Nigdy nie pozwolę ci odejść. Katy Regnery
Читать онлайн книгу.was z powrotem – rzekł, wskazując na tylne siedzenia samochodu.
Dziewczynka ruszyła w stronę drzwi, Holden podążył za nią w ciszy. Zatrzymali się.
– Ale nie kupiliśmy jeszcze chleba i kiełbasy – powiadomiła mężczyznę.
– Mam dużo jedzenia – odpowiedział niecierpliwie.
Sadie, twoi kuzyni nadal mieszkają w okolicy? Poproś, żeby przynieśli lodówkę z piwem i posiedzieli z nami.
Słowa pana Fillmana krążyły jej w głowie. Spojrzała znów na tył ciężarówki, gdzie zauważyła dużą, zniszczoną, czerwoną chłodziarkę.
Mężczyzna zerknął na nią i przymknął powieki.
– Marnujemy czas, dziewczyno. Właźcie do cholernego samochodu.
Griselda spojrzała na psa. Skomlał, podskakując przy oknie i pocierając łapkami szybę.
– Ma pan słodkiego szczeniaczka – stwierdziła.
– Tak.
– Czy może siedzieć mi na kolanach, gdy będziemy jechać?
– Nazywa się Cutter. – Mężczyzna wzruszył ramionami. – Może.
Dziewczynka odwróciła się w stronę Holdena, po czym sięgnęła do klamki.
Chłopiec złapał ją za rękę, pochylając się nad jej uchem. Nie spuszczał przy tym wzroku z brata pani Fillman.
– N-n-nie podoba mi się to. N-n-nic nie mówiła o b-b-bracie, który m-m-miałby nas odebrać.
– Naprawdę chcesz iść aż do sklepu, wydać pieniądze pani Fillman i wrócić do nich tylko po to, żeby dostać lanie, bo zmarnowałeś ich pieniądze i pyskowałeś jej bratu?
– N-n-nie wiemy, k-k-to to jest.
Griselda odwróciła się znów w stronę mężczyzny.
– Proszę pana, przysłali pana po nas nasi rodzice zastępczy, prawda?
– Cholera jasna, co przed chwilą powiedziałem, ty ptasi móżdżku? Fosterowie. Tak. Dostaniecie od nich lanie, jak dalej będziecie marnować ich czas. I mój! – Otworzył szeroko drzwi do samochodu i usiadł na miejscu kierowcy, zatrzaskując głośno drzwi i odpalając silnik.
– Widzisz? – powiedziała, przygryzając dolną wargę. – Nie chcę dostać po głowie. Chcę tylko zamoczyć stopy w rzece… i pogłaskać szczeniaczka.
– G-G-Gris, nie – ostrzegł, odciągając ją, gdy tylko złapała za klamkę.
– Więc ze mną nie jedź. – Sięgnęła do kieszeni, wyciągnęła z niej pięciodolarowy banknot i podała go Holdenowi, gdy brat pani Fillman zaczął głośno trąbić. – Idź i kup jedzenie. Zmarnuj pieniądze, ale to ty dostaniesz lanie, nie ja.
Otworzyła drzwi i zrobiła krok do przodu, ale chłopiec złapał ją za ramię.
– N-n-nie rób tego. Proszę.
– Holden, on zna naszych rodziców zastępczych. Słyszałeś panią Fillman. Mówiła, że jej rodzina mieszka w okolicy. Do tego ma szczeniaczka, na litość boską. Ktoś z pieskiem nie może nas skrzywdzić. Jadę.
Wsiadła do samochodu, a szczeniak wskoczył jej na kolana, radośnie oblizując jej twarz. Spojrzała na Holdena i zauważała, że jego usta były zaciśnięte, a klatka piersiowa podnosiła się i opadała przy każdym oddechu. Powoli kręcił głową.
Gdy sięgała do klamki, by zamknąć drzwi i zostawić go w spokoju, ten nagle odsunął jej dłoń i wspiął się do środka samochodu, przesuwając ją, by zrobiła mu miejsce. Samochód ruszył, a szczeniak przeszedł na kolana Holdena, oblizując mu twarz. Widząc to, Griselda zachichotała, lecz chłopczyk nawet nie spojrzał na niego. Wpatrywał się w oczy Griseldy, jakby znał straszny sekret, i pomimo że nie rozumiała dlaczego, przeraziło ją to, a uśmiech zniknął z jej twarzy.
