Ścigana. Блейк Пирс
Читать онлайн книгу.Bill i Riley zastanawiali się nad materiałem, Kelsey zauważyła:
– Pewnie zastanawiasz się, dlaczego po prostu nie odpuszczę sobie tej sprawy. Ja też czasami się zastanawiam.
Zastanowiła się przez chwilę.
– Shane Hatcher był moim jedynym kontaktem z prawdziwym złem – wyznała. – Podczas moich pierwszych czternastu lat w Biurze, w Syracuse praktycznie byłam dekoracją postawioną tam dla zasady. Ale zajmowałam się tą sprawą od podstaw. Rozmawiałam z gangsterami na ulicy i przejęłam kontrolę nad zespołem. Nikt nie pomyślał, że mogłabym załatwić Hatchera. W rzeczywistości nikt nie był pewien, że ktokolwiek mógłby go zniszczyć. Ale ja to zrobiłam.
Teraz Riley przeglądał teczkę słabej jakości zdjęć. Biuro prawdopodobnie nie zadało sobie trudu, aby je zeskanować. Kelsey najwyraźniej wiedziała, że lepiej ich nie wyrzucać.
Jedno z nich ukazywało policjanta siedzącego w kawiarni i rozmawiającego z gangsterem. Riley natychmiast rozpoznała młodego mężczyznę jako Shane’a Hatchera. Rozpoznanie policjanta zajęło jej chwilę.
– To oficer, którego zabił Hatcher, prawda? – zawołała Riley.
Kelsey skinęła głową.
– Funkcjonariusz Lucien Wayles – wyjaśniła. – Sma zrobiłam to zdjęcie.
– Co on robi? Rozmawia z Hatcherem?
Kelsey uśmiechnęła się porozumiewawczo.
– Cóż, to raczej interesujące – powiedziała. – Przypuszczam, że słyszałaś, że funkcjonariusz Wayles był uczciwym, odznaczonym policjantem. Lokalni gliniarze wciąż chcą, żeby wszyscy tak myśleli. Właściwie był on skorumpowany do szpiku kości. Na tym zdjęciu spotykał się z Hatcherem z nadzieją, że zawrze z nim układ – chciał dostać część zysków z narkotyków za to, że nie będzie ingerować w terytorium Hatchera. Hatcher odmówił. Wtedy Wayles zdecydował się załatwić Hatchera.
Kelsey wyciągnęła zdjęcie okaleczonego ciała Waylesa.
– Jak zapewne wiesz, nie skończyło się to zbyt dobrze dla Waylesa – stwierdziła.
Riley poczuła dreszcz zrozumienia. To był dokładnie ta skarbnica dowodów, za którą tak tęskniła. To przybliżyło ją znacznie do umysłu młodego Shane’a Hatchera.
Dzięki spojrzeniu na zdjęcie Hatchera i policjanta zbadała umysł tego młodego mężczyzny. Wyobraziła sobie myśli i uczucia Hatchera w momencie, gdy zrobiono to zdjęcie. Przypomniała sobie też coś, co właśnie powiedziała Kelsey.
– Wiesz, miał surowy kodeks postępowania, nawet jako gangster.
Ze woiuch własnych rozmów z Hatcherem Riley wiedziała, że nadal było to prawdą. A teraz, patrząc na to zdjęcie, Riley wyczuła w trzewiach wstręt Hatchera wywołany propozycją Waylesa.
To go obraziło, pomyślała Riley. To było jak zniewaga.
Nic dziwnego, że Hatcher zrobił z Waylesa tak makabryczny przykład. Zgodnie z pokręconym kodem Hatchera było to moralne postępowanie.
Przeglądając więcej zdjęć, Riley znalazła zdjęcie innego gangstera.
– A to kto? – spytała Riley.
– Smokey Moran – powiedziała Kelsey. – Był najbardziej zaufanym porucznikiem Shane’a Łańcucha, dopóki go nie złapałam za sprzedaż narkotyków. Groził mu długi wyrok więzienia, więc bez problemu przekonałam go, by dostarczył dowodów przeciwko Hatcherowi w zamian za złagodzenie wyroku. W ten sposób w końcu dorwałam Hatchera.
Riley poczuła ukłucie, trzymając zdjęcie w dłoniach.
– Co się stało z Moranem? – zapytała.
Kelsey potrząsnęła głową z dezaprobatą.
