Grzeszne gierki. Seksowny duet. Tom 2. Laurelin Paige
Читать онлайн книгу.mnie słabość, którą słyszałam w moim głosie. Weston unikał mnie wzrokiem.
– Tak, mam spotkanie. Nie powinno trwać zbyt długo. Szukam właśnie portfela.
– Spotkanie? Przecież mamy miesiąc miodowy. – Wyruszaliśmy jutro, a poza tym kiedy planowaliśmy podróż poślubną, nasze małżeństwo było jedynie udawane. A teraz sytuacja się zmieniła. Jeśli mieliśmy to sobie jakoś poukładać, musieliśmy się trzymać razem.
– O, jest – rzucił Weston, znajdując portfel w marynarce. Zachowywał się, jakbym nic nie powiedziała. Nie obchodziła mnie już gra pozorów ani to, co ludzie powiedzą. Zależało mi tylko na nas.
– Westonie… – zawołałam za nim, gdy szedł ku drzwiom.
Tym razem na mnie spojrzał. Wyraz jego twarzy, wcześniej rozproszony, złagodniał. Podszedł do mnie, ujął mój policzek w dłoń i mnie przytulił.
– Obiecuję, że szybko wrócę. – Pocałował mnie w kącik ust. Chwyciłam go za poły płaszcza.
– Ale musimy porozmawiać.
– Wiem. I porozmawiamy. Mamy dwa tygodnie, jestem cały twój. Ale najpierw muszę coś załatwić, okej? – Przesunął kciukiem po mojej szczęce, przyprawiając mnie o dreszcze.
– Okej – odpowiedziałam, choć wcale mi to nie pasowało. Nie miałam jednak wyboru, musiałam mu zaufać. Pocałował mnie ponownie, tym razem mocno i namiętnie, tak że aż zmiękły mi kolana.
– Nie bądź ubrana, kiedy wrócę – rzucił kokieteryjnie, ale jednocześnie władczo. Skinęłam głową, choć wiedziałam, że do rozmowy, którą mieliśmy przed sobą, powinnam być ubrana. Gdy ponownie ruszył ku drzwiom, miałam wrażenie, jakby odchodził na zawsze. Bezwolnie znów wypowiedziałam jego imię:
– Weston!
Zatrzymał się w półotwartych drzwiach i spojrzał na mnie tęsknie.
– Dwa tygodnie – obiecał ponownie. – Będę cały twój. – Zamknął drzwi i zniknął.
Ja jednak nie martwiłam się o te dwa tygodnie, lecz o całą przyszłość.
Długo wpatrywałam się w drzwi, próbując poukładać myśli. Jego słowa i pocałunki miały mnie uspokoić. Udało mu się to przez chwilę. Ale teraz, gdy wyszedł, a ja zostałam sama w apartamencie dla nowożeńców z tysiącem pytań i wyłożoną diamentami obrączką, jego dobre intencje uleciały wraz z nadchodzącą burzą emocji.
Jego pociechy były jak odrzucenie, a słowa niczym puste obietnice.
Złapałam pustą szklankę – pierwszy przedmiot, jaki mi się nawinął – i cisnęłam nią w drzwi. Rozpadła się na kawałki, uwalniając strumień łez. W co ja się wpakowałam? Płakałam, obejmując się ramionami i zadając sobie raz po raz te same pytania. Czemu czułam tak silny ból? Nie wiedziałam nawet, kogo winić – samą siebie, ojca, Westona, Donovana?
Może to wszystko było głupie i dramatyczne, może nie warto nad tym płakać. W końcu dostanę moją firmę. Może uda mi się też zatrzymać Westona. Ale czemu w takim razie musiał wychodzić w jakiejś sekretnej sprawie w niedzielę o dziesiątej rano? Dlaczego mi nic nie mówił? Dlaczego nie dopuszczał mnie do siebie?
Zgięłam się wpół, by opanować szloch. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Zamarłam. To musiała być sprzątaczka. Zapomnieliśmy wywiesić tabliczkę „nie przeszkadzać”.
Pukanie rozległo się ponownie. Musiałam otworzyć, bo pokojówka i tak miała własny klucz i otworzyłaby sobie sama. Podeszłam do drzwi, uważając, by nie nadepnąć na szkło, i otworzyłam je.
