Grzeszne gierki. Seksowny duet. Tom 2. Laurelin Paige
Читать онлайн книгу.To musiało być dla ciebie trudne. – Dopiero teraz to sobie w pełni uświadomiłem. Callie spojrzała na mnie i pokiwała głową. W oczach miała łzy. Położyłem dłoń na jej dłoni. Pomogło, bo mnie też było ciężko.
– Chcesz zobaczyć jego pokój? – zapytała nagle podekscytowana.
– Jasne. – Ja też poczułem falę entuzjazmu, jakby to był poranek wigilijny. Chciałem zobaczyć wszystko, co do niego należało: ciuszki, łóżeczko, jedzenie i miejsce zabaw. Pragnąłem się nim sycić jak wygłodniały – dotąd nie uświadamiałem sobie jak bardzo.
– Kto z nim zwykle zostaje? – spytałem, wstając od stołu.
– Ja. Nie pracuję poza domem.
– Super. – Korzyści wynikające z urodzenia w bogatej rodzinie. Zwykle gardziłem rówieśnikami żyjącymi z funduszów powierniczych, lecz teraz cieszyłem się, że Callie ma taką możliwość. I że to ona opiekuje się Sebastianem. Przynajmniej nie zajmował się nim nikt obcy.
Poprowadziła mnie krótkim korytarzem obok sypialni, która zapewne należała do niej. Znaleźliśmy się w niewielkim pokoiku sąsiadującym z łazienką. Był pomalowany na zielono i żółto, na podłodze leżał gruby włochaty dywan w ciemnoniebieskim kolorze, a pod ścianami ułożono zabawki. W jednym kącie stało łóżeczko. W kolejnym narożniku – szafka. Był też fotel na biegunach i stolik z klockami Lego przeznaczonymi dla małych dzieci – tymi większymi, których nie dało się połknąć.
– Uwielbiałem lego – przyznałem się, uśmiechając się do swoich wspomnień. Bawiłem się nimi sam, a potem z Donovanem. Swoje konstrukcje pokazywałem z dumą ojcu, gdy wracał do domu wieczorami.
– Sebastian uwielbia te klocki, choć jest jeszcze za słaby, żeby samemu je rozmontować. Tak więc on buduje, a my rozbieramy.
Pokiwałem głową. Nie miałem pojęcia o rozwoju dzieci i ich umiejętnościach. Musiałem się wiele nauczyć.
– A tu śpi? – Zastanawiałem się, czy byłoby dziwne, gdybym się pochylił i powąchał jego kocyk.
– Nie, tylko drzemie. Śpi ze mną. Tak było łatwiej, kiedy go karmiłam, a potem już tak zostało. Oboje się do tego przyzwyczailiśmy.
– Czy to nie jest niebezpieczne? Oczywiście tylko pytam, nie oceniam. – Naprawdę nie miałem pojęcia.
– Zdania są podzielone, jak w każdej innej kwestii.
Było tyle rzeczy, których jeszcze nie wiedziałem…
Nagle poczułem się przytłoczony jak pod lawiną. Opadłem na podłogę i oparłem się plecami o łóżeczko. Callie usiadła pod przeciwną ścianą twarzą do mnie.
– Chciałaś go? – Nagle to pytanie wydało mi się najważniejsze. Jakby odpowiedź na nie miała wpłynąć na moje własne uczucia. Callie musiała się czuć taka samotna… Pragnąłem, aby mały był chcianym dzieckiem.
– Oczywiście – odparła bez wahania. – Czekaj, czy ty pytasz, czy chciałam zajść w ciążę? Z tobą?
– Nie, ale… Używaliśmy przecież gumek.
– Owszem. Jedna z nich pękła.
– Faktycznie. – Dopiero teraz to sobie przypomniałem. – Czemu wtedy się tym nie przejąłem?
– Byłam tuż przed okresem. Powiedziałam ci, że na pewno nic się nie stanie.
Właśnie. Zapewniała mnie o tym. A ja później robiłem sobie badania na choroby weneryczne i wyszło, że jestem czysty. Ona już się do mnie nie odezwała, więc zapomniałem o tym.
