Powrót do Miasta Aniołów. Jennie Lucas

Читать онлайн книгу.

Powrót do Miasta Aniołów - Jennie Lucas


Скачать книгу
mnie nienawidzisz. Dlaczego miałabym ci dać jakieś prawo do dziecka?

      Nie zamierzał jej współczuć. Była zimną, chciwą kobietą, dla której liczą się tylko pieniądze. Inaczej nie przyjęłaby od niego czeku.

      Wzięła go, żeby zadbać o swoje dziecko.

      Nagle zabrakło mu powietrza w płucach.

      Kiedy wyjeżdżała, wiedziała, że jest w ciąży. Gdyby chodziło jej o pieniądze, zostałaby. Jako matka jego dziecka mogłaby wyciągnąć od niego znacznie, znacznie więcej.

      Ale nie zrobiła tego.

      Czyżby się co do niej pomylił?

      Nie, to niemożliwe. Zacisnął szczęki.

      – Przeprowadziłaś się do Nowego Jorku i zastąpiłaś mnie kolejnym bogatym facetem, tak?

      Lola potrząsnęła głową.

      – Siergiej był tylko moim pracodawcą. Pracowałam dla niego przez całą ciążę.

      Zmarszczył brwi.

      – Pracowałaś?

      – Jako sekretarka.

      Nie był zdziwiony, że tak szybko znalazła kolejną pracę. Była doskonałą asystentką i nawet kiedy się rozstali, dał jej doskonałe referencje. Wciąż jednak czegoś nie rozumiał.

      – Dlaczego musiałaś pracować? Przecież dostałaś ode mnie pieniądze.

      – Zostawiłam je dla dziecka. Kupiłam niewielkie mieszkanie i po jego urodzeniu zostałam w domu, żeby się nim zająć. I… – uciekła wzrokiem w bok – żeby się uczyć do mojego GED.

      Rodrigo popatrzył na nią zaskoczony.

      – Do czego?

      – Chciałam zdobyć dyplom państwowego egzaminu maturalnego dla eksternistów.

      – Wiem, co to znaczy. Pytam, do czego ci to było potrzebne.

      – Pracodawcy wymagają ukończenia studiów, a w najgorszym razie matury. Chciałam mieć ten papier, żeby nie czuć się gorszą. – Przygryzła wargę. – Pisałam egzamin w zeszłym tygodniu. Nie mam jeszcze wyników.

      – Po co ci to? Ten Rosjanin chce się z tobą ożenić i obsypać cię brylantami.

      – Raz już kochałam bogatego mężczyznę i to mi wystarczy na całe życie. Dobrze nam z synkiem we dwoje.

      – Z synem? Jak ma na imię?

      – Jett. Jett Price.

      – Jak to brzmi? Jak jakiś slogan z ogłoszenia linii lotniczych. Jet price?

      – Nikomu by to nie przyszło do głowy!

      – Powinien się nazywać Cabrera.

      Lola uniosła brodę.

      – Dobrze jest tak, jak jest.

      – Chcę zrobić test na ojcostwo. A potem zobaczymy.

      Popatrzyła na niego przez dłuższą chwilę. Większość ludzi się go obawiała i spodziewał się, że ona zachowa się podobnie. Powinien jednak znać ją lepiej.

      – Nie jesteś nam do niczego potrzebny, Rodrigo. Nie pozwolę ci odebrać sobie dziecka.

      – Sadzisz, że jesteś w stanie ze mną wygrać? – spytał miękko. – Wiesz, jakie mam możliwości.

      – Wiem. A ty znasz mnie.

      – Co to ma oznaczać?

      – To, że jeśli spróbujesz odebrać mi Jetta, gorzko tego pożałujesz.

      – Grozisz mi? – Spojrzał na nią z niedowierzaniem.

      – Ostrzegam cię.

      – A niby w jaki sposób mogłabyś mi zagrozić?

      – Mam bardzo wpływowych przyjaciół.

      Czyżby miała na myśli Siergieja? On był bogaty i proponował jej małżeństwo.

      Powiedziała mu, że była jego sekretarką, ale on uważał, że są kochankami. Na samą myśl, że ten człowiek trzymał ją nagą w ramionach, zrobiło mu się słabo.

      Rodrigo był jej pierwszym kochankiem, co do tego nie było żadnych wątpliwości. Choć miała dwadzieścia cztery lata, kiedy kochali się po raz pierwszy, była dziewicą.

      Ale kto wie, co było potem? Na pewno podobała się wielu mężczyznom. On tymczasem żył w celibacie.

      – Jesteś kochanką tego Rosjanina – stwierdził raczej, niż spytał.

      – Nigdy w życiu nawet mnie nie pocałował.

      Nie, to nie mogła być prawda. Na pewno z nim spała. Z jakiego innego powodu miałby się jej oświadczyć? Kiepska z niej była aktorka.

      – Kłamiesz.

      – Nieprawda. W całym swoim życiu całowałam się tylko z jednym mężczyzną…

      Popatrzył na nią z niedowierzaniem, czując, jak coś ściska go w piersi.

      – Ja mam to rozumieć? Po całym tym czasie, jaki upłynął od naszego rozstania?

      – Kochałam cię, Rodrigo. Czy ty w ogóle wiesz, co to znaczy? Nie, nie wiesz. Ty nic nie czujesz.

      Choć miał ochotę nią potrząsnąć, opanował się.

      – Dlaczego miałby zaproponować ci małżeństwo, skoro nigdy z tobą nie spał?

      Jej miodowe oczy lśniły w blasku rozświetlających salę balową kandelabrów.

      – Ponieważ uznał, że to jedyny sposób, żeby mnie zdobyć.

      Przez chwilę Rodrigo nie mógł oddychać. Nagle poczuł się, jakby przejrzał na oczy. Miał rację, uważając, że Lola nie umie kłamać. Zawsze potrafił poznać, kiedy usiłowała to zrobić.

      Kiedy mówiła mu, że go kocha, wiedział, że mówi prawdę.

      Czyżby mylił się przez cały ten czas?

      Jedno jednak było pewne: ukradła mu syna.

      – Chcę zobaczyć dziecko – powiedział stanowczo.

      – Teraz?

      – Tak.

      – Doskonale – powiedziała zimno. – Wezmę tylko płaszcz. Możesz go zobaczyć, ale to wszystko.

      Idąc za nią, nie mógł nie podziwiać jej sylwetki. Pełne biodra, szczupła talia i piersi pełniejsze, niż zapamiętał. Nie nosiła biżuterii, nie potrzebowała jej. Wystarczyło, że jej oczy świeciły jak dwie gwiazdy. Na całej sali nie było mężczyzny, który by się za nią nie obejrzał.

      Niech ją diabli.

      „Dobrze nam z synkiem we dwoje”.

      To nie mogła być prawda. Przypomniał sobie własnego ojca. W niczym nie przypominał tego drania.

      Może niewiele wiedział o tym, co to znaczy być dobrym ojcem, ale przynajmniej mógł dać mu nazwisko. Prawdziwy dom. Szczęśliwe dzieciństwo.

      Mógł dać mu wszystko, czego sam nigdy nie miał.

      Czy jej się to podobało, czy nie, teraz on przejmie kontrolę. Zamierzał załatwić wszystko po swojemu. I to niezależnie od kosztów.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте


Скачать книгу