Imperium chmur. Jacek Dukaj
Читать онлайн книгу.cesarza”.
Dali jej słodkiego soku z moreli i posadzili na pancernym biodrze lokomotywy. Huk młotów rozdreszcza skórę. Dokoła Kiyoko biega i pokrzykuje więcej ludzi, niż ludzi dotąd widziała.
Myśli o czarno-białych miastach barbarzyńców wypalonych na fotografiach doktora Aka. Myśli o kanji 捗, o postępowaniu naprzód.
W nozdrzach – zapach owoców mikan i wygasłego ogniska.
Oficer zapytał ją o imię i o to, jak tu trafiła. „Zgubiłam się w chmurach”. Oficer zapytał ją o dom. „Ōkamu”. „Z Dolin nie ma drogi na południe i zachód. Są tylko góra, wodospady i urwisko”.
Na uwięzi powrozów grubych jak udo zapaśnika zaprzęg ośmiu wołów ciągnie, ciągnie to serce stali. Kanciaste kłębowisko płacht brudnego metalu. Kołysze się lekko w powietrzu, lampion skała, skała origami, origami grzmot. Od patrzenia na ową masywną niemożliwość cierpną Kiyoko podniebienie i wargi.
Oficer podąża wzrokiem za jej spojrzeniem. Uśmiech lśniących guzików czarnego munduru. Pobłażliwość miecza skrytego w pochwie. Wrzask czerwonych blizn zagłuszający połowę twarzy oficera. „Więc teraz ty także służysz sekretom cesarza”. Świat przewrócił się na drugi bok.
W owym czasie w Kraju Bogów działało zaledwie kilka linii kolejowych, wszystkie zbudowane przez ludzi Zachodu. Pierwszą linię na Hokkaidō, z kopalni Ishikari do portu Otaru, poprowadził gaikokujin Crawford.
Lecz do Trzech Dolin nie zostaną dopuszczeni cudzoziemcy z żadnych państw Zachodu, które istnieją.
Trzy Doliny budują własną kolej, systemu brytyjskiego, z parowozami amerykańskiej kompanii H.K. Porter – aby dowozić tu rudę z Nanae, ludzi i maszyny z portu Hakodate, rzadkie surowce z Korei i Chin.
W dwudziestym piątym roku Meiji kopalnie węgla Damasi i Adamasi nie są jeszcze niczym więcej niż dziurami w ziemi, ponad którymi chwieją się bambusowe rusztowania. Cesarska Górska Stocznia to pogrążony w chaosie i błocie obóz prospektorów i kolonizatorów. Robotnicy mieszkają w szałasach i namiotach rozstawionych na północnym zboczu Pierwszej Doliny, pod linią lasu.
Unkai przepływa dwa chō powyżej, od przełęczy do przełęczy.
I Góra Pijanego Księżyca, i Szczyty Wierzbowe, i łańcuch Okachi, aż do paszczy wulkanu – wszystko przecięte wpół przez tę poziomą lawinę chmur:
to jest połowa nieba,
to jest połowa ziemi.
Kiyoko zasypia na chłodnym łonie niewkolejonej jeszcze lokomotywy. Zapatrzona w pióropusze iskier pod falami obłoków.
Tak unkai nakryło ją miękką kołdrą.
Oficer Kaitakushi nazywa się Tomoe Ryuunosuke, to on stoi tu na straży Błogosławionego Przymierza. Nie dopuści do Cesarskiej Górskiej Stoczni nikogo, kto nie ma imiennego pozwolenia z Biura Kolonizacji.
Dotarcie do wioski Ułaskawionych traktem dokoła gór zajmie Tomoe dzień i większą część nocy.
Matka Kiyoko czeka na werandzie. Wszyscy wujkowie Ōkamu poszukiwali Kiyoko. Palą się pochodnie i ogniska. Rozbudzone psy skamlą pod Księżycem.
Oficer Tomoe wypuszcza ze swej dłoni dłoń Kiyoko. Kiyoko chce pobiec do mamy; powstrzymuje się. Tylko uśmiech wypełnia jej twarz jak płomień-lampion. Słyszy męczeńskie chrapanie wujka Masa. Babka Reina siedzi na tylnych schodkach i moczy krzywe nogi w krystalicznej poświacie Księżyca. W poprzek ścieżki maszeruje fioletowa żabka.
Matka Kiyoko dotyka czołem desek werandy. Tomoe Ryuunosuke w odpowiedzi zgina się w mechanicznym ukłonie. Nie obrazili się żadnym uczuciem.
Inni potem pytali Kiyoko, raz za razem; lecz nie matka. Kiyoko służy teraz sekretom cesarza. Ojciec wiedział, że nie ma szans na zwycięstwo; walczył do śmierci, gdyż to była jego droga.
