Zdobyć Rosie. Początek gry. Kirsty Moseley

Читать онлайн книгу.

Zdobyć Rosie. Początek gry - Kirsty  Moseley


Скачать книгу
czasu, kiedy był z Anną, robił wrażenie, jakby inne dziewczyny przestały dla niego istnieć.

      – Liczę, że jutro się zobaczymy. Bo przyjdziesz do nas na kolację, jak się umówiliśmy? – zapytał Ashton.

      Ma przyjść do nich jutro na kolację? Sprawy przybierają coraz lepszy obrót, może się wproszę…

      – Jasne. W takim razie do zobaczenia.

      Odwróciła się i zaczęła odchodzić, ale Ashton zawołał ją, sprawiając, że zatrzymała się po raz drugi.

      – Gdybyś miała jakieś kłopoty dzisiaj wieczorem i potrzebowała pomocy, to pamiętaj, że będę tu jeszcze przez jakiś czas. A po moim wyjściu zawsze możesz się zwrócić do moich przyjaciół, dobrze? – powiedział poważnym tonem.

      Spojrzenie Rosie ponownie spoczęło na mnie i tym razem zdążyłem przynajmniej się do niej uśmiechnąć, zanim uciekła wzrokiem.

      – Mam przeczucie, że to twoi przyjaciele są problemem, który mogę mieć dziś wieczorem. – Puściła do niego oko i zagłębiła się w tłum.

      Patrzyłem za nią zaszokowany. Naprawdę musiałem stracić swój urok – a może tak było tylko w jej przypadku? Błyskawiczny eksperyment miał to wykazać. Obróciłem się ku dziewczynie stojącej najbliżej i uśmiechnąłem uwodzicielsko.

      – Cześć, jestem tym jedynym. Słyszałem, że mnie szukałaś – powiedziałem z pewnością siebie w głosie. Zachichotała, zarumieniła się i dźgnęła łokciem w żebra koleżankę. Odprężyłem się na widok jej reakcji. Najwyraźniej tylko u Rosie nie budziłem zainteresowania. I znowu zacząłem się zastanawiać, czy filigranowa brunetka jest lesbijką.

      Dziewczyna, którą właśnie zagadnąłem, coś do mnie mówiła, ale nic mnie to nie obchodziło. Byłem zajęty patrzeniem ponad tłumem na Rosie, która kręciła ślicznym tyłeczkiem na parkiecie. Wgapiałem się w nią najpierw trochę zaszokowany, potem trochę bardziej niż podniecony, gdy zaczęła tańczyć na dobre. Jęknąłem i obróciłem się do Ashtona, ignorując dziewczynę, która starała się zatrzymać na sobie moją uwagę.

      – Co z nią nie tak? W ogóle nie jest mną zainteresowana – poskarżyłem mu się.

      Roześmiał się, chwycił mnie za ramię i lekko ścisnął.

      – Ona nie jest w twoim typie, Nate. Odpuść sobie. – Popchnął mnie w stronę baru i pokręcił głową.

      – Dlaczego nie? Daj spokój, jest dziewczyną i jest w moim typie – odparowałem, krzyżując ramiona na piersi. Ta dziewczyna poważnie nadszarpywała moje ego.

      – Nate, Rosie jest najlepszą przyjaciółką Anny, to niesamowita osoba. Nie zasługuje na to, żebyś ją przeleciał, a potem zostawił. Odpuść sobie – odpowiedział.

      Westchnąłem i zmarszczyłem czoło. Rozumiałem, że nie chciał, żebym skrzywdził przyjaciółkę Anny, to jasne, ale naprawdę wkurzało mnie gadanie, że nie wolno mi na nią zapolować.

      Rozpaczliwie pragnąłem się z nią przespać. Pod pewnym względem potrzebowałem tego. Miałem dziwne wrażenie, że jeśli do tego nie dojdzie, ta dziewczyna będzie mnie prześladowała w myślach przez długi czas. Nie miałem ochoty wyobrażać sobie, jak to jest przesuwać język po jej ciele, chciałem to zrobić – może wtedy przekonałbym się, że nie było to wcale takie fajne, jak mi się wydawało. Marzyłem o niej, bo mnie nie chciała, przynajmniej miałem nadzieję, że taki jest powód. Byłem podrywaczem, instynkt podpowiadał mi, żeby zająć się najbliżej stojącą laską, zabrać ją na zaplecze i poszaleć, ale jednocześnie nie mogłem oderwać wzroku od Rosie.