– Nic nie powinno było się zdarzyć. Nie próbowałam zajść w ciążę. Wróciłam do domu i czekałam na okres, który nie nadszedł. W końcu zdałam sobie sprawę, że jestem w ciąży. Wiedziałam to nawet bez testów. I to nie z powodu mdłości i bólu piersi. Po prostu zawsze miałam regularne miesiączki. A poza tym czułam się jakoś inaczej… w środku.
– I co, od razu wiedziałaś, że go chcesz?
Callie oparła głowę o ścianę.
– Miałam trochę wahań. Ale szybko zdałam sobie sprawę, że chcę być rodzicem, by móc dać Sebastianowi lepsze życie niż własne.
Wiedziałem, że to jej się uda – niezależnie od tego, czy będę obecny w jego życiu czy nie.
– Rozumiem, co masz na myśli. – Ten dzień zaskakiwał mnie kolejnymi falami emocji. Callie przekrzywiła głowę, przyglądając mi się uważnie.
– Jesteśmy chyba do siebie bardziej podobni, niż myślałam. Przykro mi, że nie dałam ci wcześniej szansy. Pomyśl tylko, czego mogliśmy się dowiedzieć o sobie nawzajem? – Uśmiechnęła się.
– Prawda? Może nawet byśmy się zaprzyjaźnili. – Nagle coś sobie uświadomiłem. – Ale rozumiesz chyba, że ja nie chcę tu wić gniazdka rodzinnego? To znaczy lubię cię, lecz…
Callie przewróciła oczami.
– Ja z tobą nie flirtuję, ty narcyzie. Przecież dopiero co się ożeniłeś.
– Właśnie. – Myśl o Elizabeth była jak promień słońca w pochmurny dzień. Pragnąłem być z nią, sycić się jej blaskiem i ciepłem. I spokojem, który czułem w jej obecności. – Muszę już do niej wracać.
– Jasne.
Zmarszczyłem brwi, pocierając je kciukiem i palcem wskazującym.
Nadal miałem przed sobą decyzje i pytania – nie chciałem jednak, by odebrały mi one możliwość wyboru.
– Mogę ci płacić alimenty. Dowiem się, ile powinny wynosić. Zapłacę też wstecz, gdy tylko wrócę z podróży poślubnej.
– Westonie, nie potrzebuję twoich pieniędzy. Nie po to się z tobą skontaktowałam.
– Wiem, ale nie chcę się migać od odpowiedzialności finansowej. Co do bycia ojcem… To nie takie proste. Mówiłaś, że potrzebujesz kogoś na pełny etat, ale moja firma ma biura na całym świecie. Mamy filie na trzech kontynentach – na razie. A jeśli będę musiał się przeprowadzić? Czy to by oznaczało utratę tego wszystkiego? – Dłonią zatoczyłem koło po pokoju.
Callie położyła sobie dłoń na karku i poruszała szyją na boki, jakby ją rozbolała.
– Nie mam pojęcia, Westonie. Wiem, co ci powiedziałam. Ale logistycznie i prawnie nie mogę cię do niczego zmusić. – Pochyliła się, rozkładając nogi w literę „V”. – Chcę, żeby Sebastian miał z tobą dobre relacje. Chcę, by znał ojca, by nie czuł się zawiedziony i odrzucony. Cokolwiek będzie cię trzymać z dala od niego – życie, praca – będzie się wiązało z konsekwencjami. On będzie z tego powodu cierpiał. A ja będę cierpieć na widok jego cierpienia. Nie mogę cię jednak do niczego zmuszać.
– Czyli jesteś gotowa przyjąć mnie jako jego ojca, cokolwiek mogę mu zaoferować? – Po tym, co dopiero powiedziała, to pytanie zabrzmiało okropnie. Nie chciałem, aby cierpiała. Ani ona, ani Sebastian. Nie chciałem burzyć porządku, który dla niego zbudowała.
Nie chciałem zafundować mu takiego dzieciństwa, jakie miałem sam.
Musiałem jednak znać wszystkie możliwości, wiedzieć, jaki mam wybór.
– Tak. On jest Kingiem. – Callie nie wydawała się zadowolona ze swojej odpowiedzi.
– Bo wiesz, że nawet jeśli mu o mnie nie powiesz i pozwolisz mu dorastać bez ojca, on to zauważy. Zorientuje się, że nie ma taty jak inne dzieci w szkole. I nieważne, czy będzie mnie znał czy nie. – Powiedziałem