Podniósł wzrok na mężczyznę, który patrzył prosto na drogę. Dziewczynka szybko zorientowała się, że nie zawrócił. Odjeżdżał coraz dalej od kempingu, zamiast do niego wrócić.
– Zajęło ci to sporo czasu, Seth – rzekł mężczyzna. – A ty, Ruth? Nigdy więcej nie każ mi tak czekać albo obedrę cię ze skóry.
Rozdział 4
– To jest życie! – zawołał Jonah, rzucając się na łóżko w ich pokoju i układając ręce pod głową. – Chodź tu i poleż ze mną.
Wyciągnął do niej rękę, a Griselda spojrzała na niego, wzięła głęboki oddech i położyła się obok. Było tam dość przyjemnie; w salonie znajdowały się pluszowa kanapa oraz kamienny kominek, a podłoga była nowa. Na łóżku leżał elegancki koc, do tego ona i Jonah mieli własną łazienkę połączoną z sypialnią, zaopatrzoną w malutkie buteleczki szamponu i odżywki, takie, jakie można znaleźć w dobrych hotelach.
Gdy przyjechali, Jonah odłożył ich torby na szafę i otworzył jedno z dwóch niewielkich okien.
– Kochanie, słychać stąd rzekę. Przyjemnie, prawda? Dobrze wykorzystaliśmy te sto pięćdziesiąt dolarów, czyż nie?
– Tak.
Leżała teraz na plecach, wsłuchując się w szemranie Shenandoah. Jej wspomnienia stały się tak ostre i bolesne, że zastanawiała się, jak przeżyć kolejne dwa dni. Przygryzła kawałek swojego policzka, aż poczuła krew. Po chwili jej palce, mocno zaciśnięte, powoli się rozluźniły.
– Och, właśnie! Pamiętasz tę stację, na której tankowaliśmy? Shawn podsłuchał, jak dwóch kolesi rozmawiało o jakichś walkach w podziemnym klubie dziś wieczorem. Gdzieś za Charles Town, na odludziu.
– Podziemny klub?
– Tak, w tym przypadku to jakieś prostackie walki w polu. Dwóch facetów wchodzi na ring zrobiony ze stogów siana gdzieś w polu kukurydzy i tłucze się nawzajem na kwaśne jabłko przez godzinę. Kiedy jeden się już nie podniesie, to koniec. Nie ma zasad. Dość paskudna sprawa.
Griselda zadrżała. Po całym dzieciństwie przepełnionym przemocą – od matki począwszy, poprzez wiele rodzin zastępczych, na Calebie Fosterze skończywszy – nie bardzo chciała oglądać dwóch bijących się ludzi.
– Nie pójdę tam – powiedziała łagodnie.
– Właśnie, że pójdziesz. Musisz poznać lokalne zwyczaje, maleńka.
Griselda odwróciła się na bok, aby widzieć jego twarz.
– Jonah, nie chcę tego oglądać. Wiesz dobrze, jak reaguję, kiedy widzę krew.
– Możecie zostać z Tiną z tyłu, z daleka od ringu i gadać o swoich kobiecych pierdołach. Ja i Shawn chcemy się zabawić. Nie przejechałem takiego szmatu drogi tylko po to, żeby siedzieć z tobą w pokoju. Jezu, jesteśmy tu po to, żeby się zabawić! – Jonah podniósł się na łokciu i spojrzał na nią. Przesunął palcem po bliźnie, która zaczynała się u podstawy jej brody i ciągnęła się aż do dolnej wargi. Jego głos był niski, a wzrok zimny, kiedy dodał: – Pójdziesz, Zelda.
– Wzięła głęboki oddech i kiwnęła głową, otwierając usta, gdy jego palec naciskał na jej wargi. Gdy go ssała, pochylił się do przodu i przycisnął swoje czoło do jej.
– To właśnie moja dziewczynka. – W jego głosie słychać było odrobinę rozdrażnienia, kiedy dotykał jej biodra. – Och, a tak przy okazji… Jesteś moją dziewczynką, prawda?
Dłonie