– Nie potrzebujemy… – zaczęłam. Ale to wcale nie była pokojówka. – Clarence? – Wytarłam łzy z policzków. Rany, drugi raz w ciągu dwóch dni zastał mnie płaczącą. – Co ty tu robisz?
– Mogę wejść? – spytał.
– Weston… – W zasadzie nie chciałam mu mówić, że mój mąż wyszedł, a zaproszenie ekschłopaka do apartamentu nowożeńców, gdy byłam sama, też wydawało mi się niestosowne.
– …właśnie wyszedł – dokończył za mnie Clarence. – Widziałem go.
Zmarszczyłam brwi.
– Wiedziałeś, że ma gdzieś wyjść?
– Nie, po prostu mi się poszczęściło.
Ponownie ściągnęłam brwi. A więc chciał się ze mną spotkać sam na sam.
Nie miałam pojęcia, jak go spławić. Nie byłam dziś zbyt przytomna.
– Uważaj, na podłodze leży szkło.
Otworzyłam drzwi szerzej, żeby go wpuścić, po czym pozwoliłam, by same się zatrzasnęły. Clarence spojrzał na bałagan na podłodze.
– Coś się stało, Elizabeth? – spytał zaniepokojony.
– Upuściłam szklankę – odparłam, owijając się szczelniej szlafrokiem ze świadomością, że pod spodem jestem naga. – Nie wiem, czemu się tym tak głupio przejęłam. Pewnie uważasz mnie za histeryczkę. – Słaba wymówka. Wzięłam ze stolika kolorowy magazyn, aby użyć go jako szufelki. Clarence wyjął mi go z ręki.
– Pozwól, że ja się tym zajmę. – Pochylił się i zmiótł kawałki szkła na czasopismo, po czym przyjrzał mi się uważnie. – Upuściłaś szklankę tuż przy drzwiach? Mnie się wydaje, że ją rzuciłaś.
Odwróciłam się do niego plecami, by wydmuchać nos, a następnie ponownie zwróciłam się ku niemu.
– Nie wiem, co sugerujesz. A w ogóle to może mi powiesz, czemu przyszedłeś?
– Nie chcę cię denerwować, Bitsy. – Znów użył tego dawnego zdrobnienia. Wysypał szkło do kosza pod biurkiem, odłożył magazyn i spojrzał na mnie. – Przyszedłem, żeby sprawdzić, jak się czujesz. Wczoraj martwiłem się o ciebie. A teraz martwię się jeszcze bardziej.
Łzy ponownie pociekły mi po twarzy. Wszystko układało się źle, a Clarence był pierwszą osobą, która to zauważyła.
– Wesela są wykańczające – odparłam, krzyżując ramiona na piersi. – Związki też. Dorosłe życie ogólnie jest trudne.
Mój były chłopak zbliżył się do mnie i objął mnie.
– Czy chcesz o tym pogadać? Wiesz, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć. – Głaskał mnie dłonią po plecach, a ja płakałam mu w ramię. Pocieszał mnie jak ojciec dziecko. W każdym razie normalny ojciec, bo nie mój. – Wpadłem na szalony pomysł. Chcesz go usłyszeć?
Pokiwałam głową niezdolna wypowiedzieć słowa.
– Od czasu, kiedy spotkałem cię kilka miesięcy temu w restauracji, z Westonem, nie mogłem przestać o tobie myśleć. Mój ojciec siedzi w branży telewizyjnej, więc wypytałem go o ciebie, o Dyson Media i o to, co się dzieje w firmie po śmierci twojego ojca. Dowiedziałem się o jego ostatniej woli. Zacząłem się zastanawiać… Mam nadzieję, że nie przeginam… Tak tylko strzelam…
Serce mi gwałtownie przyspieszyło. Domyślałam się, do czego zmierza.
– Otóż zacząłem się zastanawiać, czy ten ślub nie był tylko środkiem wiodącym do celu. Czy nie wyszłaś za mąż tylko po to, by móc przejąć firmę ojca.
Odepchnęłam go delikatnie i przełknęłam ciężko ślinę.
– To naprawdę niestosowne uwagi – odparłam, nadal czując gulę w gardle.
– Wiem. To zapewne po prostu myślenie