– Nadal jest na wolności – przyznała. – Często żałuję, że zawarłam tę umowę. Od lat po cichu prowadzi wszelkiego rodzaju działalność gangsterską. Młodsi gangsterzy podziwiają go i szanują. Jest inteligentny i nieuchwytny. Miejscowi gliniarze i Biuro nigdy nie były w stanie postawić go przed sądem.
To uczucie kłucia narastało. Riley znalazła się w umyśle Hatchera, rozmyślającego przez dziesięciolecia w więzieniu nad zdradą Morana. W moralnym wszechświecie Hatchera taki człowiek nie zasługiwał na życie. Sprawiedliwość powinna była zostać mu wymierzona dawno temu.
– Czy znasz jego aktualny adres? – Riley zapytała Kelsey.
– Nie, ale jestem pewna, że biuro terenowe go zna. A czemu pytasz?
Riley wzięła głęboki oddech.
– Ponieważ Shane jedzie tam, żeby go zabić.
Rozdział 7
Riley wiedziała, że Smokey Moran był w wielkim niebezpieczeństwie. Prawda jednak była taka, że Riley nie była sercem z tym okrutnym zawodowym zbirem.
Tym, co naprawdę się liczyło, był Shane Hatcher.
Jej zadaniem było wsadzenie Hatchera z powrotem do więzienia. Jeśli złapią go, zanim zabije Morana za dawną zdradę, w porządku. Ona i Bill mieli pojechać pod adres Morana bez uprzedniego ostrzeżenia. Zadzwonili do lokalnego biura terenowego, by spotkać się tam z ekipą zapewniającą wsparcie.
Z domu Kelsey Sprigge w Searcy, miasteczku zamieszkałym przez klasę średnią, do znacznie bardziej złowrogich dzielnic Syracuse opanowanych przez gangi było około pół godziny jazdy. Niebo było zachmurzone, ale nie padał śnieg, a po dobrze oczyszczonych drogach ruch przebiegał płynnie.
Podczas gdy Bill prowadził, Riley uzyskała dostęp do bazy danych FBI i zrobiła szybki research na swoim telefonie komórkowym. Dowiedziała się, że sytuacja lokalnego gangu jest tragiczna. Gangi grupowały się i przegrupowywały na tym obszarze od wczesnych lat 80. W epoce Shane’a Łańcucha gangsterami byli w większości miejscowi. Od tego czasu pojawiły się tu gangi narodowościowe, które znacznie podniosły poziom przemocy.
Narkotyki, z których zyski napędzały tę przemoc, stały się dziwniejsze i znacznie bardziej niebezpieczne. Obejmowały one teraz także papierosy nasączone formaliną i wywołujące paranoję kryształy zwane „solami do kąpieli”. Któż mógł wiedzieć, jakie jeszcze bardziej śmiercionośne substancje się pojawią?
Gdy Bill zaparkował przed zrujnowanym apartamentowcem, w którym mieszkał Moran, Riley zobaczyła dwóch mężczyzn w kurtkach FBI wysiadających z innego samochodu – agentów McGilla i Newtona, którzy spotkali się z nimi na lotnisku. Po ich objętości rozpoznała, że pod kurtkami mieli kamizelki z kevlaru. Obaj byli uzbrojeni w karabiny snajperskie Remington.
– Mieszkanie Morana znajduje się na trzecim piętrze – wyjaśniła Riley.
Kiedy grupa agentów weszła przez frontowe drzwi do budynku, napotkali kilku gangsterów stojących w zimnym i odrapanym holu. Po prostu stali tam z rękami wepchniętymi do kieszeni bluz i wydawali się nie zwracać uwagi na uzbrojony oddział.
Czy byli to ochroniarze Morana?
Nie sądziła, by próbowali powstrzymać jej małą armię agentów, chociaż mogli zasygnalizować Moranowi, że ktoś jest w drodze na górę.
Wydawało się, że McGill i Newton znają młodych chłopaków. Agenci szybko ich przeszukali.
– Przyszliśmy zobaczyć się ze Smokey Moranem – obwieściła Riley.
Żaden z młodych mężczyzn nie powiedział ani słowa. Po prostu patrzyli na agentów z dziwnymi, pustymi minami. Riley wydało się dziwnym to zachowanie.
– Wynocha – powiedział Newton, a chłopcy skinęli głowami i wyszli przez frontowe drzwi.
Z Riley na czele, agenci pospieszyli