.
軍
人
勅
諭
.
Po śmierci wszyscy mamy inne imiona.
W dwudziestym siódmym roku Meiji do Doliny za Chmurami przybył gaikokujin z Kraju, Którego Nie Ma, aby rozpocząć produkcję Okrętów Żelaza Ducha dla Cesarskiej Marynarki Nieba.
Żołnierze, Żeglarze, My jesteśmy waszym Najwyższym Dowódcą.
.
„Po śmierci wszyscy mamy inne imiona”. Teraz, gdy odszedł do krain śmierci (które leżą za zachodnim horyzontem), ojciec Kiyoko zwie się Ibara i zaiste, jest niczym cierń w pamięci wszystkich złączonych z nim krwią lub honorem.
Kiyoko nie zna innego ojca niż pana Ciernia.
„Sonnō jōi! Czy byli wierni cesarzowi?, czy mu się sprzeciwiali? Ten sam los, skoro przegrali”. Sakurako, pucułowata i zakatarzona, przegląda się w szklanym lusterku, które ojciec przywiózł jej z Muroran. Szczególną uwagę poświęca nosowi, śliwkowoczerwonemu od ciągłego siąkania i kichania. „Nie wierz gazetom. Nie do ciebie piszą. Nie do nas”.
Kiyoko przyniosła do gospodarstwa kwaśnych senbei egzemplarz „Taiyō” pożyczony od żony doktora Aka. W jednym z artykułów wyliczano uczestników dawnych buntów wzniecanych pod podwójnym hasłem oddania absolutnej władzy cesarzowi oraz wypędzenia barbarzyńców – sonnō jōi! – którym to bohaterom-męczennikom z chwilą podpisania Konstytucji należy się co najmniej przywrócenie czci. Tak przekonuje autor artykułu.
Kiyoko nie znajduje tam imienia ojca. Ale to nie znaczy nic. Po śmierci – inne imiona.
„Doktor Aka mówi, że wszystko się zmieni. Że władzą obdarzać będą gazety. Że sonnō jōi powróci, kiedy zewsząd usłyszymy taki głos: wypędzić cesarza, być we wszystkim jak barbarzyńcy”. „Na przekór żonie, Kiyoko, on tak na przekór żonie”. „Och!”
Z werandy domu trzech wujków Ryuko widać całą główną ulicę Ōkamu. Wracający z pola chłopi napotkali dziadka Kiyoko (który nie jest jej dziadkiem) i rozgorzała pantomima dobrodusznych obleśności. Dziadek Kiyoko ma jedno wielkie marzenie: zażyć przed śmiercią rozkoszy z kurtyzaną rangi oiran. Od lat oszczędza na ten cel. Z czasem jego marzenie stało się marzeniem całej Ōkamu. Skoro dama dzieląca łoże z daimyō i książętami krwi obsypie klejnotami swych czułości tego najmarniejszego spośród nas, pokręconego reumatyzmami i sparszywiałego od stóp do pępka starucha – to jakbyśmy wszyscy choć raz zasiedli do uczty bogów. Niekiedy nawet Ułaskawieni dorzucają dziadkowi miedziaka mon.
„Po co ty tam jeszcze przesiadujesz wieczorami!” „Matka wraca od pana Aigo jeszcze później”.
Sakurako podsuwa Kiyoko lusterko, aby ujrzała się tym, czym widzą ją wszyscy w wiosce: czystszym, wyraźniejszym obrazem urody swej matki.
Kiyoko nawet własnemu odbiciu przygląda się jakby w radosnym zdumieniu. To ja? Moje oczy, moje włosy, moja młodość?
Ponad jej ramieniem wschodzi w szklanym owalu opuchłe lico Sakurako. „Ja jestem brzydka, gruba i lubię proste przyjemności bogactwa. Zdobędę zamożnego męża, urodzę tłuste dzieci, urządzę wygodny dom. Ty jesteś tennyo z wachlarza, Kiyoko, śnisz dniem, myślisz nocą, uschniesz z miłości do księcia z Księżyca albo podetniesz sobie żyły. Zobacz, jaki glut”. Oto i najszczersza uciecha ugniatania pokraśniałego nosa.
Ojciec Sakurako został ułaskawiony przed wykonaniem wyroku śmierci. Odpowiadał za porwanie jednego z ośmiu okrętów cesarskich, które Enomoto Takeaki wywiódł do Hokkaidō z zamiarem ustanowienia tu namiastki shōgunatu Tokugawa. Enomoto proklamował mianowicie Republikę Ezo. Uznali ją barbarzyńcy z Wielkiej Brytanii i Francji. Ostatecznie poddał