetuskiemu zasiadł przy nich ze swoją lampką miodu.

      – Mości starostko – spytał Zaćwilichowski – czy wiesz, co się dzieje z Chmielnickim?

      – Wisi, mości chorąży, jakem Czapliński, wisi, a jeśli dotąd nie wisi, to będzie wisiał. Teraz, gdy są listy hetmańskie, niech jedno go dostanę w swoje ręce.

      To mówiąc, uderzył pięścią w stół, aż płyn rozlał się ze szklenic.

      – Nie wylewaj waćpan wina! – rzekł pan Skrzetuski.

      Zaćwilichowski przerwał:

      – A czy go wać dostaniesz! Przecie uciekł i nikt nie wie, gdzie jest?

      – Nikt nie wie? Ja wiem, jakem Czapliński! Waszmość, panie chorąży, znasz Chwedka. Owóż Chwedko jemu służy, ale i mnie. Będzie on Judaszem Chmielowi. Siła137 mówić. Wdał się Chwedko w komitywę z mołojcami138 Chmielnickiego. Człek sprytny. Wie o każdym kroku. Podjął się mi go dostawić żywym czy zmarłym i wyjechał w step równo przed Chmielnickim, wiedząc, gdzie ma go czekać!… A, didków syn139 przeklęty!

      To mówiąc znowu w stół uderzył.

      – Nie wylewaj waćpan wina! – powtórzył z przyciskiem pan Skrzetuski, który dziwną jakąś awersję140 uczuł do tego podstarościego od pierwszego spojrzenia.

      Szlachcic zaczerwienił się, błysnął swymi wypukłymi oczyma, sądząc, że mu dają okazję, i spojrzał zapalczywie na Skrzetuskiego, ale ujrzawszy na nim barwę141 Wiśniowieckich, zmitygował się, gdyż jakkolwiek chorąży Koniecpolski wadził się wówczas z księciem, wszelako Czehryn142 zbyt był blisko Łubniów143 i niebezpiecznie było barwyСкачать книгу


<p>115</p>

feniks (mit.) – ptak ognisty, odradzający się z popiołów; tu: nagłe a spektakularne zjawisko. [przypis redakcyjny]

<p>116</p>

wać – skrót od: wasza miłość. [przypis redakcyjny]

<p>117</p>

bitwa pod Cecorą (1620) – zakończona zwycięstwem wojsk turecko-tatarskich nad Polakami podczas odwrotu, spowodowanego przez niezgodę i niesubordynację polskich magnatów; do niewoli dostał się wówczas m.in. Bohdan Chmielnicki; Cecora – miejscowość w pn.-wsch. Rumunii. [przypis redakcyjny]

<p>118</p>

eksperiencja (z łac.) – doświadczenie. [przypis redakcyjny]

<p>119</p>

Czapliński, Daniel – podstarości czehryński, rotmistrz wojska polskiego. [przypis redakcyjny]

<p>120</p>

zalewać komuś sadła za skórę – związek frazeologiczny, znaczy: robić komuś na złość. [przypis redakcyjny]

<p>121</p>

Czerkasy – miasto nad Dnieprem, położone ok. 60 km na północ od Czehrynia. [przypis redakcyjny]

<p>122</p>

futor a. chutor – pojedyncze gospodarstwo, oddalone od wsi; przysiółek. [przypis redakcyjny]

<p>123</p>

repeto (łac.) – powtarzam. [przypis redakcyjny]

<p>124</p>

arkan – bicz, sznur, używany przez Tatarów do walki; lasso. [przypis redakcyjny]

<p>125</p>

wać – skrót od: wasza miłość. [przypis redakcyjny]

<p>126</p>

Zasławski-Ostrogski, Władysław Dominik (1618–1656) – książę, koniuszywielki koronny i starosta łucki, jeden z najbogatszych magnatów Korony. [przypis redakcyjny]

<p>127</p>

Kudak (nazwa z tur.) – twierdza nad brzegiem Dniepru, zbudowana w 1635 r. z inicjatywy hetmana Stanisława Koniecpolskiego, nazywana „kluczem do Zaporoża”, dziś w granicach miasta Dniepropietrowska. [przypis redakcyjny]

<p>128</p>

Ulisses – Odyseusz, bohater Iliady i Odysei Homera, znany ze sprytu. [przypis redakcyjny]

<p>129</p>

Sicz Zaporoska – wędrowna stolica Kozaków Zaporoskich, obóz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru. [przypis redakcyjny]

<p>130</p>

intelligo (łac.) – rozumiem. [przypis redakcyjny]

<p>131</p>

siła (starop.) – dużo, wiele. [przypis redakcyjny]

<p>132</p>

afirmować (z łac.) – potwierdzić. [przypis redakcyjny]

<p>133</p>

in fundo – w lochu. [przypis redakcyjny]

<p>134</p>

Koniecpolski, Aleksander herbu Pobóg (1620–1659) – książę, chorąży wielki koronny, magnat i starosta kresowy, uczestnik wojen kozackich, syn hetmana Stanisława Koniecpolskiego. [przypis redakcyjny]

<p>135</p>

mieć wielkie plecy – związek frazeologiczny, znaczy: mieć poparcie. [przypis redakcyjny]

<p>136</p>

Zaćwilichowski, Mikołaj – komisarz Kozaków zaporoskich pozostających na służbie Rzeczypospolitej. [przypis redakcyjny]

<p>137</p>

siła (starop.) – dużo, wiele. [przypis redakcyjny]

<p>138</p>

mołojec (ukr.) – młody, dzielny mężczyzna, zuch; tu: zbrojny. [przypis redakcyjny]

<p>139</p>

didków syn – diabli syn, czarci pomiot; didko (ukr.) – diabeł. [przypis redakcyjny]

<p>140</p>

awersja (z łac.) – niechęć. [przypis redakcyjny]

<p>141</p>

barwa – umundurowanie lub element stroju, świadczący o przynależności noszącego. [przypis redakcyjny]

<p>142</p>

Czehryn a. Czehryń (ukr. Czyhyryn) – miasto na środkowej Ukrainie, położone nad Taśminą, dopływem środkowego Dniepru, jedna z najdalej wysuniętych twierdz Rzeczypospolitej. [przypis redakcyjny]

<p>143</p>

Łubnie – miasto na Połtawszczyźnie, na śr.-wsch. Ukrainie, rezydencja książąt Wiśniowieckich. [przypis redakcyjny]