      Zmusiłem się, żeby przestać na nią patrzeć, i spojrzałem na Ashtona.

      – Więc mówisz, że nie mogę iść na parkiet i z nią zatańczyć?

      – Dokładnie tak. Znajdź sobie jakąś inną dziewczynę i zostaw przyjaciółkę Anny w spokoju.

      Przegrana sprawa. Skinąłem głową z rezygnacją.

      Picie zaczęło się na dobre wkrótce po tym, jak Ashton zabronił mi podrywania przyjaciółki Anny. Przez cały czas, kiedy tam staliśmy, usilnie starałem się nie patrzeć na nią, ale nie potrafiłem oderwać od niej oczu. Spoglądałem w jej stronę co kilka minut, patrzyłem, jak tańczyła albo śmiała się z przyjaciółkami. Uznałem, że wyglądała cudownie, kiedy uśmiech zdobił jej usta. Marszczyła przy tym nos, a jej oczy promieniały.

      Po kolejnej godzinie Ashton zapłacił za siebie. Prawdę mówiąc, wytrzymał dłużej, niż myślałem.

      – Wychodzę. Dobrej zabawy i jeszcze raz wszystkiego dobrego z okazji urodzin, Seth – powiedział, uśmiechając się przepraszająco.

      – Taylor, szybko wymiękasz – ofuknął go Seth, kręcąc głową z dezaprobatą.

      Ashton wzruszył ramionami.

      – Może i tak, ale gdybyś wiedział, że gorąca laska czeka na ciebie w domu i dziecko, o którym wiesz, że obudzi się wcześnie rano, też byś wymiękł. – Obrócił się do mnie i szybko uścisnął. – Zobaczymy się w tygodniu, OK?

      – Jasne, brachu. Może wpadnę do was jutro. Nie pracuję, więc mógłbym chwilę posiedzieć – zaproponowałem, usiłując wyglądać zupełnie niewinnie, żeby nie zorientował się, że chodzi mi o zobaczenie Rosie.

      Mimo to jednak przejrzał mnie natychmiast. Uśmiech zrozumienia pojawił mu się na twarzy, przewrócił oczami.

      – W porządku, no to do zobaczenia jutro.

      W chwili gdy wyszedł, całym sobą pragnąłem odnaleźć Rosie. Zwalczałem w sobie tę pokusę z całych sił. Wiedziałem, że Ashton miał rację. To była przyjaciółka Anny i prawdopodobnie często będę ją widywał, dlatego nie powinienem wszystkiego już teraz rujnować i sprawić, że będziemy czuli się skrępowani, gdy kiedyś znajdziemy się w jednym pomieszczeniu.

      Po paru następnych kolejkach zupełnie zapomniałem, dlaczego miałbym się trzymać od niej z daleka. Przyszła do baru z jedną z przyjaciółek, oparła się i czekała na przyjęcie zamówienia. Uśmiechnąłem się i postanowiłem działać. Przez cały czas wzrok miałem przyklejony do jej pośladków.

      Pochyliłem się nad barem obok niej.

      – Cześć, słoneczko – przywitałem się.

      Uśmiechnęła się.

      – Znowu się spotykamy, Nate.

      – Pozwolisz, że postawię ci drinka?

      Jej przyjaciółka taksowała mnie wzrokiem. Wiedziałem, że gdybym zechciał, mógłbym ją mieć, ale jak na ironię wcale jej nie chciałem. Ta, której pożądałem, uśmiechała się do mnie przewrotnie i wyglądała tak seksownie w krótkiej spódniczce, że myślałem tylko o tym, żeby ją objąć i jak najszybciej stąd wyjść.

      – Niby dlaczego? Masz zamiar dosypać mi czegoś, żeby zwiększyć swoje szanse u mnie? – odpowiedziała Rosie wyzywająco, jednocześnie uderzając mnie biodrem w udo.

      – Wygląda na to, że tylko dzięki farmakologii dam radę zaciągnąć cię do łóżka – potwierdziłem, włączając się do jej gry.

      Kiedy barman pojawił się przed nią i otaksował ją spojrzeniem, zaczęła składać zamówienie, nawet się nie orientując, że ją podrywał. Wypiąłem pierś, zadowolony, bo nie była zainteresowana flirtem także z innymi facetami.

      – Podobno już się przeprowadziłaś? – zapytałem, chcą zatrzymać ją rozmową jak najdłużej.

      Zmarszczyła


Скачать книгу